• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 6 7 8 9 10 Dalej »
[11.04.72, Las] Mam dla was pewną ciekawostkę…

[11.04.72, Las] Mam dla was pewną ciekawostkę…
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#1
31.03.2023, 13:41  ✶  
Brenna po prostu nie potrafiła odpuszczać.
Wydawało się, że w przypadku tajemniczego posągu wyczerpała wszystkie możliwości. Próbowała widmowidzenia i rozpraszania magii. Wróciła na miejsce z aparatem, zrobiła zdjęcie zaklętej dziewczynie i sprawdziła rejestry zaginionych. Ruszyła w linii prostej od posągu w głąb lasu, szukając miejsca, z którego ta mogłaby nadbiec. Napisała list do aurorów.
I zasadniczo mogłaby sprawę zostawić, ale myśl o tym, że na polanie ciągle stoi przerażona, zaczarowana dziewczyna, bardzo ją dręczyła. A przecież mieli w BUM klątwołamacza, który powinien mieć doświadczenie z paskudnymi klątwami, prawda? W domu z kolei miała uzdrowicielkę, która na wydziale łamania klątw na pewno miała do czynienia z różnymi dziwnymi przypadkami. Jak mogłaby nie spróbować zasięgnąć ich opinii?
Tak oto Danielle Longbottom i Dellian Ollivander, oboje zapewne nie po raz pierwszy, i nie po raz ostatni w życiu, padli ofiarą poczynań Brenny. Mianowicie zabrała ich do najbliższego punktu Sieci Fiuu, a potem zostali wyprowadzeni w głąb lasu, niczym Jaś i Małgosia przez rodziców. Tylko Jaś i Małgosia mieli gorzej – ich w końcu porzucono, a Dani i Dell nie mogli liczyć na to, że Brenna tak po prostu da im spokój. W razie potrzeby była gotowa pomagać Ollivanderowi poruszać się po lesie, choć i nie starała się z tą pomocą narzucać, jeżeli różdżka i przewodnictwo kota były wystarczające, aby nie zabił się na leśnych wertepach.
- …jak się ją natnie, podobno krwawi, ale sama tego nie sprawdzałam, uznałam, że jednak nie chcę nacinać potencjalnie żywej osoby, kiedy wiecie, nic mi to nie da, poza tym, że sprawdzę, że krwawi. Gdy użyje się rozproszenia, od razu rzuca się do ucieczki, wydaje się, że nic nie widzi wokół, krzyczy, a po kilku krokach z powrotem kamienieje. Próbowałam każdego czaru rozpraszającego, jaki znam, a nawet jakiego nie znam też, bo przyszłam tu z książką „101 czarów rozpraszających”, ale żaden nie zadziałał. Ale skoro znacie się na łamaniu klątw, to może znacie sto drugi czar… - paplała po swojemu, kiedy wędrowali pomiędzy drzewami, coraz bardziej zbliżając się do polany w lesie.
- Może będziecie w stanie powiedzieć, jaką klątwę na nią rzucono? – dodała jeszcze, bo właściwie nie liczyła, że ot tak dadzą radę odczarować dziewczynę, ale już poznanie nazwy klątwy byłoby pomocne. – Szukałam informacji, ale gdyby to była pertyfikacja bazyliszka, to wyglądałaby inaczej, a przy uroku Gorgony zapewne nie dałoby się jej odczarować ot tak rozproszeniem… O, jest, to tutaj.
Brenna przystanęła na skraju polany, wskazując na posąg dziewczyny: kamienna panna, zastygnięta w pół ruchu, gdy dokądś biegła, z twarzą wykrzywioną ze strachu. Brygadzistka miała wrażenie, że ten stoi kilka metrów dalej niż wcześniej. Może w pewnym momencie ktoś próbował ją odczarować?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#2
02.04.2023, 13:43  ✶  

Gdy Brenna zaciągnęła mnie z Danielle do lasu byłem zdecydowanie bardzo zaskoczony. Inna sprawa jak przynosiła mi przedmioty do odczarowania, a inna jak zabierała mnie w teren. Wiadomo, że byłem zdecydowanie bardziej kulą u nogi niż przydatnym towarzyszem, ale z drugiej strony bardzo cieszyłem się jak ktoś mnie wyciągał w teren. Mimo braku wzroku starałem się być przydatny i jak najmniej wadzić. Słuchałem uważnie szczegółów, które wyrzucała z siebie Brenna. Lubiłem ją za to, że była tak bardzo gadatliwa. Sam nie należałem do milczących osób, więc potrafiliśmy nie raz nie kończyć zaczętych historii bo zbyt szybko przechodziliśmy z tematów.

Bell szedł tuż obok mnie informując mnie o nadchodzących korzeniach i gałęziach. Raz czy dwa prawie się przewróciłem, ale szybko wracałem do utrzymywania pionu. Różdżka informowała mnie tylko o większych przedmiotach jakimi były trzewa, ale w lesie naprawdę było mi ciężko złapać równowagę. Starałem się jednak nie spowalniać dziewczyn i nie prosić o pomoc, ponieważ nie chciałem przyznawać się, że jestem od nich słabszy. Bell doskonale o tym wiedział i mimo wrednych docinek starał się mnie prowadzić dobrze.

— Co ma na sobie? Jakieś naszyjniki, pierścienie? Coś co wskazywałoby jakby miała na sobie jakiś przedmiot, który mógłby być źródłem tej sytuacji? – zapytałem od razu, gdy dotarliśmy na miejsce. – Może są jakieś choroby, które coś takiego czynią? – dodałem jeszcze nie wykluczając niczego, a taka burza mózgów naprawdę mi pomagała. — Próbowałaś ją dotykać? – zapytałem i podszedłem do posągu. Różdżka zaczęła mocniej drżeć, co oznaczało, że byłem blisko tego dziwnego zjawiska. Wyciągnąłem wolną dłoń i złapałem za ramię zaklętej kobiety.


Rzut na percepcje:
Rzut PO 1d100 - 32
Slaby sukces...


Na wiedzę o świecie:
Rzut O 1d100 - 68
Sukces!


Następnie postanowiłem rozproszyć chociaż na chwilę czar, aby usłyszeć co dzieje się z kobietą. Może powie coś tym razem, może uda się z nią nawiązać kontakt. Brenna mówiła, że ona tylko krzyczy, ale spróbować nie zawadzi.


Na rozproszenie:
Rzut Z 1d100 - 10
Akcja nieudana
the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#3
05.04.2023, 08:56  ✶  

To, że Brenna znów natrafiła na ślady dziwnej magii i postanowiła skorzystać z wiedzy młodszej Longbottom, nie było żadną nowością. Dani dopiero byłaby zdziwiona, gdyby kuzynka nie poinformowała jej, że w lesie odnalazła dziwny posąg kobiety, który koniecznie muszą obejrzeć razem - bo swoje możliwości Brenna wyczerpała, ale istniał jakiś cień szansy, że burza mózgów sprawi, że wpadną na jakiś genialny pomysł. Jak się okazało, nie była jedyną osobą, którą postanowiła ściągnąć na miejsce. Widok Delliana nieszczególnie ją zaskoczył, wszak chłopak również zajmował się łamaniem klątw, choć w nieco inny sposób od niej samej. Oczywiście, osobowość uzdrowicielki i troska aż nosiły ją, by pomóc chłopakowi przemieszczać się po nierównym terenie, użyczyć mu ramienia czy dłoni, cokolwiek, jednak powstrzymywała się, nie chcąc by ten miał wrażenie, że patrzy na niego z politowaniem. Bo tak nie było, ani przez chwilę.

Nie przerywała monologu kuzynki, słuchała jej dosyć uważnie. Brenna miała tendencję do nawijania różnych rzeczy, zarówno istotnych jak i całkowicie błahych - teraz jednak każdy najmniejszy szczegół wydawał jej się ważny, jeżeli mieli pomóc tej biednej, nieszczęśliwej dziewczynie zaklętej w posąg. Zmarszczyła brwi słysząc na temat książki - akurat szukała jej jakiś czas temu i była niemal pewna, że ją zgubiła. Dobrze wiedzieć, że jednak się odnalazła.

- Czy ktoś próbował porozumieć się z nią za pomocą fal? - rzuciła pierwszym pytaniem, jakie przyszło jej do głowy. Nie przejmowała się, że mogło brzmieć głupio, bo w chwilach takich jak ta, żadne pytanie nie było głupie. Ona sama zamyśliła się na moment, starając się sięgnąć pamięcią, czy spotkała się z podobnym przypadkiem petryfikacji, czy to opisanym w literaturze, opowiedzianym przez innego uzdrowiciela lub z własnego doświadczenia.

wiadomość pozafabularna
Rzut na wiedzę o świecie, przypomnienie sobie czy Dani kojarzy podobny przypadek

Rzut O 1d100 - 6
Akcja nieudana


Przygryzła wargę, podchodząc bliżej. Na moment wyłączyła się, skupiając trzecie oko, z nadzieją dostrzeżenia aury, jaka być może emanowała od kobiety-posągu. Później przyjrzała się posągowi z nadzieją, że dostrzeże coś, co być może umknęło Brennie. Później machnęła różdżką, z zamiarem rozproszenia klątwy.


wiadomość pozafabularna
Na dostrzeżenie aury posągu-kobiety

Rzut Z 1d100 - 43
Slaby sukces...


wiadomość pozafabularna
Rzut na dostrzeżenie czegoś, co być może pomoże w rozszyfrowaniu zagadki posagu

Rzut Z 1d100 - 53
Sukces!



wiadomość pozafabularna
Rozproszenie klątwy

Rzut PO 1d100 - 100
Krytyczny sukces!


let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#4
11.04.2023, 21:21  ✶  
Wnikliwa obserwacja Delliana pozwoliła mu na dostrzeżenie tego, że był to posąg. Bijący od niego chłód nie pozostawiał wątpliwości – albo posąg, albo ktoś zaklęty w posąg, ale... tego się już chyba wszyscy domyślili. O tym, że był to naprawdę ładny posąg, przekonała się też próbująca dostrzec jego aurę Danielle. Zoja stała się na moment czymś niewyobrażalnie nudnym. Dopiero zaklęcie rozpraszające rzucone w oblicze kobiety pozwoliło jej znów ożyć.

Zoja krzyknęła na całe gardło. Rozdzierający wrzask pełen bólu i strachu poniósł się po okolicy, a ona upadła na ziemię.

– NIIII! – zawyła, patrząc na swoje dłonie. – Ty ne rozumiyesh – krzyknęła w stronę Danielle oskarżycielsko – Vy povynni bihty, persh nizh vin nazdozhene Vas! – Zaczęła was od siebie odganiać, kopać w waszym kierunku, piachem, a później zerwała się do ucieczki, znów krzycząc wniebogłosy jak oszalała.


there is mystery unfolding
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#5
12.04.2023, 15:10  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 13.04.2023, 17:02 przez Brenna Longbottom.)  
- Pewnie, że próbowałam. Wydaje się zwykłym posągiem. To znaczy, wiesz, pod palcami to po prostu kamień. Chłodne jak kamień, twarde jak kamień... a potem rzucasz finite i nagle stoi przed tobą dziewczyna. A raczej biegnie przed tobą dziewczyna. Nie zauważyłam niczego specjalnego, ale masz rację, przyjrzę się uważniej... I nie, niestety, nie znam się na falach, ale wątpię, by coś dały, gdy jest skamieniała...
Brenna tak naprawdę sama nie była pewna, czego się spodziewała. Chyba liczyła, że Danielle i Dellian zdołają potwierdzić, czy to klątwa - i być może odgadną, jakiego rodzaju oraz czy jej złamanie jest w ogóle możliwe.
Na pewno nie spodziewała się, że czar kuzynki zadziała aż tak spektakularnie. Nie to, że w nią nie wierzyła, ale ta klątwa wydawała się przedziwnej natury. Tym razem jednak dziewczyna była "przytomna" nieco dłużej niż wtedy, kiedy rozproszenia użyła Brenna... ale wyraźnie nie zdawała sobie sprawy z sytuacji i zdawała... na nich wściekła?
"Niiiii" było słowem dość uniwersalnym, i wskazywało albo na to, że dziewczę nie życzyło sobie nie być posągiem, albo że wciąż było oszalałe ze strachu: jak w wizji Brenny, gdy gnało przez las, umykając przed niewidzialnym zagrożeniem. Reszta w uszach Longbottom stanowiła bełkot. Nie brzmiała jak francuski ani niemiecki, raczej jakiś wschodni język, z tych krajów, gdzie po ulicach chodziły niedźwiedzie - Polska, Rosja, Ukraina?
Brenna odruchowo chciała sięgnąć po różdżkę, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Szkolono ją do obezwładniania przeciwników. Nie powinna zamieniać we fretkę ani wiązać niewidzialnymi więzami przerażonej dziewczyny. Danielle, pracująca w Mungu, mogła mieć więcej sztuczek w zanadrzu, ale wiele nie dadzą, jeśli dziewczyna umknie... Może i zaraz znów miała stać się posągiem, jeżeli jednak nie, nie mogli jej stąd wypuścić. Nie przed przesłuchaniem. Brenna rzuciła się więc po prostu do przodu, w próbie zatrzymania panny, przez zastąpienie jej drogi. Ale gdyby ta mocno walczyła, pozostawało tylko... pozwolić jej biec.
I pobiec za nią.

Istniała szansa, że dziewczę zmęczy się szybciej niż Brenna.

Aktywność fizyczna
(drugi rzut, jakby pierwszy nie wyszedł, bo po prostu spróbuje znowu, trzeci po prostu biegnięcie z nią)
Rzut Z 1d100 - 25
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 33
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 75
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#6
13.04.2023, 16:57  ✶  

Ani przez chwilę nie zakładała, by jej rozproszenie klątwy miało zadziałać. Ot, uznała że musi spróbować, bo jeżeli tego nie zrobi, będzie żałowała. Skoro nie udało się to grupie czarodziejów, których Brenn zwerbowała wcześniej do próby odczarowania posągu, jakim prawem miałoby udać się to właśnie jej? A jednak, coś się podziało. Coś dziwnego. To, że jej czar rozpraszający uwolnił kobietę na tak długo, by ta odezwała się do nich, sprawiło że na moment ją zatkało. Ha, czyli jednak coś tam umie w łamanie klątw! Pani Florence, widziała to pani? Halo, Dellian? Patrz i się ucz!

To, że potrafiła w łamanie klątw, to jedno. To nie wystarczało jednak, by porozumieć się z wyraźnie przerażoną dziewczyną, która w panice najpewniej uznała ich za wrogów i zaczęła wykrzykiwać do nich w języku, którego Dani nie była w stanie zrozumieć. Triumf i zadowolenie z dobrze rzuconego zaklęcia momentalnie ustąpił miejsca współczuciu. Co musiało się wydarzyć, by dziewczyna była w tak złym stanie psychicznym?

- Spokojnie, nie chcemy zrobić Ci krzywdy...- zaczęła, najłagodniejszym tonem, jaki tylko posiadała w swoim arsenale. Mówiła, rzecz jasna, w swoim ojczystym języku i nie miała bladego pojęcia, ile z jej słów wyłapie Zoja. Miała tylko nadzieję, że jej ton głosu sprawi, że da dziewczynie bardzo dobitnie do zrozumienia, że trójka czarodziejów jaka przed nią stoi ma wobec niej dobre zamiary i chce jej pomóc. - Jesteśmy po Twojej stronie. Nie wiem, jakie okropieństwa Cię spotkały, ale chcemy Ci pomó... - mówiła. Gdy ta rzuciła się biegiem do ucieczki, nie pozostało jej nic innego, jak spróbować wpłynąć na jej strach i panikę - zmniejszyć je na tyle, by przestała czuć potrzebę ucieczki i uspokoić ją, by mogli spokojnie porozmawiać, albo przynajmniej spróbować się porozumieć. Mogła mieć tylko nadzieję, że Brenna nie wpadnie na szalony pomysł łapania jej siłą - na szczęście kuzynka wykazała się rozsądkiem i zamiast traktować spanikowaną dziewczynę zaklęciem, po prostu ruszyła biegiem za nią. A za nimi Dani.


wiadomość pozafabularna
Charyzma: Przekonanie dziewczyny o dobrych zamiarach i chęci pomocy za pomocą słów
Rzut O 1d100 - 19
Akcja nieudana


wiadomość pozafabularna
Zauroczenie: Wpłynięcie na umysł dziewczyny, uspokojenie jej, odebranie lub chociaż zmniejszenie poczucia strachu. Dwa razy, tak na wszelki wypadek
Rzut N 1d100 - 46
Slaby sukces...

Rzut N 1d100 - 73
Sukces!


wiadomość pozafabularna
Percepcja: Dostrzeżenie aury, wiadomo
Rzut Z 1d100 - 39
Slaby sukces...


let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
Niewidomy Kochanek
Don’t know what’s next
I want to feel the light
Dellian ma zamglone, jasne oczy i od razu po spojrzeniu w nie, dociera do ciebie, że masz do czynienia z osobą niewidomą. Ma dłuższe, kręcone włosy, które często opadają mu na twarz. Zawsze ma w ręku różdżkę, która czasami drży, gdy chłopak zbliża się do przeszkód. Ubiera się w jasne koszule, które czasami są źle zapięte, ale można mu to wybaczyć, prawda? Na to narzuca ciemne kamizelki. Spodnie luźne, garniturowe. Ubrania wybiera mu kot, który ma naprawdę dobry gusty. Do tego wygodne buty, w których nigdy się nie przewróci, ani nie potknie, bo mógłby sobie naprawdę zrobić krzywdę. Mierzy 182 centymetry wzrostu, a waży 74 kilogramy.

Dellian Ollivander
#7
14.04.2023, 19:55  ✶  

Pod dłonią czułem chłód zwykłego posągu. Naprawdę nie rozumiałem, co było nie tak z tą kobietą. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem, a przynajmniej sobie nic o tym nie przypominam. Gdy Danielle rzuciła udane zaklęcie rozpraszające odskoczyłem od krzyczącej kobiety wywracając się tym samym na własne tyły. Słowa, które wypowiadała nie były dla mnie ani trochę zrozumiałe, ale kojarzył mi się z jakimś słowiańskim językiem. Szybko się podniosłem, aby pomóc jakoś dziewczyną, ale totalnie nie wiedziałem w jakim kierunku pobiegła. Zdecydowanie nie byłem odpowiednią osobą do gonienia żywych posągów, a kobiet również nie zdarzyło mi się ganiać. Same do mnie przychodziły.

Słysząc jak Danielle mówi do niej uspokajająco, a potem słysząc jak Brenna biegnie za dziewczyną cicho westchnąłem.

— Bell, leć za nią. – odezwałem się do kota mając nadzieję, że pobiegnie za dziewczyną, aby chociaż zobaczyć, gdzie ona się zatrzyma. Będzie bardziej zwinny w lesie od człowieka i może uda mu się ją jakoś uspokoić, jeśli w ogóle był do tego zdolny. Myślę, że ten przypadek też go zainteresuje.


wiadomość pozafabularna
Przepraszam, że nic nie zrobiłam za bardzo, ale totalnie nie wiem, co mogę zrobić, bo nie przemyślałam zachowania Delliana w takich przypadkach :c
Czarodziejska legenda
Wilderness is not a luxury but a necessity of the human spirit.
Czarodzieje dążą do zatarcia granicy pomiędzy jaźnią i resztą natury, wchodząc tym samym na wyższe poziomy świadomości. Część z nich korzysta do tego z grzybów, a część przeżywa głębokie poczucie spokoju i połączenia podczas religijnych obrzędów i rytuałów. Ostatecznie jednak ciężko opisać najgłębsze wewnętrzne doświadczenia i uznaje się, że każdy z czarodziejów odczuwa je na swój sposób. Zjawisko to nazywane jest eutierrią.

Eutierria
#8
14.04.2023, 20:41  ✶  
Bell miauknął ze zdenerwowaniem, obserwując całą tę sytuację.

- Nie pobiegnę – odparł, przechodząc obok nogi Delliana. – Nie pobiegnę, Delly, bo ta sytuacja mi się nie podoba, miau! Ale przejdę się tam, bo jestem twoimi oczami, więc poczekaj tu, gdzie ONA w ciebie nie wbiegnie.

Nie słyszałeś tego, jak twój kot znika, ale mogłeś domyślić się, że na puszystych łapkach poruszał się po tych terenach niemal bezszelestnie.

Zoja wciąż biegła i biegła, ile sił w nogach. I wcale nie przeszkadzało jej to, że ktokolwiek z was zabiegł jej drogę. Po prostu skręcała, uciekała w innym kierunku. Jej aura była mlecznobiała. Taka, jaką spotyka się u dzieci.

Na moment zatrzymała się przez Brenną. Kręciła głową na boki, że nie. Uniosła ręce w obronnym geście.

- Ty mene ne rozumiyesh! – Krzyczała wciąż. – Vy ne mozhete meni dopomohty! Bizhy, ryatuysya!

I nawet znajdując się blisko, świadoma tego, że nie chcecie jej skrzywdzić, uspokojona zaklęciem, wcale nie chciała z wami współpracować. Biegła, sypała w was piaskiem, rozglądając się na boki, jakby czegoś szukała, jakby uciekała przed wszystkim, co tylko mogła dostrzec pomiędzy drzewami, ale również przed wami. Coś przy tym upuściła. Czerwona, wymięta koperta upadła na trawę, Zoja nie zdecydowała się jednak po nią cofnąć.


there is mystery unfolding
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#9
14.04.2023, 20:57  ✶  
Nawet gdyby Brenna zrozumiała, co takiego krzyczy Zoya – że ostrzega ją przed niebezpieczeństwem, że tłumaczy, że nie można jej pomóc, że powinna się ratować – to… całkowicie by to zignorowała.
Nie było mowy, aby po prostu pozwoliła uciec przerażonej dziewczynie, która mogła stać w tym lesie od miesięcy i niemal na pewno padła ofiarą klątwy – czy rzuconej przez jakiś przedmiot, miejsce czy człowieka. Brenna była nieuleczalnym przypadkiem, chorowała na paskudną przypadłość, przekazywaną w jej rodzinie z pokolenia na pokolenie, mianowicie kompleks bohatera, i nie odpuszczała łatwo.
Tyle dobrego, że panna dalej nie zamieniała się w posąg. Może klątwołamaczka faktycznie zdołała przełamać przekleństwo?
Brenna zobaczyła, że dziewczyna coś upuściła, ale zamiast to podnieść, pobiegła dalej, przeskakując przez obaloną kłodę drewna.
- Dani, koperta! – zawołała jeszcze do kuzynki, którą słyszała gdzieś za sobą. Danielle była nieco mniej sprawna od niej i nieco pechowa, więc Brenna nawet wolała, aby młodsza Longbottomówna nie biegła na ślepo przez las, a w tej kopercie mogła być jakaś wskazówka odnośnie tego, kim była panna i co robiła w tym lesie.
Sama Brenna pokonała jeszcze pewien dystans za dziewczyną, czekając czy ta wreszcie się nie zmęczy albo o coś nie potknie. W duchu zżymała się trochę na tę bezsensowną ucieczkę, ale też to nie tak, że nie rozumiała – ktoś, kto spędził wiele czasu jako posąg i nagle wpadał między ludźmi, w których języku najwyraźniej nie mówił, miał prawo być przerażony. Jeżeli dziewczę nie wykazywało żadnych odznak zmęczenia i uparcie nie planowało się zatrzymać… Brenna w końcu wyciągnęła różdżkę, gotowa użyć magii.
Tym razem w próbie wyczarowania… żywopłotu, który przetnie drogę dziewczyny i ją trochę wyhamuje oraz roślin pod nogami – nie jakichś kolczastych, ale po prostu takich, które może w końcu ją przekonają (wspólnie z tym, że Brenna bardzo uparcie biegła z nią, ignorując rzucanie piaskiem), że warto się zatrzymać.
- Nie ma mowy, żebym cię tu zostawiła! – rzuciła, choć podejrzewała, że panna może jej nie zrozumieć. Właściwie prawie na pewno jej nie zrozumie.

Kształtowanie, żywopłot
Rzut PO 1d100 - 31
Slaby sukces...

Kształtowanie, roślinki
Rzut PO 1d100 - 14
Akcja nieudana

Kształtowanie, więcej roślinek
Rzut PO 1d100 - 45
Sukces!


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
the kind one
don't confuse my kindness for weakness
Mierząca trochę poniżej 160 cm, o okrągłej buzi i dużych, ciemnoniebieskich oczach. Jej włosy sięgają za ramiona, są lekko kręcone o ładnym, ciemnobrązowym odcieniu - najczęściej spina je w taki sposób, by nie przeszkadzały jej w pracy, choć zdarza się i to nie rzadko), by były starannie ułożone; niezależnie od fryzury, we włosy ma wpiętą charakterystyczną, żółtą spinkę w kształcie motyla. Dani ubiera się raczej schudnie, w stonowane barwy, nie wyróżniając się w tej kwestii od reszty społeczeństwa czarodziejów. Mówi z silnym, brytyjskim akcentem. Jej uśmiech, wcześniej szeroki i beztroski, stał się delikatny oraz sporadyczny, a śmiech, głośny i zaraźliwy słychać znacznie rzadziej (najczęściej zarezerwowany jest dla bliskich jej sercu). Pachnie malinami i piwoniami, jednak jest to bardzo subtelny i delikatny zapach.

Danielle Longbottom
#10
16.04.2023, 22:42  ✶  

Mlecznobiała aura jaka ujawniła się wokół Zoji była zaskoczeniem dla Danielle. Nie był to częsty widok by dorosła kobieta posiadała taką aurę. Tym bardziej, że emocje jakimi emanowała były widoczne na pierwszy rzut oka. Miała nadzieję, że zaklęcie być może pozwoli jej uspokoić się na tyle, by zatrzymała się na chwilę i pozwoliła im sobie pomóc. Doskonale rozumiała kuzynkę, która nie odpuszczała w takich momentach; przecież nie mogli jej zostawić samej w takim stanie, na pastwę losu, spanikowanej i uciekającej przed czymś. Bariera językowa była w tym momencie nieistotna, na pewno uda im się jakoś dogadać, jak nie na migi, to obrazkowo, jak nie w taki sposób, to sprowadzi tłumacza - niech tylko Zoja pozwoli sobie pomóc...

W naturalnym odruchu ruszyła biegiem za Brenną i uciekającą kobietą, choć była wolniejsza od tej dwójki. Jeszcze nie bardzo wiedziała w jaki sposób się przyda, gdyż miotanie zaklęć w osobę, którą przekonuje się do swoich dobrych zamiarów, nie wydawało jej się szczególnie dobrym pomysłem - wiedziała jednak, że nie mogła odpuścić. W pewnych sprawach nie wolno dawać za wygraną.

Dopiero gdy dostrzegła coś, co wypadło przerażonej Zoji, przystanęła na moment. Koperta? Uniosła głowę, spoglądając w kierunku kuzynki biegającej za, a i od czasu do czasu obok Zoji. A nuż jest to kluczowa informacja, która pozwoli im rozwikłać zagadkę i pomóc dziewczynie?

- Delli, podejdziesz? - odezwała się. Wiedziała, że różdżka nakieruje chłopaka w odpowiednią stronę, a z jakiegoś powodu nie ufała kopercie, którą upuściła uciekająca Zoja, dlatego nie wzięła jej do ręki od razu. Zdecydowanie nie miała planów, by tego dnia stać się drugim, równie przerażonym posągiem. Przykucnęła, przyglądając się jej z bezpiecznej odległości.
- Za Zoją pobiegła Brenna i z tego co widziałam, poszedł Bell. Ale mam tu coś, co być może nas zainteresuje - dodała szybko. Starała się jak najdokładniej opisywać Ollivanderowi to, co się dzieje. - Kiedy uciekała, upuściła czerwoną kopertę. Na pierwszy rzut oka wygląda normalnie, ale nie ufam czemuś, co wypadło osobie, która chwilę temu była zaklęta w posąg. Leży na ziemi...- wyjaśniła. - Spróbuję rozproszenia, tak na wszelki wypadek. Sugeruję jej nie dotykać. Byłbyś przepięknym posągiem, ale zdecydowanie wolę Cię żywego - pozwoliła sobie nawet na mały żart. Dellian był jednym z najlepszych klątwołamaczy jakich znała, ani przez moment nie zakładała na poważnie, że bezmyślnie złapałby niezbadany, być może czarnomagiczny obiekt, żeby go dotknąć. Nim machnęła różdżką, z uwagą przyjrzała się kopercie, jakby w nadziei że dostrzeże cokolwiek, co wyda jej się podejrzane, lub nakieruje ją na odpowiedni trop.


wiadomość pozafabularna
Percepcja: Obczajenie koperty, na odległość oczywiście.

Rzut Z 1d100 - 17
Akcja nieudana



wiadomość pozafabularna
Rozproszenie: Rozproszenie czegoś, co ciąży na kopercie (jeżeli tak jest ofc.) x2

Rzut PO 1d100 - 53
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 89
Sukces!


let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Eutierria (512), Brenna Longbottom (1786), Danielle Longbottom (1834), Dellian Ollivander (937)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa