20.01.2025, 20:35 ✶
To TY trzymałaś moją dłoń
I otworzyłaś oczy na inną drogę
Nie było mi łatwo. Zahukaną dziewczyna, panienka z dobrego domu, której postawiono naprawdę wygórowane oczekiwania. Nie byłam tak dobra jak Victoria, każdy to dostrzegał. Nie władałam tak dobrze różdżką, nie miałam też oczekiwanego talentu do eliksirów. Babka z matką kręciły nosem nad moim przyszłym losem, bo według nich do niczego się nie nadawałam i równie dobrze mogłabym być podrzuconym dzieckiem, kukułczym jajem. Słowem wybrakowany Lestrange.
Pamiętam tamten okres, choć nie wszystkie szczegóły wyryły się w mojej pamięci. Niedługo przed egzaminami byłam cała w nerwach. Nie mogłam spać w nocy, próbując usilnie powtórzyć i zapamiętać materiał. Naiwnie wierzyłam, że jeśli spędzę jeszcze godzinkę, jeszcze ten jeden kwadrans nagle cudownie mnie olśni i zdam śpiewająco, przecież tyle czasu się uczyłam, nie mogłam mieć tak niepojemnej głowy!
Wtedy zjawiłaś się Ty. Czy chciałaś mi pomóc z dobrego serca? A może miałaś w tym wszystkim swój własny interes? Wiem natomiast, że to właśnie Twoje słowa sprawiły, że w siebie uwierzyłam, że cały ciężar słabości, który mnie jeszcze niedawno przygniatał, teraz zdawał się być zaledwie wspomnieniem. Dałaś mi wiatr w żagle, o którym zapomniałam że istnieje. Nasze spotkania na wspólną naukę stawały się coraz dłuższe, a my coraz rzadziej rozmawiałyśmy o egzaminach. Czy to przez nieumiejętnie rzucony czar wylądowałyśmy jedna na drugiej, a może to było celowe działanie którejś z nas? Nie wiem i nie chcę wiedzieć, by nie psuć sobie tamtego wspomnienia. Ta chwila będzie trwać wieczność w moim sercu, ale czy w Twoim dalej jest tak ważna?
A może to była totalna pomyłka? Czy po latach ułożyłaś sobie życie jak na porządną panią lub panienkę przystało? A może nienawidzisz mnie do szpiku kości za to co miało miejsce?