11.09.2024, 18:49 ✶
— 29 - 08 - 1972 —
Wiadomość nadeszła parę minut po szóstej rano. Oznaczona pieczęcią Ministerstwa Magii i standardowymi zabezpieczeniami. Zielona tasiemka na nóżce Paula była jasnym znakiem, że list nadano wprost z gabinetu pani Mulciber. Dołączono do niego zgrabne zaproszenie.
Londyn, 29.08.1972 r.
Mio Antonio,Wybacz moją poprzednią, lakoniczną wiadomość. Czas nie był mi wczorajszej nocy sprzymierzeńcem.
Wybacz mi również, że nie znalazłam siły, by poinformować Cię o sprawie osobiście. Coś co odebrałam jako osobisty afront, gdy otrzymałam wiadomość od Lorraine nie od szwagra; Coś co komentowałam słowami “jak trudne może być spisanie kilku słów” obnażyło moją hipokryzję - nie potrafiłam znaleźć słów.
Napisanie prostego “Robert odszedł” budziło we mnie wstręt - pieczętowało fakt, w który nie chciałam tak bardzo z początku uwierzyć. A jednak to prawda, a ja nadal nie wiem co robić.
Więc robię to co zawsze - pracuję. Gdybyś mnie potrzebował, zatrzymałam się na kilka dni u Alexandra w Londynie. Przebywanie w kamienicy wiązało się z ryzykiem… na które nie mogłam sobie pozwolić. Gdy umysł śpi, duchy starych ścian potrafią szeptać do ucha przeróżne historie. Jak wiele z nich jest prawdziwych? Czy jakakolwiek jest prawdziwa?
Liczyłam, że zasmuci mnie to bardziej. Że poczuję cokolwiek innego niż czystą irytację i ból, że to jego nie mnie Śmierć, oddana przyjaciółka, zabrała pierwszego. Nie był idealnym mężem; ja - tym bardziej nie byłam idealną żoną. A jednak, gdy czytam kondolencje, gdy powoli uświadamiam sobie, że to nie jest sen… Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że w kondolencjach tkwią gratulacje.
Może są słuszne?
Mój szwagier wyraźnie dał do zrozumienia wszystkim dookoła, że nie zasługuję, aby zająć się jakimkolwiek aspektem planowania pogrzebu. Dał rodzinie również do zrozumienia, że bardzo zależy mu na tym, aby była to zamknięta, niewielka uroczystość bez niepotrzebnych gapiów. Tylko dla rodziny...
... Stąd mając na uwadze naszą historię… Może powinnam złapać cię na kwadrans przed pogrzebem, ale tym razem… Chciałabym to zrobić porządnie. Alexander dał mi kilka zaproszeń na nabożeństwo. Odbędzie się w rodzinnej posiadłości Mulciberów na ichniejszym cmentarzu. Zależałoby mi… abyś się tam pojawił, razem ze mną. Jestem świadoma, że w oczach postronnych może się to wydać niestosowne, stąd nie oczekuję, że się zgodzisz.
Wiedz jednak, że bardzo mi na tym zależy. Potrzebuję Cię.
Twoja,
Lorien
Ps. Wepchnij skrzynie gdzieś w kąt, albo przekaż Wergiliuszowi, aby odesłał je do moich rodziców, jeśli Ci wadzą. Musiałam gdzieś ulokować tymczasowo swoje rzeczy, widzisz… Zgodnie z wolą mojej świętej pamięci męża, nic mi się po nim nie należy - co, jako prawnik - doskonale rozumiem; jako żona i kobieta - no cóż, wierzę, że dobrze się mojej rodzinie żyło z moich pieniędzy.
Nigdy więcej.