01.10.2025, 09:44 ✶
19.09
gabinet prywatnej praktyki pana prywatnego psychohipnotyzera
gabinet prywatnej praktyki pana prywatnego psychohipnotyzera
To był impuls.
To był o jeden pierdolony głos za dużo.
Jeden cień z pizdyliarda wcześniejszych cieni.
Wszystkich popierdoliło, przez ten kurewski kurwa śnieg
Moody zdobywała ulice szturmem. Nie miała miotły a jakby się unosiła nad płytą chodnikową. Prawie staranowała babuszkę w wejściu do budynku. Nie musiała szczęśliwie wyważać otwartych wcześniej drzwi.
– Odie kurwa gdzie jesteś! – rozdarła się jak stare prześcieradło, rozglądając się półprzytomnie po pomieszczeniu. Wdarcie na prywatną posesje - to ileśtam kosztowało, nie mogła sobie teraz przypomnieć, chyba ostatnio nawet podnieśli ceny mandatów za tego typu wykroczenia. Wdupi sobie karę później. Prawda była taka, że Millie w ogóle wtedy nie myślała. Roznosił ją gniew.
– Odie szmaciarzu! – z impetem wysadziła drzwi prowadzące do gabinetu. Znaczy... nie dosłownie, bombarda nie poszła w ruch, raczej tylko tradycyjne ramię bardzo wkurwionej i równie impulsywnej brygadzistki na chorobowym. – Ten cwel Black jest nieosiągalny i ja już sama kurwa nie wiem co mam robić, skończyły mi się DWA DNI KURWA TEMU eliksiry, przestałam spać i te jebane głosy nie chcą kurwa wyjść z mojej... – urwała, gdy zdała sobie sprawę z tego, że na fotelu delikwenta pacjenta ktoś właśnie siedzi. Czy może jest wgnieciony w jego tapicerkę i bardzo nieskutecznie udaje że go nie ma. Zanczy do tej pory było to nader skuteczne.
Krucze oczy przeniosły się na pożal się boże terapeutę, ale wolała już tego skośnego dupka, niż kogokolwiek z lecznicy dusz. Nigdy tam nie wrócę kurwa, nigdy!
– Potrzebuję Cię natychmiast. Zrób mu potem drugą darmową wizytę nie obchodzi mnie, chce żebyś wyciągnął ten szlam z mojej głowy! – zażądała, nie kontrolując głośności swojej wypowiedzi, ani emocji które podpalały jej aurę z równą skutecznością co Voldemort podpalał Londyn 10 dni temu.
!Strach przed imieniem