• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 … 4 5 6 7 8 9 Dalej »
[ Mieszkanie Aveliny ] Avelina Paxton i Augustus Rookwood

[ Mieszkanie Aveliny ] Avelina Paxton i Augustus Rookwood
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#1
23.07.2023, 22:26  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.10.2023, 19:30 przez Morgana le Fay.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Augustus Rookwood - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Avelina Paxton - osiągnięcie Piszę, więc jestem

15.05.1972


Avelina żałowała, że wysłała ten list, ale już nie wytrzymywała tego uczucia pragnienia skontaktowania się z mężczyzną, którego nie znała. Nie była w stanie z nikim rozmawiać, bo brakowało jej osoby, którą widziała tylko raz w życiu. Nie chciała niepokoić Danielle, ponieważ ta miała większe problemy na głowie niż jej durne rozterki sercowe. Siedziała skulona na łóżku na poddaszu, gdzie znajdował się jej pokój. Na dole była część mieszkalna i sypialnia z gabinetem jej rodziców. Większość czasu jednak przebywała tu sama, bo jej rodzice byli wiecznie w podróży. Tak też było i tym razem. W domu były tylko dwie sowy i ona. Przed nią leżała karteczka napisana starannym pismem Augustusa. Wpatrywała się w nią jak w obrazek święty byle zachować świeżość umysłu.

Nawet nie wiedziała, gdzie miałaby się udać, aby poszukać Godryka. Każdego kogo by zapytała o taką osobę wyśmiałaby ją na wstępie. Godryk Gryffindor nie żyje, był założycielem Hogwartu wieki temu. Może postradała zmysły? Zamknął ją na oddziale w Mungu dla obłąkanych i tyle będzie z warzenia eliksirów, tyle będzie z poznania Godryka i uwicia z nim gniazdka. Tak bardzo chciałaby założyć rodzinę, a nie mogła. Dlaczego nie zapytała go o adres, albo o prawdziwe imię? Chciała wstać i poszukać go pytając ludzi na ulicy, ale rozsądek podpowiadał jej, że nie powinna tego robić. Rookwood kazał jej siedzieć w domu.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#2
23.07.2023, 22:57  ✶  
Przejąłem się, czytając list od Aveliny. W pierwszej chwili poczułem ukłucie zazdrości. Wspominała tam o uczuciach do innego, do kogoś obcego, kogo nawet dobrze nie znała. Obdarzała go czymś głębszym, a mi nie chciała ofiarować nawet przyjaźni! Na domiar złego, obawiałem się również, że to jej odpowiedź na nasze ostatnie spotkanie, na które czekałem parę dobrych dni. W niecierpliwości, poddenerwowany.
Na szczęście - bądź też nie - im bardziej zagłębiałem się w treść listu, faktycznie go rozumiejąc, zdałem sobie sprawę, że byłem kretynem. Dziewczyna prawdopodobnie wpadła w mamidło znacznie gorsze aniżeli można było się spodziewać, a miałem już do czynienia z osobą, którą również coś dopadło. Tak zadziałało, że leżała w kostnicy pod numerem cztery. Ta myśl mnie tak zmroziła, że postanowiłem czym prędzej uśpić dzieci i czmychnąć z domu, pomimo zbliżającej się, coraz większymi krokami, nocy. Nie przystało by żonaty czarodziej czystej krwi... Wiele rzeczy tu nie wypadało, ale jakoś w tej chwili o tym nie myślałem. Ewidentnie odpłynąłem myślami, co zapewne musiało denerwować małżonkę, ale miałem to w tej chwili w głębokim poważaniu. Zresztą również gdzieś wychodziła, a jako że nakarmiła dzieci słodyczami i nie chciały zasnąć, machnąłem na to wszystko ręką i pozostawiłem na głowie skrzata domowego.
Sam aportowałem się na ulicę Pokątną. Odziałem kaptur i mniej przykuwające oko odzienie wierzchnie. Bez ociągania się skierowałem w kierunku domu Paxtonów. Wstyd się przyznać, ale jakiś czas temu, jeszcze zanim powróciłem do jej życia, sprawdziłem w księgach Ministerstwa adres jej zameldowania i teraz byłem tu. Drugi raz. Ale nigdy w środku. Trudno.
Bez pukania wszedłem do środka, delikatnie otwierając i zamykając drzwi. Jeśli nie były otwarte, zapewne użyłem do tego magii. Nie chciałem przebywać na dole dłużej niż trzeba było, a uznałem, że skoro i tak się mnie spodziewała, to nie było co się czaić, tylko działać. Dopiero jak znalazłem się w środku, zamknąwszy drzwi, pozwoliłem sobie na zastukanie by dać o sobie znać. Miałem przeogromną nadzieję, że Avelina nic sobie nie zrobiła. Zdjąłem kaptur z głowy, zaraz cały płaszcz, zawieszając gdzieś na ścianie. Pewnie było gdzieś tam miejsce na kurty. Poprawiłem rękawy czarnego swetra by równo spoczywały na moich rękach, po czym wygrzebałem z płaszcza swoją różdżkę. Niemalże o niej zapomniałem.
- Avelino! - zawołałem, zapewne również już ją dostrzegając. Nie pomyślałem nawet, że mogłem trafić na jej rodziców. Chyba ich tu nigdzie nie było? Dom pogrążony był w ciszy.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#3
23.07.2023, 23:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.07.2023, 20:47 przez Avelina Paxton.)  

Pukanie, kroki, głos Augustusa wyrwał ją z letargu. Była w połowie schodów na dół, ale nie chciała iść mu otworzyć. Schodziła, aby poszukać Godryka. Nie zdawała sobie sprawy jak komplikuje życie Rookwooda tym listem, nie myślała o jego dzieciach i żonie, a zapewne gryzłoby ją sumienie, gdyby dotarło do niej, co mu robi. W końcu zeszła na dół patrząc na niego niepewnie. Był przystojny, ale w jej głowie ciągle chodził widok Godryka i nie mogła tego znieść. Denerwowało ją to, niszczyło od środka i nie była w stanie się opanować.

– Rookwood – szepnęła, a jej wzrok unikał jego oczu. Było jej wstyd i żal, że go tu ściągnęła. W końcu jego też kiedyś darzyła głębokim uczuciem, ale nie była w stanie go wykopać z siebie. Z każdym dniem przyćmiewała jej umysł myśl o chłopcu poznanym na Beltane. – Powiedz, że wiesz o kim mówię, powiedz, że go znajdziesz, albo że mi pomożesz pozbyć się tych myśli o nim z głowy – miała łzy w oczach, a oddech był nierównomierny i niestabilny. – Proszę – szepnęła i usiadła na krześle w kuchni obejmując się ramionami.

Czuła się taka samotna, rozdarta, niekochana, opuszczona. Nie chciała się tak czuć, nie chciała o tym myśleć, nie chciała być w takim stanie. Wolałaby wrócić do sprzeczek i krzyków z Rookwoodem, a nie myśleć o obcym mężczyźnie. Mogła to uczucie zakwalifikować do najgorszego uczucia w jej życiu. Ta tęsknota za tym mężczyzną powodowała, że traciła logiczny umysł, a serce płatało jej figla.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#4
24.07.2023, 15:22  ✶  
Kiedy tylko na nią spojrzałem, widziałem, że coś było nie tak. Dziewczyna nie wyglądała jak moja Avelina Paxton. Niepokój ścisnął moje wnętrzności, ale starałem się zachować zdrowy  rozsądek, czysty umysł. Z reguły nie było rzeczy niemożliwych w magii, więc choćbym miał poruszyć niebo i ziemię, damy radę, ocalimy ją przed zgubą. Ale jednak serce się krajało, kiedy widziałem ją w tym stanie. Zwykle w bojowym nastroju na mój widok, teraz emanowała niepewnością i rozpaczą, tęsknotą za czymś nieosiągalnym... Ścisnęło mnie po raz drugi, bo myślami wróciłem do dnia, kiedy po raz ostatni byłem na terenie Hogwartu.
- Spokojnie, dopilnujemy tego, byś spokojnie mogła się durzyć wyłącznie we mnie - odparłem na jej słowa uśmiechnięty, niby rozbawiony, choć moje oczy musiały wyrażać coś kompletnie innego - troskę, zaniepokojenie. Postąpiłem kilka delikatnych kroków w jej kierunku. Obserwowałem ją uważnie, chcąc przewidzieć jak zareaguje na każdy ruch wykonany z mojej strony. Zdawałem sobie sprawę, że musiałem być ostrożny. Została omamiona przez innego. Nie była w stanie racjonalnie myśleć.
Podszedłem bliżej, klękając przed nią na podłodze. Nie powinna czuć się przeze mnie osaczona, więc starałem się nad nią nie górować, szczególnie że obrała miejsce na krześle. Powinna to docenić. Raczej nie robiłem takich rzeczy.
- Zrobię ci kilka drobnych oględzin, dobrze? Nie bój się. Będę ci mówił, co zamierzam zrobić. Rozumiesz? - zapytałem powoli, niespiesznie, czekając za każdym razem na potwierdzenie z jej strony. Kiedy się doczekałem, zamierzałem kontynuować. Przełożyłem różdżkę w lewą dłoń, a prawą wyciągnąłem w jej kierunku. Pragnąłem by ją ujęła i się z nią oswoiła. - To moja dłoń. Przyjacielska, pomocna. Nie chcę z nikim konkurować o twoje serce... Uwolnimy ciebie, dobrze? Zgadzasz się, bym cię dotykał? Stricte medycznie, nic z podtekstem erotycznym - obiecałem jej, choć wspomniałem niestety te wszystkie sny, w których ten dotyk wcale nie był medyczny. Płonęła w moich ramionach.
Odchrząknąłem delikatnie, pozbywając się tego z głowy. Byłem dobrym kłamcą, jeśli chciałem, więc zamierzałem wymazać jakiekolwiek uczucia do dziewczyny ze swojego ciała i umysłu. Pozwolę im wrócić, kiedy Avelina będzie bezpieczna - obiecałem sobie, ale czułem, że to była czcza obietnica. Przynajmniej będę kłamał Avelinie, a nie sobie - to już brzmiało lepiej.
Postanowiłem kontynuować, kiedy poczułem, że dziewczyna jest gotowa iść dalej za moimi radami.
- W międzyczasie możesz mi jeszcze raz opowiedzieć, co się wydarzyło na Beltane? Wspominałaś w liście coś o wiankach... - zachęciłem ją do rozwinięcia myśli. Spieszyło mi się, bo chciałem mieć to za sobą, ale wpierw musiałem ocenić, z czym mieliśmy doczynienia. Mogłem zgadywać, ale to nie była zabawa, tylko walka o życie Aveliny. Nie zamierzałem ryzykować.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#5
25.07.2023, 19:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.07.2023, 20:47 przez Avelina Paxton.)  

Serce rozrywało jej na kawałki, gdy zdawała sobie sprawę, że nigdy już nikogo nie pokocha, a osoba, z którą chciała być nie chciała jej znać, nie chciała się z nią skontaktować. Została porzucona, samotna, bez nikogo wokół, a jedyną jej nadzieją był Rookwood. Nie miała siły nawet z nim się kłócić, na niego narzekać, mówić mu, że jest lepsza, nie potrafiła już zadzierać nosa. Nawet na jakiś czas wzięła urlop w pracy, co było do niej naprawdę niepodobne, ale nie miała siły jeść, ani pracować.

Gdy wspomniał o durzeniu się w nim spojrzała na niego zaskoczona. Nie chciała się w nim durzyć, a może kiedyś chciała? Nie pamiętała, pamięta tylko to dziwne, palące uczucie, które towarzyszy jej teraz, gdy myśli o Godryku. Chciało jej się płakać, ale nie mogła się do tego zmusić.

– O czym ty mówisz, Rookwood? – zapytała odwracając od niego wzrok delikatnie zawstydzona. Nie potrafiła logicznie myśleć, dlaczego jej serce próbowało ją zawstydzać przy nim.

Nie był przecież nikim znaczącym w tej chwili, prawda? Ale to go wezwałaś prosząc o pomoc. To mu zaufałaś i napisałaś list z całą wiązanką uczuć do obcego mężczyzny. Nie zastanawiałaś się jak on może się poczuć, a przecież kiedyś się przyjaźniliście. Skutecznie jednak go teraz odtrąciłaś, a on wrócił, przybiegł rzucając swoje zajęcia w kąt i wszedł tu, klęknął przed tobą, aby ci pomóc. Spojrzała na jego dłoń, a jego słowa docierały do niej jak zza grubej szyby, czuła się omamiona i chora. Jakby te jej uczucia powodowały, że była słaba, zagubiona. Nie potrafiła zrozumieć, co ma zrobić, ale ufnie ujęła jego dłoń. Zaczęła nieświadomie badać jej fakturę, ciepło. Takie ciepłe dłonie. Zrobiło jej się miło, a obecność Rookwooda nie była już dla niej taka odległa i obca. On naprawdę tu był.

– Nie, nie, musisz go odnaleźć – odpowiedziała szybko patrząc mu w oczy. – Czemu oględziny? Nie jestem martwa – wiedziała, że pracował w prosektorium z trupami, oględziny robiło się trupom. – Rookwood – szepnęła cicho. Chciał ją dotykać, ale jej umysł był spowolniony, nie mogła racjonalnie myśleć, bo pragnęła odszukać Godryka. Chciała z nim porozmawiać.

– Na Beltane? – zamknęła oczy nie chcąc na niego patrzeć. Jeśli to co robił miało jej pomóc, miała zamiar mu pozwolić na wszystko. – Przyszłam tam z przyjacielem rodziców, pochodziliśmy po straganach, wygrałam nawet czekoladki u goblina, a potem się rozdzieliliśmy. Zaczęłam robić wianek, ale nie miałam komu go dać, podszedł do mnie chłopak i zapytał, czy może go dla mnie wnieść na pal. Zgodziłam się, a gdy mu się udało poczułam, że było to wyjątkowe uczucie. Poszliśmy do księgarni rodziców i się napiliśmy wina. Zasnęłam na zapleczu, a rano go już nie było – mówiła powoli, przerywając co jakiś czas szukając odpowiedniego wspomnienia. Pamiętała ten moment, gdy czytał akt z Romeo i Julii, pamiętała jaki był przy tym piękny.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#6
26.07.2023, 17:47  ✶  
- Jesteś jak najbardziej żywa - odparłem, uznając jej stan za podobny upojeniu alkoholowemu. Nieco zabawne, ale jakoś nie było mi do śmiechu.
Poza tym, nie powiem, byłem trochę zazdrosny, że wzdychała do innego. Aż żałowałem, że to coś, czym ją zarażoną, nie uwydatniła jej uczuć do mnie. Pewnie spowodowałaby niezły ambaras w moim życiu, więc zbeształem się o podobne pragnienia, ale zastanawiałem się, tak delikatnie, jakby to się wtedy potoczyła nasza relacja. Ogólnie, gdybyśmy mogli zaklinać rzeczywistość.
Obróciłem delikatnie jej dłonie, jak już wymacała moją dłoń i zwróciłem uwagę na linie wewnętrzne u jednej i drugiej. Rzeczowym spojrzeniem. Zapaliłem specyficzne światło na końcu swej różdżki i obejrzałem dokładnie jej oczy, prosząc ją by spojrzała nimi w różne strony. W międzyczasie
- A ten jegomość... Miał jakieś nazwisko? Cechy charakterystyczne? - zapytałem, chcąc poznać jak najwięcej szczegółów z tego dnia, a przy okazji odnaleźć kutasa i pozbawić go życia. Jakoś nie widziałem siebie w roli mordercy, ciężko było mi się przełamać by zadać ostateczny cios, ale... Mierziło mnie, kiedy pomyślałem o tym, co zrobił Avelinie. To nie był pierwszy lepszy urok. Nieszczęśliwie zakochani potrafili skończyć marnie.
Wstałem ze swego miejsca, oglądając skórę za jej uszami. Starałem się być delikatny, jak tylko potrafiłem. Czułem lawendę, nawet nie musiałem się skupiać na zapachu by nie uderzała mnie swoją wonią. Paxton zawsze pachniała lawendą. Ciekaw byłem, czy gdybym wtulił nos w jej szyję, czy tam czułbym jeszcze więcej lawendy. Cóż, nie dowiem się.
- A teraz wywal na mnie język - poprosiłem rozbawiony, zachęcając ją do typowych dla nas złośliwości. Miałem nadzieję, że to jakoś ją oderwie od myślenia o tym całym Godryku Gryffindorze. Kiedy obejrzałem jej jęzora, uklęknąłem przed nią, szykując się do zdjęcia jej obuwia i skarpetek, o ile coś miała na stopach. - Pozwolisz? - zapytałem jedynie, zanim cokolwiek zrobiłem. Każdy krok utwierdzał mnie jedynie w przekonaniu, że to była klątwa. Ta, co u naszej denatki z kostnicy. Świadkowie wspominali, że zaczęła się dziwnie zachowywać. Nietypowo. Jakby była pod wpływem amortencji, ale nic z tych rzeczy nie wykryto w jej organizmie.
- Powiedz mi, jak się czujesz? Tak samo paskudnie jak ja? - zapytałem, patrząc jej w oczy. Ponownie chwyciłem i ścisnąłem jej dłonie. Nie miałem pojęcia, czy bardziej pocieszałem ją, czy siebie? A może po prostu chorobliwie potrzebowałem jej bliskości?
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#7
27.07.2023, 21:19  ✶  

Nie była w stanie myśleć nawet o tym, że Augustus mógłby chcieć być obiektem jej westchnień. Może wtedy byłoby jej łatwiej, nie musiałaby go szukać, bo to on odnalazł ją.  Denerwowało ją to, że Godryk znał jej adres i nie wrócił do niej. Naprawdę była, aż tak nieodpowiednią osobą, że nie warto było jej powiedzieć, że się jej nie chce. Te myśli powodowały jej jeszcze więcej bólu w piersi.

Avelina miała na sobie białą koszulkę na ramiączku, czarne dresy i ciepłe, kolorowe skarpety zrobione przez babcię na drutach. Owinęła się też lekko puchatym kocem, bo ostatnio było jej okropnie zimno. Chciała już się pozbyć tej słabości z umysłu, aby móc iść wspomóc odpowiednio Danielle, a nie mogła tego zrobić, gdy ciągle myślała o obcym mężczyźnie.

Gdy zaświecił jej światłem w oczy lekko zamrugała, a gdy przyzwyczaiła się do jasności wykonała jego polecenie.

– Wyglądał chyba przeciętnie, a przedstawił mi się jako Godryk Gryffindor – odpowiedziała z ciężkim westchnięciem. – Zdaję sobie sprawę, że mnie okłamał – szepnęła z ciężkim sercem.

Była taka głupia, taka naiwna, taka nieodpowiedzialna. Naprawdę myślała, że znajdzie miłość podczas tamtego święta? Była taka rozżalona, a nawet nie potrafiła tego wyrzucić z siebie, aby poczuć ulgę.

Czuła jego zapach, który zaczął ją rozpraszać, gdy tak się nad nią pochylał. Jego dotyk wywoływał u niej dreszcze i zawstydzenie. Nie rozumiała swoich reakcji, ale nie potrafiła myśleć o niczym innym jak tylko Godryk. Wiedziała, że jeśli nie pozbędzie się jego z głowy to już nigdy nie poczuje się normalnie, nie będzie mogła być sobą, była tego świadoma, bo ostatnie dni tylko o tym świadczyły.

Gdy poprosił o wywalenie języka zrobiła to i lekko się rozluźniła dzięki temu. Nawet zdobyła się na coś, co przypominało rozbawienie. Cień dawnej Aveliny przeszedł przez jej twarz, a w oczach pojawiły się iskierki radości. Skinęła głową, a po chwili została bez skarpetek. Mógł poczuć jak jej stopy były zimne, ale od zawsze tak miała. Zawsze było jej zimno w stopy.

– Czuję się opuszczona – odpowiedziała zgodnie z prawdą, zbyt szczerze. – Samotna, chciałabym… chciałabym, aby ktoś tu ze mną był – szepnęła patrząc mu w oczy z dziwną tęsknotą.


Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#8
27.07.2023, 23:05  ✶  
Co mogłem jej rzecz? Byłem tu wraz z nią. Byłem tu aby jej pomóc, by być z nią i ją wesprzeć w tym trudnym czasie, szczególnie trudnym, gdyż nie zdawała sobie sprawy, w jak wielkich tarapatach się znalazła. Za chwilę zamierzałem jej o tym powiedzieć, oświecić ją. Może nie z całym arsenałem swojej wiedzy, aczkolwiek chociaż połowicznie, aby jakoś to powstrzymać. Nie chciałem jej stracić. Nie dopuszczałem tego do myśli. Nie było takiej opcji.
Stopy faktycznie miała zimne. Z kolei ja, tak mi przyszło do głowy wspomnienie, zawsze ogrzewałem w łóżku stopy mojej małżonki swoim ciałem. Byłem jej osobistym żarem... TAk powiadała po tych wszystkich latach małżeństwa. Szkoda tylko, że w tej chwili bardziej pragnąłem ogrzewać swoimi stopami stopy Aveliny Paxton, a nie mojej pani Rookwood.
- Jestem tu... - mruknąłem by dodać jej otuchy, ale wiedziałem, że to na niezbyt wiele się zda, a wszystko za sprawą Godryka Gryffindora. Przerwałem fantazje i ubrałem skarpety na stopy Aveliny. Koniec oględzin czy też badań. Trzeba było działać.
- Myślę, że to klątwa. Powiedz mi, Avelino... - zacząłem, obdarzając ją skupionym spojrzeniem. Byłem poważny. To było poważne. - Potrzebujemy pilnie klątwołamacza. Znasz kogoś takiego? Ktoś kto przybędzie od ręki? Finanse nie są problemem - odparłem, zastanawiając się, czy sam miałem kogoś takiego w kręgu swoich znajomych. Co prawda, nie chciałem by ktokolwiek łączył mnie z osobą panny Paxton, szczególnie przebywającego u niej samego o tej porze, bez przyzwoitki ani jej rodziców, ale w razie czego byłem gotów wziąć to na klatę. Dyskrecja kosztowała swoje. Byłem gotów to ponieść.
- Skup się. Potrzebujemy klątwołamacza - dodałem, w razie gdyby odpłynęła gdzieś myślami. Martwiłem się, a czas grał na naszą niekorzyść.
Alchemiczny Kot
I cannot reach you
I'm on the other side
Avelina mierzy 157 centymetrów wzrostu i waży około 43 kilogramów. Nie jest blada, wręcz zawsze opala się na brązowo. Ma ciepłe brązowe oczy, które podejrzliwie patrzą na obcych i radośnie na przyjaciół. Usta ma pełne i czasami pomalowane czerwoną szminką, gdy się uśmiecha pokazuje przy tym zęby nie mając nad tym kontroli. Włosy ma brązowe i zwykle proste. Czasami jak nie zadba o nie to puszą się jej od wilgoci. Ubiera się w szerokie, kolorowe spodnie i luźne bluzy. Czasami narzuci na siebie szatę. Na pierwszy rzut oka Avelina sprawia wrażenie osoby spokojnej i cichej. Wokół niej zawsze unosi się zapach palonego drewna, pod którymi tworzy swoje mikstury oraz suszonej nad kominkiem lawendy. Nie jest to zapach szczególnie mocny, ale wyczuwalny. Dopiero przy bliższym poznaniu można stwierdzić, że jest też wesoła i czasami zabawna. Jest osobą dosyć sprzeczną, ponieważ walczą w niej dwie osoby październikowy Skorpion i numerologiczny Filozof.

Avelina Paxton
#9
28.07.2023, 00:35  ✶  

Sposób w jaki mężczyzna wykazywał się wobec niej troską był dla niej obcym uczuciem. Nie potrafiła go w tej roli zakwalifikować. Nie potrafiła znieść myśli, że opiekuje się nią ktoś inny, a nie właśnie Godryk. Czuła się jak najgorszy człowiek na ziemi. Dręczyła myśli obcym mężczyzną, a u jej stóp klęczał jej przyjaciel, osoba, z którą miała przeszłość, a której nie potrafiła teraz nawet zakwalifikować w głowie jako kogokolwiek. Stawał się odległy, nieosiągalny, chciała go odpychać, aby nie czuć wyrzutów sumienia, ale im bardziej go odrzucała to czuła tęsknotę, której nie mogła wydobyć ze swojego złamanego serca. Gdy zadeklarował, że jest przy niej czuła, że się zaraz popłacze, ale nie mogła na to pozwolić. Nie chciała przy nim znowu płakać. To była okropna myśl, okropna rzecz, której nie chciała robić.

Klątwołamacz. Osoba, która łamie klątwy. Dlaczego porównał jej miłość do klątwy, dlaczego chciał ją ściągać. Miał jej pomóc, a chciał pozbyć się jej uczuć, chciał je zabić. Rookwood nie mógł być dobry, zawsze był opryskliwy, zawsze starał się ją odpychać, a potem przyciągać, aby za chwilę znowu powiedzieć jej coś opryskliwego. Dlaczego zaufała mu, dlaczego pozwoliła mu wejść do domu? Nie wpuściła go do domu, wszedł sam. Dlaczego wszedł sam do domu. Był włamywaczem? Powinnam wezwać BUMowców? Jej umysł robił karuzelę wokół bezsensownych słów i historii, a Rookwood nie znikał, nadal przed nią stał i patrzył na nią, aż się odezwie.

No właśnie Avelino, potrafiłaś mówić, potrafiłaś używać słów, a to oznaczało, że miałaś głos i język. Ugryzła go dla pewności. Tak, był na miejscu. Gdy na nią krzyknął, a tak odebrała jego słowa o skupieniu się wyrwała się z zamyślenia i spojrzała na niego wracając do rzeczywistości.

– Danielle Longbottom, moja przyjaciółka, ale niedawno zmarł jej tata, nie wiem, czy to dobry pomysł… – spojrzała na niego mętnym wzrokiem, bo znowu przypomniała sobie o odległym, tajemniczym i nieznanym jej Godryku Gryffindorze.

Pan z Ministerstwa Magii
Tak zawsze genialny
Idealny muszę być
Mierzy 176 cm wzrostu i waży 74 kg. Jest postawnej budowy, ani gruby, ani chudy. Włosy ma ciemnobrązowe, podobnie jak oczy, tylko te z kolei o nieco jaśniejszych tonach. Zwykle chodzi dumnie wyprostowany, z lekko uniesionym podbródkiem. Gestykulacja i dykcja typowa dla arystokraty. Wraz z początkiem lata zamienił brodę na rzecz gustownego wąsa.

Augustus Rookwood
#10
28.07.2023, 18:25  ✶  
Obserwowałem uważnym wzrokiem Avelinę i ze zgrozą dostrzegałem, jak jej myśli umykały w obce rejony, z dala od tematu naszej rozmowy. Marszczyła się pytająco, czasami niepewna, czasami uśmiechała lekko, choć jej uśmiech był zaledwie cieniem jej prawdziwego uśmiechu i znikał szybciej aniżeli się pojawiał. NIekiedy miałem wrażenie, że mnie nie poznaje. Właściwie, non stop byłem jej jakby obcym, który wtargnął tu, jakbyśmy nie mieli za sobą tych wszystkich emocjonalnych doznań, do których niekoniecznie chcieliśmy się przyznawać, ale zawsze było między nami pewnego rodzaju napięcie, a teraz zaniknęło, a ona uciekała wzrokiem nie umyślnie, tylko za marzeniami... O NIM.
Wstałem, powstrzymując się przed zaciśnięciem dłoni w pięści. Zwróciłem uwagę na swoje dłonie, obróciłem w nich kika razy różdżkę, po czym na powrót wróciłem spojrzeniem do Aveliny, szczególnie że ocknąłem ją z letargu swoim uniesionym głosem. Zacisnąłem niezadowolony wargi, słysząc imię i nazwisko Danielle Longbottom. Doskonale pamiętałem, jak wtórowała Aveliny na korytarzach Hogwartu, kiedy prowadziliśmy drobne i te większe potyczki na słowa. Dorównywała Paxton w zjadliwości, ale nie była, cóż, powiedzmy, że... Nie była Aveliną Paxton, więc nie darowałem jej tych słówek. Nie przepadałem za nią i nie chciałem dzielić się szczególnie z nią znajomością moją z Paxton, ale w sumie co nieco wiedziała o naszej niechęci do siebie, więc może o naszych interesach również. Poa tym byłem antropologiem MInisterstwa Magii... Można było to jakoś usprawiedliwić, prawda? Okłamywałem sam siebie.  Najważniejsze było to, że dalej przyjaźniła się z Aveliną, więc miałem w tej chwili w głębokim poważaniu jej żałobę. Współczułem jej, ale musiała tu być by zaraz nie mieć okazji do kolejnego pogrzebu.
- Potrzebujemy kartki i pióra. Zaprosimy ją - odparowałem, a widząc, że Avelina znowu gdzieś umknęła myślami, postanowiłem obrać inną strategię. Odchrząknąłem. - Pomoże nam znaleźć Godryka.
Zresztą, nie czekałem aż dziewczyna się ruszy. Porządziłem się, przywołując różdżką pergamin i pióro. Postanowiłem napisać list za Avelinę, w jej imieniu, bo nie sądziłem by Danielle postanowiła przybyć na moją prośbę.
- Jak zazwyczaj się do niej zwracasz? - zapytałem jedynie, przysiadając na krześle obok i pochylając się nad kartką. Będzie dobre. Oby Danielle przybyła, a będzie dobrze. Właśnie, żeby przybyła i tego nie spierdoliła. - Avelino! Skup się! Piszemy list do Longbottom! - pospieszyłem ponownie.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Avelina Paxton (2608), Augustus Rookwood (2581)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa