• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Śmiertelnego Nokturnu Biały Wiwern [15.07.1972] saturday fever | Geraldine & Peregrinus

[15.07.1972] saturday fever | Geraldine & Peregrinus
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#1
14.05.2024, 23:33  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20.11.2024, 22:12 przez Baba Jaga.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Peregrinus Trelawney - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Geraldine Yaxley - osiągnięcie Badacz Tajemnic II

Zaniepokoił ją list Peregrinusa. Nie wiedziała, co mogło się stać, że chciał z nią najpierw porozmawiać osobiście, oczywiście łączyło się to z nieprzespanymi nocami, bo jego list i zapewnienia o tym, że spotkanie z jej bliźniakiem nie zakończyło się najgorzej wcale jej nie uspokoił. Nie wiedziała, co dokładnie się wydarzyło, a po tym, co Thoran robił ostatnio mogła spodziewać się dosłownie wszystkiego. To było w tym wszystkim najgorsze.

Wreszcie doczekała się tego dnia, kiedy mieli się spotkać. Dzień okropnie jej się dłużył, jak to bywa w sytuacjach, gdy się na coś bardzo czeka. Nie umiała zająć swoich myśli niczym innym jak Thoranem, jej bliźniakiem, który ostatnio wydawał się nie mieć najlepszego czasu. Nie mogła przestać zastanawiać się nad tym, co głupiego zrobił tym razem. By dotrwać jakoś do wieczora wybrała się nawet dzisiaj na polowanie, szło jej średnio, bo nie mogła się na niczym skupić, Kim musiała jej wybaczyć niedyspozycję.

W końcu przyszła chwila, w której mogła opuścić swoje mieszkanie. Przed wyjściem przejrzała się jeszcze w lustrze, nie wyglądała najlepiej, fioletowe sińce pod oczami nie chciały zniknąć (nie ma się co dziwić, bardzo mało ostatnio sypiała). Poza tym wyglądała całkiem schludnie, nawet w tych skórzanych spodniach, które ubrała, nie miała dzisiaj siły się stroić, żeby nie prezentować się całkowicie jak bezdomny dołączyła do nich białą, lnianą koszulę z krótkim rękawem. Na dworze było ciepło. Wystarczyło, że te skórzane spodnie skutecznie grzały ją w tyłek. Włosy zaplotła sobie w długi warkocz, jak miała w zwyczaju. Była gotowa do drogi.

Teleportowała się na Nokturn, nieopodal Wiwerny, kilka minut przed umówioną godziną. Ostatnio bywała w tym miejscu bardzo często, powinna dostać jakąś kartę stałego klienta, czy coś. Weszła do knajpy i zwyczajowo dla siebie najpierw skierowała się w stronę lady, zamówiła piwo, po czym ruszyła z wielkim kuflem w stronę jednego z nielicznych wolnych stolików. Było tu dzisiaj całkiem tłoczno, jak to bywa w takich miejscach w sobotę. Usiadła na krześle i czekała, aż pojawi się jej znajomy. Nieco denerwowała się tym spotkaniem, bo nie miała pojęcia, co ma jej do przekazania. Nie znosiła niepewności.

Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#2
18.05.2024, 18:48  ✶  
Są tacy czarodzieje, którzy na ulicy Śmiertelnego Nokturnu wyglądają obco. Od razu widać, że miejsce omijają na co dzień szerokim łukiem, a jeśli już muszą tam zajść, emanują podenerwowaniem i podejrzliwością. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa czarodziej tak ułożony, spokojny i wycofany jak Peregrinus powinien być jednym z nich. Mimo to kroczył aleją, zachowując się tu nadspodziewanie swobodnie. Nie spoczywała może za jego ramionach czarna opończa śmierciożercy, a zwykła ciemna marynarka, na twarzy zaś próżno było szukać choćby cienia chytrej przebiegłości, lecz było w nim coś takiego, trudnego do uchwycenia, co wpasowywało go idealnie w otoczenie. Być może to te cienie pod oczami i aura chronicznego zmęczenia, które nadawały jego rysom nieco antypatyczny wyraz.
Wszedłszy do Wiwerna, w pierwszej kolejności Trelawney odszukał spojrzeniem Geraldine. Złapał z nią przelotnie kontakt wzrokowy i z odległości skinął na powitanie głową, po czym ruszył do baru po własny napitek. Nie kusił go nadmiernie alkohol tego wieczoru, ale aby lepiej zblendować się z klientami pubu, wziął kufel jasnego piwa, nim skierował się do stolika zajętego dla nich przez Yaxley.
— Geraldine, cieszę się, że udało nam się dziś zobaczyć — przywitał się, siadając naprzeciw niej.
Nie umknęły mu ślady niedospania na jej twarzy. Widać problemy ze zmrużeniem w nocy oka były ich wspólnym mianownikiem, co podświadomie wzbudziło w Peregrinie dodatkową nutę sympatii względem kobiety. I może trochę wyrzutów sumienia, gdy uświadomił sobie, że jego wiadomość mogła przyczynić się w jakimś stopniu do pogłębienia tego problemu.
— Jeszcze raz wybacz, jeśli cię to zaniepokoiło bardziej niż powinno. Nie miałem pojęcia, że to twój brat. Jak ci pisałem, nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej go widział. — Bezwiednie obrócił kufel w dłoniach i przeszedł wprost do sedna sprawy: — Poszło o to, że Thoran, cóż, próbował okraść Prawa Czasu. Poniekąd mu się to nawet udało, ale nie zabrał wiele. I raczej nic o dużej wartości rynkowej.
Thoran nie wyniósł w rzeczy samej klejnotów i kosztowności, na które z łatwością znalazłby kupca na byle rogu. Notatki Vakela były trochę innym przypadkiem, choć w zależności od ich treści, zapewne znalazłby się ten i ów gotów za nie dobrze zapłacić.


źródło?
objawiono mi to we śnie
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#3
18.05.2024, 21:06  ✶  

Dostrzegła go, kiedy tylko przekroczył próg tej uroczej knajpy. Skinęła mu głową na przywitanie, a później odprowadziła wzrokiem do lady. Wreszcie się zjawił, będzie mogła dowiedzieć się, co takiego znowu zrobił jej brat. Miała wrażenie, że jest coraz gorzej. Żyła ostatnio w dziwnej niepewności, jakby czekając, kiedy to wszystko całkowicie pierdolnie. Nie wiedziała z czego to wynika, ani co właściwie się działo, dlatego tak się tym wszystkim denerwowała.

W końcu przyszedł do stolika z piwem w dłoni, mogła mu to odradzić, bo to jej smakowało jak szczyny, ale na to chyba było już za późno. - Też się cieszę, że znalazłeś dla mnie chwilę, chociaż mam przeczucie, że powód tego spotkania nie jest specjalnie przyjemny. - Wolałaby się spotkać w innych okolicznościach, niż te, jakie ich tutaj sprowadziły. Ostatnio jej życie kręciło się tylko i wyłącznie wokół jej brata bliźniaka, a raczej tego, co kombinował. Nie sądziła, że kiedyś będzie musiała prowadzić śledztwo związane z jego osobą. Ufała mu przecież całe życie, byli blisko, mimo, że ich drogi trochę się rozeszły. Wydawało jej się jednak, że nadal może na niego liczyć - jak widać myliła się, co trochę ją martwiło.

- Nie przepraszaj, nie masz za co. Jestem tylko i wyłącznie siostrą, która martwi się o drogę, jaką podąża jej brat. Chyba każdy na moim miejscu by to przeżywał. - Był rodziną, tą najbliższą, jaką miała, nie ma się co dziwić, że przejęła się tym, co zrobił. Nie chciała, żeby kroczył przestępczą ścieżką, bała się, że może skończyć w Azkabanie, jeśli tak dalej pójdzie. Nie chodziło nawet o to, że mógłby splamić honor ich rodziny, po prostu chciała dla niego, jak najlepiej.

Sięgnęła po kufel i zbliżyła go do ust, upiła niewielki łyk. Piwo nie było nigdy jej pierwszym wyborem, wolała mocniejsze trunki, dzisiaj jednak nie chciała się upić, tylko trochę dodać sobie odwagi, przy piwie też jakoś przyjemniej się dyskutowało, niż przy herbacie. - Co ukradł? - Przeszła od razu do konkretów, bo może mogłoby ją to w jakiś sposób naprowadzić na to, czego potrzebował.

Nie ufała już Thoranowi, nie po tym, jak Florence powiedziała jej, jak widzi jej przyszłość. Czuła, że jest to z nim związane i zależało jej na tym, aby dowiedzieć się w jaki sposób. Nie było w tym nic dziwnego, bo przyjaciółka poinformowała ją o tym, że gdzieś tam istnieje coś, co chce ją pożreć. Miała prawo się bać, musiała zbadać każdą nietypową sytuację, bo mogła jej przynieść informacje, których potrzebowała.

Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#4
28.05.2024, 21:27  ✶  
Wcale Peregrinusowi nie wadziło, że piwo smakować może sikaczem; i tak nie planował się nim raczyć. Było rekwizytem, żeby nie siedział jak kołek przed pustym blatem. Prawdopodobnie nikogo tak naprawdę nie przejęłoby, że przyszedł do baru, a nie pije, lecz nie pomijał żadnej okazji do tego, aby ograniczyć zwracaną na siebie uwagę.
— Rozumiem, że się o niego martwisz, ale… Nie do końca wiem, jak to ująć. Thoran sprawiał osobliwe wrażenie. Jesteś pewna, że to mógł być twój brat? Napisałaś, że niepokoi cię jego zachowanie. Myślałaś może nad tym, że ktoś mógł, dla przykładu, ukraść magicznie jego tożsamość?
Choć niekoniecznie o to, chciał zapytać. Prawdziwe pytanie krążące po jego głowie brzmiało: Ger, czy ty naprawdę masz jakiegoś brata bliźniaka?
Nie miał jednak pewności, jak taka sugestia zostanie odebrana, więc powoli badał grunt.
Żył przeświadczeniem, że dość dobrze kojarzy ekipę z Hogwartu, w której obracała się Geraldine. W końcu częścią tego grona przyjaciół i znajomych była również Millie, a ta siłą rzeczy i jego od czasu do czasu naciągała na spędzanie z nimi czasu; znał te twarze. Zapytałby o Thorana samą Moody, ona na pewno by wiedziała, jeśli taki chodził z nimi do szkoły, ale… cóż, kuzynka wciąż przebywała w Lecznicy Dusz, a Peregrinus migał się tchórzliwie od odwiedzenia jej. Nie przystawało na pierwszy kontakt po Beltane wybrać listu z pytaniem o taką głupotę jak rodzina Geraldine Yaxley.
Tak czy inaczej: wedle wszelkiego prawdopodobieństwa Peregrinus Trelawney powinien kojarzyć z Hogwartu kogoś takiego jak Thoran Yaxley. Rzeczywistość była jednak inna.
Do ostatniej chwili zastanawiał się na tym, ile powinien zdradzić znajomej o zajściach w Prawach Czasu, żeby nie narazić na szwank reputacji Vakela, którego nikt nie powinien przecież śmieć okradać. Zwyciężyła jednak ciekawość tego, jakich informacji na temat tej dziwacznej sprawy mogła dostarczyć mu kobieta. O ile w ogóle były jakieś informacje i zagadki do rozwiązania, a nie jedynie wariat w narkotycznym szale szukający bez sensu guza.
— Korespondencję — odpowiedział w końcu, bacznie obserwując twarz Geraldine w poszukiwaniu rozbłysku zrozumienia, który świadczyłby o tym, że wie, co Thoran chciałby zrobić z pakietem listów Dolohova. — Nie powiem ci, co dokładnie było w środku. Sam tego nie wiem. Niemniej dobrze byłoby dostać je z powrotem.


źródło?
objawiono mi to we śnie
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#5
29.05.2024, 09:47  ✶  

Siedzenie w barze i niepicie Ger sama traktowała jako poniekąd podejrzane, może nie ufała do końca tym, którzy nie mieli w zwyczaju spożywać napojów wyskokowych. Sama za kołnierz nie wylewała i raczyła się najróżniejszymi trunkami, wizyta w pubie poniekąd od niej tego wymagała, było to też niezłe usprawiedliwienie na jej ostatnie ciągoty do alkoholu, bo przecież jak to? Być w pubie i nie wypić piwa, no to się nie łączy.

Och, słowa Peregrinusa były potwierdzeniem tezy, którą badała ostatnimi czasy. Ukraść magicznie jego tożsamość. Tak, myślała o tym, tak miała dowody na to, że dokładnie tak było, tylko, czy powinna mówić o tym Peregrinusowi? Wolałaby uniknąć plotek, i tak szeptali wiele nieprzyjaznych słów o jej rodzinie. O niestabilności jej ojca, który po wypadku trochę dziwnie się zachowywał, ale nie na tyle dziwnie, żeby przeszkadzało im to w funkcjonowaniu, przywykła do tego. Bała się jednak, że teraz i ona byłaby wzięta za psychiczną. Mieliby podstawy, żeby twierdzić, że to rodzinne, a wtedy Yaxleyowie mogliby na tym ucierpieć. Dla Geraldine rodzina była największą wartością, musiała dbać o to, jak inni ich widzieli. - Myślałam o tym i mogę ci powiedzieć, że pracuję nad problemem. - Była to chyba wystarczająca odpowiedź? Niezbyt konkretna, a jednak uspokajająca.

- Nie wiem po co by mu była korespondencja Dolohova. - Nie, żeby wątpiła w to, że ta bestia mogła ukraść właśnie listy, tylko szukała w tym zajściu jakiegoś celu i niestety patrzyła, ale nie widziała. Nie miała pojęcia, co takiego mogło być w listach Vakela, że mógł tego potrzebować, mogła? W końcu Crow mówił, że to samica, tyle, że wybrała męskie ciało.

Gerry nie wyglądała, jakby słowa Peregrinusa mocno nią wstrząsneły, najwyraźniej wiedziała, że coś się dzieje. Nie mógł być pierwszą osobą, której Thoran coś zrobił. - Nie wiem, czy uda mi się odzyskać te listy, nie mam pewności, czy mój brat będzie miał chęć ze mną współpracować, bo ostatnio jest dosyć nerwowy. - Nie mogła mu zapewnić, że Dolohov dostanie korespondencję z powrotem.

Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#6
06.06.2024, 23:22  ✶  
Peregrinus nie obiecywał, że zachowa pełną dyskrecję i nie zamierzał tego robić, o ile nie zostałby wprost o to poproszony. Nie dlatego bynajmniej, że planował wyjść z Wiwerna i wykrzyczeć światu każde słowo, które zostanie między nimi tego wieczoru wypowiedziane. O nie, nic z tych rzeczy. Jednakże gdyby padło coś ciekawego, bez ociągania udałby się wprost do Praw Czasu, aby wyśpiewać wszystko na uszko Vakelowi. I na tym prawdopodobnie ten głuchy telefon by się zakończył. On nie miał, wyłączając szefa, celu w mówieniu o tym komukolwiek, a samego Dolohova nie podejrzewał o plotkowanie dla sportu, bez ukrytej agendy, która miałaby przynosić mu korzyści.
— Dobrze to słyszeć. Jakieś ciekawe tropy?
To: „mogę ci powiedzieć” dość skutecznie zasugerowało mu, że Geraldine nie zamierza być zbyt wylewna w szczegóły, ale Trelawney postanowił mimo to zaryzykować kolejnym pytaniem. A nuż wymsknie jej się coś, jakaś drobnostka, która skomplementuje w jakiś sposób teorie, które ukłuli z Vakelem w dniu ataku.
— Jeśli potrzebowałabyś asysty ze strony wróżbitów, wiesz, gdzie szukać mistrza Dolohova. Zwykle jestem w tym samym miejscu.
Wybór przedmiotu zaboru dokonanego przez Thorana pozostawał dla Peregrinusa do tej pory zagadką. Zwykle czarodziej był dobry w wyszukiwaniu wzorców — w końcu wróżbiarstwo polegało na dostrzeganiu i interpretacji znaków tam, gdzie inni ich nie widzieli. Tego jednak nie potrafił rozgryźć, więc roboczo — dopóki nie pojawią się dodatkowe informacje — zakładał, że była to przypadkowa selekcja.
— Zatem jest nas dwoje — odpowiedział z ponurym uśmiechem, gdy Yaxley przyznała, że i dla niej nic z tego nie wynika. Poznanie zamiarów pomogłoby pokrzyżować ewentualne plany Thorana, ale… być może nie czynił żadnych, które miałyby zaszkodzić akurat jego pracodawcy? — Więc widujecie się ostatnio z bratem regularnie?
Ger pisała mu co prawda, że nie ma pojęcia, gdzie mieszka aktualnie Thoran, ale to nie znaczyło, że tych dwoje — kimkolwiek czy czymkolwiek była druga osoba w równaniu — zupełnie się nie widywało.


źródło?
objawiono mi to we śnie
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#7
08.06.2024, 15:27  ✶  

Geraldine nie zamierzała mówić mężczyźnie wszystkiego co wie. Miała świadomość, że te informacje mogą dotrzeć to tych, którzy mogliby zacząć mieszać wokół jej rodziny, a tego nie chciała. Zależało jej na tym, żeby nadal byli postrzegani jako specjaliści, by inni czarodzieje cenili ich doświadczenie. To, że ostatnio pojawiło się trochę problemów, nie powinno decydować o przyszłości ich rodu. Była osobą, która naprawdę się tym przejmowała, bo wiele zawdzięczała swojemu ojcu i czuła, że jest mu to winna i chociaż czasami irytowało ją to, że ostatnio naprawdę dużo z tych spraw było na jej barkach, to jednak uważała, że nie ma osoby, która mogłaby się zająć tym lepiej od niej.

- Póki co niezbyt, ale ciągle jestem w trakcie szukania odpowiedzi. - Mógł zauważyć, że nie zamierzała się z nim dzielić tym, czego się dowiedziała. Było tego naprawdę wiele, między innymi to, że Thoran raczej nigdy nie istniał i był bestią, która chciała ją zeżreć, ale nie brzmiało to zbyt dobrze, więc wolała mu oszczędzić tych informacji. Co by sobie o niej pomyśleli? Łowczyni, która nie jest w stanie złapać potwora. Zależało jej na opinii, więc póki co wolała ominąć ten temat.

- Korzystam z usług innego wróżbity, ale dziękuję za propozycję. - Wiedziała, że Morpheus nie odmówi jej pomocy, jemu ufała, wiedziała, że nie będzie chciał, żeby stało jej się coś złego, że nie będzie plotkował na temat jej rodziny. Longbottomowie zawsze wzbudzali w niej zaufanie, nawet jeśli kiedyś połączyła ją z Morpheusem jedna, przypadkowa upojna noc, to nie spowodowało to między nimi żadnych nieporozumień.

- Regularnie to chyba zbyt wiele powiedziane, ale spotykałam się z nim kilka razy w przeciągu ostatniego miesiąca. - Wolała nie wspominać o okolicznościach, bo jedną z sytuacji była ta, kiedy chciał złożyć jaja w Edgu, a druga, gdy ukradł Cainowi wspomnienie. Dolohov i tak miał dużo szczęścia, że zginęły mu tylko listy. Spotkanie z Thoranem mogło się skończyć o wiele gorzej, o czym sama się przekonała. Nadal nie potrafiła pozbyć się z pamięci wspomnień o tym okropnym śnie, w którym nieznana istota wyrywała jej serce. Z tego, co udało jej się dowiedzieć nie był to jedynie sen, a jej ewentualna przyszłość, co nie brzmiało specjalnie optymistycznie. - Spróbuję zlokalizować te listy, dziękuję, że przyszedłeś z tym do mnie. - Powiedziała jeszcze, nie zamierzała zostawić Peregrinusa bez niczego, może uda jej się jakoś namówić tę istotę do tego, żeby oddała to co ukradła, chociaż tak naprawdę Yaxley wydawało się, że te listy są zupełnie nieznaczące.

Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#8
26.06.2024, 21:55  ✶  
Wraz z kolejnymi słowami Geraldine, płonne nadzieje Peregrinusa na dowiedzenie się czegoś więcej zostały zrujnowane. Wykręty i ogólniki — tyle mógł dostać. Nie miał prawa czarownicy winić. Nie byli, bądź co bądź, szczególnie bliskimi znajomymi. Mimo to warto było podjąć tę próbę, bo i takich znajomych niekiedy dawało się subtelnie pociągnąć za język. Ba, i obcy miewali skłonności do paplania. Geraldine Yaxley miała, jak widać, więcej oleju w głowie.
Trelawney nie wychodził jednak z tego spotkania z zupełnie pustymi rękoma: dowiedział się, że Thoran zaszedł już za skórę większej ilości osób. Potwierdziła się także teoria, że ten, kto zaatakował go w Prawach Czasu, nie był osobą, za którą się podawał. Wróżbita liczył być może na nieco więcej, ale nie zamierzał dalej zaciskać łowczyni.
— Rozumiem. — Pokiwał przeciągle głową, stukając palcami o kufel piwa przed sobą. — Pozostaje zatem życzyć ci powodzenia.
Nie chciała jego pomocy, nie chciała dzielić się informacjami. Nie było już niczego, co mógłby dla niej zrobić czy zdobyć dla siebie. Zdawało się, że temat został tym samym zamknięty. Peregrinusa zainteresowała jeszcze tylko jedna rzecz w tej historii:
— Jeśli mogę jeszcze jedno. W jaki sposób Thoran się z tobą kontaktuje, aby ustalać te spotkania? Czy po prostu wpadacie na siebie przypadkowo? — Wyciągnął z kieszeni talię tarota i położył ją mimochodem na stole.
Interesowało go modus operandi istoty. Zamierzał również zaproponować kobiecie udział w małym eksperymencie mogącym obalić bądź uprawdopodobnić jedną z teorii, które omawiał w trakcie dyskusji z Vakelem. Zobaczyć, czy da się przewidzieć przyszłość wokół Thorana Yaxleya.
— Nie ma za co. Choć i mistrzowi Vakelowi należą się podziękowania. Odnoszę wrażenie, że dla obu stron najlepszą formą wdzięczności będzie zachowanie dyskrecji o tym incydencie. — Uśmiechnął się porozumiewawczo.
Zgłaszanie tego do Departamentu Przestrzegania Prawa i tak nigdy nie było opcją. Dolohov w życiu by się nie zgodził, żeby jacyś przypadkowi funkcjonariusze przeszukiwali jego biuro w poszukiwaniu poszlak. Ewentualne oddanie sprawiedliwości również wolał zachować w swoich rękach. Co do zaś Peregrina… ten nie zamierzał nikomu przyznawać się, że został napadnięty. Zdarzyło się, trudno. Choć gdyby trafiła się mu okazja do odpłacenia pięknym za nadobne, zapewne by z niej skorzystał.


źródło?
objawiono mi to we śnie
Szelma
Yes, it's dangerous.
That's why it's fun.
Od czego warto zacząć? Ród Yaxley ma w swoich genach olbrzymią krew. Przez to właśnie Geraldine jest dosyć wysoka jak na kobietę, mierzy bowiem 188 cm wzrostu. Dba o swoją sylwetkę, jest wysportowana głównie przez to, że trenuje szermierkę, lata na miotle, biega po lasach. Przez niemalże całe plecy ciągnie się jej blizna - pamiątka po próbie złapania kelpie. Rysy twarzy dość ostre. Oczy błękitne, usta różane, diastema to jej znak rozpoznawczy. Buzię ma obsypaną piegami. Włosy w kolorze ciemnego blondu, gdy muska je słońce pojawiają się na nich jasne pasma, sięgają jej za ramiona, najczęściej zaplecione w warkocz, niedbale związane - nie lubi gdy wpadają jej do oczu. Na lewym nadgarstku nosi bransoletkę z zębów błotoryja, która wygląda jakby lewitowały. Porusza się szybko, pewnie. Głos ma zachrypnięty, co jest pewnie zasługą papierosa, którego ciągle ma w ustach. Pachnie papierosami, ziemią i wiatrem, a jak wychodzi z lasu do ludzi to agrestem i bzem jak jej matka. Jest leworęczna.

Geraldine Yaxley
#9
27.06.2024, 12:43  ✶  

Cóż, nie zamierzała udzielać praktycznie obcej osobie informacji na temat tego, jak bardzo pojebane było jej życie aktualnie. Im mniej osób o tym wiedziało - tym lepiej. Mogła uniknąć plotek na temat swojej rodziny, przynajmniej tych bardziej szczegółowych. Zdawała sobie sprawę, że nie uniknie gadania o Thoranie, bo zbyt wielu osobom rzucił się w oczy, żeby wszyscy o tym milczeli, mimo wszystko próbowała sprzątać bałagan który powodował. Miała chyba zadatki na głowę rodziny, bo naprawdę mocno angażowała się w to, jak wyglądała ich sytuacja na tle innych. Przejmowała się tym, niosła ciężar na swoich barkach, mimo, że to na nią polował jej bliźniak i to chyba przede wszystkim tym powinna się przejmować. Jak widać nie do końca potrafiła olać całą resztę.

- Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. - Cóż, wiedziała, że prędzej, czy później dojdzie do ich starcia, wiedziała, że nie będzie to łatwe, dobre słowo na pewno się przyda.

- Wiem, gdzie go szukać, albo on wie, gdzie mnie szukać, kiedy faktycznie go potrzebuję. - Dziwna to była więź, no ale byli bliźniakami, chyba powinno to dokładnie tak działać.

Dostrzegła talię kart, którą położył na stole. Przewróciła przy tym oczami, bo właściwie, powinna się tego spodziewać, był w końcu wróżbitą, ale po tym, jak Florence powiedziała jej, że nie widzi u niej żadnej przyszłości wolała nie kusić losu, nie sprawdzać tego ponownie. Za bardzo wtedy to wszystko przeżyła, aby do tego wracać. Nie mówiła jednak póki co nic na temat tych kart, może wypadałoby, aby schowała dumę do kieszeni i pozwoliła mu wróżyć.

- Zachowanie dyskrecji brzmi jak dobre rozwiązanie. - Najwyraźniej żadna ze stron nie chciała dzielić się z nikim tym incydentem, co było w sumie zrozumiałe. Lepiej dla nich, aby ludzie nie węszyli wokół tej sprawy, szczególnie, że dotyczyło to jakichś prywatnych zapisków Dołohova, ciekawe, czego chciał chronić, z drugiej strony nie było to szczególnie dla niej istotne. Nie obchodzili jej wróżbici, ani ich tajemnice.

Badacz wróżbiarstwa
Hiding alone,
a prison is home
Nadchodzi spowity smrodem dymu papierosowego. Na pierwszy rzut wygląda porządnie, codzienna elegancja w neutralnych kolorach… niekiedy może nieco wymięta. To zależy, ile spał, a cienie pod zielononiebieskimi oczami odznaczające się na cerze bladej jak prześcieradło podpowiadają, że niewiele. Palce poznaczone tu i tam rozmazanym atramentem, ugina się pod ciężarem ulubionej skórzanej torby, w której jest… wszystko. Średniego wzrostu (179 cm) postać młodego mężczyzny koronuje imponująca burza czarnych loków, które niewątpliwie są jego największą ozdobą.

Peregrinus Trelawney
#10
27.06.2024, 16:49  ✶  
Ze strzępów informacji, których dostarczyła mu ta rozmowa, Peregrinus mógł i tak spróbować coś poukładać. Niewiele, bo niewiele, ale w interesującym go zakresie coś tam ugrał. Szanował przy tym prywatność Geraldine i nie dążył za wszelką cenę do wyrwania z niej jak największej ilości informacji. Zawsze miał w teorii opcję otwarcia trzeciego oka na ścieżki jej przyszłości czy — bardziej przyziemnie — zapytanie kiedyś przy okazji kolegującej się z nią Millie, czy przypadkiem nie trafiły do niej jakieś ciekawe kąski na ten temat. Nie zależało mu jednak aż tak na tej sprawie, aby ingerować w granice Yaxley, które dość jasno tutaj zakomunikowała.
— A to interesujące. — Słyszał oczywiście nieco historyjek o niesamowitych połączeniach bliźniaków komunikujących się bez słów, ale po pierwsze: niekoniecznie w nie bezwarunkowo wierzył. Po drugie… czy to w ogóle mogło dotyczyć tej sprawy, skoro zachodziło uzasadnione podejrzenie tego, że Thoran Yaxley wcale nie był bratem Ger? Jej odpowiedź stanowiła dodatkową wskazówkę, którą Trelawney zanotował na wszelki wypadek.
Nie umknęło mu to wymowne przewrócenie oczami i nieco ostudziło jego zapał. Niektórzy po prostu w ten sposób reagowali na wróżenie. Był przyzwyczajony do prychnięć i docinków o rozmawianiu z fusami po porannej kawie; nic sobie z tego nie robił. Mniej mu w smak było z tym, że Geraldine zapewne nie będzie chętna na czytanie kart.
— Widzę, że nie zachwycił cię tarot. — Wziął pudełko od niechcenia w dłonie. Cóż, skoro już odkrył przed nią swoją intencję, nie szkodziło się upewnić: — Nie dasz się zatem namówić na zerknięcie w okoliczności waszego kolejnego spotkania?


źródło?
objawiono mi to we śnie
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Geraldine Yaxley (2121), Peregrinus Trelawney (1627)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa