12.11.2023, 22:32 ✶
- Wiesz co, Frank? - westchnęła Brenna po długim milczeniu, spoglądając na młodego Longbottoma. - Obawiam się, że pod pewnymi względami trochę za bardzo mnie przypominasz. To trzeba koniecznie zmienić.
I chodziło tutaj zarówno o to "niechodzenie na randki w tym wieku" - bo Brenna doskonale pamiętała, że w Hogwarcie od czwartego czy piątego roku robił to cały świat poza nią, i najwyraźniej sytuacja miała przedstawiać się podobnie z Frankiem - i o te ostatnie słowa.
Nie wszystko jest dla każdego.
Dokładnie tak myślała o sobie, i nie widziała w tym nigdy nic dziwnego, ale naprawdę nie chciała, by Frank podchodził w ten sposób do życia. Nawet jeżeli dobrze było zdawać sobie sprawę z tego, że niektóre pragnienia pozostawały niemożliwością, wolałaby, aby Frank nie zakładał od razu… że ktoś inny jest lepszy od niego.
– Mam wrażenie, że czasem jednak na te randki chodzą, a przynajmniej coś takiego mgliście kojarzę z Hogwartu. Chociaż to nie znaczy, że ty musisz, jeżeli nie chcesz albo nie czujesz się gotowy. I… nie siedzę w głowie Alice, ale zaufaj komuś, kto w pracy musi ciągle obserwować ludzi i zastanawiać się, kiedy kłamią, kiedy mówią prawdę i jakie mają intencje. Zielona Dama nie wydaje mi się ani trochę zainteresowana Syriuszem w sensie, o jakim mówisz - powiedziała łagodnie. Mogła się mylić, ale była niemal pewna, że Alice nie tylko nie ma w sercu młodego Blacka, lecz że zamieszkał tam już dawno Frank Longbottom.
Nie zamierzała jednak mówić tego na głos. Na wypadek, gdyby jednak źle coś interpretowała. Albo miała tym zezłościć Alice i namieszać w relacji dwójki młodych ludzi.
Chciałaby wierzyć, że jakoś znajdą sposób, ale jeśli Frank naprawdę był podobny do niej, to...
...to mogła mieć tylko nadzieję, że Alice zaprosi go na tę randkę pierwsza.
– Wracamy? – zapytała więc zamiast tego i na moment położyła dłoń na ramieniu chłopca, by pocieszająco je uścisnąć. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Ain Eingarp i odwróciła się od tafli.
I chodziło tutaj zarówno o to "niechodzenie na randki w tym wieku" - bo Brenna doskonale pamiętała, że w Hogwarcie od czwartego czy piątego roku robił to cały świat poza nią, i najwyraźniej sytuacja miała przedstawiać się podobnie z Frankiem - i o te ostatnie słowa.
Nie wszystko jest dla każdego.
Dokładnie tak myślała o sobie, i nie widziała w tym nigdy nic dziwnego, ale naprawdę nie chciała, by Frank podchodził w ten sposób do życia. Nawet jeżeli dobrze było zdawać sobie sprawę z tego, że niektóre pragnienia pozostawały niemożliwością, wolałaby, aby Frank nie zakładał od razu… że ktoś inny jest lepszy od niego.
– Mam wrażenie, że czasem jednak na te randki chodzą, a przynajmniej coś takiego mgliście kojarzę z Hogwartu. Chociaż to nie znaczy, że ty musisz, jeżeli nie chcesz albo nie czujesz się gotowy. I… nie siedzę w głowie Alice, ale zaufaj komuś, kto w pracy musi ciągle obserwować ludzi i zastanawiać się, kiedy kłamią, kiedy mówią prawdę i jakie mają intencje. Zielona Dama nie wydaje mi się ani trochę zainteresowana Syriuszem w sensie, o jakim mówisz - powiedziała łagodnie. Mogła się mylić, ale była niemal pewna, że Alice nie tylko nie ma w sercu młodego Blacka, lecz że zamieszkał tam już dawno Frank Longbottom.
Nie zamierzała jednak mówić tego na głos. Na wypadek, gdyby jednak źle coś interpretowała. Albo miała tym zezłościć Alice i namieszać w relacji dwójki młodych ludzi.
Chciałaby wierzyć, że jakoś znajdą sposób, ale jeśli Frank naprawdę był podobny do niej, to...
...to mogła mieć tylko nadzieję, że Alice zaprosi go na tę randkę pierwsza.
– Wracamy? – zapytała więc zamiast tego i na moment położyła dłoń na ramieniu chłopca, by pocieszająco je uścisnąć. Rzuciła ostatnie spojrzenie na Ain Eingarp i odwróciła się od tafli.
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.