• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Aleja horyzontalna v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
1972 / Wiosna / 27 maja / Prawa Czasu / Vakel & Lyssa

1972 / Wiosna / 27 maja / Prawa Czasu / Vakel & Lyssa
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#1
03.09.2023, 23:44  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 23:19 przez Mirabella Plunkett.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono osiągnięcie - Piszę więc jestem - Lyssa Mulciber

27 maja 1972
Biblioteka Dolohova
Lyssa & Vakel

Wszystko w jego życiu ociekało przepychem. No bo, tak na poważnie, ilu znacie ludzi, którzy posiadali tak dużo pieniędzy, że nie trzymali swoich książek na opasłych półkach w salonie i sypialni, tylko poświęcili im całe, osobne pomieszczenie? Dolohov nie był kimś nauczonym żadnego umiaru i nieszczególnie krył się z tym przed osobami w swoim najbliższym otoczeniu. Przez fanami - tak, nie mógł się do niektórych rzeczy przyznać, bo by to za nim pociągnęło falę krytyki. Przed córką - nie, nigdy w życiu, właściwie to by się wstydził zaprosić ją do innego domu, niż ten posiadany przez niego w Londynie, bo chciał być w jej oczach kimś, kto posiadał i wiedział wszystko. Absolutnie wszystko.

Niestety, jego badania były dowodem tego, że nie wiedział nic. Jedynym, co go wyróżniało od innych było to, że inni wiedzieli jeszcze mniej, a tego co wiedzieli i tak zwykli nie rozumieć nawet w połowie. Lyssa rozumiała od nich więcej, ale i jej umysł zdawał się podchodzić z oporem do niesamowitego geniuszu, jaki szedł za całkami ruchu w dynamice gwiazdowej.

Siedzieli właśnie w pomieszczeniu, które jego rodzina (ha) i pracownicy zwykli nazywać biblioteką. Nazwa była trafna jeżeli chodziło o wystrój i przestronność, nietrafna jeżeli chodziło o przeznaczenie - nikt tu przecież książek nie wypożyczał, wszystkie były własnością Vakela, wszystkie gromadził tutaj na przekór wszystkiemu, nawet jeżeli jego mieszkanie znajdowało się ledwie chwilę spaceru od gigantycznej Biblioteki Parkinsonów. Wśród wielopiętrowych regałów, na które trzeba było wchodzić po ruchomej drabinie, znajdowało się kilka ciemnych stołów i krzeseł, przy których ojciec i córka oddawali się temu, co Dolohov kochał najbardziej, co kochał o wiele bardziej niż nieco znudzoną tematem Lyssę - nauce.

Rysował kredą po przyprowadzonej tutaj tablicy na kółkach.

- To ostatnie stwierdzenie jest treścią twierdzenia Jeansa. Wtedy wyrażenie - stuk, stuk, stuk, rozpisywał na tablicy kolejną pochodną - nazywamy pochodną substancjalną funkcji f, a... Lyssa, słuchasz mnie jeszcze?

Zmarszczył nos widząc jak Mulciber wygląda za okno. Szczerze mówiąc, stracił dzisiaj poczucie czasu. Astronomia sama w sobie była ciekawa, matematyka... Matematyka potrafiła onieśmielić, nawet jeżeli nie mogły istnieć bez siebie.

- Herbata?

I może zmiana tematu zajęć...


with all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#2
27.09.2023, 13:54  ✶  
Pamiętała ten moment, kiedy pierwszy raz pojawiła się na progu Dolohova i uderzył ją ten cały przepych. A to przecież nie było tak, że mieszkały z matką w jakiejś biedzie na końcu świata. Ich mieszkanie było przestronne i eleganckie, ale to co prezentował sobą każdy skrawek kamienicy Vakela, to był zupełnie inny wymiar. A wielka biblioteka była jedną z najmniej dziwiących ją rzeczy.
I nawet lubiła to miejsce. Zaglądała tu raczej często, chociaż nie tak jak do tej należącej do Parkinsonów, często wybierając ją jako okazję do spaceru lub przystanek podczas takowego. Teraz jednak, kiedy jej ojciec kreślił coś kredą po tablicy, wypowiadając niedorzeczne słowa, które mało ją interesowały, spoglądała zamyślona za okno, podpierając brodę o dłoń.
Podchodziła z pewną rezerwą do wszystkiego, czego chcieli ją nauczyć inni, bo przecież to wcale nie było tak, że posiadała jakieś uczulenie na wiedzę. Kiedy jednak ktoś próbował jej coś wytłumaczyć, wygłaszając kolejne frazesy, gubiła się gdzieś, bardziej zainteresowana nagle najmniej istotnym detalem otoczenia. Tak samo jak teraz, kiedy spoglądała na dach przeciwnej kamienicy i na oberwane dachówki, licząc ubytki.
- Aha - odpowiedziała krótko, przenosząc spojrzenie na jego twarz i przez moment przyglądając mu się bez jakiejkolwiek skruchy odnośnie tego że nie, absolutnie go właśnie nie słuchała. Gwiazdy były ładne, ale wyliczanie związanych z nimi funkcji absolutnie jej nie interesowało.
- Herbata - rzuciła nawet z ulgą, odkładając pióro, które do tej pory trzymała w drugiej ręce, chyba tylko po to, żeby powstrzymać je przed pisaniem. - Czy to znaczy, że na dzisiaj kończymy? - wyciągnęła ręce ku górze, przeciągając się, bo od tej nudy aż jej kości zesztywniały.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#3
03.10.2023, 08:29  ✶  
Jej ojciec nie był człowiekiem, który łatwo się poddawał. Nieobecne spojrzenie wlepione w okno, a może bardziej w nicość, w eter, w jakieś miejsce głęboko w jej głowie, wytrąciłoby z równowagi wielu nauczycieli, ale nie kogoś, kto mierzył się od lat z wiecznym niezrozumieniem geniuszu głoszonych przez siebie teorii. On to spojrzenie widział już wielokrotnie, nie należało wcale do Lyssy, ani do Lycoris, która mimo silnych prób nie mogła pojąć geniuszu idącego za jego monologami o przyciąganiu się gwiazd, należało do wykwalifikowanych specjalistów z brodami tak długimi, że musiały rosnąć dłużej niż Dolohov stąpał po tej planecie. Wpierw byli nim zainteresowani, pozytywnie wyrażali się o jego geniuszu, ale im dalej przesuwał się w kierunku koncepcji zbyt abstrakcyjnych, żeby do nich usiąść „tak po prostu”, na spotkaniu przy kawie pomiędzy kolejnymi wystąpieniami na konferencji naukowej, tym bardziej zapatrzony w swoje słowa, najpewniej obcokrajowiec, wydawał się wszystkim bredzić o rzeczach istniejących wyłącznie w jego pogmatwanym świecie.

Był już do tego przyzwyczajony. Ale różnica pomiędzy zadufanymi w sobie specami od astronomii, a jego córką była taka, że na niej Dolohovowi zależało. Więc nie, nie podda się, nawet jeżeli ta niekoniecznie chciała go słuchać. Nie musiał jej tego wszystkiego przekazać dzisiaj... Jutro też był dzień. I z tego co wiedział (a wiedział o jutrze nieco więcej niż przeciętny człowiek), jutro będzie tak samo dobrym dniem jak dzisiaj.

- A chcesz kończyć? - Zapytał całkowicie poważnie, chociaż w tonie jego głosu wybrzmiał pewnie jakiś podstęp, jakby coś próbował przemycić między wierszami - sugestię, że kończyć nie powinni, a przynajmniej tego nie chciał. W rzeczywistości żadnego takiego ukrytego przesłania tam nie zawarł. Po prostu rzucił to jakoś zbyt, jak na niego przynajmniej, nonszalancko. To słowo w ogóle do niego nie pasowało. - Moglibyśmy zmienić temat na coś, co nie sprawi, że odpłyniesz po trzydziestu minutach. - Prawdziwą zagadką było, dlaczego nie przerwał swojego monologu o pochodnych wcześniej...

Wyszedł na moment, kilka sekund dosłownie, a później wrócił, informując ją, że herbata zaraz się obok nich pojawi. Wyraz jego twarzy mówił, że niezależnie od jej odpowiedzi, to nie był koniec. A przynajmniej nie całkowity.

- Jakie tematy cię ciekawią?

@Lyssa Mulciber


with all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#4
13.12.2023, 06:01  ✶  
Lyssa nie raz, nie dwa, za to nieobecne spojrzenie dostawała burę. Wyrzuty robiła jej tak samo matka, jak i jej nauczyciele, czy zniesmaczone koleżanki w szkolnym dormitorium, kiedy była obecna z nimi tylko ciałem, duchem błądząc gdzieś w niebycie, zamiast słuchać najświeższych ploteczek z korytarzy. Czasem nawet nie wiedziała o czym tak dokładnie myślała, bo wszystko zdawało się napływać falami i wręcz całkiem ją zalewać.
- Cóż... - czasem łapała się na tym, a nawet bardzo często, że nie wiedziała na ile szczerości może, albo powinna zdobyć się w jego obecności. Spędzili już ze sobą całkiem sporo czasu, ale wciąż odnosiła czasem wrażenie, że źle postawiony krok mógłby Vakela wyrzucić na zupełnie nową orbitę jeśli chodziło o poziom szeroko pojmowanego dramatyzmu. Może krył się gdzieś za tym jakiś podstęp, ale Lyssa dość szybko nawet zdecydowała się, czy faktycznie tego chce. - W sumie to tak - odpowiedziała więc, uśmiechając się do niego lekko, może nawet trochę przepraszająco, jakby mimo wszystko czuła, że wykręca się od jakiejś narzuconej jej powinności.
- Nie sądzę, że to temat jest problemem - rzuciła pod nosem, bardziej do siebie, niż do ojca, oglądając się za nim, jak na moment opuszcza pomieszczenie, tylko po to, żeby zaraz wrócić i zakomunikować jej, że herbata niedługo będzie gotowa.
Pochyliła się do przodu, opierając łokcie o blat stołu, przy którym siedziała, a brodę składając na dłoniach. Przez moment myślała, przygryzając od wnętrza policzki i patrząc to na niego, to na jeszcze przed chwilą zapisywaną tablicę.
- Sztuka? Secesja jest całkiem przyjemna. Nawet myślałam, czy nie zapisać się do "Muzy". Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? - przekrzywiła lekko głowę, uśmiechając się przy tym delikatnie, w głębi ducha prosząc o to, by jej właśnie nie powiedział, że absolutnie się na to nie zgadza.
- Ale tak oprócz tego, to sobie pomyślałam, czy oprócz twierdzenia Jeansa moglibyśmy porobić coś innego? Nie wiem czy to można by to nazwać nauką, ale chyba chciałabym lepiej zrozumieć widmowidzenie? Nie wiem na czym mogłabym bezpiecznie poćwiczyć... - urwała, nieco niepewnie. Kiedy pierwszy raz zaczerpnęła swojego daru, wzięło ją to absolutnie z zaskoczenia. Było to uczucie niezwykle obce i wręcz alienujące, a Lyssa przez dłuższy czas zwyczajnie oswajała się z myślą, by lepiej się z tą sztuką zaznajomić. Biorąc jednak pod uwagę, że były ona powodem, przez którego ojca w ogóle odnalazła, jakaś część niej zwyczajnie wzbraniała się przez działaniem na własną rękę. Nie chciała zobaczyć nic, czego nie powinna. Nie teraz, kiedy mimo wszystko tak chciała jego aprobaty i też zwyczajnie mając w pamięci reakcję matki, która zwyczajnie zadowolona nie była.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#5
23.12.2023, 16:14  ✶  
Dolohov skinął głową, najwyraźniej akceptując to, że Lyssa lekcji kontynuować nie chciała. Na znak tego, że swoje biadolenie ostatecznie skończył, odłożył na stolik zmaltretowany dzisiaj kawałek kredy, a może bardziej to, co po tym kawałku kredy zostało. Może to jednak był koniec - przynajmniej tego tematu i na dzisiaj? Mogła odetchnąć, być może z ulgą, być może z napięciem - on sam pozostawał tym jednak niewzruszony, spokojny jak na siebie.

- A więc? - Powracajac do pomieszczenia biblioteki, Dolohov powrócił również do zdania, które wymruczała pod nosem, zanim opuścił tę przestrzeń. Zdawał sobie sprawę z tego, że mogła pytanie zignorować, ale ludzie zwykli zastanawiać się nad odpowiedziami mimo wszystko, nawet kiedy próbowali zbyć go machnięciem ręki, więc z nonszalanckim uśmiechem przyjrzał się jej oczom, chcąc odczytać drzemiącą w duszy, prawdziwą intencję.

Rzut PO 1d100 - 24
Akcja nieudana

- Skądże. Chociaż nie ukrywam, że pana Avery mam za... uh, ekscentryka...

Nie kojarzył też nikogo, kto by do Muzy uczęszczał, a że kojarzył sporo artystycznych dusz, napełniało go to lekkim niepokojem. Cóż jednak miałoby się jej na spotkaniach Muzy stać? Uzna, że Avery jest stuknięty i wróci do domu? To też była jakaś przygoda...

- Chyba? Czy na pewno? - Zapytał o to dowcipnym tonem, przechodząc pomiędzy stołami, po czym machnął różdżką, rzucając zaklęcie na gąbkę leżącą przy tablicy. Ta zabrała się do pracy przy jej czyszczeniu. Piekielnie dokładnym, bo Dolohov uwielbiał i cenił sobie czystość. Twierdzenie Jeansa powoli stawało się odległym wspomnieniem po rozpisanej drobnym pismem pochodnej. - Nauka nie jest czymś jednoznacznie definiowanym, mógłbym się nad tym porozwodzić, ale nie wyglądasz na zaciekawioną na epistemologicznej części filozofii, chociaż może to błędne założenie. Kimże bym jednak był, gdybym jako specjalista od trzeciego oka nie potrafił pomóc ci w zrozumieniu, w jaki sposób zaglądać w przeszłość... - Ojciec przysiadł na blacie stołu, przy którym siedziała. - Co już czytałaś? Przygotowanie świec i przedmiotu, którego mogłabyś użyć, żeby spróbować zajrzeć w przeszłość to niewielki problem, ale czy wiesz w ogóle, dlaczego widmowidzowie potrafią odczytać wspomnienia, dotykając ich powierzchni? Potrafisz określić, gdzie w teorii tego pojęcia się znajdujesz?

@Lyssa Mulciber


with all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#6
06.01.2024, 09:10  ✶  
Jej pierwszym instynktem było skłamać mu w żywe oczy, ale przecież równie dobrze mogła udać, że wcale go znowu nie słucha. Nie przeszkadzała jej nawet świadomość, że jej ojciec równie dobrze mogła właśnie na nią spojrzeć swoim trzecim okiem i sam wywnioskować co też chodziło jej po głowie, co w pewien sposób zmuszało ją do przemyślenia, co jej się tak naprawdę w tej sytuacji opłacało. I czego faktycznie chciała, bo mimo wszystko wierzyła w to, że pozwolenie mu na zrozumienie, to kolejny kroczek na drodze do wspaniałej przygody zwanej relacje ojca z córką.

- Choroba Milforda - powiedziała z pewnym zrezygnowaniem w głosie, zastanawiając się czy do tej pory zwyczajnie brał ją czasem za głupią, czy nie zwracał na nią aż takiej uwagi. - Czasem jest tego za dużo i wszystkie rzeczy kłębią się w głowie, przepychając nieuporządkowane. I to męczy mnie strasznie - odpowiedziała, z pewną dozą zażenowania, bo zwykle uznawała to za swój absolutny atut. Patrzyła i pamiętała, czego tutaj nie lubić. Ale potem przychodziły te momenty, kiedy faktycznie było tego zbyt wiele, kiedy nie siedziała którą myśl pochwycić, albo co z nimi wszystkimi zrobić i zapętlała się, nikła na moment z rzeczywistego świata, stojąc jak jeleń któremu ktoś zaświecił nagle światłem w oczy.

Początkowo kiedy to mówiła, patrzyła sobie przez okno, jakby chcąc w ten sposób zachować pewną pozę nonszalanckości, ale kiedy tylko pojawiły się kolejne i kolejne słowa, to przeniosła wzrok na Vakela, zaglądając mu w oczy nieśmiało, jakby bała się jego wielkiego, ojcowskiego rozczarowania.

Bo bała. Była teraz gorsza, a może taka sama?

- Ekscentryk czy nie, nie on jeden do tego klubu należy - wzruszyła ramionami, nie wiedząc czy to znaczyło z jego strony 'tak, rób co chcesz', czy może raczej 'zastanów się przynajmniej dwa razy'. Przygryzła policzek, przez moment zastanawiając się nad tym jak ułożył słowa, wreszcie dochodząc do wniosku, że przecież gdyby faktycznie miał coś przeciwko, to by jej to zwyczajnie powiedział.

- Chyba. - powtórzyła, wyraźnie stawiając na końcu tego słowa kropkę. - Chcę, ponieważ uważam, to zapanowanie nad tą umiejętnością może ukazać się przydatne i rozwojowe. Nie jestem pewna, bo wszystki do tej pory przydarzało mi się przypadkiem i były to raczej nieprzyjemne niespodzianki - jak naprzykład uświadomienie sobie, że matka trzymała język za zębami tak długi czas, zamiast powiedzieć jej kim właściwie jest jej ojciec. Że wciąż trzymała u siebie w domu po nim pamiątki i jego książki, zamiast dać sobie z nim całkiem spokój. Nie rozumiała absolutnie tego, co było kiedyś i teraz między jej rodzicami, ale nikt nigdy jej tego nie wytłumaczył.
- Nie, nie wiem dlaczego. Powiesz mi? - uśmiechnęła się lekko i nawet nie prosiła dlatego, żeby sprawić mu przyjemność, bo Vakel wydawał się lubić ton swojego głosu, kiedy ktoś komuś tłumaczył.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#7
18.02.2024, 05:41  ✶  
Czasami miał wrażenie, że jego dar sobie z niego żartował. Potrafił pokazywać mu rzeczy absolutnie bezwartościowe, a kiedy tylko jakaś jedna, choćby maleńka rzecz miała większe znaczenie - oczywiście, że Absolut milczał. Nawet przed cholernym Beltane nie zobaczył nic więcej niż inni wróżbici, co doprowadziło go niemal do szaleństwa, szczególnie w połączeniu z piekłem zgotowanym mu przez żonę. W głowie niby dźwięczał mu uspokajający głos Peregrina - on mu przecież powiedział, że się tym zajmą, pozbędą się Annaleigh z jego życia, a wtedy wszystko na pewno się uspokoi...

Na pewno...

Nie, absolutnie nic w jego życiu się nie uspokoi.

Nerwowo dmuchnął w grzywkę opadającą mu na oko i przyjrzał się córce uważnie.

- Czyli pamiętasz wszystko od kołyski. - Wcale nie brzmiał na szczególnie zatroskanego, ani też głęboko zainteresowanego sprawą, a to za sprawą Lycoris, której narzekanie towarzyszyło mu nie od wczoraj. W rzeczywistości sprawa bezpieczeństwa i zdrowia Lyssy była czymś, co ciążyło mu w głowie - naprawdę się córką i jej losem przejmował, po prostu nie przywykł do okazywania takich rzeczy. Kiedyś był milszy, a później zdarzyło się tak dużo nieprzyjemnych spraw, czyniących go chłodnym i drętwym...

- Tak, należy do niego o wiele więcej ekscentryków... - Dolohov członków tego ugrupowania nie lubił. Oczywiście znalazło się na liście nazwisk kilka takich, do których nie żywił żadnej niechęci, ale to było zagłębianie się w szczegóły. - Nie zrozum mnie źle, możesz tam iść, ale jeśli łaska - uważaj z kim i o czym rozmawiasz - powiedział, nie dając jej dojść do słowa, bo życie na pokaz było po prostu ważniejsze niż czyjekolwiek dobre samopoczucie. Tak, plotkowano o nim. Niektóre gazety były w tym bardzo bezlitosne i natrętne, ale nie chciał, aby jego córka dawała im nowej pożywki do plotek.

- Zajmowanie się każdą z twoich umiejętności jest przydatne i rozwojowe - przyznał, nie ujmował jej chociażby talentu plastycznego - w tej jednak dostrzegam uciechę twojego ducha. Sposób, w jaki objawia się trzecie oko, jest nieodłącznie związany z naszym charakterem. Ludzie patrzący w przyszłość z zadartą głową widzą przyszłość, losy tego świata, a ci skupieni na tym, co już minęło - objawiają się jako widmowidzowie. - Powiedział o tym pamiętaniu wszystkiego od kołyski nie bez powodu - był czegoś faktycznie ciekawy... Tego, w jaki sposób zakrzywiały się wspomnienia osób męczących się z chorobą Milforda i tak, żaden dobry ojciec nie powinien patrzeć na swoje dziecko jak na obiekt badań, z drugiej strony gdyby nie obserwacja swoich pociech, nigdy by nie powstały opracowania stadiów rozwoju Piageta. Można więc było uznać, że była to kwestia dyskusyjna. Dolohov natomiast, chociaż jeszcze tego nie powiedział, był w posiadaniu przedmiotów mogących zawierać w sobie tę iskrę, która pozwoliłaby Lyssie dogrzebać się do wspomnień z okresu swojego niemowlęctwa, te natomiast dałoby się porównać do tego, co zapisano w jej głowie. I z oczywistych względów wydawało mu się, że taki test mógłby zainteresować również ją... to zaś było pierwszym krokiem do sukcesu. Bez chęci nikt jeszcze daleko nie zaszedł.


with all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#8
30.05.2024, 00:57  ✶  
Kiwnęła głową, z pewnym zainteresowaniem przyglądając się braku reakcji ojca. Nie znała Lycoris na tyle, by wiedzieć że ona też cierpi na tę samą chorobę. Widziała ją może zaledwie parę razy i pewnie zliczyłaby te spotkania na palcach jednej ręki, a oprócz tego w ogóle się tą kobietą nie przejmowała. Nie miała ku temu ani powodu, ani tym bardziej chęci.

- Rozumiem - odpowiedziała mu krótko, w lot łapiąc jak bardzo nie chciał, by nieopatrznie żywiła plotki o nim. Może nawet o nich, skoro Dolohov faktycznie się o swoją córkę troszczył. Ale Lyssa też zwyczajnie nie chciała tego robić - mogła czasem gadać głupoty, co często było powodem przede wszystkim nudy, ale nigdzie w jej interesie nie leżało przysparzanie Vakelowi problemów. Bo skoro ktoś mówił źle o nim, ocierając się przy tym nazbyt natrętnie o prawdę, to ona też stawała się w tym momencie zagrożona. Za bardzo na nim polegała w zbyt wielu sferach życia.

W gruncie rzeczy nie przeszkadzała jej ta niesamodzielność, bo uważała że dzięki niej mogła zajmować się tym czym chciała, pożytkując czas przede wszystkim na własne zachcianki. Wystarczyło że grała według zasad ojca, a resztę tworzonego przez nich obrazu wypełniała wedle własnej woli. Chodziła do bibliotek, galerii czy muzeów. Siedziała w kawiarniach i poznawała nowych ludzi. Kiedy było trzeba siadała z Vakelem w gabinecie i słuchała jego wykładów, a innym razem wyglądała ładnie u jego boku, pokazując się na jakiejś imprezie.

- Brzmi to trochę tak, jakby moja choroba i umiejętność widmowidzenia były ze sobą powiązane - powiedziała ostrożnie. Z jednej strony brzmiało w to w pewien sposób poprawnie. Na tyle, by była w stanie w to uwierzyć, jednak rozsądek podpowiadał jej, że wystąpienie tych dwóch rzeczy razem, było dziełem zwykłego przypadku. Pamiętała rzeczy z największymi detalami, ale z tego prostego powodu nie kwapiła się do tego, żeby łapać w dłonie rzeczy które nosiły echa jej własnych poczynań. Wolała patrzeć na innych i ich historie, zgłębiając je na tyle, na ile tylko pozwalało jej trzecie oko, które tak naprawdę dopiero się otwierało. - Tak ubrane w słowa, brzmi to trochę negatywnie... - tak jakby kurczowo wczepiała się w przeszłość i nie była w stanie jej odpuścić. Cóż, na swój sposób była to prawda, tylko podsycana przez młody wiek i obcesowe podejście do niektórych aspektów życia. Lyssa miała wiele żali, które punktowała za pomocą ostrego języka w chwilach złości, o czym świadczyła chociażby ich kłótnia po sabacie Beltane, ale lubiła sobie wmawiać, że wcale taka nie jest. Że zamiast roztrząsać się nad tym co było, patrzyła dzielnie w przyszłość. - Myślisz, że lepsze jest patrzenie w przyszłość, niż skupianie się na przeszłości?


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
god (self-diagnosed)
Suffering feels religious if you do it right. Reach out and touch faith!
Celebryta; Jedno z najbardziej znanych nazwisk Londynu. Nosi się w drogich ubraniach w gwieździste wzory, a jego ulubiony kolor to niebieski (najczęściej w ciemnych tonach, przeszywany złotą lub srebrną, błyszczącą nicią). Jest bardzo wysoki, ma ponad 180 centymetrów wzrostu i jest przy tym bardzo chudy, wręcz wychudzony. Zawsze przepięknie pachnie - nie wychodzi z domu bez spryskania się drogimi, męskimi pachnidłami. Czaruje słowem - wie jak mówić, aby docierać do ludzi.

Vakel Dolohov
#9
30.05.2024, 15:01  ✶  
- Objawienie trzeciego oka jest związane bezpośrednio z naturą człowieka, który je otworzył, skoroś musiała się z tym zmagać całe życie, nie sposób nie założyć, że wpływ na twój dar miało to, w jaki sposób wszechświat cię ukształtował. Ale to nie musi być wcale duży wpływ. Powiązanie czegoś ze sobą to jedno, grubość tej nici to odrębna kwestia.

Wszystko miało w sobie negatywność, jeśli się temu przyjrzało bardziej. To, że jej ojciec spoglądał w przyszłość, a nie wstecz, wcale nie było utkane tylko i wyłącznie na dążeniu do doskonałości i osiągnięć - to było ratowanie samego siebie. On przed przeszłością uciekał. Bo do czego miał się kurwa wracać? Do domu pozbawionego miłości, do fałszywych przyrzeczeń, do złamanego serca, do sześciu lat upojenia, do... do niczego nie było warto wracać. To, co miało nadejść, było jedynym co pozwalało Dolohovowi wstawać z łóżka.

- Nie widzę w tym nic negatywnego, chociaż ciężko ukryć, że ja nie lubię patrzeć wstecz. Moja przyszłość potrzebuje mnie bardziej niż przeszłość. - Albo raczej - to on potrzebował jej bardziej. Gdyby się miał codziennie pochylać nad tym, co mu odebrano i co tak drastycznie spieprzy, przekreślając szanse na osiągnięcie rzeczy, których z pewnych względów nie osiągnie już nigdy - stałby się wariatem. Już teraz zachowywał się ekscentrycznie, ale jego szaleństwo nabrałoby nowego, jeszcze gorszego wymiaru, a już teraz zachowywał się podle. - To jednak nie narzuca wcale istnienia jednej, właściwej, najodpowiedniejszej drogi. - Przez moment mężczyzna milczał, ale coś w jego twarzy sugerowało, że głęboko rozważa nad pewną kwestią. Sam zdziwił się po chwili, z jaką intensywnością próbował nadać temu jakiś głębszy sens. - Ktoś mi kiedyś powiedział, że wszyscy dobrzy artyści muszą cierpieć, bo rozpamiętując emocje, które przelewają na swoją sztukę, nie mogą się od nich w pełni uwolnić. Czy to dlatego zostałaś malarką? - Wbrew myśli, co się mogła teraz pchać do głowy, wcale nie chciał usłyszeć tak. Chciał usłyszeć nie, żeby móc wskazać - więc to twoja decyzja, to co cię dotknęło, nie musi narzucać ci drogi. Ale co jeżeli usłyszy tak? Cóż, przynajmniej odrobinę lepiej ją zrozumie.

@Lyssa Mulciber


with all due respect, which is none
à La Folie
And was it his destined part
Only one moment in his life

To be close to your heart?
Piwne oczy i brązowe włosy z miedzianym połyskiem, czasem z rozjaśnianymi pasmami lub po całości. Ma 165cm wzrostu, a sylwetkę szczupłą i chudą. Zawsze stara się prezentować, jakby była na właściwym miejscu. Zawsze zadbana, ładnie uczesana i ubrana. Wygląda na starszą niż jest w rzeczywistości, czy to przez zachowanie, ubiór czy ogólny wygląd - chce żeby brano ją na poważnie, jednak kiedy się rozluźni, podpatrzone u innych maniery łatwo znikają. Czasem kiedy mówi, słychać francuski akcent, który szczególnie wychodzi kiedy jest pod wpływem silnych emocji. Ciągnie się za nią zapach białego piżma, jaśminu i kwiatu bawełny.

Lyssa Dolohov
#10
31.05.2024, 03:01  ✶  
Zmrużyła oczy, przez moment zastanawiając się na tym, co jej powiedział. Czasem miała wrażenie, ze kwestie Trzeciego Oka i spoglądania nim, były nieco zbyt zawoalowane. Ulotne w swej naturze i niestałe. Wiedziała jak te rzeczy działały, ale to była wiedza co najwyżej wyniesiona z podręczników. Rozumienie tego... to była zupełnie inna kwestia. To samo jednak tyczyło się kart czy innych sposobów na przepowiadanie przeszłości - Lyssa oglądała obrazki, doceniała ich kunszt, wiedziała co ilustracje sobą reprezentują i jakiej symboliki należało się w nich dopatrywać. Nie czuła jednak tego powiązania. Karty były dla niej tylko fizycznymi przedmiotami. Z obrazami było inaczej - nawet jeśli w swej istocie były podobne, bliźniacze niemal, to miały jednak inne funkcje. Chętna była do upierania się, że odczytywanie sztuki znacząco różniło się od przewidywania przeszłości, bo to przynosił los dotyczyło bezpośrednio ludzkich żyć, a obrazy? Obrazy żywiły ludzkie marzenia.

Nie ufała kartom. Nie ufała Trzeciemu Oku; ani temu przyszłemu, ani przeszłemu i teraźniejszemu. Jej ojciec mógł być największym wróżbitą na całym świecie, ale głęboko w jego córce kryła się zadra, która powstała kiedy jej matka zabrała ją od niego i uciekła do Francji. Chciała jego uwagi i akceptacji, ale jednocześnie nie mogła mu wybaczyć, że jego Trzecie Oko pozostawało na nią zamknięte. Gdzie był, kiedy była malutka? Czemu spędziła bez niego osiemnaście lat swojego życia?

Nici. Nici znała. Nici rozumiała. Były cienkie, były grube, były kolorowe. Dokładnie tak samo jak jej obrazy. To jej trochę rozjaśniało sprawę, kiedy mogła się skoncentrować na tym, co towarzyszyło jej od maleńkości, zamiast nawigować po ledwo poznanych wodach. Uderzało ją nieco to, że jej ojciec wydawał się zwyczajnie bierny. Patrzył w przyszłość, ale nie sięgał po nią, kiedy ona chciała czerpać całymi garściami, kiedy coś jej się spodobało.

- To głupie - stwierdziła, bez zastanowienia. - Dlaczego ktoś miałby tworzyć po to, żeby nie móc się uwolnić od swoich emocji? - zmarszczyła brwi, jakby przez moment wahając się czy właściwie zrozumiała jego słowa. - Maluję, ponieważ mogę wtedy mniej myśleć. Kiedy to robię, nie mam pełnej głowy. Jestem spokojniejsza. Skoncentrowana na pociągnięciach pędzla i kolorach. Wtedy nie przeszkadza mi świat - wyjaśniła z pewnym namysłem wypowiadając kolejne słowa.


la douleur exquise
Or was he fated from the start
to live for just one fleeting instant,
within the purlieus of your heart.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Vakel Dolohov (2449), Lyssa Dolohov (2216)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa