• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 … 3 4 5 6 7 … 10 Dalej »
[08.08.72] Szaleństwo Windermere. Under the thinning fog

[08.08.72] Szaleństwo Windermere. Under the thinning fog
Z pierwszych stron gazet
I just wanted you to know
That baby, you the best
Wysoki mężczyzna, mający ok 183 cm wzrostu, niebieskie oczy i blond włosy. W towarzystwie przyjaciół i zaciszu własnego domu zapuszcza brodę, którą goli na poczet zdjęć do gazet i wydarzeń towarzyskich. Jowialny człowiek, który zazwyczaj uśmiecha się do wszystkich niezależnie od sytuacji.

Bertie Bott
#11
23.05.2024, 19:33  ✶  
Bertie pokiwał głową. No tak, miotły. Philip jakby się postarał, to pewnie swoją kolekcją byłby w stanie zapewnić wyposażenie dla jakiejś całej drużyny. Ale też do całego tego rozliczenia, Bott akurat mioteł w tym momencie nie liczył, bo były one zwyczajnie zbyt oczywiste. Każdy czarodziej podejmujący edukację w jakiejkolwiek placówce, musiał usiąść na miotle przynajmniej raz w życiu, albo chociaż złapać ją do ręki. Ale już taki dywan?
- Ooo, naprawdę? - zainteresował wyraźnie, kiedy Nott wspomniał o dbaniu o dywany. - To w takim razie brzmi jak coś dla mnie. Leciałem kiedyś na takim, ale to było tyle. Może powinienem sobie taki sprawić? - zamyślił się, bo w sumie czemu by nie? Ta perspektywa wydawała mu się całkiem zabawna.

- Mój latający motocykl - zaczął, uśmiechając się lekko, chociaż w wyrazie tym było nieco zakłopotania. - Jest nielegalny - dokończył, przeczesując dłonią kosmyki jasnej czupryny. - Fakt, że nikt mnie jeszcze za niego nie spisał to cud i dość duża zasługa Alastora - przyznał bez większych problemów. Oprócz tego, Bott był zwyczajnie ostrożny i częściej jeździł swoim pojazdem tak jak Matka przykazała, zwyczajnie po ziemi, zamiast przecinać nim przestworza. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to się mówiło, a jemu z pewnych powodów zwyczajnie brakowało ikry, by ryzykować utratę ulubionego pojazdu.

- Ale jeśli chcesz się ścigać, to zawsze możemy zrobić to konno. Czy w zwykły, przyziemny sposób, czy przy pomocy wspomnianych przez ciebie Aetonanów - uśmiechnął się wesoło, na późniejszy pomysł Philipa by teleportować po statyw, zwyczajnie kiwając głową. Takie wspólne zdjęcie byłoby dla Bertiego idealną pamiątką z wyjazdu i nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób powstrzymywać przyjaciela.
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#12
25.05.2024, 13:19  ✶  
Jeśli chodzi o latające dywany to Philip miał podstawy aby wypowiadać się o nich w ten sposób. Jednocześnie miał też podstawy ku temu uważać za stosunkowo nudny i mało praktyczny środek transportu, nadający się w jego mniemaniu na wyłącznie na atrakcję turystyczną. O miotły dbało się znacznie łatwiej. Ostatecznym argumentem przeciwko wykorzystywaniu latającego dywanu było to, że wybitnie nie nadawał się do gry w Quidditcha.

— Tak jak do dbania o swoje miotły wykorzystuję podręczne zestawy miotlarskie, tak do dbania o latający dywan potrzebny jest w najlepszym razie skrzat domowy. Dywany przecież trzeba czyścić oraz zadbać o odpowiednią prezencję. Mówiłem, są jak zwierzęta. Mam dwa psy, to wiem ile z nimi zachodu. Może w Azji istnieją specjalne pralnie dla latających dywanów, którymi zajmują się skrzaty domowe. — Odpowiedział na pytanie swojego przyjaciela nad wyraz wyczerpująco, z uśmiechem i żywą gestykulacją, ułatwioną przez brak konieczności trzymania aparatu, którego pasek wciąż spoczywał na jego karku.

— Masz zadatki na buntownika. Latające dywany nasze Ministerstwo uznało za obiekt zbyt mugolski i zabroniło ich używania na terenie Wielkiej Brytanii. Stać Cię na to aby sprowadzić sobie taki dywan albo na skorzystanie z usług Carrowów. — Pomimo tego, że latające dywany były nielegalne w Wielkiej Brytanii, Philip nie zamierzał powstrzymywać swojego przyjaciela przed spełnieniem swojej zachcianki. Nie zamierzał myśleć o konsekwencjach - grzywna i konfiskata nielegalnego środka transportu nie były dotkliwe, jak miało się stosy galeonów oraz nosiło się odpowiednie nazwisko. Niezaprzeczalną prawdą o świecie było to, że Ministerstwu zależało na poparciu czystokrwistych rodzin i bogatych, wpływowych czarodziejów.

— Nigdy nie kusiło cię aby wzbić się na nim w powietrze? — Zapytał nieco zaczepnie. Na miejscu Bertiego to przez cały czas świerzbiłyby go palce, aby chwycić za kluczyki, wsiąść na tę wspaniałą maszynę i przemknąć po nieboskłonie. Noszone przez niego nazwisko, odpowiednie pochodzenie i pieniądze oraz ministerialne koneksje mogły sprawić, że zostałby jedynie pouczony. — Mówiłem, buntownik. Alastor przymyka oko na twoje wybryki? — Zapytał z lekkim rozbawieniem. Nie zamierzał w żaden sposób dokuczać swojemu przyjacielowi i psuć tego wspaniałego dnia, w którym wszystko układało się idealnie.

— Powietrzny wyścig zawsze będzie ciekawszy, niż ten przyziemny. Mam też do swojej dyspozycji dwa abraksany, Sandstorm i Bumpera. To wierzchowce trenowane stricte pod konne wyścigi. — Jeśli chodzi o rodzaj wyścigów konnych to dla niego wybór był oczywisty, tym bardziej, że miał ku temu znacznie większe możliwości. Wspomniane przez niego wierzchowce należały do jego ojca, jednak bardzo często ich doglądał w New Forest.

Pojawił się parę chwil później, z różdżką w wiodącej dłoni i statywem w drugiej. Po rozłożeniu go i ustawieniu go na molo, zamocował na nim aparat. Pozostawało tylko stanąć na tle jeziora i zrobić sobie wspólne, pamiątkowe zdjęcie.

— Chodź, staniemy na tle jeziora. — Zachęcił przyjaciela do tego, samemu kierując się w stronę tego zbiornika wodnego. W tym czasie schował też różdżkę do kieszeni spodni. Chwile takie, jak ta, tworzyły najlepsze wspomnienia.

Z pierwszych stron gazet
I just wanted you to know
That baby, you the best
Wysoki mężczyzna, mający ok 183 cm wzrostu, niebieskie oczy i blond włosy. W towarzystwie przyjaciół i zaciszu własnego domu zapuszcza brodę, którą goli na poczet zdjęć do gazet i wydarzeń towarzyskich. Jowialny człowiek, który zazwyczaj uśmiecha się do wszystkich niezależnie od sytuacji.

Bertie Bott
#13
31.05.2024, 02:40  ✶  
- Mówisz to tak, jakby to była zła rzecz... - rzucił Bertie nieco zakłopotany, ale uśmiechał się przy tym ciepło. Problem z Bottem był taki, że jak mu ktoś mówił że w z czymś jest problem bo to było zajmowanie się zwierzakiem, to nie rozumiał. No nie miał podejścia. Nie kiedy trzymał w domu konie, krowy, kozy, gęsi, kury, psidwaki i nie wiadomo co jeszcze. Jego dom to nie był tylko i wyłącznie ładny, zabytkowy dworek. To była też obora i padoki i biegający po nich zwierzyniec, który Bott uwielbiał. Kolejny egzemplarz w tym wszystkim, to nie była taka zła perspektywa.

- W sumie to masz rację, mógłbym - przytaknął przyjacielowi, bo przecież tak samo pieniądze jak i warunku posiadał. - Ale trochę się obawiam, że to by było za dużo kuszenia losu, jak tak sobie o tym myślę. Nie wiedziałem, że z dywanami tez jest taki problem. Że są nielegalne. Latanie na motorze to jedno, ale jeszcze martwienie się o dywan? Czy one w sumie potrzebują człowieka żeby latać, czy może potrafią też same? Bo jak same to może być bardzo, ale to bardzo problematyczne - zafrasował się wyraźnie. Bo wizja latającego dywanu bardzo padła mu do gustu, ale wszelkie wątpliwości kłębiły się i narastały niczym ciemne chmury.

- Oczywiście, że tak, ale przecież nie mogę tak latać cały czas... - powiedział delikatnie, bo to nie tak że się rękami i nogami wzbraniał przed wzbicie w przestworza. Po prostu był ostrożny. Cholernie ostrożny, bo nie chciał przysparzać zmartwień ludziom, którzy się o niego martwili. Na wzmiankę o Alastorze chciał coś powiedzieć, ale zamilkł, nagle zamykając usta. Czuł, ze chyba się trochę zagalopował i wygłaszanie tego typu rzeczy było zwyczajnie niepoprawne. Moody był aurorem. Przedstawicielem prawa! Powinien zgłaszać takie rzeczy.

- Ooo, no tak, wyścigi. Jakieś sukcesy ostatnio na tym polu? Mam nadzieję, że twoje abraksany sprawiają się fenomenalnie. W końcu jaki właściciel... rozumiesz? Masz talent do latania, to one pewnie też powinny - uśmiechnął się do Notta łagodnie. Naprawdę chyba w to wierzył, nawet jeśli ktoś by mógł spojrzeć na niego z powątpiewaniem i zapytać, że co niby ma piernik do wiatraka. Bertie raczej nie wiedział i nie był w stanie w pełni wytłumaczyć prezentowanej przez niego zależności, ale wierzył w nią całym sercem.

Kiedy Philip zniknął, Bott zwyczajnie patrzył na otaczającą go okolicę. To było ładne miejsce. Dobre - było to czuć w powietrzu. A kiedy przyjaciel do niego wrócił, Bertie chętnie przesunął się nieco dalej wzdłuż molo, żeby zająć odpowiednie miejsce na kładce i ustawił się do zdjęcia, obejmując ramieniem Notta.
Lew Salonowy
Seeking to be whole
Driven by passion
Philip to mierzący 173 cm wzrostu wysportowany mężczyzna. Niebieskooki blondyn, którego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach i promienny uśmiech. Jego znakiem szczególnym są dołeczki w policzkach oraz promienny uśmiech. Przywiązuje dużą uwagę do swojego wizerunku, dopasowując swój ubiór do każdej sytuacji. Roztacza wokół siebie aurę niezachwianej pewności siebie.

Philip Nott
#14
02.06.2024, 14:14  ✶  

— Nie jest to nic złego. Swoich psów bym nie oddał za nic w świecie, ale jest z nimi sporo zachodu. To niezłe gagatki. Podczas Lithy wygrałem jedną z tych największych maskotek, tych to co daje się swoim partnerkom. Błysk co chwilę musi łatać tego pluszowego psidwaka. Do latającego dywanu trudno się przywiązać. — Wytłumaczył swojemu przyjacielowi jak dokładnie miały się sprawy, jeśli chodzi o trzymane przez niego zwierzęta.

Philip bardzo lubił zwierzęta i chciał mieć z nimi kontakt, jednak nie było tak, że należącymi do siebie końmi zajmował się przez większość czasu osobiście. W przeciwieństwie do swojego przyjaciela, nie widział siebie jako czarodzieja prowadzącego prawdziwe gospodarstwo domowe. Nie znaczyło to, że nie dostrzega tego, że posiadanie takiego gospodarstwa niesie ze sobą pewne korzyści, wynikające z trzymania zwierząt gospodarskich. Tam też można było zaprosić rodzinę oraz przyjaciół na takie swojskie przyjęcie. Aczkolwiek do tego wystarczał należący do niego dom w Dolinie Godryka.

— Rozsądniej byłoby nie ściągać sobie Ministerstwa na głowę, ale może skończyłoby się pouczeniem. W najgorszym razie grzywną i konfiskatą. Nie do końca rozumiem decyzję Ministerstwa - jakby się uprzeć to można uznać, że mugole także używają mioteł, które my zaadaptowaliśmy do swoich potrzeb. Myślę, że to może zależeć od modelu dywanu, co z pewnością przedkłada się na jego cenę. — Philipowi trudno było jednoznacznie orzec konsekwencje posiadania i praktycznego używania latającego dywanu na obszarze Wielkiej Brytanii, jednak z tego względu nie potraktował lekceważąco tego kuszenia losu. Prowadzona przez nich rozmowa skłaniała go ku rozważeniom, jak to miało się do mioteł, których mugole od niepamiętnych czasów wykorzystują do utrzymania porządku w swoich domach. Istniały wyraźne różnice między taką miotłą, a ich środkiem transportu, jednak nie dało się nie dostrzec podobieństw.

— Myślę, że najlepszym miejscem do podniebnych eskapad jest Hogsmeade i okolice wioski. Tam mógłbyś rozgrzać silniki do czerwoności i nie martwić się, że zostaniesz zauważony przez mugoli. — Nie zakwestionował słów swojego przyjaciela. Jednocześnie był w stanie przedstawić mu całkiem dogodną alternatywę - nad miejscowością zamieszkaną wyłącznie przez czarodziejów widok latającego motocykla nie powinien nikogo zaszokować i nie powinien być pogwałceniem Międzynarodowego Kodeksu Tajności. On tak właśnie postępowałby, nie narażając się przy tym na wizytę na przedstawicieli władz.

— Bumper w ostatnim wyścigu zajął trzecie miejsce. Sandstorm przez długi czas nie zostanie wystawiona, czeka ją długi trening. W zasadzie to abraksany mojego ojca. Za ich trening odpowiadają Prewettowie. Byli oczywistym wyborem w tym przypadku. Ja ich tylko doglądam od czasu do czasu. Bardzo dobrze rokują. Trzecie miejsce to już spory sukces, musimy sięgnąć jeszcze po pierwsze. Podobno coś w tym jest, że zwierzęta upodobniają się do właściciela. Na przykład Ginger jest bardzo podobna do mojego ojca jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny. — Opowiadając o sukcesach tego wierzchowca nie powstrzymał pełnego zadowolenia uśmiechu i nie ukrywał dumy słyszalnej w głosie. Bumper miał szansę zostać prawdziwym czempionem, co osiągną tylko dzięki odpowiednim treningom.

Jakby na potwierdzenie tego faktu, że zwierzęta upodobniają się do właścicieli przywołał obraz psa swojego ojca, który jest za gruby i stroni od ruchu, podczas gdy jego własne psy to są smukłe i mają sporo sił do biegania za piłką. W końcu będzie musiał wziąć Ginger do siebie. Gdzie tu szukać podobieństwa do jego ojca? Czarodziej po zakończeniu kariery sportowej i rozpoczęciu pracy za biurkiem przybrał na wadze. Philip obiecał sobie, że gdy sam zakończy karierę to nie zacznie pracować w Ministerstwie Magii. W chwili obecnej bardziej widział siebie jako trenera. W chwili obecnej zostało mu jakieś dziesięć lat grania w barwach Zjednoczonych z Puddlemere, nie uwzględniając odniesienia przez niego poważnych kontuzji.

Pozując do zdjęcia ze swoim przyjacielem, sam objął go ramieniem i uśmiechnął się w stronę aparatu, który miał zrobić im zdjęcie na tle tego pięknego jeziora. Bardzo chciał zobaczyć jak ono wyszło, choć aby to miało miejsce to będzie musiał je wywołać w odpowiednim eliksirze, tak aby to zdjęcie stało się ruchome.

— Dostaniesz je jak tylko je wywołam po powrocie. Usiądziemy na molo czy idziemy dalej? — Poinformował swojego towarzysza o tym, że dostanie od niego swój egzemplarz zdjęcia. Jego zapewnienie dotyczyło również pozostałych zdjęć, jakie zrobi w najbliższym czasie. Zaproponował też posiedzenie na tym pomoście, chociażby po to aby dopili swoje piwa. Mogą też ruszyć dalej, w okolicy nie brakowało tutaj atrakcji.



Before I'm back to my defenses
I delight in waiting here
To watch the whole thing escalate
Z pierwszych stron gazet
I just wanted you to know
That baby, you the best
Wysoki mężczyzna, mający ok 183 cm wzrostu, niebieskie oczy i blond włosy. W towarzystwie przyjaciół i zaciszu własnego domu zapuszcza brodę, którą goli na poczet zdjęć do gazet i wydarzeń towarzyskich. Jowialny człowiek, który zazwyczaj uśmiecha się do wszystkich niezależnie od sytuacji.

Bertie Bott
#15
03.07.2024, 04:24  ✶  
Nie chciał się dłużej spierać z Philipem w kwestiach tego, czy latające dywany były możliwe do udomowienia, dlatego tylko pokiwał ostatecznie głową. Rozumiał przecież o co mu chodziło. Zwierzęta miały osobowości, zachcianki, niektórych rzeczy się bały, inne lubiły, no i miały te takie oczy, co jak się w nie spojrzało to się całkiem człowiekowi serce roztapiało z zachwytu. Jego inwentarza tak właśnie działał i nie ważne czy mowa było o jego psidwakach, krowie czy może trzminorkach i żadlibąkach. Ale może dlatego, że dostrzegał potencjał nawet w tych swoich najmniejszych podopiecznych, nawet w owadach, które niektórzy spychali do kategorii jakichś podzwierząt, tak uparcie wydawał się przekonany, że latające dywany mogłoby być fenomenalnymi zwierzątkami domowymi.

- Zawsze wydawało mi się, że trochę chodzi o to co gdyby taki magiczny przedmiot się... zapodział. Co jeśli taki samochód ktoś by zostawił w niemagicznej części Londynu i ktoś by go ukradł, a potem poleciał? W sensie jakiś mugol... - ale nie był pewien bo wbrew pozorom aż tak dobrze nie znał się na tym prawie dotyczącym mugolskich przedmiotów, które zostały zaklęte. Ale ograniczenie ewentualnych wypadków tego rodzaju wydawało się dość prawdopodobnym wytłumaczeniem. Przynajmniej dla niego.

Potem Bartie uśmiechnął się do przyjaciela dobrotliwie. Była to myśl, ale jakaś i niekoniecznie dobra, bo nie chodziło do końca o to kto patrzył, a na czym się jechało. Motocykl był klasyfikowany jako urządzenie mugolskie, a przez to nie ważne czy patrzył na niego czarodziej czy mugol - jeśli latał to czekało go dochodzenie z Ministerstwa, gdyby ktoś to tylko zgłosił.

- O, no proszę, trzecie miejsce. Bardzo ładnie, naprawdę. No i mam nadzieję, że trening się uda i będziesz miał dwa wspaniałe wierzchowce, które będą odnosić same sukcesy - Bott nigdy nie garnął się ani do hazardu, ani do wystawiania swoich podopiecznych w tego typu konkursach. Jego konie i abraskany wiodły sielskie życie, w którym niczego im nigdy nie brakowało i mogły robić co tylko chciały. Ale nie znaczyło to, że nie cieszył się na opowieści Notta, bo uśmiechał się przy tym wesoło, wyraźnie chłonąc całym sobą każde jego słowo.

Zrobili sobie wreszcie zdjęcie, a Bertie szczerzył się jak głupi do sera, czyli dokładnie tak jak zawsze. Z każdą kolejną chwilą jezioro wydawało się coraz ładniejsze, bo barwy pogłębiały się i nabierały na intensywności, chłonąc ciepłe odcienie zachodzącego słońca. To miejsce wydawało się takie spokojne, a dodatkowo tak dobre towarzystwo tylko polepszało całą tę chwilę.
- Chodź, usiądziemy - zachęcił Notta, samemu idąc do końca pomostu i siadając, zwieszając z niego nogi. Philip zaraz do niego dołączył i dwójka jeszcze przez pewien czas cieszyło się wspaniałymi widokami, rozmawiając o wszystkim co im tylko przyszło do głowy.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Philip Nott (2669), Pan Losu (88), Bertie Bott (2567)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa