Maeve Chang
Urodzenie: 24 V 1947 (piątka, bliźnięta)
Stan cywilny: Panna
Nazwisko panieńskie: Chang
Krew: Półkrwi, metamorfomag
Zamieszkanie: Palarnia Changów, Podziemne Ścieżki
Pochodzenie: Córka Madeleine Chang, matrony naczelnej Nokturnu, oraz nieznanego Mulcibera, który był interesujący na tyle, by sprawić komuś przyjemność na jedną noc, ale nie na tyle, by zapamiętano jego imię. Wychowały ją ulice Nokturnu; urodziła się w Wielkiej Brytanii, a o kraju swoich przodków słyszała tylko z opowieści.
Stan cywilny: Panna
Nazwisko panieńskie: Chang
Krew: Półkrwi, metamorfomag
Zamieszkanie: Palarnia Changów, Podziemne Ścieżki
Pochodzenie: Córka Madeleine Chang, matrony naczelnej Nokturnu, oraz nieznanego Mulcibera, który był interesujący na tyle, by sprawić komuś przyjemność na jedną noc, ale nie na tyle, by zapamiętano jego imię. Wychowały ją ulice Nokturnu; urodziła się w Wielkiej Brytanii, a o kraju swoich przodków słyszała tylko z opowieści.
Kształtowanie: ◉○○○○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉◉◉◉○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉◉○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉◉○○○
Transmutacja: ◉◉◉◉○
Zauroczenie: ◉○○○○
Nekromancja: ◉○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉◉○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉◉○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Poziom spaczenia: III
Różdżka: Raczej giętka, 12 cali, jawor z włóknem ze smoczego serca
Zwierzę totemiczne: Kameleon
Aura: Szaro-zielona z kilkoma niebieskimi plamami
O zdolnościach: Jeśli miałaby wybrać dziedzinę, w której nie ma sobie równych, byłyby to kłopoty.
Nie chodzi jednak o pakowanie się w nie samodzielnie - po pierwsze wyrosła już z tego, a po drugie za bardzo lubi mieć towarzystwo. Maeve specjalizuje się w pakowaniu w te kłopoty innych, zwykle bez ich wiedzy i faktycznej ingerencji. W spadku po matuli otrzymała nieocenioną zdolność metamorfomagii - od dziecka powtarzano jej, że może zostać kim zechce i potraktowała to dosłownie. Maeve pasjonuje się przybieraniem cudzego wyglądu tylko po to, by doświadczyć tego, co jest zwykle poza jej zasięgiem. Kradzieże, zdobywanie informacji tam, gdzie szumowina z Nokturnu nie będzie mieć nigdy dostępu, przyjemne kolacje przy świecach z cudzymi żonami, które nigdy nie dowiedzą się, czemu ich mężowie nie pamiętają niektórych wspólnie spędzonych nocy. Czasem posuwa się nawet dalej, czasem zdarza się, że ktoś, kto nie tak dawno zalazł Changom za skórę, nagle popełnia przestępstwo na oczach świadków, a w Wizengamocie zarzeka się na wszelkich przodków i wszystko, co święte, że nie miał z tym nic wspólnego. Maeve zrobi cokolwiek, choćby tylko po to, by przekonać się, jak to jest.
Nie jest jednak do cna samolubna; metamorfomagię wykorzystuje też, by pomagać. A bo to raz stawiała się w czyimś imieniu na zajęciach w Hogwarcie? Przychodziła za kogoś do pracy, bo zabalował tak nieźle, że rano nie potrafił rozpracować założenia spodni? Ba, nawet potrafi nadstawiać karku, by zagwarantować komuś alibi i zjawić się w jego imieniu gdzieś indziej, gdy ten wynosi czyjeś ciało z mieszkania nogami do przodu. Co prawda musiała przez to opanować również walkę w parterze, bez ingerencji różdżki, bo dla niektórych gagatków otarła się już nie raz o śmierć. Nie jest orłem w żadnej innej dziedzinie, ale tę metamorfomagię opanowała wręcz do perfekcji, by móc się do czegoś przydać. Nawet jeśli to 'coś' jest tylko kawałami, które wywija znajomym.
Za czasów szkolnych była dobra chyba tylko z zielarstwa i eliksirów, bo co nieco wyniosła z domu. No i z transmutacji, oczywiście, bo miała hopla na punkcie własnego daru i chciała zapanować nad nim jak nikt inny. No więc nie raz umawiała się z kimś, że napisze za niego sprawdzian z jednego lub drugiego, jak ten coś dla niej zrobi - zwykle nakopie komuś, kto wyzywał ją od skośnych. Ją albo jej siostry. Żyje tym handlem wymiennym, bo uwielbia ludzi i zazwyczaj udaje jej się ich sobie zjednać. Chce być nimi wszystkimi na raz i ze wszystkimi mieć do czynienia, nawet jeśli nie każdemu wyjdzie takie spotkanie na dobre.
Jeśli chodzi zaś o rzemiosło i wszystkie robótki ręczne - ma dwie lewe ręce. Wszystkie jej rysunki to abominacje, a ludziki z kasztanów nie przypominają nawet kasztanów. Nie proście też Maeve, żeby cokolwiek ugotowała, bo puści z dymem chatę. Ma świetne pomysły, ale nie potrafi wcielić ich w życie i stworzyć czegoś z niczego. Chyba że stworzyć problem tam, gdzie go nie ma, wtedy pójdzie jej koncertowo.
PRZEWAGI
Trzeźwość umysłu 0: Jest jej zawsze przykro, kiedy koledzy mówią, że alkohol może i mierny, ale ważne, że poniewiera, bo jej nic nigdy nie poniewiera. Niemniej nie musi się martwić, że ktoś jej coś do niego dosypie i nigdy jeszcze nie przegrała żadnej gry na imprezie. Są więc plusy dodatnie i są plusy ujemne.
Niewidzialność 0: Niby każdy wie, że jest Changówną, córką tej Madeleine Chang, która trzęsie Nokturnem w posadach, ale którą? Maeve nie dość, że się średnio wyróżnia osobiście, to jeszcze zbyt często podszywa się za kogoś innego, by samej wyrobić sobie jakąś renomę i szeroką rozpoznawalność. Ten, kto ma wiedzieć, kim jest i do czego jest zdolna, ten wie. Dla reszty jest nikim istotnym i lepiej dla niej samej, by tak pozostało.
Kradzież tożsamości III: Metamorfomagiem jest po mamie i za nic innego nie jest jej tak wdzięczna, jak za to. Życie Maeve byłoby co najwyżej przeciętne, jeśli nie zwyczajnie nudne, gdyby nie możliwości odkrywania świata w cudzych butach, skórach oraz (czasami) łóżkach. Perfidnie wykorzystuje swój wrodzony dar, nie zamierza przestać, ani nie czuje się winna. Nie można też zaprzeczyć, że okazuje się bardzo przydatny w przypadku rodzinnych, szemranych interesów.
Zielarstwo III: Trochę rodzinny biznes, trochę prywatne hobby. Tak, słyszała już opowieść o sobie, że "moja siostra jest fanatykiem zielarstwa, całe mieszkanie porośnięte bluszczem" i wcale jej nie śmieszy. Maeve lubi roślinki, roślinki lubią ją, jej pokój wygląda jak puszcza amazońska i nie poleca się tam wchodzić bez maczety. Jeśli ktoś ma dostać jakiś prezent od Maeve, jest duża szansa, że będzie to jakaś ładna roślinka, a jak odbiorcę wyjątkowo lubi, to nawet ostrzeże go, że może być trująca.
Znajomość półświatka III: Znajomość to zbyt lekkie słowo. Ona się z nim przyjaźni, on ją urodził, a potem wychował. Zdawać by się mogło, że zna go lepiej niż samą siebie. Największego sojusznika ma w swojej własnej matce, Madeleine Chang, która prowadzi rodzinną Palarnię i wzbudza respekt samym dźwiękiem swojego nazwiska wśród stałych bywalców Nokturnu.
Walka wręcz I: Choć stara się unikać takich sytuacji, to zdarza się czasem, że przybierze postać osoby, która ma z kimś na pieńku. Jak mieszkasz w takich ekskluzywnych okolicach jak Nokturn, znalezienie guza jest równie łatwe, co grzyba po deszczu, więc trzeba się umieć bronić. Może nie jest mistrzynią walki w parterze, ale wie, jak wykorzystać siłę i nieuwagę przeciwnika na swoją korzyść. A z odrobiną wiary w siebie oraz wściekłości, potrafi też nieźle przyfasolić.
Kłamstwo I: Podszywanie się pod kogoś zawsze będzie się mijało ze szczerością. Można więc rzec, że Maeve ma łganie we krwi, a w domu same mistrzynie, od których może się uczyć. Poza tym wkręcanie naiwnych potrafi być niezłą zabawą, a jej Maeve sobie nie odmawia.
Odwaga I: Może ma w życiu nieprawdopodobnie dużo farta, ale nigdy nie cofnęła się przed niczym z powodu strachu i nigdy nie skończyło się to dla niej tragicznie. Na ulicach Nokturnu czuje się bezkarna, bo wie, że oprócz własnych zdolności ma plecy oraz matkę, która zgotuje piekło każdemu, kto przyłożył rękę do choćby jednego włosa, co spadł z głowy jej córek. Zawsze jest gotowa sprawdzić, co się stanie, wcisnąć nos tam, gdzie nie jej sprawy - ot, najwyżej będzie przypał, najwyżej będzie musiała to odkręcać. Ale czy boi się o własne życie? Niekoniecznie.
ZAWADY
Toksyczna rodzina II: Matka wie najlepiej, matka cię obroni, matka... Można wyliczać w nieskończoność. Jeśli jest ktoś, przed kim Maeve czuje respekt, to zdecydowanie jest to jej rodzicielka. Nie zrobiłaby celowo niczego, co mogłoby narazić ją na gniew Madeleine, a nawet czasem posuwa się dalej i próbuje się podlizać, by wypaść lepiej niż siostry. W końcu to ona odziedziczyła po niej metamorfomagię, nie one.
Brudny sekret II: Pewne sprawy powinny zostać w rodzinie, a niektórzy mężczyźni dwa metry pod ziemią, niekoniecznie w jednym kawałku. Swego czasu pomogła swojej siostrze w utylizacji partnera, któremu nikt chyba nie przypomniał, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a stamtąd wystarczy skręcić w lewo, by dotrzeć do Palarni. Są przekonane, że doskonale zatarły ślady, więc nie sądzi, by ta sprawa miała kiedykolwiek wypłynąć na światło dzienne, ale... lepiej trzymać język za zębami.
Głodomór II: "Będziesz to jadł?" to jedno z najbardziej ulubionych powiedzeń Maeve. Wciąga jedzenie nosem, zawsze chętnie dokończy za ciebie obiad, a o trzeciej w nocy zawsze wstaje po mroczny lunch. Pytana jakim cudem utrzymuje przy tym przyzwoitą wagę, odpowiada, że zrzuca zbędne kilogramy uciekając przed odpowiedzialnością (lub podczas wieczorów z twoją starą, zależy od zażyłości z adresatem).
Porywcza I: No jest troszeczkę w gorącej wodzie kąpana, co tu dużo mówić. Można ją łatwo podpuścić, zasugerować, że nie ma psychy czegoś zrobić, a ona już zakasa rękawy, podwija nogawki i pakuje się zadowolona w pokrzywy. Zdarza się najlepszym, a co dopiero Maeve.
Uparciuch I: Zastaw się, a postaw się, zesraj się, a nie daj się... Nieistotne, której wersji powiedzenia się użyje, będzie opisywała jej podejście jednakowo dobrze. Jak się na coś uprze, to postawi na swoim, choćby ją to miało życie kosztować.
Zbieracz I: Oprócz przetrzymywania w domu tak dużej ilości roślin, że zakrawa to na nieporozumienie, ostatnimi czasy zaczęła się również pasjonować kolekcjonowaniem sztućców. Interesują ją zwłaszcza te, które należą do rodowych zastaw bogatych rodzin. Obrała sobie za cel zebranie przynajmniej po jednym z każdego czystokrwistego rodu i znajomi ewidentnie wspierają ją w tym nowo poznanym hobby.
Zazdrosny I: Maeve, choć darzy Lorraine Malfoy głębokim, intensywnym uczuciem, zaczyna coraz gorzej radzić sobie z myślą o tym, że ktoś inny mógłby się do niej zbliżyć. Jej zazdrość zakrawa na chorobliwą, przez co reaguje z wrogością wobec każdego, kto zwraca na Lorraine zbyt dużą jak na gust Mewy uwagę. Osobiście uważa własne zachowanie za niedorzeczne, ale wbrew sobie nieustannie czuje, że musi bronić swojej miłości przed niechcianą konkurencją. Jest nie tylko gotowa, a nawet chętna posunąć się do przemocy fizycznej wobec każdego, kto okaże się kimś więcej niż tylko przyjacielem dla Lorraine - zwłaszcza jeśli są to mężczyźni, których uważa za zwyczajnie niegodnych jej osoby.
Uczulenie I: Maeve ma uczulenie na sierść. Nie dusi się w obecności kotów, ale jeśli je pogłaszcze, musi się liczyć z wysypką. Eliksiry zwykle jednak załatwiają sprawę.
Pośmiewisko I: Nic jej tak nie wyprowadza z równowagi, jak wyzywanie od skośnookich. Niby powinna się już przyzwyczaić, bo to wyzwisko po najmniejszej linii oporu, ale może dlatego, że jest tak banalne, to już tak jej się nieziemsko przejadło. Przezywano ją tak w szkole, co znosiła do pewnego czasu, a potem szukała pomocy u kumpli, którzy wyjaśniali jej prześladowców za pomocą pięści.
Różdżka: Raczej giętka, 12 cali, jawor z włóknem ze smoczego serca
Zwierzę totemiczne: Kameleon
Aura: Szaro-zielona z kilkoma niebieskimi plamami
O zdolnościach: Jeśli miałaby wybrać dziedzinę, w której nie ma sobie równych, byłyby to kłopoty.
Nie chodzi jednak o pakowanie się w nie samodzielnie - po pierwsze wyrosła już z tego, a po drugie za bardzo lubi mieć towarzystwo. Maeve specjalizuje się w pakowaniu w te kłopoty innych, zwykle bez ich wiedzy i faktycznej ingerencji. W spadku po matuli otrzymała nieocenioną zdolność metamorfomagii - od dziecka powtarzano jej, że może zostać kim zechce i potraktowała to dosłownie. Maeve pasjonuje się przybieraniem cudzego wyglądu tylko po to, by doświadczyć tego, co jest zwykle poza jej zasięgiem. Kradzieże, zdobywanie informacji tam, gdzie szumowina z Nokturnu nie będzie mieć nigdy dostępu, przyjemne kolacje przy świecach z cudzymi żonami, które nigdy nie dowiedzą się, czemu ich mężowie nie pamiętają niektórych wspólnie spędzonych nocy. Czasem posuwa się nawet dalej, czasem zdarza się, że ktoś, kto nie tak dawno zalazł Changom za skórę, nagle popełnia przestępstwo na oczach świadków, a w Wizengamocie zarzeka się na wszelkich przodków i wszystko, co święte, że nie miał z tym nic wspólnego. Maeve zrobi cokolwiek, choćby tylko po to, by przekonać się, jak to jest.
Nie jest jednak do cna samolubna; metamorfomagię wykorzystuje też, by pomagać. A bo to raz stawiała się w czyimś imieniu na zajęciach w Hogwarcie? Przychodziła za kogoś do pracy, bo zabalował tak nieźle, że rano nie potrafił rozpracować założenia spodni? Ba, nawet potrafi nadstawiać karku, by zagwarantować komuś alibi i zjawić się w jego imieniu gdzieś indziej, gdy ten wynosi czyjeś ciało z mieszkania nogami do przodu. Co prawda musiała przez to opanować również walkę w parterze, bez ingerencji różdżki, bo dla niektórych gagatków otarła się już nie raz o śmierć. Nie jest orłem w żadnej innej dziedzinie, ale tę metamorfomagię opanowała wręcz do perfekcji, by móc się do czegoś przydać. Nawet jeśli to 'coś' jest tylko kawałami, które wywija znajomym.
Za czasów szkolnych była dobra chyba tylko z zielarstwa i eliksirów, bo co nieco wyniosła z domu. No i z transmutacji, oczywiście, bo miała hopla na punkcie własnego daru i chciała zapanować nad nim jak nikt inny. No więc nie raz umawiała się z kimś, że napisze za niego sprawdzian z jednego lub drugiego, jak ten coś dla niej zrobi - zwykle nakopie komuś, kto wyzywał ją od skośnych. Ją albo jej siostry. Żyje tym handlem wymiennym, bo uwielbia ludzi i zazwyczaj udaje jej się ich sobie zjednać. Chce być nimi wszystkimi na raz i ze wszystkimi mieć do czynienia, nawet jeśli nie każdemu wyjdzie takie spotkanie na dobre.
Jeśli chodzi zaś o rzemiosło i wszystkie robótki ręczne - ma dwie lewe ręce. Wszystkie jej rysunki to abominacje, a ludziki z kasztanów nie przypominają nawet kasztanów. Nie proście też Maeve, żeby cokolwiek ugotowała, bo puści z dymem chatę. Ma świetne pomysły, ale nie potrafi wcielić ich w życie i stworzyć czegoś z niczego. Chyba że stworzyć problem tam, gdzie go nie ma, wtedy pójdzie jej koncertowo.
PRZEWAGI
Trzeźwość umysłu 0: Jest jej zawsze przykro, kiedy koledzy mówią, że alkohol może i mierny, ale ważne, że poniewiera, bo jej nic nigdy nie poniewiera. Niemniej nie musi się martwić, że ktoś jej coś do niego dosypie i nigdy jeszcze nie przegrała żadnej gry na imprezie. Są więc plusy dodatnie i są plusy ujemne.
Niewidzialność 0: Niby każdy wie, że jest Changówną, córką tej Madeleine Chang, która trzęsie Nokturnem w posadach, ale którą? Maeve nie dość, że się średnio wyróżnia osobiście, to jeszcze zbyt często podszywa się za kogoś innego, by samej wyrobić sobie jakąś renomę i szeroką rozpoznawalność. Ten, kto ma wiedzieć, kim jest i do czego jest zdolna, ten wie. Dla reszty jest nikim istotnym i lepiej dla niej samej, by tak pozostało.
Kradzież tożsamości III: Metamorfomagiem jest po mamie i za nic innego nie jest jej tak wdzięczna, jak za to. Życie Maeve byłoby co najwyżej przeciętne, jeśli nie zwyczajnie nudne, gdyby nie możliwości odkrywania świata w cudzych butach, skórach oraz (czasami) łóżkach. Perfidnie wykorzystuje swój wrodzony dar, nie zamierza przestać, ani nie czuje się winna. Nie można też zaprzeczyć, że okazuje się bardzo przydatny w przypadku rodzinnych, szemranych interesów.
Zielarstwo III: Trochę rodzinny biznes, trochę prywatne hobby. Tak, słyszała już opowieść o sobie, że "moja siostra jest fanatykiem zielarstwa, całe mieszkanie porośnięte bluszczem" i wcale jej nie śmieszy. Maeve lubi roślinki, roślinki lubią ją, jej pokój wygląda jak puszcza amazońska i nie poleca się tam wchodzić bez maczety. Jeśli ktoś ma dostać jakiś prezent od Maeve, jest duża szansa, że będzie to jakaś ładna roślinka, a jak odbiorcę wyjątkowo lubi, to nawet ostrzeże go, że może być trująca.
Znajomość półświatka III: Znajomość to zbyt lekkie słowo. Ona się z nim przyjaźni, on ją urodził, a potem wychował. Zdawać by się mogło, że zna go lepiej niż samą siebie. Największego sojusznika ma w swojej własnej matce, Madeleine Chang, która prowadzi rodzinną Palarnię i wzbudza respekt samym dźwiękiem swojego nazwiska wśród stałych bywalców Nokturnu.
Walka wręcz I: Choć stara się unikać takich sytuacji, to zdarza się czasem, że przybierze postać osoby, która ma z kimś na pieńku. Jak mieszkasz w takich ekskluzywnych okolicach jak Nokturn, znalezienie guza jest równie łatwe, co grzyba po deszczu, więc trzeba się umieć bronić. Może nie jest mistrzynią walki w parterze, ale wie, jak wykorzystać siłę i nieuwagę przeciwnika na swoją korzyść. A z odrobiną wiary w siebie oraz wściekłości, potrafi też nieźle przyfasolić.
Kłamstwo I: Podszywanie się pod kogoś zawsze będzie się mijało ze szczerością. Można więc rzec, że Maeve ma łganie we krwi, a w domu same mistrzynie, od których może się uczyć. Poza tym wkręcanie naiwnych potrafi być niezłą zabawą, a jej Maeve sobie nie odmawia.
Odwaga I: Może ma w życiu nieprawdopodobnie dużo farta, ale nigdy nie cofnęła się przed niczym z powodu strachu i nigdy nie skończyło się to dla niej tragicznie. Na ulicach Nokturnu czuje się bezkarna, bo wie, że oprócz własnych zdolności ma plecy oraz matkę, która zgotuje piekło każdemu, kto przyłożył rękę do choćby jednego włosa, co spadł z głowy jej córek. Zawsze jest gotowa sprawdzić, co się stanie, wcisnąć nos tam, gdzie nie jej sprawy - ot, najwyżej będzie przypał, najwyżej będzie musiała to odkręcać. Ale czy boi się o własne życie? Niekoniecznie.
ZAWADY
Toksyczna rodzina II: Matka wie najlepiej, matka cię obroni, matka... Można wyliczać w nieskończoność. Jeśli jest ktoś, przed kim Maeve czuje respekt, to zdecydowanie jest to jej rodzicielka. Nie zrobiłaby celowo niczego, co mogłoby narazić ją na gniew Madeleine, a nawet czasem posuwa się dalej i próbuje się podlizać, by wypaść lepiej niż siostry. W końcu to ona odziedziczyła po niej metamorfomagię, nie one.
Brudny sekret II: Pewne sprawy powinny zostać w rodzinie, a niektórzy mężczyźni dwa metry pod ziemią, niekoniecznie w jednym kawałku. Swego czasu pomogła swojej siostrze w utylizacji partnera, któremu nikt chyba nie przypomniał, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a stamtąd wystarczy skręcić w lewo, by dotrzeć do Palarni. Są przekonane, że doskonale zatarły ślady, więc nie sądzi, by ta sprawa miała kiedykolwiek wypłynąć na światło dzienne, ale... lepiej trzymać język za zębami.
Głodomór II: "Będziesz to jadł?" to jedno z najbardziej ulubionych powiedzeń Maeve. Wciąga jedzenie nosem, zawsze chętnie dokończy za ciebie obiad, a o trzeciej w nocy zawsze wstaje po mroczny lunch. Pytana jakim cudem utrzymuje przy tym przyzwoitą wagę, odpowiada, że zrzuca zbędne kilogramy uciekając przed odpowiedzialnością (lub podczas wieczorów z twoją starą, zależy od zażyłości z adresatem).
Porywcza I: No jest troszeczkę w gorącej wodzie kąpana, co tu dużo mówić. Można ją łatwo podpuścić, zasugerować, że nie ma psychy czegoś zrobić, a ona już zakasa rękawy, podwija nogawki i pakuje się zadowolona w pokrzywy. Zdarza się najlepszym, a co dopiero Maeve.
Uparciuch I: Zastaw się, a postaw się, zesraj się, a nie daj się... Nieistotne, której wersji powiedzenia się użyje, będzie opisywała jej podejście jednakowo dobrze. Jak się na coś uprze, to postawi na swoim, choćby ją to miało życie kosztować.
Zbieracz I: Oprócz przetrzymywania w domu tak dużej ilości roślin, że zakrawa to na nieporozumienie, ostatnimi czasy zaczęła się również pasjonować kolekcjonowaniem sztućców. Interesują ją zwłaszcza te, które należą do rodowych zastaw bogatych rodzin. Obrała sobie za cel zebranie przynajmniej po jednym z każdego czystokrwistego rodu i znajomi ewidentnie wspierają ją w tym nowo poznanym hobby.
Zazdrosny I: Maeve, choć darzy Lorraine Malfoy głębokim, intensywnym uczuciem, zaczyna coraz gorzej radzić sobie z myślą o tym, że ktoś inny mógłby się do niej zbliżyć. Jej zazdrość zakrawa na chorobliwą, przez co reaguje z wrogością wobec każdego, kto zwraca na Lorraine zbyt dużą jak na gust Mewy uwagę. Osobiście uważa własne zachowanie za niedorzeczne, ale wbrew sobie nieustannie czuje, że musi bronić swojej miłości przed niechcianą konkurencją. Jest nie tylko gotowa, a nawet chętna posunąć się do przemocy fizycznej wobec każdego, kto okaże się kimś więcej niż tylko przyjacielem dla Lorraine - zwłaszcza jeśli są to mężczyźni, których uważa za zwyczajnie niegodnych jej osoby.
Uczulenie I: Maeve ma uczulenie na sierść. Nie dusi się w obecności kotów, ale jeśli je pogłaszcze, musi się liczyć z wysypką. Eliksiry zwykle jednak załatwiają sprawę.
Pośmiewisko I: Nic jej tak nie wyprowadza z równowagi, jak wyzywanie od skośnookich. Niby powinna się już przyzwyczaić, bo to wyzwisko po najmniejszej linii oporu, ale może dlatego, że jest tak banalne, to już tak jej się nieziemsko przejadło. Przezywano ją tak w szkole, co znosiła do pewnego czasu, a potem szukała pomocy u kumpli, którzy wyjaśniali jej prześladowców za pomocą pięści.
Edukacja: Tiara przydziału wyczuła w Maeve diabelski spryt jeszcze zanim spoczęła porządnie na jej głowie. Imię domu Salazara Slytherina rozległo się błyskawicznie, przez co cała ceremonia przydziału po dziś dzień w oczach Changówny wzbudza jakiś niesmak, bo się skończyła, zanim się dobrze zaczęła. Niemniej tiara miała rację - pasowała do Ślizgonów jak ulał, nie było co się rozdrabniać. Jeśli nie liczyć zielarstwa i eliksirów, uczniem była cokolwiek zwyczajnym. Maeve szła przez Hogwart z dewizą "zdać i zapomnieć", bo wiedziała, że szkoła jej się do niczego po fakcie nie przyda - i tak zostanie na łonie Palarni, aż ją śmierć zastanie. Niemniej pamięć ma dobrą i nie zdołała zapomnieć, więc nawet bez ślęczenia nad książkami coś w jej głowie zostało i w efekcie zna się po trochu na każdej dziedzinie magii. Nie wyróżniała się jednak szczególnie osiągnięciami, choć na pewno pobiła nieoficjalny rekord w ilości napisanych testów z zielarstwa i eliksirów, bo dla kilku galeonów czy innej przysługi chętnie udawała kogoś, kto bardzo chciał zdać te przedmioty, a nie mógł. Nigdy jednak nie odważyła się oszukiwać w ten sposób na OWUTEMach, bo jest może odważna, ale nie szalona.
Doświadczenie: W robieniu ludzi w chuja? Ponadprzeciętne, jeśli nie wybitne. Zawodowe? Nie jest pewna, czy mogłaby wpisać w oficjalne curriculum vitae przemyt, handel środkami odurzającymi albo kradzież tożsamości, ale na pewno zna się na rzeczy, bo uczestniczyła w nich jeszcze zanim nauczyła się dobrze chodzić. Gdyby przemianować to wszystko na język nieco mniej pejoratywny i budzący wątpliwość, możnaby powiedzieć, że cechuje ją kreatywność oraz elastyczność, a także niestraszna jej wielozadaniowość i praca pod presją.
Aktualne miejsce pracy: Większość czasu spędza w rodzinnej Palarni, zajmując się tym, co akurat trzeba. Na dobrą sprawę daje się ustawiać matce i nie narzeka, bo to nic nigdy nie dało. W wolnych chwilach załatwia również ludziom alibi, pojawiając się w różnych częściach Londynu, kiedy oni knują coś niedobrego zupełnie gdzie indziej. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że jej zawód to profesjonalny doppelganger. Ponadto zatrudniła się dorywczo w Norze Nory, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. Pracuje pod imieniem Luka, jako niewysoka dziewczyna o ciemnych włosach i kaukaskiej urodzie.
Cechy szczególne: Azjatycka uroda
Rozpoznawalność: III
Ktoś, kto nie zna jej osobiście, rozpozna, że to Changówna, ale na tym się rozeznanie skończy. Nie ma parcia na szkło, nie jest duszą towarzystwa, robi swoje i się nie wychyla. Jeśli robi coś popisowego, zwykle nie jest wtedy podobna do siebie, więc wyczyny nie są z nią kojarzone i zasługi nie lądują na jej koncie. Na dobrą sprawę bycie jedną z wielu jest jej na rękę, nie chce się rzucać w oczy. Ci, którzy znają bliżej zakres działalności Changów, wiedzą, w czym się specjalizuje, ale na tym kończy się jej sława.
Doświadczenie: W robieniu ludzi w chuja? Ponadprzeciętne, jeśli nie wybitne. Zawodowe? Nie jest pewna, czy mogłaby wpisać w oficjalne curriculum vitae przemyt, handel środkami odurzającymi albo kradzież tożsamości, ale na pewno zna się na rzeczy, bo uczestniczyła w nich jeszcze zanim nauczyła się dobrze chodzić. Gdyby przemianować to wszystko na język nieco mniej pejoratywny i budzący wątpliwość, możnaby powiedzieć, że cechuje ją kreatywność oraz elastyczność, a także niestraszna jej wielozadaniowość i praca pod presją.
Aktualne miejsce pracy: Większość czasu spędza w rodzinnej Palarni, zajmując się tym, co akurat trzeba. Na dobrą sprawę daje się ustawiać matce i nie narzeka, bo to nic nigdy nie dało. W wolnych chwilach załatwia również ludziom alibi, pojawiając się w różnych częściach Londynu, kiedy oni knują coś niedobrego zupełnie gdzie indziej. Ogólnie rzecz biorąc, można powiedzieć, że jej zawód to profesjonalny doppelganger. Ponadto zatrudniła się dorywczo w Norze Nory, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość. Pracuje pod imieniem Luka, jako niewysoka dziewczyna o ciemnych włosach i kaukaskiej urodzie.
Cechy szczególne: Azjatycka uroda
Rozpoznawalność: III
Ktoś, kto nie zna jej osobiście, rozpozna, że to Changówna, ale na tym się rozeznanie skończy. Nie ma parcia na szkło, nie jest duszą towarzystwa, robi swoje i się nie wychyla. Jeśli robi coś popisowego, zwykle nie jest wtedy podobna do siebie, więc wyczyny nie są z nią kojarzone i zasługi nie lądują na jej koncie. Na dobrą sprawę bycie jedną z wielu jest jej na rękę, nie chce się rzucać w oczy. Ci, którzy znają bliżej zakres działalności Changów, wiedzą, w czym się specjalizuje, ale na tym kończy się jej sława.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Obecnie nie stoi po żadnej stronie konfliktu, należy do trzeciej siły politycznej Changów. Niemniej nie jest osobą o żelaznych zasadach moralnych, więc możliwe, że przechyli się w stronę Śmierciożerców lub przynajmniej będzie z nimi współpracować w imię chaosu. Toteż można ją mieszać w dramy po ciemnej stronie, nie mam nic przeciwko.
I wanna skin you alive
I wanna wear your flesh
— like a costume —
I wanna wear your flesh
— like a costume —