13.10.2023, 01:54 ✶
Atreus spojrzał na Laurenta przelotnie, kiedy ten mu przyklasnął. Nie spodziewał się po nich tak szlachetnych pobudek, jak próba zniesienia zakazu używania zaklęć nekromantycznych przez Departament Przestrzegania Prawa, ale też jakoś niekoniecznie go dziwiło, że kuzyn wyskoczył właśnie z tym. Zamiast jednak powiedzieć cokolwiek na ten temat, ponownie przeniósł spojrzenie na Macmillana i uśmiechną się do niego wręcz obrzydliwie miło.
- Nie przypominam sobie, żebym powiedział, że ma trafić w ręce kogoś innego - odpowiedział tonem dziwnie chłodnym, a jednocześnie absurdalnie wręcz lekkim. - Jedyne czego bym sobie życzył, a co już zdążyłem powiedzieć, to raportu z badania. Departament Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami może sobie nawet poprosić o współpracę w tej materii Magiczne Gry i Sporty, byleby tylko odniósł jakieś efekty, zamiast reagować dopiero na listy osób, które nawet w Ministerstwie nie pracują. - wskazał niedbałym gestem na Laurenta. Cała ta sprawa nieco go drażniła i nie chodziło tu nawet o Sebastiana tylko to, jak Lazaruz Rowle wydawał się opieszały w swoich działaniach. Jakby celowo unikał tematu widm i patrzył, co też ciekawego się z nimi stanie. - Czego sobie natomiast życzy droga Brygada Uderzeniowa, niekoniecznie mnie obchodzi, jeśli mam być szczery. Ale może zwyczajnie nie wyraziłem się dostatecznie jasno, za co z całego serca przepraszam. Zacznijmy więc może jeszcze raz; Jako auror, który przez ostatni miesiąc miał okazję każdego dnia zajmować się sprawami ofiar, będących pokłosiem obecności widm, byłbym bardzo zobowiązany gdyby Pan, jako pracownik Ministerstwa Magii i Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, odwalił pracę za pana przełożonych, którzy do tej pory wydają się z rozbawieniem czekać aż liczba ofiar w Dolinie Godryka spowodowana widmami dojdzie do jakiejś magicznej granicy. - uśmiechnął się jeszcze do niego zdawkowo, jakby wcale nie wygłosił właśnie nieco gorzkiego monologu na temat tego, że chyba się trochę nie zrozumieli.
- A czy my wyglądamy, jakbyśmy się gdzieś wybierali? - spojrzał na niewymownego krzywo, zaraz po tym jak kolejny raz jego dłoń trafiła zupełnie na nic. - Zamiast kopać pod okolicznymi krzewami, może byście się zajęli tą aberracją, co? - rzucił do niego z miną, jakby był mężczyzną absurdalnie wręcz rozczarowany. Wspominał o tej ścianie głównie po to, żeby zwyczajnie odwrócić jego uwagę, skierować ją na coś innego. - Przysięgam, jak będziecie tak szybko się uwijać, to do Lithy cała Dolina pójdzie do grobu - cofnął się, jeszcze trochę dla sportu denerwując mężczyznę, zanim zwyczajnie machnął na resztę ekipy by ruszyli dalej, za Sebastianem i bokiem, tak by nie naruszać nieróbstwa Departamentu Tajemnic.
- Nie przypominam sobie, żebym powiedział, że ma trafić w ręce kogoś innego - odpowiedział tonem dziwnie chłodnym, a jednocześnie absurdalnie wręcz lekkim. - Jedyne czego bym sobie życzył, a co już zdążyłem powiedzieć, to raportu z badania. Departament Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami może sobie nawet poprosić o współpracę w tej materii Magiczne Gry i Sporty, byleby tylko odniósł jakieś efekty, zamiast reagować dopiero na listy osób, które nawet w Ministerstwie nie pracują. - wskazał niedbałym gestem na Laurenta. Cała ta sprawa nieco go drażniła i nie chodziło tu nawet o Sebastiana tylko to, jak Lazaruz Rowle wydawał się opieszały w swoich działaniach. Jakby celowo unikał tematu widm i patrzył, co też ciekawego się z nimi stanie. - Czego sobie natomiast życzy droga Brygada Uderzeniowa, niekoniecznie mnie obchodzi, jeśli mam być szczery. Ale może zwyczajnie nie wyraziłem się dostatecznie jasno, za co z całego serca przepraszam. Zacznijmy więc może jeszcze raz; Jako auror, który przez ostatni miesiąc miał okazję każdego dnia zajmować się sprawami ofiar, będących pokłosiem obecności widm, byłbym bardzo zobowiązany gdyby Pan, jako pracownik Ministerstwa Magii i Departamentu Kontroli nad Magicznymi Stworzeniami, odwalił pracę za pana przełożonych, którzy do tej pory wydają się z rozbawieniem czekać aż liczba ofiar w Dolinie Godryka spowodowana widmami dojdzie do jakiejś magicznej granicy. - uśmiechnął się jeszcze do niego zdawkowo, jakby wcale nie wygłosił właśnie nieco gorzkiego monologu na temat tego, że chyba się trochę nie zrozumieli.
- A czy my wyglądamy, jakbyśmy się gdzieś wybierali? - spojrzał na niewymownego krzywo, zaraz po tym jak kolejny raz jego dłoń trafiła zupełnie na nic. - Zamiast kopać pod okolicznymi krzewami, może byście się zajęli tą aberracją, co? - rzucił do niego z miną, jakby był mężczyzną absurdalnie wręcz rozczarowany. Wspominał o tej ścianie głównie po to, żeby zwyczajnie odwrócić jego uwagę, skierować ją na coś innego. - Przysięgam, jak będziecie tak szybko się uwijać, to do Lithy cała Dolina pójdzie do grobu - cofnął się, jeszcze trochę dla sportu denerwując mężczyznę, zanim zwyczajnie machnął na resztę ekipy by ruszyli dalej, za Sebastianem i bokiem, tak by nie naruszać nieróbstwa Departamentu Tajemnic.