- Ooo, naprawdę? - zainteresował wyraźnie, kiedy Nott wspomniał o dbaniu o dywany. - To w takim razie brzmi jak coś dla mnie. Leciałem kiedyś na takim, ale to było tyle. Może powinienem sobie taki sprawić? - zamyślił się, bo w sumie czemu by nie? Ta perspektywa wydawała mu się całkiem zabawna.
- Mój latający motocykl - zaczął, uśmiechając się lekko, chociaż w wyrazie tym było nieco zakłopotania. - Jest nielegalny - dokończył, przeczesując dłonią kosmyki jasnej czupryny. - Fakt, że nikt mnie jeszcze za niego nie spisał to cud i dość duża zasługa Alastora - przyznał bez większych problemów. Oprócz tego, Bott był zwyczajnie ostrożny i częściej jeździł swoim pojazdem tak jak Matka przykazała, zwyczajnie po ziemi, zamiast przecinać nim przestworza. Przezorny zawsze ubezpieczony, jak to się mówiło, a jemu z pewnych powodów zwyczajnie brakowało ikry, by ryzykować utratę ulubionego pojazdu.
- Ale jeśli chcesz się ścigać, to zawsze możemy zrobić to konno. Czy w zwykły, przyziemny sposób, czy przy pomocy wspomnianych przez ciebie Aetonanów - uśmiechnął się wesoło, na późniejszy pomysł Philipa by teleportować po statyw, zwyczajnie kiwając głową. Takie wspólne zdjęcie byłoby dla Bertiego idealną pamiątką z wyjazdu i nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób powstrzymywać przyjaciela.