Rozliczono - Erik Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic II
Rozliczono - Nora Figg - osiągnięcie Badacz Tajemnic I
Pomimo tego, że nastroje nie do końca były odpowiednie nie zamierzała rezygnować z chociaż drobnej celebracji kolejnego przeżytego przez siebie roku życia. Nie miała w planach wielkiej fety, a jedynie niewielką posiadówkę dla swoich najbliższych. Tych, których najbardziej ceniła w swoim życiu. Była im wdzięczna, że trwali przy niej od lat. W końcu gdyby nie oni, ich pomoc, dobre słowo to zapewne nic by nie osiągnęła. Spotkanie miało się odbyć wieczorem, gdy wszyscy już zakończą swoje codzienne obowiązki, będą po pracy, znajdą chwilę, aby spędzić z nią czas.
Starała się pozbyć klientów, jak najszybciej. Mimo, że zazwyczaj tego nie robiła, dzisiaj nadszedł ten wyjątkowy moment. Chciała zamknąć kawiarnię szybciej, aby móc przygotować się odpowiednio do nadejścia gości. Jakimś cudem jej się udało, chociaż przez moment myślała, że nie da rady pozbyć się Georga Fletchera, który miał swój sklep tuż obok, tak bardzo wymyślał przy zakupie słodkości, że miała ochotę mu powiedzieć, że nic już nie zostało i nie ma szans, aby dostał cokolwiek. Na całe szczęście udało jej się go spławić pudełkiem pączków z dżemem z marakui.
Dzień nie był dla niej wcale taki łatwy. Czuła, że dzieje się coś złego. Miała wrażenie, że Erik był w niebezpieczeństwie, nie przywykła jeszcze do tej więzi, dosłownie chodziła po ścianach i zamartwiała się o przyjaciela. Wszystko wypadało jej z rąk i miała problem z przygotowaniem najmniej skomplikowanych słodkości. Próbowała zająć się czymkolwiek po tym, jak wróciła z jarmarku, jednak jej myśli ciągle zmierzały ku Longbottomowi. Na szczęście zostawiła Mabel u dziadków, nie musiała oglądać jej w takim stanie.
Próbowała się przygotować na wizytę gości, nie byłaby sobą, gdyby nie wybrała na tę okazję różowej sukienki, w kolorze lukru, który zdobił jej pączki. Makijaż miała nieco rozmazany, bo uroniła kilka łez myśląc o tym, czy Erik jest bezpieczny, jednak musiała działać. Niech no tylko się tutaj pojawi, to nie omieszkać z nim porozmawiać. Tyle, że ostatnio właściwie przeżyli bardzo podobną decyzję, najwyraźniej nie pomogło to w niczym, nadal pakował się w kłopoty, taką już miał pracę.
Kiedy ostatni klient wyszedł z cukierni zmieniła nieco wystrój jej wnętrza. Stoły uformowała w jeden wielki stół, który znajdował się na środku cukierni, tak, aby wszyscy mogli ze sobą rozmawiać, kiedy już przy nim zasiądą. Wyczarowała kilka balonów, które wisiały przy oknach. W końcu był to urodziny, mimo wszystko też Litha, więc pokusiła się na motyw kwiatów paproci, w każdym kącie tego pomieszczenia. Zresztą tort przygotowała bardzo podobny. Był zielony, a na jego czubku znajdował się fioletowy, mistyczny kwiat, którego szukały młode pary podczas wędrówki po lesie.
Nie byłaby sobą, gdyby stół nie uginał się od słodkości. Był pełen najróżniejszych ciastek, babeczek, cukierków. Wszystko to, co potrafiła stworzyć najlepiej. Nieco zdenerwowana czekała, aż pojawią się pierwsi goście.