20.02.2023, 15:59 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2023, 21:32 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Cathal Shafiq - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Hogsmeade było miasteczkiem jak z pocztówki, pełnym zabawnych, kamiennych domków o spadzistych dachach i magii, widocznej na każdym kroku. Cathal miał słabość do bardzo wielu miejsc, a to było jednym z nich. Sentyment z lat szkolnych robił swoje, ale też jego małomiasteczkowa atmosfera, przy jednoczesnym absolutnym braku mugoli. Gdy wędrował ulicą i minął najpierw mężczyznę, dyrygującego całą orkiestrą magicznych instrumentów, a potem sklep Zonka, przed którym ktoś odpalił magiczne fajerwerki, nawiedziła go myśl, że to jedno z niewielu miejsc, w których czarodzieje naprawdę mogą być sobą.
Cathal nie był może śmierciożercą. I zamierzał zrobić wszystko, aby uniknąć ewentualnych prób werbunku. Nie darzył mugoli jakąś zapiekłą nienawiścią, skupiony na zupełnie innych sprawach. Ale wciąż był synem swojej matki i pasierbem swego ojczyma, potomkiem Slytherina. I czasem naprawdę żałował, że nie ma takich miejsc więcej. Że wciąż muszą przejmować się ukrywaniem przed mugolami.
Tego wieczora Shafiq, który aportował się tuż przed wioską, nie kierował się ku Trzem Miotłom, zwykłemu miejscu spotkań w Hogsmeade. O tej porze mogło kręcić się tam zbyt wielu ludzi, a Cathal wolał na spotkania jednak nieco spokojniejsze miejsca. Ponieważ był poniedziałek, pobliska herbaciarnia nie powinna pękać w szwach, a jedną z tych rzeczy, których nieco brakowało Shafiqowi poza granicami kraju, była angielska herbata.
Gdyby trzymać się pewnych konwencji, zapewne dwaj umówieni dziś na spotkanie mężczyźni, powinni pójść do Świńskiego Łba. Obaj pochodzili z niezbyt przyjaznych rodzin, obaj robili pierwsze kroki na czarnoksiężkiej ścieżce, obaj przelali kiedyś krew, a jeden z nich (choć to nie tak, że Cathal był tego świadom) był śmierciożercą. Ktoś mógłby pomyśleć, że mroczny pub i wypicie paru butelek podłej whiskey będzie dla nich idealnym sposobem na spędzenie wieczoru. Shafiq jednak ani myślał wchodzić do lokalu, gdzie mogą zaczepiać ich jakieś męty, natomiast Ulysses zapewne dostałby szału, widząc brudne stoliki i niedoczyszczone klamki. W herbaciarni pani Poodifoot natomiast serwowano ponad sto rodzajów herbat. Cathal do tej pory spróbował dokładnie sześćdziesięciu dziewięciu z nich, i dziś zamierzał wypić siedemdziesiąty. Podłych alkoholi i mrocznych lokali i tak miał w swoim życiu dosyć.
Dotarł na miejsce jakieś trzy minuty przed terminem i ruszył do jednego ze stolików, oddalonego możliwie najbardziej od rozchichotanej pary siedzącej przy oknie. Był niezbyt wyspany - nawet jak na niego dwie godziny snu nie wystarczało, zwłaszcza, ze sny, które go dręczyły, w których raz za razem ktoś próbował zabić na jego oczach Rookwooda, a potem przerzucał go do innej scenerii, sprawiły, że nie wypoczął ani trochę - a przez lekko podirytowany i ich śmiechy zdawały mu się natarczywe, wkurzające, niby bzyczenie muchy tuż nad uchem. Po drodze zabrał menu, ot by zerknąć, czy coś się w nim nie zmieniło, a jego wzrok padł na nieco faktycznie zmienioną część karty, dotyczącą „magicznych herbat”. Właściwie dlaczego nie?
Rzut na efekt herbatki (z przygotowanej listy)
Rzut 1d9 - 9
wiadomość pozafabularna
Wybierasz herbatę "Zagubione marzenia". Herbata, która pachnie twoim ulubionym zapachem, sprawia, że opowiadasz towarzyszowi o jednym ze swoich niezrealizowanych marzeń.