• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[19.07.1972r.] No przecież dosięgnę! | Richard & Lorien

[19.07.1972r.] No przecież dosięgnę! | Richard & Lorien
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#11
25.05.2024, 16:05  ✶  

Niestety, bardzo ważne sprawy ściągały go jedynie na kilka dni i wracał z powrotem do Londynu. Kiedyś bywało odwrotnie i pojawiał się w Angli ledwie na kilka dni, jeżeli nie dłużej. Jeżeli Lorien chciała i jego okres przeczekać, może się go nie doczekać.
Funkcjonowanie i życie pod jednym dachem z identycznymi mężczyznami, może być dla niektórych frustrujące, ale też i zabawne. Richarda to bawiło za każdym razem, gdy był mylony z bratem. W zależności od sytuacji i osoby, z którą przychodzi mu rozmawiać, wyprowadzał z błędu.

Zapalił papierosa i skupił uwagę na Lorien, która podeszła kładąc na biurko swoją zdobycz z wysokiej dla niej półki, kiedy on mógłby jej to ściągnąć bez problemu. Nie szukała śmierci, ale precedensów podatkowych.

- Faktycznie. Gorzej. Jeżeli połączy się jedno z drugim.
Skomentował żartobliwie, co prawda, żeby nie odebrała tego tak, jakoby liczył, że zdejmowane z półki podatki by ją zabiły na miejscu w bibliotece. Wspaniały opis przyczyny śmierci.

Nie zagłębiał się po co jej te książki i co chciała z nimi robić. Tutaj w sumie mogłaby znaleźć wszystko, co potrzebowała. Ojciec zadbał o odpowiednią kolekcję podręczników, ksiąg i wielu innych egzemplarzy. Choć nie wszystkie nadal regały były pełne, to na pewno większość, odkąd sam pamiętał, jak bratu sprowadzał sporo książek ze Skandynawii.

- Sophie ostatnio mnie unika. Najpewniej moja obecność na waszej herbatce by jej nie pomogła.
Przyznał. Sam zauważył, że odkąd odkrył produkcję alkoholu bratanicy w pokoju i zgłosił to bratu, na czas posprzątania bałaganu unikała go. Bądź udawała, że go nie widzi. Odzywała się przy nim tylko, jeżeli o coś zapytał.

Usiadł sobie na fotelu za biurkiem i zaciągnął się papierosem. Spojrzał na Lorien, zauważając, jakby coś od niego oczekiwała?

- Chcesz mi coś powiedzieć?
Zapytał. Być może nie tak brzmiało pytanie, jakie chciała usłyszeć. A może tak? Był spostrzegawczy, więc pozwolił jej mówić. Może chciała mu przekazać coś, czego Sophie nie chciała powiedzieć jemu? Czy może miała w głowie podjęcie innego zupełnie tematu?
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#12
28.05.2024, 16:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.05.2024, 16:21 przez Lorien Mulciber.)  
Zginęła robiąc to co kochała najbardziej - tuszując przestępstwa podatkowe. Brzmiało to co najmniej “cool” i z pewnością siedemnastoletnia Crouch byłaby tym faktem zachwycona. Trzydziestotrzyletnia Mulciber już nieco mniej. Zwłaszcza kiedy chcąc nie chcąc była w całą sprawę nielegalnej produkcji alkoholu wplątana.
Sędziowie Wizengamotu musieli być czyści jak łza. Tego ją zawsze uczono - nie wolno im popełnić błędu, zwątpić w prawo czy przymknąć na pewne rzeczy oko. Inaczej stawali się równie winni co ci, których oceniali. A jednak - siedziała tu po nocach próbując uratować dobre imię pasierbicy, która “przez przypadek popełniła całkiem duże upsi daisy”.

- Czy chcę? Niekoniecznie.- Stwierdziła wyjątkowo uczciwie i bez owijania w bawełnę.- Ale próbuję zrozumieć jedną rzecz…- Zniżyła głos na tyle, żeby nawet ktoś dociskający ucho do zamkniętych drzwi nie był w stanie usłyszeć tej rozmowy.- Sophie rzeczywiście cię unika. Uważa i ciebie i skrzaty za konfidentów, którzy sprzedali ją ojcu. Przez pół nocy panikowała mi przy stole jakbyście ją mieli obedrzeć ze skóry za stłuczoną butelkę. A potem stwierdziła, że wolałaby zesłanie do Azkabanu niż spędzenie z tobą i Robertem chwili sam na sam.- Uniosła lekko dłoń do góry, dając znać, żeby jej jednak nie przerywał jeśli miał taki zamiar. Tak na wszelki wypadek.- Tyle strachu w jednym, nastoletnim dziecku... A mimo wszystko, dalej żaden z was nie był w stanie jej wyperswadować tego kretyńskiego “pomysłu na biznes” z głowy?
W tak zwanym międzyczasie, odsunęła część papierów i przysiadła na blacie biurka. Założyła nogę na nogę, pozwalając jednej ze szpilek spaść na podłogę z cichym “łup”.

Lorien nie znała się jakoś szczególnie na produkcji i dystrybucji wysokiej klasy alkoholi. Ale produkowany po nocy w pokoju przez nastolatkę bimber z pewnością do takich nie należał.
Od tego się zaczynało, prawda? Najpierw cytrynówka, potem hazard, czarna magia... Rzut beretem do uliczek Nokturnu, a stamtąd prosta droga do kompletnego moralnego upadku.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#13
29.05.2024, 16:40  ✶  

Trudno stwierdzić, czy to był przypadek, ze stworzeniem własnej działalności, bez znajomości przepisów i prawa. Bez odpowiedniego szkolenia i przygotowań. Sophie zabrała się do swojego biznesu, jak dziecko do sprzedawania lemoniady cytrynowej przed swoim domem na podwórku.

Oparł się wygodniej o oparcie fotela, zaciągnąwszy ponownie papierosem, strzepując po chwili w popielniczce, zwrócił uwagę na Lorien, która podjęła dalej temat dotyczący biznesu Sophie. Chcąc coś zrozumieć. Zaczęła od potwierdzenia faktu, że Sophie go unika. Został właśnie zniżony do poziomu skrzatów i nazwany konfidentem. I oczywiście dziecięca zagrywka, jak to jest przez ojca i jego brata krzywdzona, obdzierana ze skóry. ”I co jeszcze nawymyślała?” – pomyślał, zastanawiając ile jeszcze nieprawdy sprzedała Lorien. Żaden z nich jej nie uderzył. Dostała jedynie słowne uwagi. A że była wrażliwa, na to nic nie poradzą. Richard słuchając westchnął.

Miał się już odnieść do tego wszystkiego. Zdążył jedynie otworzyć usta i zobaczył uniesioną dłoń Lorien, jakby kazała mu się jeszcze nie odzywać. Zamknął usta. Poczekał aż skończy się produkować. Aż zarzuciła mu coś, na co nie miał szczerze powiedziawszy wpływu.

- Ku przypomnieniu. Sophie nie jest moją córką. Mogę zwrócić uwagę, okazać swoje niezadowolenie, ale to Robert decyduje o jej przyszłości. Nie ja.
Odparł poważnie na jej zarzut.
- Zgadzam się, że ten biznes nie powinien mieć w ogóle miejsca w naszej rodzinie. Dziewczynie w jej wieku nie przystoi tym się zajmować. Pomijając już to, że jest na to za młoda. Nie posiada doświadczenia. Zabrała się do tego od najgorszej strony. Gdybym ja był jej ojcem, ten biznes skończyłby od razu w jej pokoju.
Zamiast tego, złamał obietnice jej złożoną i powiedział o wszystkim Robertowi. Gdyby nie zareagowali dość szybko, mogliby oni sami ponieść konsekwencje za nielegalną produkcję alkoholu, rozprowadzaną publicznie i jawnie bez przebadania produktu. Nie posiadania umów, licencji, opłat i tak dalej.
- Pochwaliła się, że zaczęła produkcję bez wiedzy i konsultowania tego z Robertem?
Teraz on zadał pytanie. Czy Lorien było o tym coś wiadomo? Poza tym, że produkcja cytrynówki była odkryta w pokoju nastoletniej dziewczynki?
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#14
13.06.2024, 09:46  ✶  
Sophie była Mulciberówną.
Ponoć tym młodszym, lepszym pokoleniem. Świat patrzył na nich wszystkich przez jej pryzmat. I co widział? Dziecko, które postanowiło rozstawić swoją budkę z lemoniadą na środku podwórka i nawoływać sąsiadów do spróbowania. Może to była kwestia innego podejścia do życia, ale Lorien nie potrafiła tego pojąć.
Jeśli dziewczyna już tak bardzo nie chciała iść typową ścieżką czystokrwistej dziedziczki i oddać się małżeństwu, skoro tak bardzo chciała zabłysnąć, zrobić karierę - dlaczego nie wybrała stabilniejszej opcji? Świat jak nigdy stał otworem dla młodych i ambitnych czarownic. Tymczasem jej pasierbica rzucała się głową naprzód na złamanie karku do mętnego basenu, a potem zdawała się czuć zdradzona i oszukana, gdy ktoś ją ratował przed utopieniem się.

Nie przerywała szwagrowi, tak jak on nie przerwał wcześniej jej. Mimo to dało się zauważyć jej rosnącą irytację na twwarzy kobiety, gdy oświadczył, że tak naprawdę nie ma nic w tej sprawie do powiedzenia.
Bzurda.
Po prostu to do niej absolutnie nie przemawiało. Ta cała piękna spychologia i umywanie rąk od problemu. Równie dobrze Richard mógł wrócić do Norwegii i stamtąd dorzucać swoje pięć knutów.
- Ku przypomnieniu. Mówimy tu o twoim rodzonym bracie i jego córce. Krew z krwi, Richardzie. Skoro nie potrafisz mu wskazać oczywistych błędów, nie wiem po co tu jesteś.- Odparła podobnie poważnym tonem - rzeczowo i konkretnie.
Ale przynajmniej w tej jednej kwestii się zgadzali - co samo w sobie było dość wyjątkową sytuacją. Dziewczęta z dobrych domów nie powinny zajmować się tego typu biznesami.
A już na pewno nie powinny tego robić mając mleko pod nosem i kompletnie nie znając się na prawie. Nawet wśród prawników i sędziów brytyjskie prawo podatkowe budziło grozę. Jeden niewłaściwy podpis, zła deklaracja, kiepski dzień pani w okienku i lądowało się z tysiącami galeonów długu albo i wyrokiem.
Dura lex, sed lex.
- Tak, przyznała się.- Skinęła lekko głową. Co do tego, że Sophie była beznadziejnym kłamcą nie było wątpliwości. To było oczywiste, że chciała wszystko ukryć skoro to Richard doniósł do Roberta o całej sprawie.- Nie wiem co jej strzeliło do głowy, ale tym bardziej już wtedy ten proceder powinien zostać ukrócony.- Stwierdziła. Łatwo było Lorien gdybać co “powinno” a co “nie powinno” być zrobione w tej sprawie. Głównie dlatego, że nie miała z nią nic wspólnego, wciągnięta pod sam koniec, gdy większość emocji już cichła.- Bogom niech będą dzięki, że nikogo nie otruła. Umowy można odkręcić i co najwyżej nabawić się złej reputacji; rachunki z Munga i koszty administracyjne Wizengamotu by ją pożarły.- Westchnęła pocierając zmęczona skroń.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#15
20.06.2024, 13:50  ✶  

Sophie posiadała talent krawiecki. Richard błędnie sądził, ze będzie ona bardziej swoje umiejętności rozwijać pod karierę krawcowej, a później może i założyłaby własny butik? Bardziej do niej mogło przemawiać, niż produkcja cytrynówki, którą wszystkich niemal zaskoczyła.

Richard dostrzegł irytację na twarzy Lorien, lecz nie przejmował się tym jej rodzajem reakcji na swoją odpowiedź. Odgryzła mu się tym samym, Jej słowa były co prawda nie na miejscu. Szczególnie ostatnie zdanie jakie wypowiedziała "Skoro nie potrafisz mu wskazać oczywistych błędów, nie wiem po co tu jesteś." Po co on tutaj jest?

- Nawet jakbym wskazał te błędy, Robert i tak zrobi co sam uważa. 
"Tak samo było z Waszym ślubem" – dokończył w myślach. Odparł dość poważnie, nie drążąc tematu głębiej na temat swojego udziału w wychowywaniu córki przez brata.
- Jestem tu po to, aby pomagać mu w interesach, nie w wychowywaniu jego córki.
Dodał jeszcze ogólnikowo w odpowiedzi na jej zarzut swojej obecności w tej kamienicy. Odniósł się ogólnikowo, gdyż nie musiała znać szczegółów powrotu Richarda do kraju. Czy jej się to podobało czy nie, musiała zaakceptować to, że mieszkają razem pod jednym dachem.

Zgadzali się chyba jedynie w kwestii obranej ścieżki kariery Sophie, że lepiej aby zajęła się innym biznesem a nie produkcją alkoholu. Lecz skoro Robert dał jej zgodę, nie mieli nic do gadania. Richard po sobie wiedział, jak trudno i jemu było walczyć o możliwość rozwijania kariery we własnym wybranym kierunku niż narzuconym przez jego ojca. I choć Sophie nie była jego córką, nie odpowiadało mu to, co robiła, nie zabraniał jej jako wuj. Skoro miała zgodę swojego ojca.
Zaciągnął się ponownie papierosem

- Ma szczęście, że do tego nie doszło. Albo nie chce nam o tym powiedzieć, jeżeli miało to miejsce.
Odniósł się do ostatniej wypowiedzi Lorien, w słusznej uwadze na temat rachunków z Munga i tej całej administracji. Być może ten alkohol powinien zostać przebadany, ale nie zamierzał się już wtrącać w ten interes. Dla niego najważniejsze było, żeby tej produkcji nie było w ich domu. Ze względów bezpieczeństwa.
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#16
01.07.2024, 18:58  ✶  
Była praktycznie piąta rano, czarownica miała za sobą nieprzespaną noc i kilka paskudnych miesięcy. A teraz, zamiast wypoczywać z dobrą książką czy krzyżówką - tkwiła w bibliotece, rozwiązując problemy prawne pasierbicy, którą nikt nie potrafił potrząsnąć i powiedzieć, że popełnia cholerny błąd?
Jak trudne było kontrolowanie nastoletniej dziewczyny?
Potencjalnie niemożliwe.- Odpowiedziała sobie natychmiast.

Nieważne, że sama zaproponowała pomoc.
W jakiejś naiwnej, może nieco rozpaczliwej próbie upewnienia się, że Sophie nie wpadnie w jeszcze większe problemy z Ministerstwem. Prawda była taka, że Lorien miała święte prawo być poddenerwowana i zmęczona wyskokiem panny Mulciber. Nawet jeśli ta nie była jej rodzonym dzieckiem, Lorien wżeniła się w tą rodzinę. Zbyt wielu, zbyt szybko zapomniało, że urodziła się Crouch'em. Wystarczyło, że umrze Mulciberem, by przypisać jej wszelkie potknięcia młodej, Robertowej latorośli.
Mogła też udawać, że cieszy ją obecność szwagra i jego synów w kamienicy, ale oboje dobrze wiedzieli, że wcale tak nie jest - święty spokój nie był czymś co tak chętnie dawała sobie wyszarpnąć.
Więc chyba naprawdę mogli sobie odpuścić to czy niektóre komentarze były czy nie były na miejscu.

Mimo to wzięła głęboki oddech; opanowała ciążące emocje. Musiała brzmieć irracjonalnie oskarżając go o coś czego uniknąć się nie dało. Złoszcząc się, na sprawę, którą pewnie poprowadziłaby identycznie.
Miał rację. Szlag, jak ona nienawidziła, kiedy Richard miał rację.

Podciągnęła jedną nogę do góry, przyciągając kolano do piersi i nieświadomie odkrywając wyblakłe blizny i wyraźnie świeży siniak nad kostką. Niewidzialne uroki klątwy krwi - zdawało się, że każde ukłucie czy uderzenie o cokolwiek pozostawiało ślady. Tym razem najwyraźniej nieco się jednak obiła przy tym jakże dramatycznym upadku z taboretu. W zamyśleniu wsparła podbródek o kolano. Pozwoliła myślom błądzić chwilę, Merlin sam wie gdzie.
- Sophie jest… - Zaczęła, starając się dobrać odpowiednie słowa.- Jest… Jeszcze jak mała, nieopierzona ptaszyna. Naiwna, nieroztropna, ale nie jest głupia.- Przygryzła nerwowo dolną wargę.- Nie poradziłaby sobie sama, gdyby komukolwiek się coś stało.- Znów to ciche, zmęczone westchnięcie.- Nie wiem, może rzeczywiście Robert ma rację i ten cały “biznes” - uniosła dłoń i poruszyła palcami w charakterystycznym geście cudzysłowu.- to nie jest taki zły pomysł. Po prostu… Jest taką uroczą, młodą dziewczyną. Nie pasuje do takiego świata.
Jakiego świata Lorien? Twojego?
Potrząsnęła lekko głową, opędzając się od uporczywych myśli. To nie był dobry czas na zadręczanie się wspomnieniami. A już na pewno - to nie było odpowiednie towarzystwo.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#17
07.07.2024, 19:14  ✶  

Oczywiście, że miał rację. Bo jakżeby inaczej? Znał swojego brata znacznie dłużej od Lorien, aby wiedzieć jakie może mieć zdanie w niektórych sprawach. Jak by sam postępował, lub czego by sobie sam nie życzył, jeżeli chodziło chociażby o wychowanie dzieci. A na pewno obaj nie chcieli ich wychowywać tak radykalnie jak to zrobił z nimi ojciec. Szczególnie takie podejście miał Richard. Najwięcej przez rodzica wycierpiał. Najbardziej mógł się go obawiać. Najbardziej chciał jego śmierci.

Lorien zaczynała kolejne swoje wygibasy siedząc na biurku. Pilnował tylko, żeby nie zleciała znów. Tym razem nie zdąży jej złapać i połamie się na dobre. To, że odzież nocna nieco odkryła jej blizny i siniaka, nie interesowało go. Nie wpatrywał się nawet w jej części ciała, jakby próbowała zwrócić w ten sposób jego uwagę na siebie. To na niego nie działało.

Temat zachowania Sophie wciąż był omawiany. Szwagierka nie mogła się najwyraźniej pogodzić z tym, że młodej wiewiórze zezwolono na własny alkoholowy interes.

"Już myślałem, że o sobie mówisz." – skomentował w myślach jej słowa, począwszy od "mała nieopierzona ptaszyna", po "naiwna i głupia". Nie skomentował tego na głos, bo jeszcze by oberwał tą wielką księgą podatków, za jawne stwierdzenie, że Lorien jest również naiwna i głupia. Zachował to dla siebie, ale słuchał jej.
- Żyjemy w takich czasach, że musimy sobie sami radzić. Prowadzenie biznesu samodzielnie, to także lekcja samodzielności i odpowiedzialności. Może chce, aby tego doświadczyła i sama zmierzyła się z prawdziwą dorosłością. Skoro przyszło jej urodzić się tutaj. W tych czasach.
Odpowiedział tak, jakby sam przez podobny proces przeszedł, doświadczył go. Co prawda dawał radę i nie poddał się. Ale tylko i wyłącznie dzięki temu, że miał wsparcie brata.
- Swoją drogą. Nie kręć na tym biurku bo znów zlecisz.
Zwrócił jej uwagę, zmieniając trochę temat. Aby uważała na swoje ptasie ciało.
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#18
09.07.2024, 12:51  ✶  
Czarownica nie potrafiła usiedzieć w miejscu i to było nic nowego. Wińcie matczyne włoskie geny, które skutecznie spacyfikowały słynną, brytyjską flegmatyczność.
Natomiast jeśli kiedykolwiek przeszłoby Richardowi przez myśl, że bratowa go kokietowała, to nie mógł być w większym błędzie. Może uznałaby taką myśl za uroczą, ale z pewnością za cholernie zabawną. I potencjalnie niebezpieczną. Dla siebie, rodziny i pozycji społecznej. Nic tak nie cieszyło serduszek znudzonych życiem bogaczy co plotki z alkowy i buduarów innych rodów.
Sama Lorien pod żadnym pozorem nie oczekiwała, ba! nie zgodziłaby się na jakąkolwiek oferowaną przez niego pomoc, nawet gdyby zauważył siniaki.
Jej choroba nie była sprawą, którą Richard powinien się jakkolwiek interesować. Podobnie zresztą jak Robert - wiedzieli tyle ile wiedzieć musieli. Że pani Mulciber powinna unikać gwałtownych i stresujących sytuacji i uważać na siebie zwłaszcza pod ptasią formą. Znali rokowania, bo te od wieków były takie same - tylko rekordzistki dożywały do czterdziestego roku życia. Wszystkie detale były bezpiecznie zamknięte w gabinecie pewnego magomedyka.

Nie zwróciła uwagi na to, że świeci nagą kostką przed szwagrem. Miała lepsze rzeczy do przemyślenia. Jak choćby te słynne takie, a nie inne czasy.
Przechyliła lekko głowę, rzeczywiście przypominając bardziej zaintrygowanego ptaszka niż poważną czarownicę.
Co on mógł wiedzieć o tym jak złe czekały ich czasy? O niepokoju, głębokich podziałach z jakimi borykało się Ministerstwo, próbując trzymać w ryzach i niewiedzy brytyjskie społeczeństwo. Zagrożeniu czającym się za każdym rogiem, atmosferze panującej za zamkniętymi drzwiami.
Jeśli miał jakichkolwiek informatorów - dobrze dla niego! Bo Ministerstwo postawiło sobie za cel udawać, że wszystko jest aktualnie w porządku. Na tyle na ile było w stanie udawać.

- Dlaczego pozwoliłeś chłopcom tu przyjechać?- Zapytała nagle, kompletnie zmieniając temat. Kolejna rzecz, która nie dawała jej spokoju, nie pasująca do całości układanki. Mogliby w nieskończoność wałkować temat Sophie, rozwodzić się nad tym co dziewczyna powinna, a czego nie powinna. Ale to nie miało większego sensu, skoro Robert i tak podjął już decyzję. Kwestia przyjazdu Charlie’go i Leonarda była natomiast czymś dużo ciekawszym. Zachodziła w głowę jaki rodzic zgodziłby się na przyjazd własnych dzieci, do kraju w którym wszystko chyliło się ku otwartej wojnie.
W pierwszej chwili nawet nie zamierzała skomentować kwestii swojego wielkiego, potencjalnego upadku. Choć przezornie spojrzała przez ramię, szacując ewentualny lot. Przeżyłaby. Może trochę poobijana i obolała - ale by żyła. Gorzej z jej dumą.
- Richard.- Tym razem jej głos uderzył w ostrzejszą nutę. Choć równocześnie można było odnieść wrażenie, że Lorien jest co najmniej tą całą wymianą zdań… rozbawiona. Biurko było na tyle duże, a ona na tyle mała, żeby mieć całkiem sporą pewność, że sama z siebie z niego nie spadnie. - Nie mam pięciu lat. Nie spadnę.
Porządny Ochroniarz
Nigdy nie wiesz, kiedy śmierć zapuka do twych drzwi.
183cm wzrostu. Brązowe oczy i włosy, u których można dostrzec siwe kosmyki. Często widnieje u niego zarost. Ogolony gładko jest tylko wtedy, kiedy brat każe mu się "ogarnąć". Ubiera się zawsze odpowiednio do sytuacji.

Richard Mulciber
#19
12.07.2024, 13:44  ✶  

Z siedzeniem w jednym miejscu przez dłuższą chwilę, Richard też miał z tym problem. Często musiał się ruszać, spacery, bieganie czy inne zajęcia w terenie. Dlatego też wiedział, że praca w Departamencie Tajemnic go raczej zabije… nudą. Podziwiał brata, że potrafił się zamykać na długie godziny w gabinecie. On tak nie umiał. Nie potrafiłby przesiedzieć całego dnia w jednym pomieszczeniu.

Nie zwracał szczególnej uwagi na odkrytą część nogi Lorien, kiedy zmieniła swoją pozycję siedzącą na stole. Mogła świecić mu nawet gołą dupą i cyckami, nie ruszyłoby go to. Nie był tak powalony jak większość facetów oglądających się za kobietami. Sam miał blizny na plecach, zakryte obecną koszulą piżamową. Więc to, że i ona miała swoje, było dla niego raczej czymś normalnym.

Wiedział więcej, niż sama Lorien. Wiedział tyle, ile nie wiedziała ta mała ptaszyna. Dobrze dla niej, żyć w tej niewiedzy. Powinna czerpać przyjemność z lat życia, jakie jej jeszcze pozostały. Żeby on, nie musiał jej w tym pomagać. Choć był o krok od wykonania tego wyroku. Odpowiedział jej na podstawie tego, co było widać dookoła. Co pisano w prasie, co opowiadano na ulicach. O czym plotkowano w sklepach, parkach. Miał informatorów? Być może.

Gasząc dopalonego papierosa, zauważył że ptaszyna zaczęła zmieniać temat rozmowy. Zdawała się też być jakoś skupiona na innych rzeczach. Ucięła temat Sophie, przeszła zaraz na jego chłopców.

- Bo chcieli.
Odparł krótko, ze spokojem. Dlaczego miałby im tego zabraniać? Są dorośli. Mają prawo już decydowania o tym, co chcą w życiu robić, o ile rodzinie nie przyniosą wstydu. O ile rozumiał problem z Charlesem, który nie potrafił znaleźć sobie stałej pracy w Norwegii, tak zaskoczył go Leonard, który pracę tam posiadał, mając szansę się rozwijać.
- Dlaczego miałbym im zabronić?
Zapytał ją, dlaczego o to zaś pytała. Czy był tutaj jakiś konkretny powód, dla którego nie powinien się zgadzać, poza tym, że w Anglii jest niebezpiecznie? Robert go już dwa lata temu zapewnił, że ni powinien się tym przejmować. Chłopcy są teraz przecież dorośli. Powinni umieć sobie poradzić w sytuacjach różnego pokroju. Po to kończyli Instytut Durmstrang. Po to ich szkolił w zdolnościach, umiejętnościach, które łatwo przychodziło im je opanować.

Gdy zwrócił uwagę Lorien na to, żeby uważała z tym wierceniem się na biurku, zauważył jak oceniała swoje położenie. A on tylko usiadł sobie wygodniej na fotelu. Opierając łokciami o podłokietniki, splatając dłonie ze sobą.

"Nie mam pięciu lat. Nie spadnę.", te słowa padły z jej ust.
”Ale na tyle możesz wyglądać." – pomyślał sobie patrząc na jej postawę. Nie wypowiedział tego jednak na głos. Ale też nie chciał czasem być winnym jej upadku, bo tylko oni tutaj przebywali.
Na jej ostrzejszy ton w słowach, tylko uniósł brew ku górze, nie przejmując się jej reakcją.
- Jak uważasz. Drugi raz nie będę Cię łapał.
Odparł neutralnie. Skoro pewna była tego, że uważa na siebie tym razem.
Dama z gramofonem
Lorka, Lorka, pamiętasz lato ze snów,
gdy pisałaś "tak mi źle" ?
Prędzej ją usłyszysz niż dostrzeżesz. Jej przybycie zwiastuje stukot obcasów i szelest ciągnącej się po posadzce szaty. Ma 149 cm wzrostu (już w kilkucentymetrowych szpilkach - bez nich: +/- 144 cm!), ile waży to jej słodka tajemnica. Włosy ciemnobrązowe, po rozpuszczeniu sięgające jej do pasa. Ma trudne do ujarzmienia loki. Oczy w nienaturalnym, kobaltowym kolorze. Urodę ma bardzo klasyczną, pachnie drogimi perfumami o zapachu jaśminu. Nie wygląda jakby ubierała się w sekcji dziecięcej u Madame Malkin. Jej ubrania są dopasowane, pasują zazwyczaj do okazji i miejsca. Jeśli jakimś cudem nosi szaty z krótkim rękawem na wewnętrznej stronie jej lewego ramienia można zobaczyć mały magiczny tatuaż przedstawiający koronę. Zapytana o to macha ręką tłumacząc "ot błędy młodości" Ułożona, kulturalna, chociaż pierwsza dzień dobry na ulicy nie powie.

Lorien Mulciber
#20
25.07.2024, 10:08  ✶  
Gdyby Richard kiedykolwiek otwarcie zarzucił jej flirt - wyśmiałaby go. Najzwyczajniej w świecie pozwoliłaby dojść do głosu temu małemu, spacyfikowanemu przed laty ślizgońskiemu kurwikowi, o którym istnieniu pamięć zachowało może z pięć osób. Z pewnością odtrąciłaby każdą najdrobniejszą próbę pomocy z nogą, na którą nawet nie zwracała uwagi. Był tylko i wyłącznie bratem jej męża. Co w hierarchii wartości czarownicy stawiało go gdzieś pomiędzy niedopitym kieliszkiem wina, a książką, która ją niemal zabiła - niezbyt wysoko jak zapewne się domyślał.

Ta rozmowa przypominała typową dziecięcą przepychankę.
Ja wiem, że ty wiesz, że ja wiem. Ale ci nic nie powiem, póki ty nie powiesz mi…
Uniosła lekko brwi, z trudem powstrzymując się od parsknięcia śmiechem. Dlaczego miałby im zabronić? Na co on liczył? Na jakieś zaćmienie umysłu, podczas którego sprzeda mu wszystkie tajemnice głęboko zakopane w dokumentach Ministerstwa? Powie cokolwiek więcej niż “och no wiesz, to niepewne czasy!”
Niepewne czasy.
Piękny językowy wytrych, bo tak naprawdę… czy jakiekolwiek czasy były pewne? Kto powinien obserwować zmiany czasów uważniej? Czystokrwista elita, której nonszalanckie uniesienie dłoni w głosowaniu, sypnięcie złotem gdzie trzeba, szepnięcie odpowiednich słów w odpowiednie uszko, decydowało o losie maluczkich? A może ci, którzy władzy nie mieli żadnej ale o ich przewadze wskazywały liczby? Świat przeistaczał się na ich oczach- to czy na lepsze czy gorsze zdawało się nie mieć żadnego znaczenia.

“Bo chcieli” nie było dobrą odpowiedzią. Na własnej skórze Lorien przekonała się, że to czego dzieci chciały nie zawsze równało się z tym co było dla nich najlepsze. Jedna zła decyzja, prowadząca do kolejnych i człowiek budził się pewnego dnia patrząc jak odprowadzają jego miłość wprost do Azkabanu.
- To musiało być dla nich ciężkie. Porzucać dom, emigrować do kraju, który znali co najwyżej z dziecięcych wspomnień i opowieści.- Odpowiedziała, kompletnie unikając odpowiedz na jego pytanie.
Zrobiłaby to samo. Gdyby tylko mogła, gdyby nie trzymały jej tu wszelkie starsze i nowsze zobowiązania Lorien przeniosłaby się na Sycylię już dawno.

Czy osiągnął co chciał ? Możliwe, bo Lorien ostatecznie z blatu zeszła. Wyraźnie przy tym podirytowana.
- Drugi raz to nie będzie konieczne.- Powiedziała oschle. Rycerz na białym rumaku się znalazł. Ratunek nie byłby też konieczny za pierwszym razem, gdyby jej nie przeszkodził. Sięgnęła po swoją różdżkę leżącą na biurku. Książkę o którą tak zaciekle walczyła. I dokumenty Sophie. Rozmowa była zakończona.- Dobrej nocy Richardzie.- Dodała z czystej, wyuczonej grzeczności, ale na odpowiedź nie czekała. Zabrała swoje zabawki, zostawiając szwagra samego sobie.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Richard Mulciber (3684), Lorien Mulciber (3881)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa