• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna Plac i stragany [Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)

[Lato 1972] Święto Żniw - Kiermasz (Wątek główny)
sommerfugl
Although the butterfly and the caterpillar are completely different, they are one and the same.
173cm wzrostu, smukła sylwetka, nieco zbyt blada cera, której jasny odcień potęgowany jest tylko przez ciemne włosy i oczy. Nie nosi zarostu, ubiera się zwykle elegancko. W słowach często przebija się jego skandynawski akcent.

Charles Mulciber
#721
31.07.2024, 13:21  ✶  
Świeczki i kadzidła Rodziny Mulciber

- Tak jest!

Rozmowy na tematy kulinarno-światopoglądowe musiały poczekać, gdy przy stoisku pojawili się klienci. I chociaż to Charles miał obsługiwać, nie zamierzał wcinać się ojcu w biznes. Robili to wiele razy wcześniej, gdy młody Mulciber uczył się zawodu - to Richard rozmawiał, negocjował i zabawiał potencjalnych nabywców rozmową, zaś Charles stawał się tłem. Niewidzialność nie przeszkadzała mu, przynajmniej do czasu. Po wcześniejszym wybryku nie zamierzał walczyć o dominację - chętnie wycofał się, pakując wskazane przez ojca świece i kadzidła, przysłuchując się jedynie rozmowom.

Zapisał sobie w myśląc informację o kowencie i ich potencjalnym zamiłowaniu do kształtnych świeczek. Być może kiedyś, w przyszłości, będzie mógł znaleźć tam nabywców. Nie był dość dobrze poinformowany na temat wierzeń kowentu, by wiedzieć, o co dokładnie w nim chodziło, lecz hej - biznes jest biznes!

Nie wciskał się Richardowi w rozmowy. Stanął z tyłu, grzecznie, z rękoma splecionymi za plecami, tylko czekając na polecenia.
Czarodziej
Życie to sztuka, którą uprawia niewielu. Większość tylko wegetuje.
Wysoki brunet, mierzący 193 cm o zielonych oczach. Ubierający się jak zwyczajni mugole, nie rzucając się w oczy. Szczupły, z dobrze zbudowaną sylwetką.

Tristan Ward
#722
31.07.2024, 13:54  ✶  
Stoisko Magiczne Różności
Rozmowa z Penny i Matthew (Stanley)
Pozostałymi klientami zajmuje się Olivia: Anthonym, Lorien, Lyssą, Jonathanem
Obecny przy stoisku nadal jest Leon Bletchley

@Penny Weasley @Stanley Andrew Borgin

Sytuacja nie wyglądała ciekawie, kiedy musiał swoją uwagę skupić na dziewczynie, zarzucającej mu wadliwość produktu. W tym nie fortunnym czasie, pojawiło się nagle więcej osób, zainteresowanych stoiskiem. Tristan spojrzał na nich, aż ostatecznie na Olivię. Mając nadzieję, że na chwilę zajmie się klientami, a Leon w geście wyrozumiałości, poczeka aż będą wolni.

Tristan skupił się na wyjaśnieniach Weasleyowej, po okazaniu jej swoich pytań zapisanych na kartce notesu, chcąc wiedzieć, z jakim problemem dokładniej przyszła do niego. Pomijając już zdobytą informację, że prowadziła swój sklep, klient popełnił błąd przychodząc do niej z reklamacją. Tristan nie widział tutaj swojej winy. Nie miał też pojęcia, co klient zrobił z przedmiotem, jaki zakupił u niego. Musiał to być natrętny buc, który mógł również chcieć źle dla niego. Może wiedział, że Ward jest mugolakiem i zrobił to specjalnie? Nie sprawdzi tego.

Gdy dziewczyna skończyła mówić, przewrócił kartkę notesu i już chciał pisać jej odpowiedź, lecz w tym czasie wtrącił się jej towarzysz. Wstrzymał się na razie z pisaniem i pozwolił sobie go wysłuchać.

Mężczyzna poruszył kwestie kodeksu karnego, chcąc go postraszyć więzieniem? Próbowali go zastraszyć? Dał sobie chwilę zastanowienia, skupiając przez parę sekund swoją uwagę na Matthewie. Pokiwał głową, jakby zrozumiał co mu powiedzieli. Spojrzał na notes i zaczął pisać swoje wyjaśnienia obronne.

Ale kiedy usłyszał "… To nie pierwszy raz, gdy ktoś próbuje wyłudzić od nas pieniądze, pokazując nie nasz produkt." Zerknął na Olivię. Teraz to mu się zrobiło wewnętrznie ciepło. Bo właśnie miał przed sobą dziewczynę, która pokazywała jego produkt, jaki zakupiono we wczesnych godzinach kiermaszu, a na stole leżały takie same wyroby broszki motylowej, ale z posiadanymi innymi kamieniami. Wrócił więc do pisania. Musiał się skupić.
"Odpowiadając Panience.

Klient, dokonując zakupu na naszym stoisku, został poinstruowany odpowiednio o przedmiocie, jak go użytkować. Jak czyścić. Dostał także wizytówkę z moimi danymi adresowymi i nazwą stoiska. Nie odpowiadam za nieodpowiedzialność i nieostrożność klientów, którzy wykorzystują produkt w innym celu niż są do tego przeznaczone. Co klient zrobił z przedmiotem, że go uszkodził? Niech Pani się przyjrzy, czy nie doszło do specjalnego jego zniszczenia. Kamienie są mocno przyspawane do metalu. Ręcznie nie da się ich oddzielić.

Nie rozumiem, dlaczego z uwagami, klient nie wrócił się na tutejsze stoisko, tylko świadomie pomylił z pani interesem. Nasze stoisko ma nazwę Magiczne, gdyż z moją dziewczyną łączymy mój wyrób jubilerski z jej eliksirami, dając dodatkowe efekty tym przedmiotom. Zwrotu pieniężnego mogę dokonać tylko klientowi, któremu sprzedałem przedmiot. Nie osobie, która próbuje mi wmówić coś, czego nie można udowodnić. Bo może ta broszka jest podobna do moich, ale w takim stanie jej nawet nie przypomina?
Prowadzi Pani swój interes. Nie miała Pani klientów, którzy przychodzili z takimi problemami? Czy to pierwszy przypadek niezadowolonego klienta, który nawet pomylił twórców?


Odpowiadając Panu.

Pana towarzyszka nie kupowała u mnie przy tym stoisku tego produktu. Jak napisałem wyżej, to nie podlega zwrotowi pieniędzy. Broszka mogła zostać zniszczona z winy klienta, nie mojej. Nikogo nie wprowadzamy w błąd. Zapewniam Pana, że znam kodeks karny. Wiem, jakie są stawki kary pieniężnej, a nawet ile lat można spędzić w więzieniu. Ale zapewniam, moje produkty są naprawdę dobrej jakości i wytrzymałości."


Napisawszy to, odwrócił notes w stronę Penny i Matthew, aby na spokojnie przeczytali.

Jeżeli Leon w którymś momencie chciał im przeszkodzić na prośbę Olivii, Tristan spojrzał na niego, kiwając głową, aby na razie odpuścił. Chciał spróbować sam sobie poradzić, uporać z problem. Pracował w księgarni, miał styczność z różnymi klientami. Różnymi charakterami. Tym razem stanął na wysokości zadania prowadząc coś swojego we współpracy z ukochaną. Musiał być stanowczy, opanowany, cierpliwie tłumaczyć, mimo swojej niemowy, niepełnosprawności, która wystarczająco nie ułatwia mu życia. Wewnętrznie odczuwał trochę stres. To było przecież oczywiste.


@Olivia Quirke @Anthony Shafiq @Leon Bletchley @Jonathan Selwyn @Lorien Mulciber @Lyssa Mulciber
Widmo

Leonard Mulciber
#723
31.07.2024, 17:01  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.07.2024, 17:05 przez Leonard Mulciber.)  
Moolciber Moonshine - Shopie, Flynn

- Hmm - wydał z siebie celowy pomruk zastanowienia, jakby rzeczywiście na poważnie rozważał nad faktycznymi kompetencjami kuzynki. Choć tak naprawdę to w gruncie rzeczy nie sądził, aby coś ponad ładnym uśmiechem i umiejętnością perswazji było jej w tym całym biznesie potrzebne. Ani tym bardziej przy prowadzeniu stoiska. No, może jeszcze brak dwóch lewych rąk, ale o to jej nie posądzał. W końcu nie wypieprzyła jeszcze w kosmos tego, co pędziła w jego trakcie. I za to też miała u niego dużego plusa. Czy jednak zamierzał jej o tym kiedykolwiek mówić? Mało prawdopodobne.
Leo obkręcił szklankę, którą mu zaserwowała Sophie i ciurkiem upił nieco zawartości. Nie był największym fanem alkoholi, ale gdy akurat nadarzała się odpowiednia okazja, lubił sięgać po dobre trunki.
- Jeśli zajdzie konieczność - zgodził się na jej prośbę, choć celowo zrobił nieco cierpiętniczą minę. Był już dzisiaj pomocnikiem Charliego, więc włos mu raczej z głowy nie spadnie, jeśli użyczy swoich wątpliwych umiejętności do pracy z klientem po raz drugi.
A skoro już mowa o tychże wątpliwych umiejętnościach... Stojąc zaraz przy kuzynce, bez problemu wyłapał słowa jednego z przechodniów. Niezbyt zresztą pochlebnych.
Powiedzmy sobie jasno, Leonard nie stronił od bójek, gdy przebywał w Durmstrangu, ale też nie był buntownikiem, który je prowokował czy do których rzucał się jako pierwszy. Z reguły, kiedy chłopcy chcieli się odstresować, organizowali sobie małe, nieoficjalne sparingi. Nawet w ramach rozwiązania konfliktów, niejeden uczeń wolał podnosić pięści, aniżeli różdżkę. Żeby jednak obrazić Leo, trzeba było się z reguły dobrze wysilić, albo... Obrazić jego rodzinę.
Leo westchnął i sięgnął do kieszeni po chujoświeczkę, którą dopiero co zmniejszył, aby ponownie przywrócić jej normalny rozmiar i spojrzał na Sophie z powagą.
- Naprawdę, Sophie. Żeby tak zapominać o korzeniach. 'Jebanie mugolaków' to bądź co bądź rodzinna tradycja - zwrócił się do niej z taką samą powagę w głosie, a następnie odwrócił, wziął zamach i cisnął świeczką, starając się brać na cel tył głowy szanownego jegomościa, który odważył się otwierać gębę, gdy go o to wcale nie proszono.

Rzut Z 1d100 - 72
Sukces!
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#724
31.07.2024, 18:01  ✶  
Stoisko Potterów

Matka pojawiła się z powrotem, ale Brenna, zajęta pakowaniem zamówienia Thomasa, nie zdołała nawet się do niej odezwać i spytać, jak długo będzie jeszcze tu potrzebna - bo oto przemknął obok Morpheus, w takim stanie, jakby w życiu mu znowu nie wyszło i wraz z Elisą znikł z tyłu, za przegrodą, za którą ustawiono część towarów, nie wystawionych na półki, oraz gdzie trzymali trochę rzeczy przydatnych obsłudze. Brenna odprowadziła wuja zdziwionym spojrzeniem, postanawiając nie pytać, co go spotkało, a potem pożegnała Mabel i Thomasa.
Jęknęła w duchu, gdy na odchodne rzucił o sobotnim obiedzie, nie dając jej szans na protest - i natychmiast zaczęła w myślach reorganizować sobotni plan, i już przepraszała Malwę, bo wyglądało na to, że na skrzatkę trzeba będzie zrzucić trochę więcej sprzątania po piątkowej zabawie, skoro Brenna musiała wyrwać się na godzinę do Figgów, zanim pójdzie na nocy dyżur. Czy mogłaby się po prostu nie pojawić? Niby mogła. Ale naprawdę nie lubiła rozczarowywać Figgów, a i tak nie miała dla nich tak wiele czasu, jak powinna.
A potem odwróciła się do kolejnego klienta i stanęła oko w oko z Atreusem.
Sytuacja mogłaby być chyba trochę niezręczna, biorąc pod uwagę, że wczoraj późnym wieczorem rozwaliła mu nos, a przedwczoraj byli najpierw w kinie, a potem gonili czarnoksiężnika, a jeszcze dwa dni wcześniej skończyli w domu Binnsa i potem utknęli w windzie. Mogłaby, ale na całe szczęście Brenna była Brenną, i bardzo rzadko czuła się zakłopotana czymkolwiek, i teraz też absolutnie nie zamierzała, a nawet jeżeli Atreus czasem umiał zbić ją z tropu, to zamaskowanie tego nie było dla niej szczególnie trudne.
- Mama mnie dorwała. Uznała, że nie mam prawa obsługiwać stoiska Potterów bez odpowiedniej fryzury, bo zrobię antyreklamę. Mam szczęście, że nie kazała mi się przebierać - powiedziała, wskazując kciukiem na ustawione za sobą buteleczki z Ulizanną, jednym z tych mniej luksusowych produktów spod szyldu Potterów. Takich w namiocie było najwięcej: kolekcja najbardziej ekskluzywnych perfum i kremów stała nieco w głębi. - Uznałam, że po tajemniczym zniknięciu Stanleya moja kariera w BUM nie ma ani grama sensu, i że będę wybuchała płaczem z tęsknoty za każdym razem, jak spojrzę na jego puste biurko, więc teraz będę realizować się jako sklepikarka… a tak na serio, to moja matka jest zaangażowana w biznes Potterów i przykuła mnie tu niewidzialnym łańcuchem. Coś podać, czy tylko zaglądasz?


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#725
31.07.2024, 20:53  ✶  
stanowisko potterów

Ostatnie dni przynosiły ze sobą zbyt dużą zawartość Brenny, jak mogłoby się wydawać, ale z jakiegoś powodu nie odwrócił się na pięcie i nie poszedł jednak prosto do domu, dochodząc do wniosku że - zgodnie z wczorajszymi deklaracjami - Longbottom rzuciła na niego jakiś urok i zaraz znowu coś się stanie. Ale dzisiejszy dzień był tak bogaty w doświadczenia, że ciężko było mu uwierzyć, że los dorzuciłby coś jeszcze do tych wszystkich aktrakcji. Zakłopotanie, jakie mógłby czuć w tym momencie, skutecznie odbijało się od alkoholowej bariery, jaką wytworzyła w nim podwójna porcja bimbru i rakiji.

- Rozumiem. Złamane serce może wywrócić życie do góry nogami. Może powinnaś spróbować korespondencji? Może wciąż odbiera listy spod starego adresu na Horyzontalnej? - zasugerował, uśmiechając się trochę krzywo. Nie wiedział gdzie właściwie zniknął Stanley tych parę dni temu, w Dziurawym Kotle, ale definitywnie nie było to jego mieszkanie na Horyzontalnej, teraz chyba okupowane przez jakichś jego krewnych. Ale w gruncie rzeczy Atreus zwyczajnie nie chciał wiedzieć, gdzie teraz szlajał się Borgin, nie po całym spisywaniu raportu z Widowska Randkowego i nie po plotkach, które powoli i cicho rozbrzmiewały w Departamencie.

- Hmm, w sumie to tylko przechodziłem, ale skoro już tu jestem, nie mogę chyba przepuścić takiej okazji. Powiedz, gdybyś miała mi coś polecić, co by to było?
Chichot losu
I’m not looking for the knight
I’m looking for the sword
Brązowe, niezbyt długie włosy, często rozczochrane. Wzrost wysoki jak na kobietę, bo mierzy sobie około 179 centymetrów wzrostu. Twarz raczej sympatycznie ładna niż piękna, nie wyróżniająca się przesadnie i rzadko umalowana. Brenna porusza się szybko, energicznie, głos ma miły i rzadko go podnosi. Ubiera się różnie, właściwie to okazji - w ministerstwie widuje się ją w umundurowaniu albo w koszuli i garniturowych spodniach, kiedy trzeba iść gdzieś, gdzie będą mugole, w Dolinie w ubraniach, które ujdą wśród mugoli, a na przyjęcia i bale czystokrwistych zakłada typowe dla tej sfery zdobione szaty. W tłumie łatwo może zniknąć. Jeżeli używa perfum, to zwykle to jedna z mieszanek Potterów, zawierająca nutę bzu, porzeczki i cedru, a szamponu najczęściej jabłkowego, rzecz jasna też potterowskiego.

Brenna Longbottom
#726
31.07.2024, 21:27  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31.07.2024, 21:31 przez Brenna Longbottom.)  
Stoisko Potterów
Może raz czy dwa przyszło jej do głowy, że chyba któreś z nich albo oboje zostali przeklęci. Ale ta myśl już wywietrzała, a ona w takich kwestiach zawsze była przecież odrobinę sceptyczna – potrzeba było aż pięciu piątków trzynastego, aby wreszcie uwierzyła, że klątwa nie jest tak nieprawdopodobna – a poza tym ani trochę nie przeszkadzało jej, że Atreus się tu pojawił.
– Nie podsuwaj mi rozsądnych rozwiązań, tylko daj dramatycznie poumierać trochę z rozpaczy – odparła lekko, nie chcąc myśleć o listach, które ostatnio zaczęły trafiać na jej biurko, i co do których adresata zaczynała mieć pewne podejrzenia. Ani o tym, że w kamienicy na Horyzontalnej to Stanley Borgin na pewno się nie pojawi.
- Przydzielasz trudne zadania - powiedziała i nawet nie żartowała, bo przecież nie miała pojęcia, jakie lubił kosmetyki i zapachy, a bez podpowiedzi ciężko było coś dobrać, ale skoro już wcielała się w Profesjonalną Sklepikarkę, wypadało przynajmniej spróbować. Nawet jeżeli miała polec z kretesem. Od razu odwróciła się też do skrzyneczek z tymi najbardziej ekskluzywnymi towarami, bo Atreus nie wyglądał na kogoś, kto kupował kosmetyki w jakichś przypadkowych sklepach, szukając cen promocyjnych. - Invictus - stwierdziła, wskazując jeden z flakoników, ukształtowany na wzór pucharu quidditcha, i sięgając po próbkę, by spryskać nią wąski pasek materiału. Skład tego akurat znała bez ukradkowego zerkania na butelkę, bo wyjątkowo nie miał pięćdziesięciu różnych mieszanek. - Świeży, drzewny zapach. Liście laurowe, drzewny akord ambry, paczula. Jedna z ulubionych pozycji ściągającego angielskiej reprezentacji. Tutaj mocniejsza i bardziej zróżnicowana kompozycja z tej samej linii, Moc Posejdona: nuty morskie i pieprz w nutach głowy, mirt w nutach serca, baza z piżma, drzewa sandałowego i cashmeranu.
W przypadku tej drugiej pozycji już nie była w stanie wymienić wszystkiego z pamięci, ale hej, liczyły się głównie te najmocniej wyczuwalne nuty, tak? I jak co pachniało na podanej klientowi próbce. W przypadku trzeciego flakonika wyciągając go też zerknęła ukradkiem na etykietę, bo nuty główne to pamiętała, ale tych serca już nie...
- Albo to, mama zawsze powtarza, że to doskonała, zwracająca uwagę kompozycja dla mężczyzn lubiących wyróżniać się z tłumu, blablabla... to znaczy nie powinnam mówić tego blablabla, zapomnij dobrze? I nie mów mojej mamie. Bogata mieszanka, dużo składników, najbardziej wyczuwalne nuty kardamonu, migdałów i chilii. Te uzupełniające to dym, drzewo sandałowe, paczula, labdanum i skóra. Zapach ma magiczny efekt, dodaje odrobiny pewności siebie, chociaż w sumie chyba tego to i tak nie odczujesz.
Bo czego jak czego, ale pewności siebie jej zdaniem mu nie brakowało.
Wyciągnęła ku niemu trzy paski materiału z próbkami


Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#727
31.07.2024, 22:16  ✶  
stoisko potterów

- Powinnaś chociaż umierać z tej rozpaczy tak, żeby widział. Żeby wiedział, że ci zależy - wywrócił na nią oczami. Nie do końca łapał, dlaczego Borgin był całe życie tak cięty na Brennę, ale on sam przez większoć swojego życia był w pewien sposób solidarny z kolegą. 'W pewien sposób' bo ani się z nią nie przepychał, ani nie liczył sekund, godzin i dni, kiedy jej nie oglądał, ale zwyczajnie darzył ją swego rodzaju obojętnością. Do czasu. Teraz, mocno uproszczając wszystko, co ostatnio się działo, tak samo rozumiał jak i nie rozumiał tę antypatię Stanleya. Ale tak samo - aktualnie to co Borgin czuł do Longbottom, nie miało już żadnego znaczenia.

Uśmiechnął się tylko lekko, kiedy zmieniła się w Profesjonalną Sklepikarkę i zaczęła prezentować mu kolejne wybrane zapachy. Pierwszy wydawał się całkiem ciekawy, albo raczej pasujący do tego, po co sam by sięgnął. Nawet to, że któryś ścigający też po niego sięgał, wydawał się pasować, bo przecież Bulstrode sam grał w Quidditcha swego czasu. Druga opcja niekoniecznie go przekonywała, bo ostatnio jakoś niekoniecznie lubił się z morzem, kiedy słonawy zapach przywodził mu na myśl mokre korytarze Perły Morza. Przy trzecim opisie, uśmiechnął się nieco wyraźniej, kiedy padło blablabla zastępujące dowolny ciąg tekstu, który miał się tam znaleźć. Ściągnął usta, chcąc się nie roześmiać, kiedy poprosiła żeby tylko nie mówił mamie.

