• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Wademekum Spis powszechny Korespondencja v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
Kliper - sowa Erika

Kliper - sowa Erika
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#101
21.03.2024, 10:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.04.2024, 22:15 przez Geraldine Yaxley.)  
Londyn 14.08.1972

Można tak powiedzieć, chociaż w moim przypadku zaczęło się to trochę wcześniej. Beltane strasznie namieszało mi w głowie, ale dosyć szybko udało mi się zerwać więź, która połączyła mnie z moim przyjacielem.
Nie zmienia to faktu, że przyniosło mi to trochę kłopotów, bo pojawiły się emocje, których dotąd nie było.

Nie sądziłam, że jestem taka słaba, wiesz. Trochę mnie to denerwuje. Powinnam po prostu zapomnieć, a dalej to przeżywam, jak nienormalna. Łapię się wszystkiego, czego tylko mogę, żeby zagłuszyć te powracające myśli.

To chyba niezdrowe, bo patrzę tylko na siebie, na swoje cierpienie. Omal nie zrobiłam czegoś bardzo głupiego, wiedząc, że jeden z moich przyjaciół ma do mnie słabość, chciałam to wykorzystać, żeby chociaż przez chwilę coś poczuć. Straszne egoistyczne podejście.

Niby jestem wolna, ale nie daje mi to prawa do bawienia się uczuciami innych. Fakt, doszło to może do mnie, ale wtedy nie powstrzymywało mnie przed głupimi decyzjami. 

Mam wrażenie, że trochę się pogubiłam, co przynosi strasznie słabe konsekwencje, sam widziałeś, że nie do końca już panuję nawet nad swoim ciałem, a ono mnie nigdy nie zawodziło. Możesz mieć rację z tym, że powinnam to przetrawić, tylko chyba nie do końca umiem. Mam wrażenie, że nie potrafię nikogo przy sobie zatrzymać, może w ogóle nie nadaję się do takich relacji? Nie mam pojęcia.

Czy Beltane również i Tobie uprzykrzyło życie?

Ger
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#102
22.03.2024, 13:42  ✶  
Notatka została dostarczona Erikowi do pokoju w formie samolociku, jak w ministerstwie, kilka godzin po otrzymaniu listu.

Eriku,

Twoja wiadomość mnie nie zaskoczyła bardzo, ale zdecydowanie zasmuciła. Wolałbym o tym porozmawiać w cztery oczy niż listownie.


[Obrazek: acWcAUw.png]


And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#103
27.03.2024, 20:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.03.2024, 20:47 przez Anthony Shafiq.)  

—17/06/72—


Gigantyczna harpia dotarła do Warowni o zmroku. Złożony list zaadresowany był znajomym pismem, atramentem o przenikających się pigmentach głębokiego amarantu i fioletu, z domieszką złotej miki. Równie złocisty lak zabezpieczający treść listu nosił na sobie smoczą pieczęć. Papier pachniał żywicą południowo-amerykańskiego drzewa sangre de drago


Londyn, 16.06.1972

Eriku,

muszę przyznać, że nie spodziewałem się zobaczyć Ciebie na dzisiejszej premierze. Liczyłem bardzo samolubnie uszczknąć Twego cennego czasu w czasie antraktu, ale jak mniemam panna Yaxley okazała się zbyt absorbująca? Jeśli więc nie w teatrze, pozostało mi wrócić do apartamentu i pospiesznie skreślić tych kilka słów do Ciebie, licząc, że zastaną Cię w dobrym zdrowiu i humorze.

Zakładam, że daremnym byłoby pytanie Cię o wrażenia związane ze spektaklem, pozwól jednak zwrócić się staremu przyjacielowi z prośbą o radę. Otóż, nie chwaliłem Ci się ostatnio, ale w końcu znalazłem chętnego nauczyciela, by spełnić swoje młodzieńcze marzenia o magii bezróżdżkowej. Szczęśliwie okazało się, że wiek nie stoi na przeszkodzie, przynajmniej nie w wymiarze, którego się obawiałem najbardziej. To nie stare przyzwyczajenia utrudniają mi postępy w tej wspaniałej sztuce, a raczej brak fizycznej wytrzymałości, efekt lat – to muszę przyznać z wielką zgryzotą – zaniedbań z mojej strony. Poszukuję więc w trybie pilnym możliwych rozwiązań. Jak sam rozumiesz, powaga mojego stanowiska uniemożliwia mi czynienie tego w sposób otwarty. Odkąd pamiętam, pozostajesz dla swego otoczenia wzorem dbałości o ten aspekt istnienia. Czy coś możesz mi polecić?


Wypatrujący koniunkcji wolnych terminów w zabieganym świecie ministerialnej pracy,



Anthony J. Shafiq

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#104
29.03.2024, 22:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.04.2024, 22:14 przez Geraldine Yaxley.)  
Londyn 14.08.1972

Z dwoma osobami? Ty to dopiero jesteś rozchwytywany, nie ma się co dziwić, chyba wygrałeś ten cały plebiscyt na najlepszą partię wśród czarodziejów.
Tyle, że mój rytuał został zerwany, już w czerwcu, jeszcze nim wypłynęliśmy w ten niezapomniany rejs. Swoją drogą, czy Ty również wróciłeś z niego z pamiątką, która nie chce Cię opuścić?
Nie zmieniło to faktu, że mi trochę odjebało. Beltane to był początek, a w sumie nawet nie. U mnie zaczęło się trochę wcześniej, kiedy zbliżyłam się do kogoś do kogo nie powinnam i dalej nie mogę się po tym pozbierać.
W moim przypadku nie mogę zwalać wszystkiego na ten rytuał, ja po prostu nie myślę, wiesz?
Nie panuję nad swoimi decyzjami, wszystko co robię ma zagłuszyć te wydarzenia, o których chcę zapomnieć, ale to wcale nie pomaga. Pakuję się w coraz większe gówno i nie umiem przestać. Nie wiem, co mam zrobić, żeby to ukrócić, nie umiem zapanować nad swoją głupotą.

PS. Może gdybym była księżniczką to wszystko byłoby prostsze


Ger
Landrynka
She could make hell feel just like home.
Można ją przeoczyć. Mierzy 152 centymetry wzrostu, waży niecałe pięćdziesiąt kilo. Spoglądając na nią z tyłu... można myśleć, że ma się do czynienia z dzieckiem. Buzię ma okrągłą, wiecznie uśmiechnięte usta często muśnięte błyszczykiem, bystre zielone oczy. Nos obsypany piegami, które latem zwracają na siebie uwagę. Włosy w kolorze słomy, opadają jej na ramiona, kiedy słońce intensywniej świeci pojawiają się na nich jasne pasemka. Ubiera się w kolorowe rzeczy, nie znosi nudy i szarości. Głos ma przyjemny dla ucha, melodyjny. Pachnie pączkami i domem.

Nora Figg
#105
02.04.2024, 08:49  ✶  
10.08.72


Napisz, tylko o której mam się tam pojawić.


Nora
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#106
04.04.2024, 09:59  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.04.2024, 10:02 przez Anthony Shafiq.)  

—19/06/72—



Little Hangleton, 18.06.1972

Eriku,

sądzę, że zaszło pewne nieporozumienie, które spieszę sprostować –  w żadnej mierze nie oczekiwałem od Ciebie używania sztuki i wplatania mocy w moje osłabione ciało. Decydując się na realizację swojego młodzieńczego marzenia, liczyłem się z określonym nakładem pracy i wyrzeczeń, a sama droga poniekąd również stanowi cenne doświadczenie i lekcję pokory, która według słów mojej szlachetnej nauczycielki, jest niezbędnym elementem wiązania mocy li tylko przy pomocy palców, bez wzmocnienia właściwości wyprofilowanego drewna i jego magicznego rdzenia.

Niewątpliwie też przemawia przez Ciebie klątwa wiedzy. Zapominasz, że osobie nie dotykającej nigdy zagadnień regularnych praktyk w zakresie określonych aktywności, ciężko jest rozeznać się w temacie czymże ta regularna praktyka jest. Ów "parę minut" czy postępujące za nimi "krótkie sesje"... Możesz ze mną rozmawiać o praktyce zgłębiania nowych języków, o skutecznym i równie szybkim czytaniu polegającym na skanowaniu strona za stroną. Możesz ze mną rozmawiać o zaawansowanych sztukach retoryki i jak je ćwiczyć nawet bez oponenta w zasięgu ręki. Cóż jednak mam zrobić z tymi wspomnianymi przez Ciebie "kilkoma minutami"? Cóż mam w nich zawrzeć?

Dostałem propozycję pewnych określonych ruchów i figur od osoby, która uczy mnie splatania. Te gesty, które są właściwe dla sztuki przychodzą mi jednak bez wysiłku, inne zaś wydają mi się nieprzystające gentelmanowi, wymagające bardzo luźnego przyodziewku  i... niewątpliwie luźnych obyczajów właściwych raczej cyrkowcom aniżeli szanującym się urzędnikom państwowym. Co prawda Twój wuj ostatnio zasugerował, że mógłbym liczyć na karierę w takim namiocie rozrywek, odnoszę jednak wrażenie, że i w jego wyobraźni, pomimo pracy w Departamencie Tajemnic, nie mieściłoby się stanie na rękach, czy zaplatanie nogi za głowę w moim wykonaniu. Nie wiem na ile to ma wspólnego z gimnastyką o której wspominasz później i szczerze mam nadzieję, że niewiele, jeśli jest to jedna z opcji, którą mógłbyś mi przybliżyć.

Nie będę ukrywał, że najbardziej interesująco dla mnie zabrzmiały lekcje szermierki. Jak wiesz, w moim domu uważano, że pióro silniejsze jest od miecza, a siła argumentu zawsze zwycięża argument siły, toteż zaklinam Cię: nie fory, a podstawy. Niewątpliwie jednak byłoby dla mnie prawdziwym zaszczytem pobrać kilka lekcji od osoby wychowującej się w cieniu Godrykowego miecza. Czy byłoby to jednak dla Ciebie dużym kłopotem, jeśli ustalilibyśmy miejsce potencjalnego wspólnego treningu z dala od Twojego rodzinnego domu? Obawiam się, że Morpheus widząc moje pierwsze próby nie dałby mi choćby minuty spokoju przez najbliższą dekadę. Wolę go zaskoczyć towarzyskim pojedynkiem za kilka miesięcy, aniżeli skazać siebie na jego drwiny, nawet jeśli miałoby mu to jakkolwiek poprawić humor.

Czy pasowałoby Ci popołudnie 22 czerwca? Czy za blisko przesilenia?

Anthony J. Shafiq

P.S. Sprawdzałem i w promieniu pięciu kroków nie uświadczyłem Twojej osoby. Czy ładnie tak kłamać dawnemu towarzyszowi wspólnych wypraw?

odpowiedź na wiadomość

the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#107
08.04.2024, 20:34  ✶  

—20/06/72—


Gigantyczna harpia ponownie zawitała w warowni. Tym razem prócz listu w swojej potężnej, szponiastej łapie miała magicznie wzmacnianą butelkę wina Château des Dragons, rocznik 1964.


Little Hangleton, 20.06.1972

Mój Drogi Eriku,

przyjmij moje najszczersze przeprosiny, być może nietaktem z mojej strony było poruszenie sprawy tak błahej, wobec trudów i wyzwań, które stawia przed Tobą Los. Nigdy też w poważnej rozmowie nie nazwałbym Cię kłamcą, pragnąłem jedynie dać ujścia memu rozczarowaniu z zaistniałej sytuacji. Ze wszech miar nigdy moją intencją nie było i nie będzie nadwerężanie Twojej osoby dla własnego kaprysu. Jeśli jednak nadal chciałbyś się spotkać, drzwi mojego domu w Little Hangleton są zawsze dla Ciebie otwarte, szczególnie zaś wspomnianego 22 czerwca po zmroku.

Nie śmiem prosić znów, pozwól mi jednak mieć nadzieję.

Anthony

P.S. Mam nadzieję, że drobny upominek odwiedzie Cię od chęci utopienia mnie. Pozostanę przy opcjach ofiarowanych przez suchy i jakże przyjemnie bezpieczny ląd.

odpowiedź na wiadomość

Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#108
11.04.2024, 22:12  ✶  
14.08.1972


To wszystko było jednym, wielkim przypadkiem. Nie umiem sobie wyobrazić, jak trudno Ci było sobie z tym poradzić. Odczuwanie takiej ilości emocji naprawdę jest okropnie. Może u mnie nie trwało to długo, bo zerwałam tę więź bardzo szybko, ale na samą myśl o tym, co przeżywałam mnie skręca.

Tak, chodzi mi o perłę. Trochę mnie zdziwiła jej obecność, ale franca za cholerę nie chce zostawać w domu. Pozostaje się pogodzić z tym, że chyba zawsze już będziemy razem. Na całe szczęście ten okręt chyba już zatonął na zawsze, dzięki nam, tacy z nas bohaterowie! (Z Ciebie na pewno, ja to znalazłam się tam zupełnie przypadkiem)

Nie potrzebuję chyba randek w ciemno. Może powinnam w ogóle porzucić ten temat, zająć się czymś innym, ale to też mi nie wychodzi. Nie wiem, poproszę kogoś o jakiś eliksir na uspokojenie. Sama jestem zdziwiona swoim zachowaniem, ale moje emocje ostatnio dziwnie się zachowują, jakbym miała znowu piętnaście lat, a przecież hormony już dawno powinny się uspokoić.

CZY TY NAPRAWDĘ SUGERUJESZ, ŻE MAM JAKIŚ PROBLEM Z GŁOWĄ? NIGDY W ŻYCIU NIE PÓJDĘ Z TYM DO NIKOGO!!!


PS. Zaufaj mi, następnym razem skopię Ci dupę, jak zazwyczaj



Ger
Lukrecja
Are you here looking for love
Or do you love being looked at?
Wygląda jak aniołek. Jasnowłosy, wysoki (180cm), niezdrowo chudy blondyn o nieludzko niebieskich jak morze oczach. Zadbany, uczesany, elegancko ubrany i z uśmiechem firmowym numer sześć na ustach. Na prawym uchu nosi jeden kolczyk z perłą.

Laurent Prewett
#109
16.04.2024, 00:23  ✶  
4.07.1972, New Forest

Szanowny Eriku,

minęło trochę dni od wydarzeń na Perle Morza, na której miałem okazję Pana spotkać. Przyznaję - chwila była bardzo niekorzystna, ale podtrzymuję - był to zaszczyt. Mam nadzieję, że zdrowie Panu sprzyja i żadne niepożądane powikłanie nie pojawiło się w związku z wydarzeniami, jakich był Pan świadkiem i jakich Pan doznał.

Postanowiłem wystosować do Pana wiadomość w związku z zagadnieniem, jakie miało miejsce między Panem a Panem Patrickiem. Nie wiem, ile opowieści zdążył Pan usłyszeć, ile zbadać, ile się dowiedzieć, a może żadna część dramatu pisanego niewidzialnym tuszem dusz z Perły Morza jednak nie znalazła drogi do Pańskich oczu. Bez względu na to postanowiłem podzielić się z Panem tą częścią opowieści, którą poznałem Ja. Mam nadzieję, że będzie miała dla Pana jakąś wartość - nawet jeśli będzie to ledwo wartość zaspokojenia ciekawości.

Opowieść o Perle Morza można rozpocząć z wielu miejsc, ponieważ była ona zlepkiem wielu historii. Wiele dróg prowadzących do jednej formy. Plątała losy czarodziei jak Mojry z greckich mitologii. Powstały z nich wyjątkowo brzydkie warkocze. Statek miał prosty cel z niełatwym ładunkiem. Wiózł skarb dla samego Edwarda VII, a jednym z tych skarbów było coś, co nie powinno trafić w mugolskie dłonie. Nie rozumiał tego jeden ze złodziei, który próbował się do tego skarbu dobrać. Pozwolę sobie zacząć tę historię od osoby, która nie miała o tym skarbie pojęcia, a której życie z nim powiązano. Od kobiety imieniem Marianne Fawley.

Marianna była córką Persefony Fawley, utalentowanej czarownicy, której zainteresowania w magii przekraczały ponad to, co jest dozwolone. Marianne miała romans, bardzo nieszczęśliwy, z mugolem. Niegroźny, wydawałoby się. A jednak doprowadził do tego, że Marianne została znaleziona z podciętymi nadgarstkami w wannie. Życie za życie. Ile jest w stanie poświęcić matka dla swojego dziecka pokazało to wydarzenie. Korzystając z tajemniczego skarby wiezionego przez Perłę Morza, łącząc ją ze swoją córką i rzuciła czar, który miał, w jej mniemaniu, uratować Mariannę przed śmiercią. Aby się to udało poświęciła życie wszystkich na statku. Kobieta nie umarła i nigdy nie mogła się również obudzić. Perła Morza przybijała do wybrzeży, żeby ściągać do siebie dusze, które stanowiły paliwo dla klątwy, pożerały z nich życie powoli. Persefona Fawley oszalała i zamieniła się w coś więcej niż zwykłego poltergeista. Marianne żyła i oddychała, żył i oddychał statek.

Czym więc był tajemniczy skarb?

Naszyjnik z pereł był potężnym artefaktem należącym do Matki Wody. Przynależał do jednego z klanów trytonów. Historia tych istot nie jest pisana również różowym atramentem. Naszyjnik został przegrany w karty, a przynajmniej miał zostać takim. Zrosiła go krew trytona, który oddać ich nie chciał i który mógł być ostatnim świadkiem, co się z nim stało. Tak trafił na Perłę Morza. Głęboko do jej ładowni, gdzie biegał i krył się pewien chłopiec. Obscurus. Błąkał się pod ładownią. Jaka była jego relacja z Fawleyami i czy istniała, co robił na statku - tego nie wiem. Wiem, że był zlęknionym dzieckiem, które również nie mogło odejść w spokoju. Perły zaś należały do Morza i do Morza chciały wrócić. Ściągały do siebie tych, którzy byli wrażliwi i rozumieli szepty Matki Wody, żeby tam pochłonęła ich klątwa. One, całkowicie świadomie, chciały trafić z powrotem do świata, do których należały.

Historia ta zaczyna się daleko przed Marianne Fawley, zbiór przypadków zapędzających ludzi do jednej historii, ale to od niej ma swój rozdział pierwszy i na niej swój epilog. Nie chciała takiej historii. Nie chciała klątwy. Śmierci. Kiedy Perła Morza wynurzała się i przybywały nowe osoby na pokład statku starała się ich obudzić. Aż w końcu sama zasnęła na wieki, dręczona błędem swojego samobójstwa, utraconą miłością i doprowadzeniem matki do szaleństwa.


Nie jestem pisarzem, ale mam nadzieję, że forma opowieści była dla Pana przystępna i przedstawiła historię od strony, od której nie miał jej Pan okazji poznać.


Z wyrazami szacunku,
Laurent Prewett


○ • ○
his voice could calm the oceans.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#110
16.04.2024, 19:19  ✶  

—06/08/72—


Notatka spisana znajomym, choć noszącym znamiona pośpiechu pismem, dostarczona przez Ptolemeusza w godzinach popołudniowych.


Ἥλιος

liczę, że Twoje stopy nie postały jeszcze w Windermere, choć wiem i bez daru prekognicji, że z pewnością wyślą tam kogoś. Przyjmij mą przestrogę, coś w tej ziemi, coś w tym jeziorze, czai się tam zło, którego nie pojmuje. Pomimo oklumenckiej bariery, jakaś siła nagięła moje emocje ku zawiści i paranoi. Zaklinam Cię, bądź ostrożny...

Anthony

wiadomość zapisana w ramach zakończenia tej sesji

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:


Strony (16): « Wstecz 1 … 9 10 11 12 13 … 16 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa