12.03.2024, 17:13 ✶
Vakel mówił sporo, w sposób wskazujący na to, że lubi brzmienie swojego głosu i pewien jest, że ma do powiedzenia coś ciekawego - nie przytłaczało to jednak Brenny, która sama zwykle mówiła jeszcze więcej, a poza gadaniem też całkiem nieźle potrafiła słuchać. Teraz nie gadała, bo istniały momenty, gdy nawet trzymała buzię na kłódkę, czy to dlatego, że taka była sytuacja, czy ponieważ milczenie mogło przynieść więcej informacji. Starała się po prostu nadążyć za tokiem rozumowania i wyłapać kluczowe przesłanie.
- Zastanawiało mnie raczej, na ile oczywista byłaby sugestia, aby pójść do pana. Ale myślę, że na to pytanie też mi pan odpowiedział - stwierdziła, uśmiechając się lekko. Odpowiedź zamykała się w tym ostatnim stwierdzeniu: osoba, która jej to dala mogła być podejrzana. Tyle że znaki akurat narysowała Mavelle I to na jej prośbę, pozostawała więc poza podejrzeniami.
Za to chłopak, który rzucił coś o tym, że może warto odwiedzić Vakela? Oczywiście, Brenna nie przesądzała, ale może było warto udać, że nic z tego nie wyszło, poobserwować, sprawdzić kilka tropów.
Zagadkę niekoniecznie musiał rozwiązać więc Vakel, ale do jej stworzenia użyto książki podpisanej jego nazwiskiem. To mógł być przypadek, a mógł być klucz do rozwiązania zagadki. W każdym razie na pewno był to fan bardzo niszowych pozycji... Przecież w Ministerstwie bardzo niewiele mogło być osób, które tę książkę znały.
Jeśli więc ktoś chciał i żeby rozszyfrowali zagadkę, i by umiał to zrobić tylko ktoś znający tę pozycję, istniała całkiem spora szansa, że sam spróbowałby nakierować ich na właściwy trop.
Tylko lat w Brygadzie, a Brenna wciąż nie ogarniała, jak działają umysły przestępców.
- Dziękuję, panie Dolohov, myślę, że bardzo mi pan pomógł - powiedziała. Na pewno rozwiązaniem tego cholernego szyfru, ale być może też w czymś więcej. To miało okazać się w najbliższej przyszłości.
Już dawno odstawiła na wpół opróżnioną filiżankę z herbatą, a teraz wyciągnęła z kieszeni notatnik, aby zanotować sobie tytuł oraz autorów książki, która przyniósł profeta. Tak ma wszelki wypadek, gdyby jej pierwszy strzał nie zbliżył się nie tylko domu, ale nawet i do płota, i musieli dalej podążać w ślad za zagadkami.
Przestępca chciał, żeby to zrobili, a jej niezbyt podobało się podążanie wskazaną przez niego drogą.
- Nie będę zabierała więcej pańskiego czasu - dodała, sięgając po przyniesiony papier, z kodem teraz już złamanym.
@Vakel Dolohov
- Zastanawiało mnie raczej, na ile oczywista byłaby sugestia, aby pójść do pana. Ale myślę, że na to pytanie też mi pan odpowiedział - stwierdziła, uśmiechając się lekko. Odpowiedź zamykała się w tym ostatnim stwierdzeniu: osoba, która jej to dala mogła być podejrzana. Tyle że znaki akurat narysowała Mavelle I to na jej prośbę, pozostawała więc poza podejrzeniami.
Za to chłopak, który rzucił coś o tym, że może warto odwiedzić Vakela? Oczywiście, Brenna nie przesądzała, ale może było warto udać, że nic z tego nie wyszło, poobserwować, sprawdzić kilka tropów.
Zagadkę niekoniecznie musiał rozwiązać więc Vakel, ale do jej stworzenia użyto książki podpisanej jego nazwiskiem. To mógł być przypadek, a mógł być klucz do rozwiązania zagadki. W każdym razie na pewno był to fan bardzo niszowych pozycji... Przecież w Ministerstwie bardzo niewiele mogło być osób, które tę książkę znały.
Jeśli więc ktoś chciał i żeby rozszyfrowali zagadkę, i by umiał to zrobić tylko ktoś znający tę pozycję, istniała całkiem spora szansa, że sam spróbowałby nakierować ich na właściwy trop.
Tylko lat w Brygadzie, a Brenna wciąż nie ogarniała, jak działają umysły przestępców.
- Dziękuję, panie Dolohov, myślę, że bardzo mi pan pomógł - powiedziała. Na pewno rozwiązaniem tego cholernego szyfru, ale być może też w czymś więcej. To miało okazać się w najbliższej przyszłości.
Już dawno odstawiła na wpół opróżnioną filiżankę z herbatą, a teraz wyciągnęła z kieszeni notatnik, aby zanotować sobie tytuł oraz autorów książki, która przyniósł profeta. Tak ma wszelki wypadek, gdyby jej pierwszy strzał nie zbliżył się nie tylko domu, ale nawet i do płota, i musieli dalej podążać w ślad za zagadkami.
Przestępca chciał, żeby to zrobili, a jej niezbyt podobało się podążanie wskazaną przez niego drogą.
- Nie będę zabierała więcej pańskiego czasu - dodała, sięgając po przyniesiony papier, z kodem teraz już złamanym.
@Vakel Dolohov
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.