• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Retrospekcje i sny v
1 2 3 4 5 … 14 Dalej »
[Lato 1963 Ceolsige & Urd] Jakże często zda mi się, że łowie

[Lato 1963 Ceolsige & Urd] Jakże często zda mi się, że łowie
big sis
170 cm, 80 kg, dobrze zbudowana, świadoma walorów własnego ciała, szeroko uśmiechnięta blondynka o niebieskich oczach przetkanych morską zielenią. Ma niski, przyjemny głos, mówi zwykle cicho, by maksymalnie skupić na sobie uwagę odbiorcy.

Urd Nordgesim
#1
24.09.2025, 20:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2025, 22:15 przez Urd Nordgesim.)  
lipiec 1963

Morze Śródziemnomorskie

Zabawa była iście szampańska i na pierwszy rzut oka młodej czarodziejce wiele więcej do szczęścia nie trzeba było. Podsycana odpowiednio dobranymi komentarzami czarwona nić pulsowała obiecująco, alkohol lał się po opalonej skórze, coraz bardziej umiejętnie nietrafiała nim do swojego gardła.

Biały jacht był mugolski, ale nie przeszkadzało jej to wcale. Ponad trzydzieści osób świętowało kolejną dobę urodziny właściciela, do którego próbowała wcześniej dotrzeć. Finalnie padło na jego kuzyna, ale Urd nie zamierzała narzekać. Był młodszy. Był głupszy. Był rozkosznie bezwolny wobec jej perlistego śmiechu.

Czmyhnęła mu z uściku, nie poprawiając bynajmniej ramiączka bardzo modnego bikini.
- Nos się sam nie przypudruje - chichotała jak pusta trzpiotka, mają głęboko w sercu porady dawno niewidzianej matki: Oni lubią niezbyt mądre kobiety. Nigdy nie możesz pokazać, że wiesz cokolwiek ponad. To jedyna szansa na szczęśliwe małżeńśtwo. - Małżeństwo z Nordgesimem było biegunowo odległe od "szczęśliwego" ale rzeczywiście konsekwencnie jej matka tak długo udawała idiotkę, że zapomniała jak to jest mieć mózg. Dlatego Urd nie dawała związkom więcej niż trzy miesiące. Dla higieny.

Lepka od szampana dłoń nacisnęła klamkę, gardło wciąż chichotało, żeby przypadkiem uśmiechnięta maska nie spadła zbyt szybko. Weszła do środka luksusowej kajuty, dźwięki trwającej zabawy w rytmie disco stały się minimalnie przytłumione. Odetchnęła głęboko i dla bezpieczeństwa przekręciła klucz w zamku. Możę jednak ten kuzyn to nie był najlepszy pomysł? Głowa otoczona złocistymi puklami uderzyła w płaską powierzchnie białych drzwiczek, westchnęła ciężko zirytowana własnymi rozważaniami. Znów w Monte Carlo przepuściła całe przyoszczędzone złoto. Za bardzo nie miała wyjścia. Jechała na oparach.

Na moment znów się uśmiechneła. Zaraz potem jej twarz przybrał neutralny wyraz. W głowie szumiało, musiała czym prędzej dwoma palcami wsadzonymi odpowiednio głęboko doprowadzić się do porządku, nim alkohol wejdzie głębiej. Czuła w przytępionych koniuszkach układu nerwowego, że to ostatni dzwonek, ale nie mogła, jakże nie mogła odmówić sobie tych dwóch ostatnich drinków.

Nagle poczuła to. Zapach? A możę ruch na granicy widzenia.

Zaraz... czy to w ogóle była jej kajuta?

Zmrużyła oczy, mimo półmroku miała wzrok godny pozazdroszczenia.

Dostrzegła intruza przy wieszaku na płaszcze. Biała kelnerska marynarka odzinała się dość mocno i nie pasowała. Kącik ust zargał, a Urd mimowolnie odsłoniła zęby, zdając sobie sprawę, że to jest dopiero dobra zabawa. Dłoń mimowolnie podążyła do różdżki ukrytej w kusej kwiaciastej spódniczce. Oparła się o drzwi bardziej stabilnie, przyjmując - jak jej się zdawało - nieco bardziej kuszącą pozę.

- To nie jest moja kajuta, ale Twoja tym bardziej... - mruknęła po angielsku, wszyscy tu bez problemu posługiwali się tą mową. Mruknęła, jakby co najmniej zapraszała kelnera do łóżka w zamian za zachowanie milczenia. Może trochę tak właśnie było? Powrót do pana kuzyna jej oryginalnego celu wydawał się jej teraz tak ostentacyjnie nudny. Tu przynajmniej lśniło kusząco jakieś wyzwanie.
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#2
25.09.2025, 07:30  ✶  
Szmer przekręcanego w zamku klucza był jak uderzenie bicza. UpsW jednej chwili całe jej ciało spięło się w oczekiwaniu na alarm, krzyk lub serię ogłuszających zaklęć. Palce, które właśnie spoczywały na chłodnym, metalowym zapięciu walizki, znieruchomiały. Serce zabiło jej mocniej, ale lata praktyki i wrodzona odwaga nie pozwoliły, by panika przejęła stery. Powoli, z namysłem godnym drapieżnika, który ocenia nowe zagrożenie, uniosła wzrok.

Oparta o drzwi kobieta była zjawiskiem. Złote loki w artystycznym nieładzie, skąpe bikini opinające opalone ciało i ten leniwy, rozbawiony uśmieszek na ustach, który kompletnie nie pasował do sytuacji. Ceolsige mimowolnie prześlizgnęła się po niej spojrzeniem, doceniając każdy detal. Była pijana, ale nie na tyle, by nie zauważyć jej obecności. I zdecydowanie nie była wystraszona. To było... intrygujące.

Ceolsige rozważyła, jak sama musi wyglądać w oczach przybyszki. Jej strój był nienaganny. Biała, taliowana marynarka kelnerska została skrojona tak, by idealnie podkreślać kobiecą sylwetkę – od wąskiej talii po linię bioder. Dopasowane, czarne spodnie o eleganckim kroju opływały jej długie nogi rozszerzając się od kolan w dół. Dopełnieniem obrazu był gruby, jasny warkocz, który spływał jej na plecy, kołysząc sie lekko przy każdym ruchu. Mogłaby swobodnie uchodzic za obsługująca gości kelnerkę. Przeczyło temu jednak zachowanie. Stała w lekkim rozkroku, w pozie, która zdradzała więcej pewności siebie niż pokory właściwej obsłudze.

Gdy padły słowa nieznajomej, wypowiedziane z mruczącą, kuszącą nutą, Ceolsige pozwoliła sobie na cień uśmiechu. Dokładnie ten niespodziewany dreszczyk i ekscytacja były tym co zawsze ją ciągnęło na takie eskapady. Długi pościg za wymykającym się łupem przyniósł niespodziewane benefity. Powoli się wyprostowała, odsuwając dłoń od walizki i wkładając ją do kieszeni spodni w swobodnym, niemal zuchwałym geście.

– Obawiam się, że w tym punkcie muszę się z panią zgodzić – odparła równie cichym, lekko zachrypniętym głosem, w którym pobrzmiewała nuta rozbawienia. Jej angielski był nienaganny, z arystokratycznym akcentem wpojonym przez matkę. Przechyliła lekko głowę, nie spuszczając wzroku z pięknej twarzy blondynki. – Chociaż moja obecność tutaj jest przynajmniej częściowo usankcjonowana przez strój służbowy. A jaka jest pani wymówka, by zamykać się w cudzej kajucie z personelem?

Jej błękitne oczy błyszczały wyzwaniem i ciekawością. Nie próbowała uciekać ani się tłumaczyć. Zamiast tego, rzuciła rękawicę, zamieniając potencjalnie niebezpieczną konfrontację w początek ekscytującej gry. Pośród mugoli niewiele mogło jej grozić wiec nawet nie sięgneła po ukrytą różdżkę, którą spoczywała w magicznie odmienionej kieszeni spodni.
big sis
170 cm, 80 kg, dobrze zbudowana, świadoma walorów własnego ciała, szeroko uśmiechnięta blondynka o niebieskich oczach przetkanych morską zielenią. Ma niski, przyjemny głos, mówi zwykle cicho, by maksymalnie skupić na sobie uwagę odbiorcy.

Urd Nordgesim
#3
28.09.2025, 20:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.10.2025, 22:15 przez Urd Nordgesim.)  
– By zamykać się kajucie z personelem... – powtórzyła za nią leniwie, odchylając głowę w tył, jakby próbowała się rozsmakować w tych słowach. Chwilę potem przekrzywiła swoje oblicze niewinnie i kokieteryjnie, ześlizgując się po sylwetce rozmówcy z nową wiedzą, jaką była jego płeć. – To brzmi jak doskonała wymówka by tu być. Czyż nie na tym polegają takie podróże? Na przygodach? Na doświadczaniu tego, czego na lądzie nie wypada zbyt ostentacyjnie doświadczać? – To zdecydowanie nie był zwykły kelner. Oczywiście Urd nie przypuszczała jeszcze, że ma do czynienia z magiem, a panujący wkoło półmrok skutecznie tonował jej zapędy by orientować się jakkolwiek w tym, że jest to również mag jej w jakimś stopniu znajomy. O nie... Na razie biała marynareczka była dla niej wyzwaniem wartym podjęcia. Rozrywką przed rutyną kolejnej trzymiesięcznej eskapady.

– A ja... ja zawsz mogłam się pomylić. Jako przyjaciółka jubilata, lekko przecież już wstawiona... to normalne, że czasem drzwi mieszają się ze sobą. – Spomiędzy warg wypływały kolejne słowa ociekające jadowitą słodyczą, niewinnością szytą zdecydowanie zbyt grubymi nićmi. Ton, gest, wystarczyło tego aż tak nie przerysować, a można było się pomylić. Czemu to robiła? Nie była pewna. Czasem może tak jak złodziej lubił gdy ktoś chociaż próbował złapać go za rękę, tak ona chciała być złapana za... Cokolwiek związanego z jej profesją. Język?

Być może też przyczyna była o wiele bardziej prozaiczna. Alkohol pozostawiony w żołądku coraz skuteczniej infekował ciało i myśl, a Urd nagle przypomniała sobie po co tu przyszła. To była bardzo potrzebna wizyta wymagająca zajrzenia do małej ciasnej łazieneczki.

Vad fan!

Jakby pozwoliła swojej rozmówczyni tu zostać, wina z pewnością spadnie na nią za cokolwiek w tej chwili robiła po kelnerską przykrywką ta dusza w nieswoim pokoju. Nordgesim mruknęła w niezadowoleniu.

– Lady's agreement? Ja dokończę swoje, a potem zapewnię alibi nam obu. Moja przygoda z tymi ludźmi dopiero się zaczęła i nie chcę, bardzo nie chcę, żeby skończyła się zbyt szybko... – Zawsze pozostawało zaklęcie wymazania pamięci, ale było to takie... nieeleganckie.
Czarodziej
Wysoka na 175cm i szczupła kobieta o długich blond włosach luźno okalających nieco podłużną twarz o chłodnej cerze, błękitnych oczach i rubinowych ustach. Ubrana zazwyczaj schludnie i klasycznie w długą spódnicę i pasującą koszulę, którą okrywa tradycyjną szatą. Całość najczęściej w barwach czerni i zieleni z deseniami czerwieni i fioletu oraz kontrastującym eleganckim dodatkiem. Jej uroda idealnie współgra z melodyjnym głosem, bezbłędną dykcją oraz naturalną gracją ruchów. Niezależenie od miejsca i sytuacji sprawia wrażenie jakby zawsze była właściwą osobą we właściwym miejscu.

Ceolsige Burke
#4
29.09.2025, 18:59  ✶  
Słuchała jej z rosnącym, szczerym rozbawieniem. Ta kobieta była teatrem jednego aktora, a jej występ, choć napędzany alkoholem, miał w sobie niezaprzeczalny, drapieżny urok. Ceolsige poczuła ukłucie sympatii do tej tajemniczej blondynki. Była kimś więcej niż tylko pijaną, bogatą dziewczyną szukającą wrażeń. W jej ruchach gestach i zachowaniu było coś co w niej współgrało.

Kiedy padła propozycja "Lady's agreement", na ustach Ceolsige pojawił się szeroki, pewny siebie uśmiech. To było o wiele lepsze niż ucieczka, walka czy rzucanie zaklęć na bezbronną mugolkę. Okazja do jej ulubionej gry nie była czymś co potrafiła sobie odpuścić.

Powoli, niemal leniwie, uniosła obie ręce na wysokość ramion, z dłońmi otwartymi w geście teatralnej kapitulacji. Jej błękitne oczy ani na moment nie opuściły twarzy Urd, błyszcząc w półmroku kajuty. Jej twarz wyrażała uprzejmą uległość przerysowaną niemal do poziomu kpiny.

– Lady's agreement? – powtórzyła cicho, delektując się brzmieniem tych słów. Głos miała niski i melodyjny. – Cóż, kimże ja jestem, by odmawiać tak kuszącej propozycji, zwłaszcza złożonej przez... - zawiesiła na chwilę głos w nieznacznym ruchu głową opływając spojrzeniem stojącą przed nią postać - przyjaciółkę jubilata. To byłaby niewybaczalna gafa z mojej strony.

Opuściła ręce i eleganckim, niemal tanecznym ruchem wskazała dłonią niewielkie drzwi łazienki, kłaniając się przy tym lekko i z udawaną powagą.

– Proszę, nie krępuj się. Nie chciałbym, żeby nasza mała przygoda skończyła się przedwcześnie z tak... prozaicznego powodu. Ja w tym czasie dopilnuję, żeby nikt nam nie przeszkodził. W końcu na tym polega moja praca. Na dbaniu o komfort gości.

Oparła się nonszalancko biodrem o komodę, na której stała walizka, krzyżując ramiona na piersi. Jej postawa była uosobieniem spokoju i kontroli nad sytuacją. Obserwowała Urd z mieszaniną ciekawości i podziwu, zastanawiając się, jakie jeszcze niespodzianki kryje w sobie ta złocista, nietrzeźwa zagadka.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Urd Nordgesim (783), Ceolsige Burke (674)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa