03.09.2023, 23:44 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 23:19 przez Mirabella Plunkett.)
adnotacja moderatora
Rozliczono osiągnięcie - Piszę więc jestem - Lyssa Mulciber
27 maja 1972
Biblioteka Dolohova
Lyssa & Vakel
Biblioteka Dolohova
Lyssa & Vakel
Wszystko w jego życiu ociekało przepychem. No bo, tak na poważnie, ilu znacie ludzi, którzy posiadali tak dużo pieniędzy, że nie trzymali swoich książek na opasłych półkach w salonie i sypialni, tylko poświęcili im całe, osobne pomieszczenie? Dolohov nie był kimś nauczonym żadnego umiaru i nieszczególnie krył się z tym przed osobami w swoim najbliższym otoczeniu. Przez fanami - tak, nie mógł się do niektórych rzeczy przyznać, bo by to za nim pociągnęło falę krytyki. Przed córką - nie, nigdy w życiu, właściwie to by się wstydził zaprosić ją do innego domu, niż ten posiadany przez niego w Londynie, bo chciał być w jej oczach kimś, kto posiadał i wiedział wszystko. Absolutnie wszystko.
Niestety, jego badania były dowodem tego, że nie wiedział nic. Jedynym, co go wyróżniało od innych było to, że inni wiedzieli jeszcze mniej, a tego co wiedzieli i tak zwykli nie rozumieć nawet w połowie. Lyssa rozumiała od nich więcej, ale i jej umysł zdawał się podchodzić z oporem do niesamowitego geniuszu, jaki szedł za całkami ruchu w dynamice gwiazdowej.
Siedzieli właśnie w pomieszczeniu, które jego rodzina (ha) i pracownicy zwykli nazywać biblioteką. Nazwa była trafna jeżeli chodziło o wystrój i przestronność, nietrafna jeżeli chodziło o przeznaczenie - nikt tu przecież książek nie wypożyczał, wszystkie były własnością Vakela, wszystkie gromadził tutaj na przekór wszystkiemu, nawet jeżeli jego mieszkanie znajdowało się ledwie chwilę spaceru od gigantycznej Biblioteki Parkinsonów. Wśród wielopiętrowych regałów, na które trzeba było wchodzić po ruchomej drabinie, znajdowało się kilka ciemnych stołów i krzeseł, przy których ojciec i córka oddawali się temu, co Dolohov kochał najbardziej, co kochał o wiele bardziej niż nieco znudzoną tematem Lyssę - nauce.
Rysował kredą po przyprowadzonej tutaj tablicy na kółkach.
- To ostatnie stwierdzenie jest treścią twierdzenia Jeansa. Wtedy wyrażenie - stuk, stuk, stuk, rozpisywał na tablicy kolejną pochodną - nazywamy pochodną substancjalną funkcji f, a... Lyssa, słuchasz mnie jeszcze?
Zmarszczył nos widząc jak Mulciber wygląda za okno. Szczerze mówiąc, stracił dzisiaj poczucie czasu. Astronomia sama w sobie była ciekawa, matematyka... Matematyka potrafiła onieśmielić, nawet jeżeli nie mogły istnieć bez siebie.
- Herbata?
I może zmiana tematu zajęć...
with all due respect, which is none