15.07.2024, 22:56 ✶
—02/08/72—
Gigantyczna harpia królewska pojawiła się u Atreusa robiąc sporo rabanu, gdziekolwiek był w okolicach południa 2.08. Niosła ze sobą nie jedną, a dwie butelki wina. Najwidoczniej jej obszerne, pazurzaste łapska doskonale radziły sobie z przenoszeniem tego typu "przesyłek". Na szyi jednej z nich przywieszona była winietka, która po rozwinięciu okazywała się całkiem sporych rozmiarów, spisanych lazurowym atramentem mieniącym się srebrzystą miką, listem.
Little Hangleton, 02.08.72
Mój drogi, awansem przez przedwczesną śmierć mi ofiarowany chrześniaku,
czy mam się martwić wczorajszą sytuacją? Znajdowałem się w okolicy i nie znam do końca okoliczności zajścia, ale nie wiem czy chcę je poznać. Żałuję, bo liczyłem na moment rozmowy, w ostatnim czasie mniej mieliśmy dla siebie czasu. Stanowisko było, jak co roku, choć tym razem wyjątkowo sam zdecydowałem się również pokazać i opowiedzieć ludziom słów kilka o Smoku Opalookim i tym jak zainspirował mnie do podjęcia próby oddania cudownej jego łuski kolorytem wina. Te przepiękne bestie zdecydowanie zasługują na miłość i atencję, a niestety Anglia przez wzgląd na gęstość zaludnienia i okoliczności klimatyczne, nie może poszczycić się tak pięknym gatunkiem czy chociażby jakąkolwiek sensowną hodowlą. Mam nadzieję, że nim cały ten raban został uczyniony, miałeś okazję choć przez moment podziwiać rzeźbę na dachu stanowiska. Zastanawiam się czy nie oddać jej miastu, aby gdzieś w okolicach Alei Horyzontalnej mogła zachwycać przechodniów wiernością oddania tego stworzenia w skali.
Tymczasem dwie butelki wina. Ubiegłoroczne, mieniące się w słońcu oraz różowe również z 1960. Jest nieco bardziej kwaskowate i mniej lśniące, ale – jeśli chciałbyś Florence zachwycić bukietem, a nie efektem wizualnym – polecam Ci na prezent tę drugą butelkę. Z resztą wspólnie możecie napić się obu i podjąć decyzję, której chciałbyś mieć więcej. Butelek. Nie skrzynek.
Obecny czas jest dość napięty, dopinamy logistykę delegatury do Kambodży, jak się domyślasz czasu jak zwykle brakuje na codzienne przyjemności rodzinnych spotkań. Myślałem jednak, że może po powrocie miałbyś ochotę przelecieć się ze mną i rodzeństwem do Domu Smoka z myślą o degustacji z prawdziwego zdarzenia? Jeśli taka miałaby na stąpić, to tylko na miejscu, winnymi pipetami prosto z beczek. Myślisz, że udałoby się zgrać kalendarze?
Mam nadzieję, że Twoja przypadłość nie przysparza Ci zbyt wielu problemów.
Wypatruje wrażeń po degustacji, przekazanych dłońmi Ptolemeusza próbek. Celowo oczyściłem butelki z etykiet, aby poddać Twe podniebienie próbie.
Anthony