- W sumie, może masz rację - skomentował jej ostatnie słowa, sięgając w końcu po paski, które mu podała i zapoznając się z prezentowanymi mu zapachami. - W sumie wezmę to, co było twoim pierwszym wyborem - co w sumie kusiło go już od samego początku, bo skoro przyszły jej na myśl jako pierwsze, to może coś w tym musiało być. - Szczerze, to nie sądziłem że masz aż tak wszystko obcykane. Jak masz wolne w domu to każą ci się uczyć tych etykiet. Chociaż co ja mówię, jakie wolne.
Widmo z Biura
The end
Of the sane world of men
Now I question all that I have seen
Is this is a spectre or a dream
Leon to czarodziej obdarzony przeciętnym wzrostem (179 cm) i przeciętnej budowie ciała. Ciemny brąz włosów tego czarodzieja kontrastuje z jego bladą i zimną skórą oraz niebieskimi tęczówkami. Ubiera się przeważnie w ciemne i stonowane kolory szat czarodzieja, choć często nosi wyłącznie mugolskie ubrania. Na pierwszy rzut oka może sprawiać wrażenie bardzo słabowitego, co ma związek z ciążącą na nim niczym klątwa chorobą genetyczną.

Leon Bletchley
#728
31.07.2024, 23:39  ✶  
Magiczne Różności

Wyszeptane przez Olivię słowa sprawiły, że zwrócił uwagę na tego czarodzieja, odnośnie którego zamierzał przekazać swojej przyjaciółce trochę ciekawych informacji.

— To naprawdę on. Pan Shafiq wspiera podupadające hodowle smoków za procent w zyskach... na tych butelkach wina, które kupiłem, ma zdjęcie ze małym smokiem opalookim. Nie powiem abym popierał wykorzystywanie do zdjęć żywych stworzeń... zarazem można tego zazdrościć. Tylko nieliczni mają taką możliwość zobaczyć z tak bliska prawdziwa smoka. — Wyszeptał w odpowiedzi na słowa przyjaciółki, zdradzając tym razem swoje rozdarcie. Zawsze będzie twierdzić, że jakiekolwiek zwierzę to nie zabawka. Jednocześnie właśnie taki kontakt ze smokiem to jedno z tych naprawdę wspaniałych marzeń, których takim ludziom jak on nigdy nie uda się spełnić.

Poczuł jak Olivia zaciska palce na jego przedramieniu. Przekazana mu przez Olivię wskazówka sprawiła, że spojrzał w kierunku Tristana i Penny. Jak przystało na dobrego przyjaciela postanowił nie zignorować niemej prośby swojej przyjaciółki.

— Spróbuję coś na to zaradzić. — Leon bardzo chciałby móc powiedzieć z niezachwianą pewnością siebie "zajmę się tym", jednak podejmowanie próby załagodzenia jakiekolwiek konfliktu i utrzymanie względnego porządku. Zamierzał jednak spróbować, nawet jeśli to wymagało pozostawienia Olivii sam na sam z klientami - wiedział, że sobie poradzi.

Olivia poprosiła go o pomoc, Tristan dał mu do zrozumienia, że jak na razie nie potrzebuje jego pomocy i chce poradzić sobie sam. Postanowił nie ruszać się z miejsca. Całą sytuację skomentował głośniejszym westchnięciem i dotknął dłonią potylicy, dochodząc do wniosku, że ta dwójka powinna popracować nad wzajemną komunikacją. Zaczął zastanawiać się nad tym, jak ta cała sprawa się zakończy i czy faktycznie będzie potrzebna jego pomoc.

Ruda Złośnica
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Długie, rozpuszczone, nieco niesforne włosy w kolorze rudym. Penny nigdy ich nie związuje. Twarz upstrzona licznymi piegami, na której zawsze widnieje uśmiech. Brązowe oczy. Sylwetka szczupła, a do tego około 165 cm wzrostu. Będąc blisko, można wyczuć delikatny, owocowo-kwiatowy zapach, w którym mieszają się ze sobą różne nuty - gruszka, irys, czarna porzeczka, kwiat pomarańczy...

Penny Weasley
#729
01.08.2024, 00:20  ✶  
Magiczne Różności

Nie zwracała uwagi na ludzi, którzy pojawili się na stoisku. Skupiona była bowiem wyłącznie na swojej własnej sprawie i naprawdę mało ją obchodziło w tym wszystkim to, co sobie z powodu jej zachowania o tych straganiarzach pomyślą inni. To nie był jej problem. Poza tym bądźmy też szczerzy - empatii to ruda miała w sobie tyle, co kot napłakał.

Spojrzała na Matthew, kiedy postanowił się we wszystko włączyć. Udzielić jej pomocy? Co na ten temat myślała? W zasadzie bardzo niewiele. O ile w ogóle cokolwiek. Pomocy jednak odrzucać nie zamierzała. Nie wtrącała się i pozwoliła mu mówić. Sama też się na tym nie znała, ale co za różnica? Zawsze można było tym czy tamtym trochę pogrozić. Może się czegoś nauczą.

Kiedy Matt skończył, chciała nawet dorzucić od siebie kolejne dwa knuty, ale wtedy usłyszała słowa Olivii. Nie były skierowane do niej, ale całe te oskarżenie jej o próbę wyłudzenia? Że ona miałaby chcieć cokolwiek wyłudzić? Nie, nie, nie. Oj, zdecydowanie nie. Takiego chamstwa, to płazem nie puści. Bo przecież nie o to w tym chodziło.

Nie o wyłudzenie, a o rekompensatę.

Chciała coś powiedzieć, ale Tristan pisał. Pisał i pisał. Co on? Upośledzony był jakiś taki? Mówić nie potrafił? To mogłoby w zasadzie sporo tłumaczyć. Czasami Ci cali specjalni czarodzieje, nie mylić z charłakami, byli właśnie odsyłani w kierunku prac manualnych. Ręcznych. Ponoć robiło im to dobrze?

Wreszcie zaczęła czytać odpowiedź, kolejny raz napisaną tak samo starannym pismem. Chociaż tyle. Ona sama bazgrała jak kura pazurem. Zbyt szybko, żeby zapisane zdania wyglądały tak ładnie. No ale to nieistotne. Zmarszczyła brwi, niepewna tego czy dobrze wszystko rozumiała. Zaczęła raz jeszcze, po czym... po czym nagle...

- Upośledzony jesteś czy gadać normalnie nie umiesz? - wypaliła, zdenerwowana tym, że nie mogą normalnie tego załatwić. No komedia jakaś, żeby tu czekać aż ten cały straganiarz wszystko napisze. I to jeszcze napisze takie bzdury, jakby kompletnie nie rozumiał, co się do niego mówiło. Nie zwracając uwagi na to czy Matthew zdążył przeczytać swoją część wypowiedzi, spróbowała wyrwać mężczyźnie notes. Jakoś tak do niego sięgnąć. I jeśli jej się udało to następnie rzuciła nim na oślep. Ot, tyle było w niej cierpliwości.


rzucam na aktywność, zobaczymy czy uda mi się wyrwać ten notes
Rzut N 1d100 - 49
Slaby sukces...
termagant
A knife?
Are you flirting with me?
Wysoka, bo mierząca sobie 177 centymetrów, o atletycznej, smukłej sylwetce. Ciemna karnacja, orzechowe oczy i ciemnobrązowe włosy i miedzianym połyskiem, w stanie naturalnym skręcające się w burzę loków. Na co dzień często się garbi, chcąc odjąć sobie parę centymetrów.

The Tempest
#730
01.08.2024, 07:06  ✶  
stoisko nory z Thomasem H.

Prychnęła rozbawiona na jego odpowiedź, postanawiając nie drążyć dalej temat. Ewidentnie coś było na rzeczy, ale czy właściwie powinno ją to interesować? Jej zdaniem każdy mężczyzna był gotowy przyznać, jak to źle go kobieta nie potraktowała kiedyś i jak po dziś dzień nosi gdzieś w sercu tego pamiątkę. Było to odrobinę żałosne i gdyby teraz taki Hardwick, po kolejnym delikatnym pchnięciu go w tę stronę zwyczajnie opowiedziałby jej podobne głupoty, to by chyba musiała przemyśleć swoje życiowe wybory. Albo postanowić sobie, żeby okradać tylko kobiety.

- Nie chce mi się szukać, więc będę musiała się obejść bez niego - rzuciła swobodnie, jego wymowne spojrzenie zbywając machnięciem ręki. - To znaczy, że masz literę prawa w małym palcu, a zwykle jest to bardzo przydatne do tego, żeby je obejść. Nic nie stoi na drodze, żebyś się przebranżowił, chociaż słyszałam że na Nokturnie strasznie śmierdzi, a tam chyba pełzają te wszystkie rzezimieszki, mam rację? - uśmiechnęła się do niego beztrosko, jakby absolutnie nie zaliczała się do grupy, która miała urzędować na Nokturnie, ani nawet w życiu tam nogi nie postawiła. Co prawda tak było, ale przecież Thomas nie wiedział o tym, a ona próbowała go przed chwilą okraść. - Widzę, że nie próbujesz walczyć ze stereotypami - uśmiechnęła się pod nosem, przyglądając polecanym przez niego łakociom. - Ja nie, ale znam bardzo dużo osób płci męskiej, którzy gotowi są wygłaszać takie bezeceństwa. Z jakiegoś powodu to właśnie faceci najczęściej w pierwszej kolejności myślą o tego typu rzeczach... - uśmiech miała zwyczajnie złośliwy, bo jakby nie patrzeć to on właśnie w tym momencie te sprośności wyciągnął na światło dzienne. Znaczy, wpisywał się w kanon.

Przyjęła swojego pączka i lemoniadę, obdarzając go nieco delikatniejszym uśmiechem. Jakby odrobinkę bardziej szczerym i naturalnym niż te wszystkie poprzednie.
- Jasne, kto by jej nie lubił? - parsknęła, kradnąc mu niewielki fragment białej chmurki i samej ją próbując. Jej włosy, w przeciwieństwie do Thomasowych, zabarwiły się na kolor intensywnej czerwieni. Sama Layla spojrzała na jego czuprynę i uśmiechnęła się, ale nic nie powiedziała. Magiczna wata cukrowa nie była w sumie aż taka straszna, a też nie podejrzewała żeby jej efekt utrzymywał się przesadnie długo. - Dobra, to skoro tak lubisz te pączki, to które są twoje ulubione?
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Eutierria (8658), Alastor Moody (2816), Viorica Zamfir (7443), Brenna Longbottom (9148), Erik Longbottom (10575), Geraldine Yaxley (3118), Atreus Bulstrode (6249), Thomas Hardwick (2133), Cedric Lupin (7459), Perseus Black (951), Nora Figg (2409), Florence Bulstrode (5777), The Tempest (2039), Heather Wood (4239), Ula Brzęczyszczykiewicz (1800), Dora Crawford (3062), Philip Nott (5347), Bard Beedle (4762), Robert Mulciber (6511), Cameron Lupin (5438), Lyssa Dolohov (6494), Victoria Lestrange (17455), Sauriel Rookwood (10901), Cathal Shafiq (1684), Celine Delacour (3597), Sebastian Macmillan (6935), Stanley Andrew Borgin (8416), Bertie Bott (3462), The Edge (17225), Peppa Potter (1867), Rabastan Lestrange (656), Augustus Rookwood (565), Laurent Prewett (20679), Guinevere McGonagall (2846), Christopher Rosier (238), Lorraine Malfoy (3818), Leon Bletchley (6029), Olivia Quirke (5691), The Overseer (764), Alexander Mulciber (4340), Ambrosia McKinnon (2310), Tristan Ward (5474), Hades McKinnon (2237), Richard Mulciber (13112), The Lightbringer (5951), Thomas Figg (2419), Morpheus Longbottom (3952), Penny Weasley (9069), Vera Travers (2351), Neil Enfer (6742), Millie Moody (5588), Isaac Bagshot (5045), Asena Greyback (344), Anthony Shafiq (13151), Mabel Figg (1777), Ralitsa Zamfir (845), Lorien Mulciber (11735), Sophie Mulciber (3252), Basilius Prewett (3999), Jonathan Selwyn (4962), Charles Mulciber (10107), Leonard Mulciber (4189), Charlotte Kelly (291), Jagoda Brodzki (1208), Jessie Kelly (204), Electra Prewett (1891)

Wątek zamknięty  Dodaj do kolejeczki 

Strony (88): « Wstecz 1 … 71 72 73 74 75 … 88 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa