• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#591
11.07.2024, 11:58  ✶  
Świeczki i kadzidła rodziny Mulciber

Charles pojawił się przy ojcu, tak, jak zapowiedział, i choć chciał giąć kark przed Richardem, to nie zamierzał robić złej miny do klientów. Uśmiechnął się lekko do obecnego przy stoisku klienta, choć Niela nigdy wcześniej nie spotkał. Jakiż ten chłopak był chudy! W głowie Charliego odezwały się wręcz babcine myśli, a z nimi chęć obdarowania chuderlaka chociażby ciasteczkiem, ale przy sobie nie miał nawet połowy kociołkowego pieguska. Zresztą, mogłoby to nie wyglądać zbyt dobrze. Klient przyszedł po świecie i kadzidła, nie po opinie na temat swojego wyglądu, nieważne jak mizernego.

Na stoisku zawsze było coś do zrobienia, nawet jeśli wydawało się, że wszystko było w jak najlepszym porządku. Można było poprawić ustawienie świec, naciągnąć obrus, przeliczyć galeony, sprawdzić stan zapasów - zupełnie jak w pełnoprawnym sklepie! Charles ograniczył się jednak do przestawienia paru świec i pudełek kadzideł, tak, jak wydawało mu się, że będzie lepiej. Równiej. Bardziej odpowiednio. Musiał zająć czymś ręce, gdy ojciec rozmawiał z klientem.

- Tak, Leo został z Sophie. - Odpowiedział Richardowi, gdy miał już ku temu okazję, bez wcinania się w rozmowę z panem Enferem. - Lyssa poszła z ciocią obejrzeć inne stoiska. Mogę powiedzieć Leonardowi, żeby wrócił do domu, mieć oko na wuja? - Zaproponował, podnosząc znów wzrok na ojca. - Jak się wuj czuje?
ceaseless watcher
Vigilo, opperior, Audio.
Średniego wzrostu czarodziej (176cm), ubrany w modne szaty, szpakowate loki sięgają mu za ucho, a na twarzy nosi dość długi zarost, broda jest w wielu miejscach siwa. Emanuje od niego bardzo niespokojna energia.

Morpheus Longbottom
#592
11.07.2024, 13:08  ✶  
Daje się okładać Millie i uciekam ze sceny

Morpheus może nie był najlepszymi artystą scenicznymi, ale przez większość życia udawał, że jest całkowicie heteroseksualny i wychodziło mu to na tyle, aby utrzymać nieposzlakowaną reputację, przynajmniej w tym zakresie. Nie było natomiast niczego gorszego i bardziej żenującego do oglądania, niż niechętny asystent, więc trwał w firmowym uśmiechu Longbottomów, tak charakterystycznym, że wystarczyło wżenić się w rodzinę, aby go nabyć. Obligatoryjny dla nazwiska.

Stanął więc w udawane szranki z Millie, robiąc pozę wyjściową z klubu pojedynków jego ojca, byłby dumny z podręcznikowego podejścia i pięknie dostał czerwonym brokatem prosto w twarz. Czerwony blask pięknie pasował do jego szala i tym się pocieszał, ścierając z twarzy i ust drobinki. Bez względu na zaklęcia, znał antymagiczne właściwości tego paskudztwa. Czy po praniu czy w szorowaniu, resztki znajdzie jeszcze za dwa lata, w nowym domu, nie majac na sobie nic z ubrań, które miał obecnie na sobie.

Po raz kolejny się skłonił, licząc że to koniec i jak zwykle się przeliczył. Ryzyko było wykalkulowane, ale okazuje się, nie był zbyt dobry z matematyki. Miał o ochotę udusić Millie i najgorsze było to, że miał ku temu okazję. Zawahał się, czując podstęp i wzniósł oczy ku niebu, słysząc, jak go zachęca, więc zrobił pierwszą rzecz, która przyszła mu do głowy i zrobił mu tak, jak robili mu za często bracia, tarmosząc fryzurę.

Bardzo tego pożałował, gdy ból rozbłysnął mu najpierw w okolicy nerki, następnie na twarzy i na końcu między nogami. Drink, który wypił z Verą podszedł mu do gardła. Świetnie, świetnie. Z drugiej strony, będzie wspaniałym błaznem dla publiczności i kiedy wpakuje komuś miecz na wylot, jego ofiara nieźle się zdziwi.

Zebrał się szybciej, niż przeszedł ból, dobre maniery trzymały się go nawet w takich sytuacjach, dobrze ćwiczył.

— I należy pamiętać, stężenie złośliwości jest większe w małym ciele — zażartował do publiczności, pstryknął Millie w czoło i stworzył trzy manekiny, nie zamierzał być kozłem ofiarnym małej Moody.

Pożegnał się, skinął głową McGonagall, Isaacowi i trzeciemu uczestnikowi. Chciał jak najszybciej pozbyć się z siebie większości brokatu i znaleźć Verę.



And when I call you come home
A bird  in your teeth
the end is here
Dama z Lumos
Kasztanowe włosy zwykle ma ciasno spięte, odsłaniając bladą, trochę piegowatą twarz. Oczy ma jasne, o uważnym spojrzeniu. Około metr sześćdziesiąt dziewięć wzrostu.

Florence Bulstrode
#593
11.07.2024, 14:45  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.07.2024, 14:45 przez Florence Bulstrode.)  
Magiczne różności -> stoisko pani Zamfir

- Jeszcze po jednej butelce, proszę – powiedziała Florence, odliczyła zapłatę, a potem ostrożnie włożyła wręczone jej opakowanie do swojej pojemnej torebki. Ostatni raz przesunęła wzrokiem po wystawionych wyrobach, doceniając kunszt wykonania, ale że sama nie nosiła wiele ozdób, ostatecznie podziękowała właścicielom stoiska za obsługę i odeszła wraz z bratem dalej. – Wygląda na to, że przy winach jest spory tłum, chyba je podaruję – zdecydowała, bo i nie zależało jej na winach szczególnie mocno: zawsze mogła takie kupić na Pokątnej w innym terminie, nie była wielbicielką konkretnej marki. Ewentualnie podejdzie później, gdy obsługująca stoisko kobieta nie będzie zajęta.

Ruszyli powoli dalej, i nawet miała zaproponować zebranie się już do domu, gdy jej wzrok padł na jeszcze jedno ze stoisk.
– Zdawałeś się rozczarowany, że nie ma możliwości zakupu cytrynówki. Może to ci ją zastąpi? – zasugerowała, przystając przy straganie, na którym swoje wyroby wystawiała pani Zamfir i sięgając po jedną z butelek, aby pokazać ją bratu. Znów ani bułgarskie, mocne alkohole, ani barwne chusty, nie były do końca w gustach Florence, preferującej raczej wino i szampana, gdy szło o trunek, i bardziej stonowane barwy, gdy szło o ubiór, ale pomyślała, że rakija domowej produkcji z ziołem czy miodem może zainteresować Atreusa. On wprawdzie też chętnie popijał drogie wina, zapewne jeszcze chętniej drogą whisky czy brandy, ale choćby to, jak szybko sięgał po cytrynówkę, pokazywało, że przepadał za próbowaniem nowych rzeczy.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#594
11.07.2024, 19:24  ✶  
Południowe stragany -> Kosmetyki Potterów

Świeczka została zakupiona i mógł lecieć dalej. W plecaku nie miał praktycznie nic po tym, jak wszystko odniósł do domu. Mógł się obłowić, nie chciał, ale mógł, a to się liczy.
Przeszedł dalej do kolejnych straganów z zaciekawieniem wchodząc do jednego z namiotów. Nie rozróżniał do końca nazw i nazwisk, więc podchodził do stanowisk na ślepo jeśli nie miały na swoim szyldzie ,,Świece", ,,Mazidła", ,,Wina". Tutaj mógł się domyślać co sprzedawali.
Kosmetykom nie ufał, nie po tym felernym kaktusie, którego ukochał, ale jednak wolał nie powtarzać tamtego doświadczenia. Rozejrzał się pobieżnie po tym co mają w ofercie, to mu się podobało, tamto też... Niepewność jednak żyła w nim całkiem porządnie, dlatego zdecydował się podejść do sprzedawczyni, aby dopytać o pewne rzeczy.
- Dzień dobry. Mam pytanie. Czy wasze wyroby mają jakieś skutki uboczne? Zdarzyło mi się, że po użyciu pewnych rzeczy wyrastały różne rośliny na skórze... Tak więc pytam czy te rzeczy są sprawdzone, czy może oczekiwać jakichś niespodzianek. - nie chciał aby poczuli, że ich obraża czy cokolwiek w tym stylu, chciał się tylko upewnić.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#595
11.07.2024, 20:31  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.07.2024, 20:32 przez Jonathan Selwyn.)  
Stragan Potterów

– Pani Longbottom, muszę powiedzieć, że zna się pani doskonale na dostosowaniu perfum pod danego klienta – rzucił wesoło, bo właśnie miał się pytać, czy nie miała przypadkiem czegoś takiego, jak orientalny zapach, idealny dla energicznych, pewnych siebie mężczyzn, którzy lubią nieprzewidywalne kompozycje. – Chyba w takim razie chętnie go przetestuję. I jeszcze jestem ciekawy tego zapachu na prezent, o którym pani wspomniała. Akurat wyjeżdżam wkrótce z pewną damą na weekend i mam dziwne przeczucie, że przyda mi się coś na potencjalne przeprosiny. Anthony, masz rację, ta czarna herbata będzie dla ciebie idealna, a odmówienie Longbottomom to przepis na porażkę – rzucił, ale wtedy jego ulubiona personifikacja Hadesa, postanowiła go porzucić, do czego chyba powinien być już przyzwyczajony patrząc na to ile razy działo się to w te wakacje w pracy. – No dobrze. Mój drogi Odyseuszu, będę usychał z tęsknoty, ale rozumiem, że masz innych przyjaciół. – dodał jeszcze absolutnie nie na poważnie, a potem powrócił spojrzeniem do Brenny. — To co może mi pani powiedzieć o tej najnowszej kolekcji?
W tym momencie do stoiska podszedł jakiś kolejny czarodziej, którego Jonathan nieszczególnie kojarzył, ale gdy tylko usłyszał jego słowa, Selwyn zrobił minę, która oscylowała pomiędzy rozbawieniem, zaskoczeniem, a nadzieją na to, że ktoś będzie z kimś zaraz walczyć, bo podchodzić do straganu Potterów i pytać, czy ich kosmetyki są sprawdzone, to trochę tak, jakby podchodzić do Ollivanderów i pytać, czy ich różdżki na pewno nie są lewe.
– Oh, jak to dobrze widzieć, że dzisiejsza młodzież przekłada odwagę, nad wszystkie inne cechy, promowane przez naszą drogą placówkę edukacyjną– skomentował jedynie, wciąż z szerokim uśmiechem na ustach.
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#596
11.07.2024, 21:23  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 11.07.2024, 21:26 przez Brenna Longbottom.)  
Stragan Potterów, Brenna wciska perfumy Jonathanowi, pomocnik Elisy Tedy odpowiada Neilowi

Jonathan, Anthony
Trochę strzelała, trochę polegała na tym, co mówiła o swoich recepturach matka, trochę po doświadczeniach z wybieraniem prezentów dla bliskich, a trochę chodziło o własne obserwacje. Shafiq i Selwyn byli oboje artystycznymi duszami, ale każda na swój własny sposób. Brenna miewała skłonności do analizowania - i analizując tutaj sądziła, że Anthony światu chciał pokazywać się jako mężczyzna szykowany, ale i stonowany, osoba może skłonna do odrobiny ekstrawagancji, przede wszystkim jedna będąca poważnym, właściwym człowiekiem na właściwym miejscu.
Jonathan miał w sobie więcej szaleństwa, a przynajmniej on chciał, by świat to dostrzegał. Lubił błyszczeć, lubił zwracać na siebie uwagę, lubił zaskakiwać i wyróżniać się na tle innych. Dlatego Anthonyemu podsuwała zapachy luksusowe, może odrobinę nietypowe, ale stonowane - Jonathanowi te, które określano jako odważniejsze, kompozycje mocniejsze, rzecz jasna nie wpadające w żadną przesadę, niegodną Potterów.
- Takich klientów lubimy, panie Shafiq - odparła wesoło. - Tedy, zapakuj proszę dla pana Shafiqa buteleczkę Zieleni Potterów i Cedrowy sen - poprosiła Tedy'ego Morgana, pomocnika i ucznia matki przy okazji. - Doskonały wybór, mam nadzieję, że będzie pan zadowolony – dorzuciła jeszcze, nim Tedy podał mu opakowania w eleganckiej, wygodnej do noszenia torbie.
– Jestem w końcu w połowie Potterówną, panie Selwyn – dodała, uśmiechając się nieco figlarnie do Jonathana i czym prędzej podsunęła mu próbkę zapachu. – Na przeprosiny, tak? Polecić coś uniwersalnego, czy może jakieś konkretne zapachy? Albo w jakiś sposób ją pan opisze? Tutaj mamy na przykład kwiatowo – drzewny zapach, bardzo świeży, idealny na przeprosiny, cytrus, jaśmin i drzewo bursztynowe – wyliczyła, wyciągając próbownik jednej z droższych kompozycji zapachowych, ale takiej, która była zdaniem Brenny stosunkowo „bezpieczna”: nie jakoś ogromnie ekstrawagancka, nie słaba, ale też nie nazbyt ciężka. Dobrać perfumy wiedząc tylko, że miałyby być na przeprosiny (nie pytała nawet dlaczego Jonathan zakładał, że będzie przepraszał, to w końcu Jonathan) stanowiło jednak duże wyzwanie. – Ewentualnie ulubiony produkt większości naszych klientek, Panna Potter, świeża kompozycja, owoce orientalne czyli pomarańcza, grejpfrut i bergamotka, do tego paczula, wanilia, jaśmin i wetwier… ale ja nie będę kręcić, Johny, zawsze uważałam, że to pachnie jak sok owocowy – powiedziała Brenna, przy ostatnich słowach zniżając głos do konspiracyjnego szeptu. Te perfumy sprzedawały się doskonale, ale Brenna nie pojmowała ich popularności. – Hm… to czym spryskała mnie matka chyba będzie za delikatne na przeprosiny – dodała, sięgając po kolejny tester. – Dla wielbicielek mocniejszych zapachów mamy tutaj nieco cięższe perfumy, idealne dla kobiet, które lubią zapadać w pamięć, bogata kompozycja, w jej skład wchodzą między innymi ambra, piżma, irysy oraz cedr…
Urwała, kiedy podszedł kolejny klient i uśmiechnęła z pewnym rozbawieniem na komentarz.
– Tedy, zajmiesz się panem?

Neil
Do Neila podszedł więc Tedy, pomocnik pani Potter, młody chłopak z Doliny. Zdawał się trochę oburzony samą insynuacją, że mogliby sprzedawać felerne produkty, ale skrywał to całkiem nieźle. Ach, dobrze, że nie usłyszała tego pani Potter! Wszak sprzedawali kosmetyki z wyższej półki, tanich rzeczy tu nie było, co najwyżej te przystępne cenowo!
– Efekty uboczne mogą się pojawić tylko w przypadku reakcji alergicznej – wyjaśnił uprzejmie, biorąc jedną buteleczkę szamponu i obracając ją, aby pokazać klientowi etykietę. – Wszystkie potencjalne alergeny można znaleźć tutaj, w dolnej części etykiety z tyłu opakowania. Jeżeli produkt ma działanie magiczne, jest ono wyraźnie opisane o tutaj, większymi literami.


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#597
11.07.2024, 22:50  ✶  
Świeczki i kadzidła rodziny Mulciber

Podczas kończenia obsługiwania młodego chłopaka, Richard spostrzegł, że syn zaczyna cokolwiek robić przy stoisku. Dopiero co sam poukładał kadzidełka i świece, które krzywo leżały.

- Zostaw. Dopiero co sam układałem.
Zwrócił uwagę Charlesowi, na razie woląc, aby niczego więcej już nie dotykał. Póki nie wyjaśnią kilku ważnych zasad. Nawet spojrzał karcąco i poważnie, mając nadzieję, że chłopak go posłucha.
- Usiądź.
Polecił, aby zajął miejsce na jednej z wolnych skrzyń. Po czym skupił się na kliencie, zagadując przy okazji Charlesa, aby upewnić się o jego obecności przy stoisku Sophie. Przy okazji dowiedział się, gdzie udała Lorien i Lyssa. Dobrze, że ktokolwiek był przy Lorien i nie zostawił jej samej w podróży po straganach. Jeszcze ptaszek się im zgubi.
- Doszedł do siebie na tyle, że postanowił sam wrócić i odpocząć. Na razie niech mu nikt nie przeszkadza.
Odpowiedział ze spokojem, ale też z wyraźnym naciskiem, aby nie przeszkadzać jego bratu. Co tym samym tyczyło się również Leonarda. Wewnętrznie Richard miał wciąż obawy o zdrowie brata. Mocno zaniepokoiło go to, co widział jakiś czas temu. Wpatrując się w to miejsce przy stoisku, wciąż miał obraz osłabionego Roberta przez atak. Nie obawiał się tego, że Robert będzie sam w kamienicy. Były tam skrzaty. Gdyby coś się stało, wiedzieli gdzie szukać Richarda.

Tak też udzielając odpowiedzi synowi, obsłużeni klienci oddalili się od ich stoiska. Zostali na razie sami.

Richard zanotował w zeszycie co zostało sprzedane i w jakiej ilości. Statystyki były im potrzebne. Po dokonaniu czynności, zamknął zeszyt i usiadł na wolnej skrzyni obok.

- Powiedz mi Charles. Skąd w ogóle pomysł na… chujowe świeczki?
Zapytał syna wprost, oczekując szczerej odpowiedzi. Podejmując się rozmowy tak, żeby była odbyta między nimi. Jeżeli oczywiście Charles posłuchał go i siedział obok. Chciał porozmawiać z nim teraz na spokojnie w tej sprawie. Może tym razem chłopak będzie bardziej otwarty? Dostrzegł, że się uspokoił odkąd zostawił go przy stoisku Sophie.
Kolorowy ptak

Neil Enfer
#598
11.07.2024, 23:45  ✶  
Południowe stragany -> Kosmetyki Potterów -> Mulciber Moonshine

Obsługa co jak co była pierwsza klasa, ale co poradzić? W końcu takie festyny to okazja do zarobienia porządnej sumy pieniędzy, normalne więc, że dbali o klienta. Uśmiechnął się więc do mężczyzny, widząc jego oburzenie. Czy może mu się to przewidziało? Niektórzy mieli takie twarze po prostu, a może to zwyczajnie anglik. Nie połączył wątków, wychodząc z założenia, że przecież wiele magicznych środków może mieć nieprzewidziane działania, takie zazwyczaj mu się trafiały, chyba, że robił coś sam. No dobra, nie zawsze to co robił sam działało, ale jednak nigdy po własnoręcznie robionym szamponie nie urósł mu na głowie kaktus, jeszcze.
Zerknął za jego dłonią i zaraz nachylił się aby spojrzeć bliżej na pokazaną buteleczkę. Zmrużonymi lekko oczyma przeczytał etykietkę. Huh. Przeniósł wzrok z butelki na chłopaka.
- Rozumiem, dziękuję. - z uśmiechem skinął głową i odwrócił się, aby dalej poprzyglądać się trochę ofercie. Może trochę próbował złapać dla siebie, jakieś ciekawe połączenia, które mógłby przetestować we własnym zakresie. W końcu czerpanie inspiracji to nie jest kradzież pomysłów.
Zebrał pomysły i jeszcze raz skinął głową obsłudze zanim odszedł od stoiska idąc dalej na polowania. Co jeszcze tu zobaczy? Co znajdzie? Może jakieś dobre cukierki? Albo... Alkohol.
Zerknął na stanowisko Moonshine i przechylił lekko głowę. Cytrynówka, co? Ale... Tylko cytrynówka? Nic innego? Najwidoczniej są bardzo wyspecjalizowani w tym konkretnym alkoholu. Warto jednak było zapytać.
- Przepraszam, nie macie tu miodówki? - zagadał, wątpiąc w pozytywną odpowiedź, bo jakby miodówkę mieli, to na pewno ją tez by tu wystawiali.
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#599
12.07.2024, 00:04  ✶  
Świeczki i kadzidła rodziny Mulciber

Charlie zdążył przestawić ledwie parę kartoników kadzideł i zabierał się za większe świeczki, gdy ojciec upomniał go w tak szorstki sposób. Młody cofnął ręce, nie chcąc podpaść ojcu jeszcze bardziej, choć wciąż uważał, że wystawka stała krzywo. Ani w półokręgu, ani w linii!

Nie było powodu, by stawiać opór. Charles usiadł na skrzyni i grzecznie złożył ręce na kolanach, czekając, aż uwaga Richarda będzie należała wyłącznie do niego. W tym momencie rozumiał, że nie jest ważniejszy od klientów. Nigdzie się nie spieszył, mógł poczekać.

- Rozumiem. - Podsumował sprawę Roberta i nawet nie musiał zgadywać, że to on byłby największą przeszkadzajką dla odpoczywającego wuja. Przez najbliższe dni będzie musiał go unikać dla dobra ich obu.

Przesunął się delikatnie, robiąc ojcu więcej miejsca, nawet jeśli na jego skrzyni nie było już przestrzeni dla drugiej pary pośladków. Obaj byli spokojniejsi niż jeszcze parę chwil temu, a wcześniejsze wsparcie pokazane przez Richarda sprawiło, że syn nie musiał na nowo gryźć że stresu paznokci lub wybuchać płaczem. Mogli rozmawiać.

- Sam nie wiem. Kształt miał być żartem pasującym do właściwości. - Wyjaśnił cicho. - Ostrygi mandżurskie wpadły mi w ręce w zakładzie wuja, słoik był wciśnięty na tył półki i cały zakurzony, więc nieużywany, nie widziałem tych ostryg w żadnym przepisie... Więc pomyślałem, że mogę je wykorzystać. Oczywiście zamierzałem za nie zapłacić, oddać z pierwszej wypłaty. - Nauczono go uczciwości. - Odświeżyć zapas, można powiedzieć. Tych świeczek miał nikt nie zobaczyć, ale tato... Z dochodu za te penisy kupię ze trzy słoiki ostryg, jeśli nie więcej. To może być dobry pomysł, otworzyć taką ofertę?

Kurzące się składniki zostały wykorzystane i przerobione na pieniądze, ale Charlie nie sądził, by ojciec pochwalił go za ten niespodziewany zysk.
Queen of May
But green is the color of earth,
of living things, of life.

And of rot.
Jasnoniebieskie oczy, brązowe włosy i jasna, posiadająca nieliczne piegi cera. 168 wzrostu, o szczupłej sylwetce. Wokół niej unosi się intensywny aromat ziół i zapachowych świec. Dłonie w niektórych miejscach ma permanentnie odbarwione od eliksiralnych składników i roślin którymi się zajmuje.

Dora Crawford
#600
12.07.2024, 03:23  ✶  
wchodze na scene i bije manekina
mam złote włosy od waty cukrowej

Dora uśmiechnęła się do mężczyzny, który zaczął ją obsługiwać przy stanowisku Mulciberów. Oddzieliła właściwą kwotę, która należała się za zakupione przez nią świece, podała mu ją, a potem odebrała ładnie zapakowane zakupy i schowała je do torby. Następnie pożegnała się grzecznie i ruszyła dalej w swoją stronę.

Palce znowu zaczepiły się na wacie cukrowej, kiedy Dora przeszła wzdłuż straganów, nieco bliżej samej widowni, żeby mieć lepszy ogląd na to co działo się na scenie. Pokaz Millie był naprawdę porywający i to nawet nie chodziło o to, jak dobrze wykonywała kolejne ruchy, ale też jak świetnie wydawała się porywać widownię. Albo zwyczajnie to Dorze się podobało jej gadanie.

Podczas tego fenomenalnego pokazu samoobrony, Crawley zdążyła zjeść resztkę swojej waty, wyrzucić patyczek do pobliskiego kosza, a potem wytrzeć ręce. Konkurs został ogłoszony, zasady przedstawione, a potem rozległo się zaproszenie na scenę, na które Menodora podniosła wesoło rękę ku górze, zgłaszając się na ochotnika.

Weszła na scenę, odrobinę tylko może spłoszona faktem, że teraz znalazła się przed oczami wszystkich zebranych na widowni. Uśmiechnęła się do Millie leciutko, może odrobinę bardziej nieśmiało jak zazwyczaj, a potem zajęła miejsce przed ostatnim wolnym manekinem. Jak to szło?

Odwinąć się z łokcia w splot słoneczny, potem pięta w śródstopie, kolejnym elementem było uderzenie drugim łokciem w nos, a na koniec pięść prosto między nogi. Crawley nigdy się chyba w życiu nie biła. Ani na poważnie, ani z manekinem, niemniej jednak postarała się jak najdokładniej odtworzyć ruchy Moody, które widziała przed chwilą.

na percepcje
Rzut O 1d100 - 12
Akcja nieudana

na af
Rzut O 1d100 - 7
Akcja nieudana


The woods are lovely, dark and deep, 
But I have promises to keep, 
And miles to go before I sleep.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): « Wstecz 1 … 58 59 60 61 62 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa