Ale ten sielski widok, burzył majaczący się na horyzoncie tajemniczy statek. Z daleka był tylko pojedynczym punktem i gdyby nie to, że zmierzający ku niemu wiedzieli, że był ich celem, mogliby go pomylić ze zwykłym statkiem wycieczkowym, których w letnich miesiącach było pełno na morzu. Poruszał się tak powoli, że z oddali wydawało się, że stoi. Jakby czekał. Zbierał zbłąkanych podróżnych, pozostając na tyle daleko od brzegu by nie utknąć na mieliźnie i na tyle blisko, by – gdyby się ktoś naprawdę postarał – mógł spróbować dopłynąć do niego wpław (co może nawet, dla wprawnego pływaka zakończyłoby się powodzeniem, ale dla wszystkich mniej wprawionych oznaczało śmierć).
*
Dopiero zbliżając się ku statkowi, zauważało się jak subtelnie zmieniało się wszystko w jego okolicy. Najpierw wróciły problemy z magią. Działała i nie działała jednocześnie. Bez problemu dało się wyczarować lumos lub niewielką fontannę wody, ale już ciśnięcie incendio w burtę pozostawało niemożliwe. Potem zniknęły leniwe fale uderzające o łódź i wiatr, który wspomagał w dopłynięciu do celu. Pojawiła się mgła a wznoszące się na niebie słońce schowało się za chmurami.
Statek wyglądał tak, jakby dopiero co jakaś niewidzialna siła wyłowiła go z dna oceanu. Oblepiony glonami, z zardzewiałą kotwicą, złamaną reją, z nadgniłym masztem i zwisającymi z niego morskimi trawami, sprawiał wrażenie kompletnie opuszczonego. A jednak, nawet jeśli jakaś magia wyciągnęła go z dna, wciąż był cały. Na wpół opuszczono brudne żagle, na burcie widniał na wpół starty napis: „Perła morza”. Dawniej litery musiały być dobrze widoczne, zdobnie wytłoczone w drewnie, teraz jak i resztę, pokrywał je szlam, muł i glony.
Ale najbardziej niepokojące były na jego tle malutkie, całkiem nowe łódki i łodzie, zacumowane u stóp statku, jak resztki żywego śladu na to, że naprawdę byli tacy, którzy poczuli zew morza i postanowili wejść na jego pokład. Z burty zwisały nawet liny, i drabinka, które wskazywały na to jak ludzie ci dostali się na statek.
Wy nie musieliście z nich korzystać. Choć było to trochę ryzykowne, bo nie mieliście zielonego, czy pokład nie jest przegniły, mogliście spróbować aportacji.
1. To bardzo krótka sesja wstępna, dzięki której wasze postacie dostają się na statek. Przewiduję, że będzie trwała: 1 turę i opisujecie jak płyniecie na łodzi do statku i wchodzicie na pokład. Następna tura to już będą dla was właściwe sesje.
2. Jeśli chcecie, możecie się w kilka osób zabrać jedną łodzią.
3. Jeśli komuś brakuje pary, nie ma żadnego problemu. Uznajcie sobie, że przy brzegu jest mężczyzna, czarodziej, który ma łódź i bardzo chce się dostać na statek. Weźmie was ze sobą. Ma na imię Stan.
4. Jeśli chcecie, by postać wzięła ze sobą coś, czego normalnie nie nosi ze sobą, zanaczcie to na końcu odpisu jako: ekwipunek.