• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu v
1 2 3 Dalej »
[17 sierpnia 1972, Czarcie Oko] Która to ta opryskliwa? | Stanley & Charlotte

[17 sierpnia 1972, Czarcie Oko] Która to ta opryskliwa? | Stanley & Charlotte
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#1
12.10.2025, 13:16  ✶  
17 sierpnia 1972, antykwariat "Czarcie Oko"
Stanley Andrew Borgin & Charlotte Mulciber

Alexander Mulciber był jaki był. Tego nie dało się ukryć, a nawet mu odebrać. Jedną z jego wad był fakt, że czuł się niczym pan na folwarku, a tak naprawdę to nie było czym zarządzać. Ktoś musiał go w końcu wyprowadził z tego przeświadczenia. Stanley nie chciał być tą osobą, więc aby nie urazić uczuć ich małego zodiakarza, postanowił sprawdzić co tam u ich krewnej na Nokturnie.

W końcu to miała być krótka robota. Wejdzie, zapyta kto to, sprawdzi co u niej i wróci do siebie, aby rozkoszować się nową krzyżówką. Wszystko było takie proste, prawda?

No nie do końca. Najpierw trzeba było zlokalizować ten przybytek na Nokturnie, a jeszcze wcześniej, trzeba było się ruszyć z Podziemnych Ścieżek. Eh, ciężki żywot Mulcibero-Borgina

Stanley wiedział, że specjalnego zaproszenia nie dostanie, więc zebrał się w sobie i ruszył na poszukiwania. Zabrał paczkę papierosów, bo nie było sensu aby chodzić o suchym pysku.

Po krótkiej przeprawie przez Nokturn i kilku nikotynowych przyjaciołach, udało się odnaleźć antykwariat, który miał być punktem docelowym. A więc to tu

Borgin odpalił kolejnego szluga, zaciągnął się i wszedł do środka. Oczywiście nie pozbył się fajki, którą palił w najlepsze. Rozejrzał się w środku, a następnie skierował swoje kroki do jakieś lady czy innego miejsca gdzie mógłby spotkać jakąś obsługę.

- Która to Charlene Mulciber? - rzucił pytaniem od frontu. Borgin nie miał pojęcia, że Alexander przekręcił jej imię w liście do niego. Mógłby powiedzieć, że "co za pech", chociaż w sumie to miał to w głębokim poważaniu.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#2
12.10.2025, 13:35  ✶  
Czarcie Oko było antykwariatem, który w niczym nie przypominał Borgin&Burke. Przede wszystkim był dużo mniejszy i nie aż tak upiorny, jak mogłaby na to wskazywać nazwa. Okna były odsłonięte i czyste, umyte całkiem niedawno, bo Charlotte się nudziła i nie miała co robić. Jedną z wielu zalet pracy tutaj był fakt, że nie przychodziło zbyt wielu klientów i mogła robić to, co chciała, dopóki siedziała na miejscu. Tego dnia, w tej właśnie chwili, czytała Czarownicę. Leniwie kartkowała magazyn, w myślach komentując kolejne rankingi na pięknych i piękne, wyśmiewając rady na temat mycia włosów i marszcząc piegowaty nos na wzmianki o specjalnych eliksirach, pozwalających schudnąć bez wysiłku. Ktoś to czyta na poważnie? przemknęło jej przez myśl, gdy mały dzwoneczek, zawieszony nad drzwiami, rozdarł się, przerywając słodką ciszę.
- A co, tata ci nie powiedział? Mamy szukasz? - zapytała, unosząc głowę znad gazetki. Krytycznym okiem spojrzała na peta, którego nie zgasił przed wejściem. Co za tupet. - Nie znam żadnej Charlene. Ale znam Mulciber.
Odpowiedziała, zamykając Czarownicę. Siedziała sobie za ladą, ciemną i czystą, na której znajdowały się zegary, klatki z wypchanymi ptaszyskami oraz ich szkieletami. Za nią znajdowały się drzwi do innego pomieszczenia, w zamku których tkwił mosiężny klucz.

Czarcie Oko było wypełnione po brzegi tego typu rzeczami - słoiczkami, kadzidełkami, amuletami (chuj wie, czy magicznymi czy nie), a także książkami. Znajdowały się tu także ususzone ręce, a w głębi stało kilka mebli, wyglądających na naprawdę stare. Jednym z nich był całkiem elegancki fotel z pięknie rzeźbionymi podłokietnikami. Przykrywała go foliowa plandeka, a cena dumnie głosiła: 20 galeonów. Ciekawe do czego służył, za taką cenę pewnie masował dupsko i kawę robił.
- A po co ci ona? Jeśli wisi ci kasę, to jest spłukana - powiedziała gładziutko, wstając z zydelka. Blond włosy zafalowały, gdy Lottie przekrzywiała głowę, wlepiając w Borgina wścibskie spojrzenie srebrnych tęczówek. Na jej prawej dłoni widniał ogromny rumień w podobnym odcieniu. Mimo że miała na sobie bluzkę z szerokimi, długimi rękawami, bo w Oku było chłodno, nie była w stanie go zakryć - nie dzisiaj.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#3
12.10.2025, 14:03  ✶  

Po co on w ogóle pytał? Wystarczyło posłuchać tej gówniary, aby mieć pewność, że to właśnie o nią chodzi. Wszystko stało się jasne jak słońce. Stanley już zrozumiał dalczego Alexander nie chciał tu przyjść osobiście.

A więc wyzwanie. Borgin uśmiechnął się zawadiacko pod nosem, unosząc brew do góry.

- Mocne słowa jak na kogoś kto ma metr trzydzieści w kapeluszu. Piętro niżej, za taką gadkę, dostałabyś cruciatusa na start rozmowy - odparł, całkowicie zlewając fakt, że jakby miała taki wzrost, nie sięgałaby za pewne do blatu - Jakbym szukał matki to bym poszedł w jakieś przyjemniejsze miejsce, niż to muzeum antyków - rzucił w jej kierunku, dalej rozkoszując się papierosem.

Miała farta, że była blondynką, bo sprawy mogłyby się potoczyć inaczej. Stanley uważał, że kogo jak kogo, ale akurat szkoda było eliminować blondynki z tego świata.

- Charlene, nie Charlene. Jeden chuj. Szukam pyskatej Mulciberówny - przyznał - I chyba właśnie znalazłem - pstryknął palcami w jej kierunku - To wcale nie było takie trudne - wzruszył ramionami, rozglądając po wystawie. Borgin nie pojmował ile tu było rupieci.

Przynajmniej elegancką gazetkę czyta. Ciekawe czy krzyżówkę ją rozwiązała Zastanawiał się, myśląc nad kolejną błyskotliwą odpowiedzią w jej kierunku Ciekawe, który to numer. Chyba dzisiaj nie wyszedł nowy i nie zdążyłem go odberać? Podrapał się po podbródku w zastanowieniu - będzie musiał zapytać Francisa o to.

- A wisi milion monet. Za pyskówkę dostała kolejne 100 do długu - stwierdził z uśmiechem na ustach - Nie wiem jak się z tego wypłaci. Nie mój problem - dodał, puszczając dym w jej kierunku.

Przez kilka sekund przyglądał się jej twarzy, jakby mieli toczyć jakiś pojedynek na wzrok, a następnie zapytał jakby nigdy nic:

- Żyjesz? Ciepło tu masz? - pytanie retorycznie, bo w Czarcim Oku było zimno jak sam skurwysyn - Pyskujesz, więc musisz żyć. Najważniejsze. Alex przesyła pozdrowienia - przekazał wiadomość - Gdzie tu można wyrzucić szluge? - zapytał, rozglądając się za popielniczką.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#4
12.10.2025, 14:19  ✶  
W odpowiedzi na jego uśmiech, Charlotte uśmiechnęła się również. Miała ładny uśmiech, który kontrastował ze słowami, wypadającymi spomiędzy warg. Ale tak chyba już był skonstruowany ten świat, że ładne dziewczyny były w środku zepsute. Albo pyskate, albo przeżarte czarną magią, albo po prostu kurewsko nudne i lecące tylko na kasę. Niesprawiedliwy to był świat dla facetów, istne piekło mężczyzn.
- Z moim wzrostem bliżej mi do piętra niżej, niż wysokim burakom, które dopiero co z pola zeszły - wzruszyła ramionami. Oczywiście, że rozwiązała krzyżówkę, to była jej cholerna odskocznia, jedyna rzecz godna uwagi w tej pierdolonej gazecie. - Musi mieć wyjątkowego pecha, że zadarła akurat z tobą. Biedna dziewczyna.
Lottie wzruszyła ramionami. Wyciągnęła spod lady słoik, do którego wlała po chwili namysłu trochę wody ze szklanki, z której piła wcześniej. Podsunęła go Borginowi niemal pod nos. Swój zmarszczyła, ostentacyjnie pokazując, co sądzi o dmuchaniu dymem w swoją twarz. Zamachała wolną ręką w powietrzu, rozganiając kłęby dymu. Co za chamidło.
- Też nie wiem. Pewnie będzie oddawać na raty - zauważyła niewinnym tonem, podejmując tę dziwaczną grę, bo oczywistym było, że absolutnie typa nie kojarzyła i nie zamierzała mu płacić nawet jednego, jedynego knuta. Wszystko jednak się wyjaśniło, gdy padło imię Alexandra. Teraz to ona wypuściła powietrze z ust, głośno i ze świstem.

Dlaczego nie mogli zostawić jej w spokoju? Albo nie wiem, dogadać się tak, by tylko jeden Mulciber zawracał jej dupę? Spowiadała się przecież cioci Lorien z tego, że żyła, więc co do tego wszystkiego miał Alexander? Duncan nie żył, wiedziała to, ale czy to oznaczało, że przekazał mu obowiązek opieki nad nią? Czy będzie musiała się Alexandrowi tłumaczyć ze swoich wyborów tak, jak tłumaczyła się jego ojcu? Przecież jak mu wyjaśni, to pewnie też zaraz kipnie i kolejna osoba będzie ją nachodzić. Jebane błędne koło - a przecież dorobienie się fortuny nie trwało chwili! Czemu nie mogli dać jej więcej czasu?
- Nie mógł przyjść osobiście? Bał się, że pobrudzi szatkę, którą kupił na przecenie? - zapytała wyraźnie niezadowolona z faktu, że Alex wysyłał jakiegoś pierwszego lepszego typa, by sprawdził, czy wszystko było z nią w porządku. - Tyle pierdolili o manierach i dobrym wychowaniu, a własnej rodziny nie łaska odwiedzić? Bo co, będzie brzydko w pisemku wyglądało, jak ktoś go przyłapie?
Zamachała Czarownicą, którą zaraz rzuciła na blat lady. Co za bezczelność, słowo daję. Charlotte skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Nie mów, że powiedział ci, że mam na imię Charlene - nie musiała pytać, bo chyba znała odpowiedź. Jakoś nie pamiętała go za bardzo, wiedziała tyle ile powinna. Rodzina, obecna głowa rodu, pracownik Ministerstwa Magii, zapewne tak jak każdy stamtąd z potężnym, grubym kijem w dupie. Tego nie była pewna, ale sądząc po jego starym, to musiało tak być. - I czemu właśnie ciebie wysłał? Jesteś jego pieskiem? Mam dać ci smaczka za dobrą robotę?
Skąd mogła wiedzieć że jego starego kiedyś poniosło za bardzo i nie potrafił utrzymać kuśki w spodniach? Robert ani Richard nigdy nie chwalili się tego typu rzeczami, może i byli kuzynostwem, ale różnica wieku sprawiała, że w rozmowach z nimi Lottie nie była aż tak bezczelna, jak byłaby z kimś młodszym. Nie wpychała nosa w ich sprawy, tak jak oni nie wpychali nosów w jej robotę.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#5
12.10.2025, 14:54  ✶  

Piekłem mężczyzn było to, że jeden drugiego wysyłał aby rozmawiał z takimi psychopatkami jak ta, która właśnie siedziała przed Borginem.

Stanley mógłby się przejąć jej słowami odnośnie buraków ale nie miał zielonego pojęcia czym jest burak i czy w ogóle go obraża. Z roślin kwietnych znał tylko ogórka i dalię. Nic więcej, nic mniej.

- Przejebane, nie? - zgodził się z nią. Nie oczekiwał odpowiedzi, bo w sumie to nikt nikomu pieniędzy nie wisiał i była to jedynie zaczepka.

- Co, matcha się skończyła? - zapytał, widząc słoik pełen wody, a nie zielonego płynu, który był modny wśród młodych dam. Mimo wszystko ugasił papierosa, niemalże teatralnie wrzucając go podstawionej "popielniczki". Ciężko było to nazwać pełnoprawnym rozwiązaniem, chociaż była to niezła alternatywa.

-  Jest to jakiś plan - westchnął. Stanley też jej nie kojarzył ale nie zmieniało to faktu, że mógł tutaj zrobić rozróbę. W końcu to był dzień jak każdy inny na Nokturnie, a tam, brak zadymy w ciągu dnia, to dzień stracony.

Im dłużej obcował z Mulciberami, tym bardziej był pewien, że pchali swoje prącia gdzie popadło. Mulciberów było niczym psów na wioskach, a każdy pochodził z innej rodziny. Kiedy Borgin myślał, że wiedział już wszystko o rodzinie, wychodziły nowe fakty albo nowi członkowie. Tak też było dzisiaj.

- Nie kupił jej. Dostał z pomocy dla powodzian, bo Ministerstwo uznało, że musiało zalać Mulciber Manor, a tak naprawdę to popłakał się z faktu na nieudane ułożenie tarota czy inne pasjansa - stwierdził - Pewnie jakbyś nie była tak pyskata i bardziej ułożona, pofatygowałby się sam. Może to kwestia, że tu nie grzejesz i bał się ewentualnego katarku? Nie wiem, nie wiem. Tak tylko rzucam pomysłami - podzielił się swoim spostrzeżeniem z Helenom, czy tam inną Charleną. Mogłaby tu zacząć grzać, bo inaczej ludzie pomyślą, że ten czerwony nos to miała od picia wódy w czasie pracy.

- Chuja mi powiedział. Wysłał list. Wielka, zapracowana niemowa - podsumował wiadomość, którą otrzymał od Alexandra. Gdyby chociaż pofatygował się osobiście do niego, mógłby mówić w inny sposób, a tak? No cóż, musiał płacić tego cenę, a uszy musiały go tak swędzić, że to głowa mała.

- O, koleżanko. Głowy blondynki jeszcze nie suszyłem aby przerobić ją na lokalny monitoring. Może będziesz pierwsza? - zapytał, stukając melodycznie w blat - Tak, normalnie, jego pieskiem do zadań specjalnych i wyszczekanych blondynek, bo potrafimy złapać wspólny język. Woof, woof. Dawaj smaczka za dobrą robotę, a może nawet dwa, że jeszcze możesz oddychać własnymi płucami - dodał, bo gdyby był tutaj z Rodolphusem, sprawy mogłoby się potoczyć trochę inaczej. Tamten młodzieniec miał srogo poprzestawiane we łbie i pewnie by sobie nie odpuścił takiej możliwości.

- Coś jeszcze biadolił o przemówieniu ci do rozsądku. Nie powiedział jakiego, po co i w jakim celu... - przekręcił oczami - Ale możesz uznać, że próbowałem przemówić ci do rozsądku - rozłożył ręce - Pewnie myślał, że się domyślę. Cóż, spojler. Nie domyśliłem



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#6
12.10.2025, 15:11  ✶  
- A co ja, krowa żeby trawą się żywić? - tak jak on nie wiedział, czym jest burak, tak ona nie wiedziała, czym jest owa macza. Słyszała kiedyś o Macza Pikczy, czy innej piczy, ale podejrzewała że to jakiś rodzaj budowli, wzniesiony na cześć brzoskwiń. I pewnie dalej by mu pyskowała, gdyby nie podjął rękawicy, a ich wspólna utyskiwanie zeszło na biednego Alexandra. Charlotte zachichotała. Ramiona zadrżały, a dłoń odruchowo uniosła się do ust, bo przecież NIE WYPADAŁO śmiać się z własnej rodziny, ale tutaj trafił Borgin na Mulcibera, który miał wyjątkowo źle pod kopułą. - Gdyby dostał katarku, to ciężko byłoby mu rozkładać te karty, prawda. Zasmarkany Błazen, ciekawe jak by zinterpretował tę kartę?
Nieco przychylniej spojrzała na Stanleya, a gdy ten pożalił się, że nawet do niego Alexander nie przyszedł, cmoknęła z rozczarowaniem i pokręciła głową.
- Może w tym Ministerstwie języki wyrywają i to dlatego? - jej twarz nieco się rozluźniła. Mierzyła przez chwilę mężczyznę wzrokiem, gdy tak pierdolił o tych główkach. Chwilę jej zajęło skojarzenie tej metafory (a może i nie metafory? W końcu Borginy miały pełno suszonych łbów), w końcu więc kiwnęła głową i znowu sięgnęła pod ladę. Tym razem jednak wyciągnęła nie słoik, a pudełko. Metalowe, niewielkie, niebieskie w żółte gwiazdki. Siłowała się chwilę z otwarciem, ale w końcu puszeczka stała przed nimi otworem. - Weź nawet trzy, jak chcesz, bo mizernie wyglądasz. Fajki zabijają apetyt, jeszcze schudniesz i Alexander uczepi się ciebie, że taki chudziutki jesteś i trzeba cię utuczyć, bo żadna panna na ciebie nie spojrzy. Słowo daję, niby to nie mój ojciec, ale żarty i teksty ma zdecydowanie tatusiowskie.
Sama wyciągnęła ciasteczko w kształcie gwiazdki, a puszkę postawiła na ladzie i podsunęła w stronę Stanleya. Czy weźmie, czy nie - nie były zatrute, bo sama właśnie odgryzła jedno ramię gwiazdki. Gwiazdki dla gwiazdki - mieć znajomości to nie tylko bujać się z Fontaine, ale także cukiernikami.
- A więc Borgin, tak? Poznałam po suszonych główkach. Trzymamy się umowy, nie wchodzimy wam w paradę - mruknęła, najpierw przełykając ciacho. Może i była jaka była, ale nie mówiła z pełnymi ustami. - Ciepło i wilgoć źle robią na meble, a tych mamy sporo. Wolę też, jak jest chłodniej. Hartuję ciało czy coś. No, weź, nie jest zatrute, sama jem.
Milczała chwilę, wlepiając srebrne oczy w Staszka. Żuła ciastko dokładnie, nie wiedząc co w sumie może powiedzieć, żeby przekazał Alexandrowi. Bo przecież pierdol się nie wchodziło w grę. Była w końcu grzeczną dziewczynką.
- Jak go spotkasz czy tam będziesz do niego pisać, możesz mu powiedzieć, że jest zajebiście. Ale nie wiem o co chodzi z tym rozsądkiem. Domyślam się, ale jak coś nie jest powiedziane wprost, to może się... Ugryźć w nos - albo w dupę. Co to w ogóle znaczy: przemówić jej do rozsądku? Że niby Borgin miałby jej mówić, że Nokturn to nie miejsce dla niej? Dobre sobie.
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#7
12.10.2025, 15:32  ✶  

Oczywiście, że się wypadało śmiać z własnej rodziny, a tym bardziej z Alexandra Mulcibera. Stężenie Mulciberozy w tym pomieszczeniu wynosiło 50%, a reszta domieszki Borginowo-Rosierowiej wcale w tym nie pomagała. Było takie niepisane przysłowie, które mówiło, że Mulciber Mulciberowi Mulciberem, a więc najgorszą możliwością jaka mogła się w życiu przytrafić.

- Sama sobie odpowiedź na to pytanie - Stanley nie był w ciemię bity. Jeżeli kobieta pytała się czy powinna schudnąć albo ukrywała takie pytanie w odniesieniu do bycia krową, należało nie odpowiadać. Najlepiej było udawać, że się tego nie słyszało.

- Pewnie spojrzałby w lustro i ujrzałby ludzką formę tej karty. Tak tylko zgaduje - odniósł się do jej słów. Borgin przecież uznawał wróżbiarstwo za ideologię "XD", ktora nie miała żadnego sensu i tylko wyniszczała młodych czarodziejów.

Czy to na pewno była metafora? Jedno niepoprawne słowo, a rzeczywiście mogłaby się stać taką małą, słodką główką, która byłaby zdalnym przedłużeniem wzroku Stanleya, a jeżeli nie Stanleya, to któregoś z jego krewniaków ze strony matki.

Kiedy wyciągnęła ciasteczka, przyjrzał się im uważnie. Jakiś czas temu odbył podobną rozmowę, gdzie również były mu oferowane ciasteczka. Szkoda tylko, że tamtym razem była to niejaka Harper Moody, a teraz jakaś losowa blondynka. Merlin mu świadkiem, że gdyby nie była taka pyskata, wziąłby to ciastko.

- Nie dzięki. Zostawie tobie abyś miała co przegryzać do czytania Czarownicy - odsunął puszkę z powrotem do niej - A o to, że żadna panna na mnie spojrzy, nie musisz się martwić. Nie szukam żadnych panien. Nie potrzebuję - zapewnił - Jakbyś przeżyła tyle ślubów, zaręczyn i nie wiem czego jeszcze, to też byś miała takie tatusiowskie żarty jak on - podzielił się swoim spostrzeżeniem. Ile tych ślubów miał Alexander? Dwa, trzy? Ciężko było to zliczyć, bo w zasadzie to Stanley się już zgubił w rachubie.

Jak ktoś lubił jeść słodkie to rzeczywiście, znajomość z piekarzami była przydatna. Borgin preferował jednak dania wytrawne, więc Francis spełniał się w tej roli idealnie, przygotowując knedliczki czy inne równie pyszne dania pochodzącej z dalekiej Czechii.

- Borgin. Punkt dla ciebie za spostrzegawczość - pstryknął palcami - Może nie jest z ciebie taka klasyczna blondynka jak to się mówi o was - wzruszył ramionami - A co do umowy to dobrze, bo zapewne byśmy rozmawiali jeszcze w inny sposób i nie przysłałby mnie Alexander

Przyglądał się temu jak Helenka żuła sobie ciastko w najlepsze. Czekał na jakąś błyskotliwą odpowiedź z jej strony.

- Sama mu przekaż. To twój krewny w końcu. Napisz do niego, zainteresuj się nim, tak jak on tobą - doradzał jej - Albo wyślij kogoś, tak jak to zrobił on i niech go ugryzie w nos, czy co tam chcesz - co on, kurierem był kurwa jego mać? Nie miał ochoty robić za sowę czy middlemana w relacji Heleny z Alexandrem. Znali się, może lubili, więc niech sami sobie rozmawiają.

- Swoją drogą - wyciągnął dłoń w jej kierunku - Matthew Borgin - przywitał się, posyłając jej łagodny uśmiech. Czy kłamał? Oczywiście, że tak. Patrzył na co było ją stać i czy w ogóle będzie miała zamiar weryfikować przedstawione jej dane.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#8
12.10.2025, 15:53  ✶  
Charlotte uważała, że w tym świecie ludzie mieli dar do zaglądania w przyszłość - mogła śmiać się z Alexandra, ale nie z samego wróżbiarstwa. W jej drzewku rodzinnym przewijał się np. taki Dolohov, nie z krwi, a przez małżeństwo z Mulciberówną, więc byłaby głupia, gdyby nie wierzyła - szczególnie samej mając dar aurowidzenia - w trzecie oko. Swoją drogą cholernie kusiło ją, żeby odczytać aurę Borgina i pewnie byłaby to zrobiła, gdyby nie wysprzęglił się z tych suszonych makówek. Ze względu na podobieństwo w pracy dwóch antykwariatów, wolała nie wkurwiać nikogo z takim nazwiskiem. Wspaniałomyślnie więc się powstrzymała.

Czy w ogóle docierało do niej, że Stanley na poważnie mógł jej grozić? Raczej nie - czuła się pewnie dzięki ochronie Madame Fontaine, więc nie zamierzała tego typu słów traktować poważnie. Bo kim był ten cały typek, który przed nią stał? Borginowskim pieskiem na usługach Mulcibera. Trochę przykre.
- Dzięki, doceniam - a gówno prawda, ale przynajmniej więcej słodyczy dla niej. - A, więc ty z tych? Spoko, nie oceniam, też wolę facetów. Z babami same kłopoty.
Wyszczerzyła zęby w zadziornym uśmiechu, bo wiadomo że nie o to mu chodziło, ale zanim mogła się powstrzymać, to zaczepne słowa same wypłynęły z jej ust. Kolejne słowa o Alexandrze zbyła wzruszeniem ramion. Cośtam słyszała o jego ślubach, o czymśtam jeszcze, ale w zasadzie to nawet tego nie czytała, bo guzik ją obchodziło co robił, dopóki trzymał nos w swoich kartach. Ale to, żeby mu odpisała, było dobrym pomysłem. Kartkę mu wyśle, najlepiej jakąś wkurwiającą. Wydęła usta w zamyśleniu, na chwilę ignorując paplaninę Stanleya, bo już myślała, jaki odcień różu konfetti wybierze.
- Myślenie stereotypami jest nieeleganckie - mówiła to bez przekonania, bo sama również poruszała się w świecie stereotypów i im ulegała. Na ten przykład uważała, że Stanley szczekał dużo, jak te małe pieski, które wystarczy podrapać za uchem, żeby zamerdały ogonkiem. - Możesz przestać silić się na groźby. Myślisz że nie słyszałam gorszych?
Ale dobrze, niech mu będzie i obsikuje teren, skoro to tyle dla niego znaczyło. Uścisnęła jego dłoń (le wcześniej kulturalnie otrzepała rączki, niczym prawdziwa dama), lecz na jej własnej prawicy dało się zauważyć srebrną wysypkę, której jeszcze kilka chwil temu nie było. Gdy cofnęła rękę, odruchowo podrapała się po rumieniu. To spotkanie było dziwne i może i miała dumnie uniesioną głową i odpowiadała mu jak równemu, ale było stresujące - a gdy pojawiał się stres, choroba dawała o sobie znać.
- CHARLOTTE Mulciber. Tak, znalazłeś mnie, trudno nie było, za dużo nas na Nokturnie się nie panoszy. Wiesz, co mówi Alexander? Że to nie wypada, i wszyscy go słuchają, więc równie dobrze mogłeś zapytać na ulicy, to by ci powiedzieli jak wyglądam i jak mam na imię - schowała dłonie za plecami, lecz ruchy jej ramion zdradzały, że się drapie. Jakby wszy miała. - Chcesz mi pomóc zrobić dla niego kartkę, skoro tak się martwi? Będziesz miał z głowy swój list.
Wyparowała nagle, nie bardzo wiedząc, co więcej ma mu powiedzieć. Miło było cię poznać, twarz podobna do nikogo, jak wpadnę na ciebie na ulicy, to nie zapamiętam ale miło, że zostawiłeś mi ciasteczka?
Ogórkowy Baron
Świat nie ma sensu. Trzeba mu go nadać samemu
Stanley mierzy około metra dziewięćdziesięciu wzrostu i jest atletycznej budowy ciała. Jego krótko ścięte, zaczesane na bok ciemnobrązowe włosy okalają owalną twarz, która zrobią piwne oczy. Zawsze ma lekki, kilkudniowy zarost w postaci wąsa i brody. Na co dzień można go spotkać noszącego mundur brygadzisty. Jeżeli jednak uda się komuś go wyciągnąć na jakąś aktywność niedotyczącą pracy to przybędzie w długim, ciemnym płaszczu, a pod spodem będzie miał koszulę i najprawdopodobniej krawat. Wypowiada się w sposób spokojny dopóki nie zostanie wyprowadzony z równowagi.

Stanley Andrew Borgin
#9
12.10.2025, 16:19  ✶  

Stanley miał to do siebie, że w swojej formie bez maski potrafił być miłym i czarującym mężczyzną, więc de facto nie miał zamiaru jakoś specjalnie krzywdzić innych, a tym bardziej bez żadnej potrzeby czy konieczności. Charlotte nie musiała się obawiać, chociaż chodziła po bardzo cienkiej linii.

- No prawda. Jak na ciebie patrzę to same kłopoty. Wyjęłaś mi to prosto z ust - zgodził się z nią - Ale mimo wszystko zostawię facetów dla ciebie. Może będziesz miała wtedy jakieś szanse

Czy myślenie stereotypami było nieeleganckie? Może ale byli na Nokturnie, a tutaj panowały inne zasady. Nie było wytwornych kawiarni i restauracji. Nie było wielkich dam i księżniczek. To był raj dla złoczyńców, ludzi wyjętych spod prawa i szemranych typków. Czego się spodziewała Mulciberówna? Stereotypy były tuta najmniejszym problemem.

- Wyjebane mam w jakieś groźby. Jakbym chciał ci zrobić krzywdę, to bym to po prostu zrobił. Informuję po prostu jak wspólnik wspólnika - przedstawił sprawę jasno, aby wiedzieli na czym stoją. Pierwsze wrażenie może nie było piorunujące ale nie znaczyło, że mieli sobie od razu skakać do gardeł.

Borgin nie skomentował jej przypadłości, chociaż dostrzegł pewne zmiany na jej skórze. Była to kwestia do odnotowania i zapamiętania, wszak mogła się przydać w przyszłości.

- Charlotte Mulciber. Bardzo mi miło - odparł równie miło co ona, niemalże się rozczulając na taką piekną reakcję z jej strony - Czy dużo się nie panoszy? Zależy kogo weźmiesz pod uwagę. Powiedzmy, że masz rację. Nie ma co się kłócić o takie błahostki jak ilość Mulciberów na Nokturnie. Wszyscy wiemy, że jest to liczba skończona

- Nie wypada to się kurwić za pieniądze, a nie prowadzić uczciwy interes na Nokturnie - stwierdził, odnosząc się do słów Alexandra, które wypowiedziała Mulciberówna - Ale nie wchodzę w szczegóły między tobą, a nim. Bawcie się sami w te wojenkę, których i tak jest za dużo w tej rodzinie - zauważył, chociaż nie był pewien czy Charlotte wiedziały o tym wszystkim, co miało miejsce za kulisami.

- Kartka? Dla Alexandra? A co, urodziny miał? - zapytał retorycznie - Ale może być. Daj jakieś nożyczki to powycinam jakieś elementy. Mam w tym wprawę, a i klejenie mi idzie całkiem nieźle - przedstawił swój pakiet umiejętności - Tylko weź mi załatw jakiś stołek czy inny zydelek, bo ile można stać - zastukał ponownie w blat.

- Jakiś konkretny koncept na tę kartę? Jakieś wielkie życzenia chcesz, a może jakąś zagadkę dla niego? Wiesz, tak żeby mu główka pracowała, a nie tylko myśli o tych bzdetach - produkował się, próbując ustalić najlepsze rozwiązanie w zaistniałej sytuacji.



"Riddikulus!"
- Danielle Longbottom na widok Stanleya Bo[r]gina

"Jestem dumna, że pomagałeś podczas zamachu."
- Stella Avery na wieści o udziale Stanley w walkach podczas Beltane 1972
Harpagan
Śnisz, a ja jestem twoim koszmarem
Długie blond włosy, lekko falowane, zwykle są rozpuszczone. To, co przykuwa uwagę to nienaturalne, srebrne oczy oraz wędrujący srebrny rumień na prawej ręce - objaw srebrzycy. Sylwetka szczupła, zwykle odziana w dobrej jakości ubrania, podkreślające talię i długie nogi. Piegi na nosie i policzkach dodają jej uroku, ale lwia zmarszczka pojawiająca się na czole świadczy o tym, że kobieta często się denerwuje. Ma około 170 cm wzrostu.

Charlotte Mulciber
#10
12.10.2025, 16:34  ✶  
- Utkaj się w końcu tym ciastkiem, Matthew - westchnęła, kręcąc głową. Co za dzban, musiał mieć zawsze ostatnie słowo. Wkurwiająca cecha (i nie to, że trafił swój na swego - nigdy by nie przyznała, że była dokładnie taka sama, a dealowanie z męską wersją siebie było wkurwiające). - Gdybyś tyle nie paplał, byłbyś całkiem miły w odbiorze, wiesz?
Różdżkę trzymała w kieszeni i tam właśnie po nią sięgnęła. Przecież nie będzie łazić po sklepie i przesuwać krzeseł, jak może po prostu jedno z nich przenieść, nie? Machnięcie różdżki, nietypowej dość z wyglądu, bo z hikory, i już jeden z wysokich zydelków bez oparcia znalazł się u boku Borgina. Słów o kurwieniu się nie skomentowała, tylko przytaknęła krótko, bo miała to samo zdanie. Ciocia Lorien pisała jej w liście, żeby nie pozwoliła by Nokturn zrobił z niej kurwę: i jak na razie się udawało, bo jak się puszczała, to nie za pieniądze, więc nie można jej było zaliczyć do prostytutek. Girls just wanna have fun.

Kolejne zaklęcie i na ladzie, która ich oddzielała, spoczęło pudełko. W środku były papiery i papierzyska, różnokolorowe kartki i kredki, a także nożyczki. Stare cenówki, jakieś wstążki i inne badziewie, z którego mogli stworzyć małe dzieło sztuki.
- A nie wiem nawet, kiedyś miał na pewno. Kojarzysz obrazy takiej jednej artystki, która lubiła malować rzygające tęczą koty? Dobrze byłoby, gdyby Alexander po jej otwarciu wyglądał tak samo - przyda mu się trochę rozrywki, praca w MM pewnie była stresująca i to dlatego był taki sztywny i nieśmieszny. Lottie wzięła różowy kawałek sztywnej kartki i okręciła ją w dłoniach. Ręka powoli przestawała swędzieć, a przynajmniej na tyle, że nie musiała się nią ocierać o drewno jak jakiś niedźwiedź o drzewo. - Konfetti to zawsze dobry pomysł. I zagadki. Wytniesz? Gdzieś mam jeszcze taką jedną, która śpiewa Precious and Few, mugolski zespół dlatego rzuciłam ją w diabły, ale nazwę mają fajną. Climax.
Charlotte wyszła w końcu zza tej lady ale tylko po to, by kucnąć przy jednym z regałów. Szukała jej w szufladzie - jednej, drugiej, trzeciej... Chwilę jej to zajęło.
- Swoją drogą skąd wiesz, że w naszej rodzinie jest dużo wojenek, co Matthew? - zapytała, nie przerywając grzebania w papierzyskach. - Raczej nie chwalimy się tym na prawo i lewo. Jesteś blisko z Alexandrem?
Nie byłaby sobą, gdyby nie zapytała. Ciche tu jesteś, kurwiu przerwało odgłos nożyczek i szperania. Gdy Lotte otworzyła kartkę, wybrzmiał refren utworu. Jeszcze gorszy, niż można było sobie to wyobrazić. Była zwykła, niebieska, trzeba było ją oblepić. Zajęła się wycinaniem tęczy.
- Mam gdzieś naklejkę jednorożca - mruknęła, zerkając jak tam idzie jej nowemu pomocnikowi. Skubany faktycznie miał talent w wycinankach.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Stanley Andrew Borgin (2449), Charlotte Mulciber (2582)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa