• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6
[11.04.72, popołudnie] Kim jest Zoya?

[11.04.72, popołudnie] Kim jest Zoya?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
14.05.2023, 17:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.09.2023, 16:31 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II

Kontynuacja wątku.

Było dość jasne, że skoro znaleźli taki trup, łatwo nie odpuszczą. A na pewno nie planowały zrobić tego panny Longbottom, Dellian zaś po prostu został w to wplątany.
Po stworzeniu kopii listu Danielle aportowała się do biblioteki Maeve, by spróbować znaleźć sposób na jego przetłumaczenie. Brenna i Ollivander z kolei wrócili do punktu Fiuu, by przenieść się najpierw do Dziurawego Kotła, a później stamtąd udać się spacerem na mugolską część Londynu. Brenna na szczęście już do lasu zrezygnowała z munduru, mogła więc wędrować przez londyńskie uliczki bez wzbudzania większej sensacji, odziana w zwykły płaszcz, od biedy mogący uchodzić za mugolskie ubranie.
Gadała też do Delliana dużo mniej niż zwykle. Już wcześniej przejmowała się zaklętą dziewczyną, ale teraz, kiedy widziała jej ucieczkę, przedziwne zachowanie, poznała imię i odkryła, jak długo ta stoi w lesie... Przejmowała się podwójnie. Wciąż myślała o tym, jak ta uparcie próbowała umykać i walczyć, by przypadkiem któreś z nich się do niej nie zbliżyło. Czy sądziła, że w jakiś sposób „zarazi” ich klątwą? Albo wierzyła, że wciąż jest ścigana przez człowieka, który jej to zrobił? Brennę ogarnął ponury nastrój, wywołany świadomością, że prawdopodobnie i tak nie zdołają dziewczyny odczarować. Mimo to chciała spróbować. Jeżeli nie znajdą sposobu na cofnięcie klątwy to – być może – przynajmniej dowiedzą się, co ją spotkało. Musieli ustalić, ile tylko się uda, a potem podrzucić te dowody do Biura Aurorów.
Nawet jeżeli z dużym prawdopodobieństwem winny nie żył już od wielu lat. Brenna niosła w końcu w kieszeni list datowany na pół wieku wcześniej. Dość, aby czarnoksiężnik, który ją przeklął, mógł umrzeć. Dość też, aby to samo spotkała Bowmana. A jednak… czarodzieje żyli często dość długo, więc Brenna trzymała się nadziei, że może coś znajdą.
- W porządku, to chyba będzie tutaj… - mruknęła do swojego towarzysza, zatrzymując się przed jednym z budynków i zerkając na numer. – Wolisz poczekać tutaj, czy podchodzisz ze mną do drzwi? – spytała Longbottom Delliana, a potem skierowała się do wejścia i zapukała. Przeszło jej przez głowę, że pewnie najpierw powinna sprawdzić w rejestrach, czy mieszkają tu wciąż czarodzieje, ale nie chciała tracić czasu na powrót do Ministerstwa.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#2
15.05.2023, 10:37  ✶  

Cała ta sytuacja wydawała mi się strasznie chaotyczna, ale nie miałem zamiaru odpuszczać. Byłem ciekawy kto przeklął tą dziewczynę, co to za zaklęcie lub klątwa uwięziły ją w postaci posągu? Nigdy z czymś podobnym nie miałem do czynienia, ale też jestem krótko na tym świecie. Ciekawiło mnie, czy Zoya jest pierwszym takim przypadkiem, czy może jest więcej takich osób? Może to nie jest klątwa, a jakaś nieodkryta choroba z paranojami? Nie wiedziałem, nic nie wiedziałem, ale nie zamierzałem teraz wracać do domu, ponieważ nie myślałbym o niczym innym jak o tym czego dowiedziały się dziewczyny.

Miałem na sobie spodnie, koszulę, kamizelkę i narzuciłem na siebie szarą marynarkę. Zawsze w ten sposób chodziłem ubrany, ponieważ jak miałem długie szaty zawsze o coś nimi haczyłem przy przemieszczaniu się. Wolałem nie mieć latających ubrań. W ręku trzymałem różdżkę, która dla mugoli wyglądała jak zwykła laska niewidomych.

Słyszałem, że Brenna nie była tak gadatliwa jak zwykle, ale rozumiałem ją. Czułem, że przejęła się losem dziewczyny i miałem nadzieję, że dzięki wizycie u tego mężczyzny dowiemy się znacznie więcej. Miałem zamiar jej pomóc najlepiej jak potrafiłem.

— Idę z tobą. – odpowiedziałem krótko i gdy tylko dziewczyna stanęła przed drzwiami stanąłem tuż za nią.

Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#3
17.05.2023, 23:36  ✶  
Mieliście dużo szczęścia – lokator znajdował się w środku mieszkania i nie zwlekał zbyt długo z dostaniem się do drzwi, chociaż dobiegające ze środka dźwięki kroków, które szczególnie dobrze słyszał Dellian, sugerowały, że ta osoba miała jakieś problemy z chodzeniem. Usłyszałeś skrzypnięcie starych zawiasów i ciche, zdziwione westchnienie staruszka. Brenna mogła go również zobaczyć – starego, trochę sinego pod oczyma, pomarszczonego niczym rodzynek, łysego mężczyznę z długą brodą i wąsami, który wpatrywał się w was z zaciekawieniem.

- Dzień dobry? – Przywitał się, chociaż wybrzmiało w tym pytanie – jakby chciał dowiedzieć się od siebie samego, czy ten dzień faktycznie był dobry, bo nie potrafił wyczuć waszych intencji. Wpatrywał się w was zaciekawieniem, ale też lekkim strachem, przez parę okularów, których szkła były grube jak denka słoika. – W czym mogę wam pomóc? – Nie przedstawił się pierwszy. Raczył jeszcze zmierzyć was wzrokiem, nim kichnął głośno, na co Bell zareagował cichym parsknięciem. Z wnętrza wyjątkowo niemodnego (oceniając po przedpokoju) mieszkania, sięgnął was zapach herbaty.

Dalszą część rozgrywacie samodzielnie: tenże mężczyzna jest mugolem, starym wojskowym, który bardzo dobrze pamięta czasy mugolskich wojen, w których brał udział. To właśnie za czasów wojennych, pracując w Brytyjskim wywiadzie, poznał Zoję, w której zakochał się i której pomógł uciec do Wielkiej Brytanii z Ukrainy, gdzie toczyła się wtedy wojna. Imię Zoji sprawia, że jego oczy rozbłysły, widać jednak, że przepełnia go smutek – dziewczyna porzuciła go bez słowa, a poza tym czuł, że nigdy nie była z nim do końca szczera. Nie ma wam zbyt wiele do powiedzenia poza wspomnieniem radosnej dziewczyny, która bardzo lubiła błyskotki. Co do listu – mężczyzna nie wini was za nic, nie okazuje tego w widoczny sposób, ale odczuwa bardzo głęboki niesmak z powodu niedostarczenia mu listu w stanie nieotwartym – jego zawartość jest bowiem bardzo prywatna i możecie odczuć mocne napięcie związane z dyskomfortem odnośnie jego treści. Zoja zwierza się w nim z tego, że dziękuje mu za wszystko, bardzo go kocha, ale popełniła wielki błąd i musi zapłacić za niego ogromną cenę – błyskotka, jaką zakupiła na Nokturnie za swoją pierwszą wypłatę okazała się być przeklęta, a osoby, które dotknęła lub przy których przebywała zbyt długo, zamieniają się w kamień. Żaden z doświadczonych klątwołamaczy nigdy nie zdołał przełamać tego, co na niej ciążyło – udawało im się odczarować inne ofiary, ale z każdym kolejnym dniem kamień rozchodził się na jej ciało coraz mocniej, a ona stwarzała coraz większe zagrożenie. Jest świadoma, że nie powinna pisać mu tego listu, mężczyzna jest przecież niemagiem, ale nie może pogodzić się z porzuceniem go tak po prostu. Nie wie, czy zdoła wysłać go przed swoim ostatnim tchnieniem, ale marzy o tym, aby tak się stało. W liście wspomina wiele wspólnych chwil – ich przeprowadzkę do Londynu, pierwszy obiad z jego siostrą i maleńką siostrzenicą, marzenie o posiadaniu wspólnych dzieci, dni pełne beztroski i uniesień. Jeżeli przekażecie list mężczyźnie i będzie mógł go przeczytać, nie będzie potrzebował tłumacza i rozpozna jej pismo. Po prostu popłacze się i podziękuje, że mógł przeczytać go przed śmiercią, która stoi pewnie tuż za rogiem. To, czy zgłosicie to zdarzenie Amnezjatorom należy do was – jeżeli zgłosicie to zdarzenie im lub Brygadzie, zareaguje Mistrz Gry (proszę o tag). Żadnemu z waszej trójki nie udało się napotkać Zoi nigdy więcej. Jeżeli któreś z was wylosuje ten scenariusz, a jeszcze go nie pisało, musi go przerzucić.


there is mystery unfolding
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#4
18.05.2023, 12:15  ✶  
Brenna na pierwszy rzut oka nie potrafiła rozpoznać mugola, nie zakładała więc z góry, z kim mają do czynienia. Nie znała też na razie treści listu i nie było powiedziane, że ją pozna – Dani mogła nie znaleźć od razu tłumacza, a jeżeli uda się im tutaj ustalić, co się stało, nie będzie to potrzebne… Na razie więc postanowiła po prostu zachować pewną ostrożność.
- Dzień dobry. Szukamy niejakiego pana Bowmana – poinformowała Longbottom uprzejmie. Sama nie przedstawiała się na razie, ot z ostrożności. – Staramy się zebrać informacje o kobiecie imieniem Zoya, prawdopodobnie imigrantkę, która tuż przed… swoim zaginięciem, napisała do niego list.
Może było to tylko złudzenie, gra światła, ale Brenna mogłaby przysiąc, że w oczach mężczyzny coś zabłysło na wzmiankę o Zoyi. Przesunął spojrzeniem pomiędzy Brenną a Dellianem, trochę niepewny. Zaraz jednak wyraz jego twarzy zmienił się, jakby na wspomnienie dawnego smutku.
– Bowman to ja – przyznał. – I rzeczywiście, kilkadziesiąt lat temu znałem kobietę, która miała na imię Zoya, ale obawiam się, że nie miałem z nią kontaktu od…
- …około 45 roku? – odgadła Brenna. Nie była to zbyt trudna zagadka, jeżeli znało się datę, zapisaną w liście. – W takim okresie… Zoyę spotkał pewien wypadek – powiedziała dyplomatycznie. – Znaleźliśmy pewne rzeczy, które do niej należały i staramy się ustalić jej tożsamość. Gdyby mógł pan nam powiedzieć, kim dla niej był…
Bowman drgnął. Odezwał się dopiero po długiej chwili. Ciężko było odczytać wyraz jego twarzy: nie spodziewał się na pewno takiej wizyty, nie mówiąc już o „wypadku”.
– Pomogłem jej uciec z Ukrainy do Wielkiej Brytanii. Byłem… byłem w niej zakochany. Chciałem się z nią ożenić, ale pewnego dnia po prostu znikła… sądziłem, że mnie porzuciła – wyszeptał, podpierając się o futrynę, jakby w jego niemłodym ciele zabrakło nagle energii. – Co się z nią stało? Do jakiego wypadku doszło? Czy ona… zginęła?
Gorzej, pomyślała Brenna, nie mogąc się zdobyć tak od razu do zdradzenia prawdy. Nie wspominając już o tym, że dalej nie była pewna, czy mężczyzna był świadom istnienia świata czarów i mogła mu ot tak powiedzieć o klątwie, jaka spadła na dziewczynę.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#5
21.05.2023, 14:41  ✶  

Gdy Brenna zapukała po chwili usłyszałem jak za drzwiami ktoś się porusza. Mieliśmy naprawdę szczęście, że mieszkaniec tego miejsca był w środku. Czułem jak serce mi przyśpieszyło. Lubiłem odkrywać tajemnice i rozwiązywać trudne zagadki. Ta była ogromnie smutna, ale chciałem tę historię doprowadzić do końca. Wzdrygnąłem się nieznacznie, gdy usłyszałem kichnięcie, ale nic więcej nie powiedziałem. Brenna odezwała się jako pierwsza, więc czekałem cierpliwie.

Mężczyzna był w niej zakochany. Jaki biedny. Nie mogłem w to uwierzyć, że coś takiego mogło mu się przydarzyć. Słyszałem w jego głosie przejęcie, gdy tylko wspominał dziewczynę zaklętą w kamień. Chciałbym móc mu pomóc, chciałbym dać mu jeszcze jeden dzień u boku Zoyi, ale nie za bardzo wiedziałem jak to zrobić. Mężczyzna nie wydawał się niebezpieczny. Był niewinny, bezbronny i nieszczęśliwie zakochany. Dyskretnie złapałem Brenne za ubranie. Uważałem, że powinna dać mu ten list. Zasłużył sobie na to, na kilka chwil świadomości, że dziewczyna go nie porzuciła.

— Znaleźliśmy list. – odezwałem się w końcu. Może robiłem błąd wyznając mu ten fakt, może Brenna nie będzie zadowolona, ale chciałem wiedzieć, co tam się działo naprawdę. — Nie jesteśmy w stanie go odczytać, ale może panu się uda... – dodałem i czekałem, aż Brenna podaruje mu list, który był skierowany do niego. Miał prawo go przeczytać nawet jeśli będziemy zmuszeni wymazać mu pamięć.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#6
22.05.2023, 15:21  ✶  
Brenna nie wręczyła listu. Trochę celowo, bo chciała wybadać, z kim mają do czynienia – kto wie, czy to nie ten mężczyzna rzucił na nią klątwę? Nie zezłościła się jednak, kiedy Dellian Ollivander wspomniał o liście, bo wszystko wskazywało na to, że ten był jej ukochanym. Po chwili wahania sięgnęła więc za pazuchę i przekazała mu kopertę.
Bowman nic nie powiedział. Ujął kopertę drżącą ręką. Jego wyraz twarzy zmienił się na moment, kiedy dostrzegł, że ta była otwarta i zerknął przy tym na Brennę. Ta nie drgnęła, udając, że nie dostrzega jego niesmaku. Jakby nie było, mieli do czynienia z sytuacją, w której niezbyt mogła sobie pozwolić na dbanie o prywatność adresata i nadawczyni.
- Znaleźliśmy ten list badając sprawę… jej zaginięcia – powiedziała powoli. – Nie jesteśmy w stanie go odczytać. Jeżeli w środku znajdzie się jakaś podpowiedź… będziemy wdzięczni za jej przekazanie.
– To… jej pismo – wyszeptał Bowman, skupiając wreszcie spojrzenie na zawartości koperty. Najwyraźniej nie potrzebował tłumacza, bo jego wzrok szybko przemieszczał się po tekście. List był długi, i Brenna, choć w duchu wychodziła z siebie z niecierpliwości, trzymała język za zębami, próbując powstrzymać się przed zadawaniem pytań.
Kiedy po jego policzkach popłynęły łzy, przyszło jej do głowy, że być może nie powinni przynosić tu tego listu. Ani w ogóle wspominać mu o Zoyi. Ale jak miała po prostu zignorować dziewczynę, uwięzioną w wiecznym koszmarze? Odruchowo wyciągnęła ręce, by go powstrzymać, bo nawiedziła ją obawa, że mężczyzna przewróci się z braku sił… Podparł się jednak o futrynę i wyglądało na to, że zdoła ustać sam.
– Dziękuję wam – powiedział w końcu, a jego głos brzmiał jakby trochę słabiej niż wcześniej, być może dlatego, że starał się powstrzymać łkaniem. – Cieszę się, że mogłem przeczytać ten list, zanim… zanim przyszła po mnie śmierć, która stoi pewnie tuż za rogiem.
– Panie Bowman… bardzo mi przykro, ale muszę spytać…
– Zoya napisała tu, że padła ofiarą klątwy – przerwał jej, być może domyślając się, co Brenna chce powiedzieć. – Klejnot zakupiony… na Nokturnie? Stał się dla niej zgubą. Czar zamienia… zamienił ją w klątwę, co gorsza dotykał i tych, którzy przebywali blisko niej, i żadni klątwołamacze nie zdołali go złamać… Znaleźliście ją, prawda?
Brenna z pewnym trudem przełknęła ślinę. Co miała mu powiedzieć? Że Zoya stoi gdzieś w lesie, zamieniona w kamień, że rzuca się do ucieczki, gdy ktoś ją odczaruje? Nagle Brygadzistka zrozumiała, dlaczego dziewczyna była w takim miejscu i dlaczego tak uparcie nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Bała się, że kogoś skrzywdzi.
Czy gdyby znaleźli tej klejnot, nie mieliby szansy jej odczarować…?
To nie było sprawiedliwe. Że Zoyi odebrano całe życie. Że Bowman nie miał szansy przeżyć własnego u boku ukochanej. Wściekłość na tego, kto przeklął te klejnoty, kotłowała się gdzieś we wnętrzu Brenny, ale nie dała tego po sobie poznać.
– Przykro mi, panie Bowman, ale Zoya zginęła – skłamała w końcu. Nie mogła mu wyznać, że ona wciąż tam była, wiecznie młoda, wiecznie zaklęta. Co jeżeli chciałby ją spotkać? – Chciałam ustalić, kto jej to zrobił. Rzucił… tę klątwę. Nie pisze więcej niczego o tym… klejnocie?
Pokręcił głową. Przez chwilę zdawało się, że nie jest w stanie wykrztusić ani słowa.
– Nie. Tylko… o naszych spotkaniach. O tym, że miała nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Ten list… czy mogę go zatrzymać?
Znów się zawahała. Do licha, on chyba był mugolem. Jak zostawić list o magii w jego rękach?
– Jeżeli wskaże mi pan ustęp o klątwie. Ten… ten muszę usunąć. Przykro mi – wymamrotała cicho. Gdy upewniła się, że nikt tego nie zobaczy, osłaniając się płaszczem, za pomocą różdżki usunęła jeden z akapitów. Nie musiała odbierać mu reszty, ale tego fragmentu zostawić nie mogła.
– Mogę zrobić dla was coś jeszcze? – spytał mężczyzna, spoglądając na Delliana.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#7
04.06.2023, 15:14  ✶  

Nie byłem w stanie nawet sobie wyobrazić tego, że mu o tym nie powiemy. Sam chciałbym wiedzieć, że osoba, którą kochałem mnie nie porzuciła. Chciałbym wiedzieć wszystko. Wiedziałem, że dużo ryzykujemy informując go o tej całej sytuacji, ale ludzie w miłości są bardzo wyrozumiali. On też był na tyle stary, że informacja o magii niewiele zrobi mu różnicy. Tak myślałem i miałem nadzieję, że Brenna nie będzie na mnie zła.

Dreszcz przeszedł mi po plecach, gdy mężczyzna w końcu wyjawił prawdę zawartą w liście. Czułem się jakbym dostał obuchem w głowę. Biedna dziewczyna.

— Bardzo mi przykro. – dodałem cicho. Byłem trochę zły, że nikt nie był w stanie pomóc tej dziewczynie. Chciałbym mieć możliwość znalezienia tego klejnotu i samemu sprawdzenia tej klątwy. Może udałoby mi się ją odczarować? Może znalazłbym więcej informacji?  Nienawidziłem tych osób, która tworzyła takie klątwy. Po co? Dlaczego sprzedali to właśnie tej dziewczynie?

Przesunąłem się tak, aby Brenna miała więcej miejsca do ukrycia się.

— Mam nadzieję, że u pana będzie wszystko w porządku. – odpowiedziałem nie za bardzo wiedząc jak zachować się w takiej sytuacji. Ten mężczyzna nie powinien wiedzieć o tej sytuacji, o klątwach. Z jednej strony dobrze, że się dowiedział, że Zoja go nie zostawiła. – Dziękujemy za pomoc. – skłoniłem się lekko i cofnąłem. Gdy drzwi się zamknęły odetchnąłem ciężko.

— Biedny człowiek. – szepnąłem. – Powiemy o tym w Ministerstwie? – zapytałem. Ten mężczyzna był mugolem, więc nie powinien wiedzieć o klątwach, ale z jednej strony wydawał się być nieszkodliwy. Nienależnie od tego, co Brenna zdecyduje pójdę za nią. Była bardziej doświadczona w pracy w terenie niż ja.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#8
05.06.2023, 18:42  ✶  
- Dziękujemy. Nie będziemy już pana niepokoić - mruknęła Brenna, chociaż wiedziała, że być może nie będą mogli dotrzymać tej obietnicy. Pożegnała staruszka, a kiedy drzwi za nim się zamknęły, na jej twarz wypłynął ponury wyraz. Mogła sobie na to pozwolić, w końcu młody Ollivander i tak nie zwróci uwagi na to, że coś jest nie tak.
Zmęczona i przygnębiona tym wszystkim Brenna przysiadła po prostu wprost na pobliskim krawężniku i zapatrzyła się na ulicę.
- Myślisz, że gdyby znaleźć ten klejnot, dałoby się zdjąć klątwę? - spytała, ale zaraz sama sobie odpowiedziała. - Skoro Ministerstwo nie dało rady wtedy, pewnie teraz tym bardziej się nie uda - westchnęła. Wiedziała, że sprawa nie da jej spokoju, że przeszuka akta ministerialne w poszukiwaniu informacji o tym, i że będzie sprawdzała, czy klejnot został znaleziony.
Ale wiedziała też, że pewnie niczego nie uzyska.
Zoya pozostanie zaklęta w kamień, na wieki uwięziona mocą przekleństwa. To nie była bajka, w której przekleństwo mógłby złamać pocałunek prawdziwej miłości.
– Nie wiem jeszcze – wyznała, kiedy Dellian spytał, czy powiedzą o tym w ministerstwie. Mężczyzna był ewidentnie nieszkodliwy, nie chciała odbierać mu pamięci o ukochanej, a zarazem wiedziała, że jeśli tego nie zgłoszą, a ktoś do niego dotrze, będą kłopoty. Pół biedy, gdyby spadły tylko na jej głowę, ale nie chciała wciągać w to Delliana. – Być może spróbuję porozmawiać z którymś amnestozjatorem i poproszę, żeby zmienił tylko mały fragment jego wspomnień… tak, by zapomniał, że Zoya była czarodziejką, a pamiętał o niej… i o wszystkim innym. W tym liście… usunęłam fragment o klątwie, zmieniłam go na chorobę – wymamrotała. Nie chciała zostawić takiego zapisu w rękach mugola, bo kto wie, co potem ludzie znajdą.
Ale nie chciała odbierać mu wspomnień o jego miłości.
– A co ty o tym sądzisz?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#9
05.06.2023, 18:59  ✶  

Stałem blisko Brenny, ale nie siadałem. Wolałem postać, ponieważ tak czułem się bezpieczniej. Sam czułem się przygnębiony tą sytuacją. Nie lubiłem nie rozwiązywać spraw.

— Nie mam pojęcia. Może są teraz nowe sposoby na ściąganie klątw. Z taką nie miałem nigdy do czynienia, ale spróbowałbym swoich sił, poszukam może jakichś informacji z Bellem. – odpowiedziałem jej marszcząc w zamyśleniu brwi. Westchnąłem ciężko. Była to beznadziejna sytuacja. Nie byłem też wszechwiedzący, a moje doświadczenie z klątwami tak naprawdę dopiero się zaczynało. Nie byłem stary, ani doświadczony. Uczyłem się nadal, ale ta klątwa będzie spędzać mi sen z powiek jeszcze wiele tygodni. — Nie mam zbyt dużego doświadczenia, ale może istnieją jakieś osoby, które miały z czymś takim do czynienia. Gdyby to nie było tak dawno temu to na Nokturnie by się popytało niektóre osoby i może byśmy wiedzieli więcej. – zacisnąłem dłoń w pięść nie wiedząc jak rozładować złość.

Wysłuchałem jej planu i w sumie miała rację. Sam nie chciałbym, aby tracił pamięć o ukochanej. Mężczyzna był stary, jak sam powiedział – śmierć czeka na niego tuż za rogiem. Informacja o Zoyi zapewne sprawi, że będzie to dla niego coś milszego niż myśl o tym, że ukochana go porzuciła.

— Myślę, że ten mężczyzna potrzebuje spokoju, potrzebuje wiedzy na temat tego, że nie został porzucony i myślę, że usunięcie mu informacji o tym, że dziewczyna była czarodziejką będzie najlepszym sposobem. – na chwilę zamilkłem. Myślałem o tym, czy da radę tę sprawę rozwiązać. – Nie chciałbym tej dziewczyny porzucać w tym lesie, ale to jest najbardziej beznadziejny przypadek jaki spotkałem w swoim życiu. – znowu westchnąłem ciężko. Nie potrafiłem ułożyć sobie myśli w głowie. – Powinniśmy się już powoli zbierać i powiedzieć o wszystkim Danielle.

Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#10
06.06.2023, 12:12  ✶  
W porównaniu do Delliana miała masę szczęścia. Choćby dlatego, że widziała. Był to jeden z tych drobiazgów, których nie doceniało się na co dzień, i o którym nie myślała nawet teraz. Jej głowę zaprzątała Zoya, uwięziona w lesie, jej paniczna ucieczka, spojrzenie Bowmana i tajemniczy naszyjnik, na który ktoś rzucił okrutną klątwę. Kto? Kiedy? Czy znalezienie klejnotów mogło cokolwiek dać? Skoro twórcy klątwy nie znaleziono tyle lat temu, jakie szanse mieli teraz oni…
Doprowadzało ją to do szału.
- Nie chcę ci tym zawracać głowy. Szanse są nikłe – westchnęła w końcu, chociaż nie oznaczało to, że sama się podda. Miała zamiar znaleźć akta tej sprawy. I spróbować dowiedzieć się, gdzie trafił naszyjnik. Nie wiedziała jeszcze, że nieważne, jak długo będzie błądzić po lesie – a zamierzała tam wrócić – nie natknie się więcej na zaklętą w kamień Zoyę. Że będzie to jedna z tych spraw, które będą dręczyć ją przez długie miesiące, a może i lata.
- Najchętniej zostawiłabym go w spokoju, ale zgłosiłam tę sprawę aurorom – przyznała. – Jeżeli do niego dotrą, mogliby usunąć mu całą pamięć, a jeszcze zrobić problemy tobie – mruknęła i podniosła się wreszcie z krawężnika. Wszelkie ślady dobrego humoru znikły bez śladu. Nie spodziewała się, że natkną się na coś aż tak… smutnego. A może powinna. Przecież zaklęta w posąg dziewczyna musiała mieć jakąś smutną historię, prawda? Brenna chyba po prostu nie liczyła, że czegokolwiek o niej się dowiedzą: raczej miała nadzieję, że Dani i Dellian zdołają ustalić, czy tę klątwę w ogóle można zdjąć…
Dostali odpowiedź na to pytanie. I znacznie więcej.
– Masz rację. Najpierw porozmawiam z Danielle, a potem wybiorę jakiegoś amnestazjotatora.
Takiego, którego znała. Albo który da się przekupić, żeby nieco bardziej się postarać i dokonać tu tylko drobniutkiej modyfikacji, a nie iść na łatwiznę i usuwać wszystkie wspomnienia ciurkiem. Brenna czuła, że przynajmniej to jest winna Zoyi i jej ukochanemu: to, by mogła pozostać w jego pamięci i by wiedział, że nie został porzucony.
– Wracajmy do Dziurawego Kotła – rzuciła jeszcze, czekając na Ollivandera. Potem ruszyła, jeżeli zechciał, biorąc go pod rękę, bo w niemagicznym Londynie niezbyt mógł używać różdżki do wskazywania kierunku.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Brenna Longbottom (2017), Dellian Ollivander (1220), Eutierria (556)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa