Philomena Moira Mulciber
Koncepcja postaci
93-letnia czarownica (ur. w marcu 1879 r.), z domu ojca Potter, z domu matki Crouch, po mężu, z którym wzięła w 1899 roku ślub, Mulciber — i to z tą ostatnią rodziną była najbliżej związana przez całe życie. Mimo to do dziś układa włosy wyłącznie przy pomocy specyfików Potterów, a po skończeniu Hogwartu praktykowała w rodzinnej kancelarii Crouchów.Nie od razu zaczęła karierę pełnoprawnej prawniczki. Zrezygnowała z pracy, aby poświęcić się wychowywaniu synów, stąd zawodowo intensywny rozwój zaczęła dopiero w 1906 roku. Początkowo pod szyldami Crouchów, z czasem założyła własną kancelarię, ofirmowaną już nazwiskiem Mulciber.
W latach 20. i 30. — za czasów aktywności Grindelwalda — mocno sympatyzowała z przedstawianymi przez niego ideami, lecz unikała bezpośredniego wikłania się w działania akolitów. Broniła jednakże skwapliwie tych z nich, których sądzono przed Wizengamotem. Nie stroniła od brania za klientów żadnych czarnoksiężników tak długo, jak ich czyny zgodne były z jej własnymi przekonaniami, a te — mówiąc delikatnie — nie były mugolom i mugolakom nigdy szczególnie przychylne. Zaskarbiła sobie sławę adwokatki diabła i cieszyła się uznaniem w środowisku.
Wydała kilka książek, a wśród nich największego posłuchu doczekały się pozycje: Patologia krwi, czyli rzecz o destrukcyjnym wpływie mugolskich korzeni na system wartości jednostki oraz Zgnilizna moralna tocząca brytyjskie społeczeństwo magiczne. Wszystkie utrzymane w tonie obiektywnej analizy, co miało przypudrować przemycane tam magirasistowskie poglądy autorki.
Na przełomie lat 40. i 50. zaczęła zajmować się przede wszystkim prawem handlowym, wspierając w tym biznesy prowadzone przez syna, Duncana Mulcibera. Choć nie zawsze działała moralnie, nigdy nie zdarzyło się, aby coś nie pasowało w sporządzanych przez nią dokumentach.
Obecnie pozostaje twarzą swojej kancelarii, lecz większość spraw regularnych klientów prowadzą jej pracownicy. Philomena wciąż trzyma ścisłą i niemal wyłączną pieczę nad legalistyczną stroną interesów, którymi opiekuje się Alexander, a wcześniej Donald Mulciber. Okazjonalnie podejmuje się również reprezentowania pojedynczych, interesujących ją przypadków.
Nie jest dla nikogo trudnym do domyślenia się, że jej poglądy leżą blisko Czarnego Pana i nie oburzają jej bynajmniej jego pobudki ani metody, choć niczym nie chwali się, naturalnie, wprost.
Przez lata zgromadziła duży majątek, może więc w każdej chwili udać się na luksusową emeryturę, gdyby nie to, że należy do tych, którzy pracują, póki nie braknie im sił. W kancelarii żartuje się po cichu, że jej kariera zakończy się dopiero, gdy wywiozą ją sztywną zza biurka. Mulciberowa pracuje również nad kolejnymi książkami, mającymi nieść oświecenie czarodziejskiemu gminowi, jeśli chodzi o sprawy krwi i moralności.