• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[26.08.72, popołudnie] Sports go sports | Jonathan & Woody

[26.08.72, popołudnie] Sports go sports | Jonathan & Woody
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#1
08.10.2024, 22:55  ✶  
To nie tak, że Jonathan twierdził, że był w złej formie. O nie, nie, nie. Absolutnie nie zamierzał tak bezczelnie kłamać. Jonathan miał się za naprawdę sprawnego i idealnego do podziwiania zarówno w koszuli, jak i bez niej....
Co nie znaczyło, że jakby trochę o tym pomyśleć, to siedzący tryb życia narzucony przez jego pracę nie był dla niego, aż tak łaskawy, a on nie był w tak dobrej formie w jakiej był te dwadzieścia lat temu, kiedy jeszcze nie porzucił marzeń i aktorstwie. Ah, no i Anthony na kiermaszu z okazji Lammas, zrobił mu przytyk, że jego koszulę należało ponownie zwęzić i nawet jeśli nie była to prawda, to Jonathan bardzo nie chciał, aby kiedyś prawdą się to stało.
Poza tym była jeszcze kwestia tego, że od momentu dostania listu od pewnej osoby i koszmarów przeszłości z nią związanych, coraz bardziej martwił się tym wszystkim i nie pomogło nawet wyjawienie przyjaciołom swojego wampirzego problemu. Z każdym dniem jego nerwy stawały się coraz napięte, a on łapał się na paranoicznym myśleniu, że zaraz stanie się coś bardzo złego. A co przecież działało lepiej na oczyszczenie myśli, niż trening?
Pewnie lepszy by był alkohol, ale pić nie zamierzał, bo jeszcze uśpi swoją czujność i wtedy nastąpi atak.
Ale! Dzisiaj było dobrze. Dzisiaj kadzidełka nasenne podziałały doskonale, tak że wyspał się tyle ile powinien i udało mu się nawet uniknąć nadgodzin, tak że był gotowy do ćwiczeń.
– No dobra pamiętaj Clemy – rzucił, szczerząc zęby do swojego towarzysza treningu. Obecność Woody'ego była niejako dodatkową motywacją, bo przecież nie chciałby się poddać na torze, akurat przy nim. – Nie chciałbym za bardzo martwić Morpheusa, bo ma już za dużo na głowie, więc jak się przestraszyć, lub poczujesz że łapiesz zadyszkę, informuj mnie od razu, byśmy potem nie musieli transportować cię do Munga.
Pierwszym klucz do sukcesu była pewność siebie, prawda? Stali gotowi na skraju lasu, a Jonathan dodatkowo był całkiem zadowolony ze swojego dzisiejszego stroju, na który składała się czerwoną koszulka polo i niebieskie dresowe spodnie, bo... No bo może specjalnie na tę okazję kupił sobie nowy strój, jako że stary gdzieś już dawno się zgubił, a przecież nie będzie ćwiczył w jakimś wyciągniętym t-shircie! Tego by w życiu nie zrobił samemu sobie!

a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#2
01.11.2024, 22:08  ✶  
Jonathan Selwyn miał farta, piekielnego farta, że na tor treningowy nie wybrali się dekadę później, więc wśród strojów sportowych nie królował jeszcze pstrokaty spandex. Woody Tarpaulin absolutnie był bowiem typem człowieka, który ubrałby na podobną okazję neonowe rajtuzy. Ze względu na okoliczności modowe epoki wystarczyć musiały tymczasem szorty i żonobijka zarzucona bluzą — ze względu na to, że poranki u schyłku lata bywały chłodne.
Byłoby pięknie, gdyby na tym się skończyło.
Poranny chłodek wyciągnął jednak z szafy Tarpa coś jeszcze. Czapkę-kondom: cieniutką, ciasno przylegającą do łysej głowy, z niewielkim pypciem na czubku czaszki. Kolor intensywnie chabrowy. Fantazja.
W przeciwieństwie do Selwyna Woody nie mógł pochwalić się brakiem zawady alkoholizm, a na domiar złego wczesny poranek był porą, o której zwykle udawał się na spoczynek po nocnej zmianie. Czarodziej zjawił się toteż w Księżycowym Stawie może i nieco wymięty, ale niepozbawiony entuzjastycznego zapału do działania. Wyzwania nie były mu straszne, szczególnie te treningowe. Formę fizyczną trzymał w końcu bardzo przyzwoitą i dbał o to, żeby się nie opuścić. Nie tryskał może siłami jak w wieku lat trzydziestu i nieco szybciej się już męczył, ale wciąż miał solidną krzepę i kondycję lepszą niż niejeden młodzieniaszek.
Chętnie zaprezentowałby wspomniane przymioty rozgrzewkowym kuksańcem na Jonathanie za to jego uparte Clemy, lecz zachował zaskakujący spokój. Jeśli będzie go ignorował wystarczająco długo, na pewno się prędzej czy później ciołek znudzi. Patrzył toteż jedynie na kolegę, unosząc brwi coraz to wyżej, w miarę jak ten wypowiadał kolejne słowa.
— Magipsychiatrzy nazywają to projekcją, Selwyn.
Woody poprawił chwyt na różdżce i odwrócił się bezceremonialnie ku ścianie lasu, aby rzucić wyzywające spojrzenie temu, co czyhało na nich w jego głębi.
— W razie czego znam pierwszą pomoc — dodał jeszcze, żeby podkreślić dosadniej, że to Jonathana podejrzewa o urazy i potrzebę interwencji.
Co jak co, ale przytyki dotyczące tego, że miałby się bać czegoś takiego, wcale go nie ruszały. Ze wszystkich rzeczy o sobie, jakich był pewien, tej był pewien niemal najmocniej: człowiekiem słabych nerwów po doświadczeniach z Brygady i Nokturnu to on nie był.
Dwoje zakonników ruszyło tym samym w las z różdżkami w gotowości. Samiutcy naturalnie, bo Woody za nic by się nie zgodził na asystę organizatorów. Co to on miał pięć lat, żeby go starszy brat prowadził za rączkę? Hę? Co następne? Jestem dorosły, Jeremiah.

!przeszkody


piw0 to moje paliwo
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#3
01.11.2024, 22:08  ✶  
Musicie przejść przez niedługi korytarz, stworzony z żywopłotu, w którym migają kolorowe światła, imitujące zaklęcia, unikając ich lub ochraniając się przed nimi tarczą.
Przebiegając przez tunel każde z was rzuca kością 3 razy, na af lub rozproszenie. Jeśli światło was trafi, zostawia kolorową plamę na ubraniu, ale nie czyni krzywdy.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#4
03.11.2024, 11:57  ✶  

Pierwszym ćwiczeniem, z którym przyszło mu się dzisiaj zmierzyć nie był wcale trening fizyczny, a psychiczny, bo jednak patrzenie na tę czapkę Woody'ego było trochę, no dobrze bardzo, bolesne. I co on niby miał na tej głowie?To znaczy Selwyn wiedział co on miał na głowie, bo przecież był zaznajomiony z wyglądem prezerwatywy, ale po prostu nie rozumiał czemu Woody uznał to za genialny pomysł.
– No dobrze Woody, wyjątkowo dam ci jedną szansę, abyś powiedział coś, co sprawi, że nie będzie mi tak smutno. To nie jest twój dobrowolny wybór, tak? To po prostu specyficzny okład, który ma na celu lepsze wchłonięcie się ziołowych maści na porost włosów, prawda?
Czy wierzył, że taka będzie odpowiedź jego kolegi od wspólnych ćwiczeń i walczenia że Śmierciożercami? Raczej nie, oczywiście że nie, ale miło było sobie chociaż pomarzyć.
– Nie Clemy – Jonathan pokręcił głową. Był pod tym względem niczym uparty, młody pies. Nigdy się nie męczył, a nawet jeśli, to zdecydowanie za późno. – Magipsychiatrzy projekcją nazywaliby twoje dziwne przekonanie, że masz wyrzucie stylu.
A potem pewnym siebie krokiem sam ruszył w stronę lasu doganiając drugiego czarodzieja, tak by iść z nim krok w krok, aż nie doszli do pierwszej przeszkody.
Uniósł brew do góry.
– No nie powiem, ładnie to wymyślili – stwierdził, przyglądając się tunelowi z pewnym zaciekawieniem, ale jednak nie na tyle długo, aby nie ruszyć przez siebie jako pierwszy. Normalnie użyłby po prostu magii rozproszenia, jako że był w niej zdecydowanie świetny, ale nie dzisiaj. O nie. Dzisiaj musiał popisać się swoją sprawnością fizyczną, bo to przecież nad tym planował pracować tego ranka, a Woody będzie mógł po prostu obserwować z tyłu, jak Selwyn bezbłędnie wykonywał wszystkie uniki, a jeśli z jakiegoś powodu by mu coś nie wyszło... To Longbottom będzie mógł go przynajmniej łapać o ile ta czapka-gumka nie zsunie mu się nagle na oczy.
No dobrze. Raz, dwa, trzy i start. Grunt to unikać, szybko biegać, lub zatrzymywać się w odpowiednich momentach. Gdy był młody to ćwiczył w miarę regularnie. Ta siła musiała się w nim gdzieś ciągle czaić, czekając na wezwanie, prawda?

Aktywności fizyczna na przejście przez tunel i uniki (I)

Rzut O 1d100 - 52
Slaby sukces...

Rzut O 1d100 - 92
Sukces!

Rzut O 1d100 - 76
Sukces!
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#5
05.11.2024, 09:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.11.2024, 10:20 przez Woody Tarpaulin.)  
Należy spojrzeć prawdzie w oczy: niektóre elementy garderoby Woody dobierał tylko po to, żeby ktoś dostał przez nie zawału. W pierwszej kolejności: Tessa, która to smęciła mu swgo czasu nad uchem z powodów tak mizernych jak plamka na koszuli. Wystarczyło mu zaś raz tylko usłyszeć docinek modowy od Jonathana, aby ustawić go obok Tessy i torturować stylem.
— To się nazywa praktyczność i wygoda — obwieścił, akcentując ostatnie słowo, jakby mówił do wyjątkowo tępego dziecka. — Nie przewieje mi uszu i zatok, jak się zgrzeję. I jak celnie zauważyłeś, nie mam twoich fikuśnych kudłów, to by mi pot ze łba leciał prosto w oczy. Nie wszystko się robi, żeby pięknie wyglądać, ale co ty o tym możesz wiedzieć.
Materiał był cieniutki, przewiewny, dobrze się trzymał — idealne nakrycie głowy na chłodniejszy poranek z aktywnością fizyczną. A że wyglądało jak wyglądało… cóż, nigdy wyglądanie dla Tarpa czynnikiem decyzyjnym nie było.
Gdy oświecił już Selwyna na temat praktycznego wymiaru czapki, przyszła pora na rozprawienie się z pozostałymi jego beznadziejnymi insynuacjami. Bardziej ofensywnie.
— Porost włosów, hę? Uważasz mężczyzn z wysokim testosteronem za gorszych? Pomieszały ci się wzorce męskości przez to, że tyle czasu spędzasz z tą wynędzniałą rozwielitką ze swojego departamentu — kontynuował tyradę, nie przerywając ani na chwilę marszu przez las; nawet gdy przed nimi wyrósł tunel ciskający zaklęcia. Woody szedł do przodu jak taran, nie poświęcając ani chwili na przemyślenie strategii jego pokonania. — Ty jesteś, Selwyn, swój chłop, Morpheus, wiadomo, też porządny. No ale co wam u licha do głowy przyszło, żeby na trzeciego muszkietera brać jego? — zawołał do pleców znikającego w tunelu czarodzieja.
Zatrzymał się, wział pod boki i patrzył, jak wybornie koledze idzie pokonywanie przeszkód. Już czuł, że los wywinie mu figla i podłoży nogę na ze dwóch przynajmniej etapach, lecz niech się dzieje wola nieba.
— Zmierzam do tego, Johnny — wydarł się — że jeśli on ożeni się z Tessą, to będzie wasza wina!
I po tych słowach on również zanurkował w tor.

dwie na rozproszenie (N) i jedna na AF (Z)

Fenomenalnie rozproszył pierwszy atak, co za precyzja.

Rzut N 1d100 - 64
Sukces!


Fenomenalnie rozproszył drugi, widownia wstaje, owacje.

Rzut N 1d100 - 55
Sukces!


I… unik!

Rzut Z 1d100 - 21
Akcja nieudana


Kurwa.
Zaklęcie rąbnęło go w środeczek czoła, zostawiając na czapeczce białą plamę.
Woody zachwiał się, zaklął i wylazł z tunelu.
— W rzeczy samej fachowa robota, ten tunel. Widać zdolną rękę moich ulubionych BUMowców — pochwalił, rozcierając pacnięte miejsce.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#6
05.11.2024, 16:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 05.11.2024, 16:38 przez Jonathan Selwyn.)  

– Clemy, ja naprawdę rozumiem potrzebę praktyczności, ale wiesz, że ona i styl mogą iść w parze, prawda? To nie tak, że jeśli nie założyć czapki, za przeproszeniem gumki, to będziesz musiał zamiast tego odziać się w barokową perukę. – Mówił to oczywiście żartobliwie, ale gdzieś jednak w tym wszystkim oczy Selwyna patrzyły się na Woody'ego z nadzieją, że ten naprawdę to wiedział.
– Ah, i czy to ten wybuch testosteronu przyniósł ci zazdrość o mojego szefa, gdy zabierał ci włosy? – odkrzyknął jeszcze zdecydowanie jednak bardziej skupiając się na torze przed nim, niż gadaniu Woody'ego, bo naprawdę, rozumiał wszystko, ale co akurat miał on do Shafiqa?  A potem nagle, tuż przed pierwszym "zakleciem" usłyszał, kolejne słowa czarodzieja i naprawdę cudem potrafił skupić się na unikaniu przeszkód.
I chyba to szok wywołany przez tamte słowa sprawił, że pierwszy z kolorowych pocisków niemal trafił go w ramię, gdyby nie to, że odskoczył w ostatniej sekundzie. Ramię, które, podobnie jak całe barki, co mógł widzieć od tyłu Woody, drżały jakoś dziwnie, gdy Selwyn próbował powstrzymać śmiech.
Jeśli on ożeni się z Tessą, to będzie wasza wina!
Kolejny unik, tym razem był niemal przekonany, że naprawdę wybitny, co zawdzięczał chyba głównie świadomości, że im szybciej i sprawniej wydostanie się z tego tunelu, tym szybciej będzie mógł wybuchnąć śmiechem.
Anthony miałby żenić się z Tessą. Już pomijając fakt preferencji Shafiqa, bo przecież jego przyjaciel, aż tak znowu od posiadania żony nie uciekał, to naprawdę? Czy naprawdę sądził, że Anthony zalecał się do Tessy i to z wzajemnością? Oh, gdyby tylko Woody widział jej nici do niego i nawzajem. Nie wspominając już o całej skomplikowanej relacji Tony'ego z Longbottomami. Oj, Morpheus pewnie miałby coś do powiedzenia na taki ślub. Oj, Erik pewnie miałby coś do powiedzenia na taki ślub.
Iiii... Kolejny świetny unik! Jednak rzeczywiście pewnych rzeczy po prostu się nie zapominało. Albo była to kwestia tych krótkich porannych ćwiczeń, które robił w tajemnicy przed wszystkimi już od jakiegoś czasu. W każdym razie, był świetny!
A gdy tylko wydostali się z tunelu, Jonathan spojrzał na Woody'ego I wreszcie roześmiał się na głos, bynajmniej nie ze względu na białą plamę na czole kolegi.
– Na... bogów... Co? – Mówił, próbując jakkolwiek złapać oddech. – Merlinie, Woody ty naprawdę jesteś o niego zazdrosny! Nie wierzę! Im pewnie nawet taki pomysł nie przyszedł do głowy, a ty już sobie pewnie wyobrażasz, jak dramatycznie wyrzucasz ich zaproszenie na ślub! Skąd w ogóle ten pomysł? Ze wszystkich mężczyzn, z którymi pewnie rozmawia Tessa, czemu akurat uwziąłeś się na niego?
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#7
05.11.2024, 21:16  ✶  
— Nie mam czasu siedzieć pół dnia i łaszków wybierać. Co ja? Baba? — odfuknął na te dyrdymały o stylowej wygodzie.
Stylem było bowiem to, co Woody’emu wpadło w oko. W głębsze filozofie o tkaninach, krojach, teksturach i fasonach nie wchodził. I było to zdrowe. Woody miał bardzo zdrowy dystans do swoich stylizacji i zwisała mu opinia kogokolwiek. Podli nienawistnicy (zwani również hejterami) winni popracować nad sobą i swoją relacją z własnym wizerunkiem. Dlaczego tak dbają o opinię społeczeństwa? Czego się boją? Czego się kurwa boicie, hę?
Pokonanie pierwszej przeszkody — wbrew temu, co bredził Selwyn — wcale Woody’ego do zadyszki nie doprowadziło. A szkoda, bo gdyby się zadyszał i padł na zawał, nie musiałby słuchać tych szyderstw. Wymownie zapatrzył się w byle wróbla na gałęzi opodal, zafascynowany nim niby barwnym rajskim ptakiem. Jednym słowem: dał się Jonathanowi wygadać, wyśmiać, a on tymczasem ino sobie pogwizdywał, aby dać koledze wyraźnie do zrozumienia, że ma go w dupie.
— Skończyłeś? — zapytał, gdy oddech Jonathana zdawał się powracać do normy po tym absurdalnym ataku. — To idziemy.
Ruszył przed siebie, a mijając wesolutkiego pajaca, pacnął go różdżką w plecy. Tam, gdzie drewienko zetknęło się z koszulą, Selwyn mógł poczuć lekkie kopnięcie jakby prądu, zupełnie nieszkodliwe. Symboliczna kara za te obrzydliwe kpiny.
— Nie jestem zazdrosny, a zmartwiony. Quintessa rozmawia z wieloma mężczyznami — podjął temat, gdy wyprzedził Jonathana i zniknęło niebezpieczeństwo tego, że będzie zmuszony spojrzeć mu w oczy. Był wybitnym kłamcą, ale nie ufał sobie w ukrywaniu czegokolwiek, co wiązało się z tą przeklętą kobietą. Brzmiał zresztą tak, jakby prawdziwie wierzył w następującą logikę: — Zwykle mnie to nie interesuje. Wierz lub nie. — Machnął od niechcenia ręką. — Stara ma dobrego nosa. Zwykle potrafi odróżnić dobrego od złego, ale z jakiegoś powodu wciąż lubi Shafiqa.
Kolejna przeszkoda zamajaczyła przed nimi. Natłok myśli Tarpa nie mieścił się w ciasnych odległościach między kolejnymi punktami toru, nie było czasu upchnąć ich wszystkich, lecz nie mógł się zatrzymać. Musiał iść. Nie mógł mówić takich rzeczy w miejscu. Nie mógł dać się w uziemieniu złapać Selwynowi za jakieś nieostrożne słówko. Musiał iść. Iść i w razie potrzeby umknąć w jakiś pierdolony tunel, w którym go zgubi.
— A Shafiq ma diabła w oku. Nie wydaje ci się oślizgły? Nie, oczywiście, że nie — prychnął. — Ja bym wolał, żeby mi rękę obślinił zarobaczony, wściekły kundel z Nokturnu, niż żebym miał prawicę uścisnąć Anthony’emu Shafiqowi. — Woodym wzdrygnęła myśl, że ten gad miałby dotykać Tessy swoimi zimnymi, śliskimi członkami. Paskudztwo. — Ojczulek miał rację. Nie cierpię pyszałkowatego dziada Longbottoma, ale co by nie mówić, tatunio się poznał na Anthonym od początku. Widział coś, czego ty, Tessa i mój nieszczęsny, zaślepiony braciszek do dziś nie widzicie.
Brakowało tu już tylko: wam się oczy otworzą, jak mnie zamkną.
Odnalazł Woody jednak w tym strumieniu gniewnych myśli coś nowego. Jakąś myśl, przed którą się wzbraniał rękami i nogami, lecz… Ach, niech tylko Godryk usłyszy, że Shafiq się kręci wokół jego synowej ukochanej mocniej niż sam syn, to z pewnością tego nie zostawi. Gdyby tylko ktoś mu o tym powiedział… Może powinno się wystosować w najbliższych dniach list.

!przeszkody


piw0 to moje paliwo
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#8
05.11.2024, 21:16  ✶  
Przed wami pojawia się kilka tarcz.
Aby ruszyć dalej, musicie je zniszczyć - każde z was musi rzucić minimum dwa udane zaklęcia z dowolnej wybranej dziedziny magii.
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#9
06.11.2024, 03:08  ✶  
Jonathan wciąż szeroko uśmiechnięty, dotknął opuszkami palców miejsca, w którym różdżka Woody'ego zetknęła się z jego plecami i pokręcił głową. Eh, gdyby tylko ten stary dureń po prostu porozmawiał ze swoją była żoną. Ale nie... Lepiej snuć dziwne plany o weselu Tessy i Anthony'ego. Na pewno to mu pomoże.
Chociaż na dobrą sprawę, to chyba trochę zazdrościł mu rozterek miłosnych. Jego własne były niestety nieco bardziej krwawe, a Anthony pojawiał się w nich nie jako obiekt zazdrości, a potencjalna ofiara zazdrości.
Uśmiech mu nieco zrzedł na tę myśl. A potem jeszcze bardziej, gdy usłyszał co takiego postanowił wygadywać Woody o jego przyjacielu.
Ja bym wolał, żeby mi rękę obślinił zarobaczony, wściekły kundel z Nokturnu, niż żebym miał prawicę uścisnąć Anthony’emu Shafiqowi.
Anthony nie był już tym młodym, chudym Krukonem, którego gryfońskie instynkty Jonathana kazały strzec przed wszystkimi zagrożeniami. Anthony nie był już od lat tamtym Krukonem, bo był politykiem, który z nie jednego oskarżenia się wybronił. Tak naprawdę nie musiał nic teraz mówić, mógł zignorować Woody'ego.
Widział coś, czego ty, Tessa i mój nieszczęsny, zaślepiony braciszek do dziś nie widzicie.
Palce same zacisnęły mu się mocniej na różdżce.
Szkoda tylko, że Woody nie widział czegoś więcej, niż zniekształconego obrazu Shafiqa wytworzonego przez jego własny umysł zaślepiony własną nieudolnością Clemensa w miłosnych sprawach. Nie widział lat przyjaźni, pomiędzy całą trójką, a tak naprawdę to czwórką, muszkieterów. Nie widział, jak Anthony pomógł mu, gdy przez skandal ślubny stracił możliwość pracy w teatrze. Nie widział, Anthony'ego, który sam z siebie wiedział jakich Selwyn, który próbował ukryć bezsenność przed przyjaciółmi, używał kadzidełek nasennych i miał je w pogotowiu, kiedy Jonathan zwierzał mu się z problemu z kochankiem. Problemu, za który Anthony się nie wściekł, nawet jeśli przez Selwyna ktoś czyhał na jego życie. Nie widział...
Jonathan gwałtownie przyśpieszył kroku, tak by stanać nagle przed drugim czarodziejem bez względu na to, czy ten na niego wpadł, czy też nie. Jak dobrze było być chociaż odrobinę wyższym od niego!
– Jeśli więcej osoby mówi, że jabłko jest czerwone, a mniej, że niebieskie, to jest większa szansa na to, że to ta mniejszość to daltoniści. Gdyby nie wsparcie Anthony'ego dwadzieścia lat temu, naprawdę nie mogę ci obiecać, że potrafiłbym się jeszcze uśmiechać tak jak jeszcze chwilę temu. – A ty może po prostu porozmawiaj z Tessą jak na dorosłą osobę przystało, zamiast złościć się na innych. Kusiło go aby powiedzieć, ale wstrzymał się, wpatrując się w Woody'ego poważnym spojrzeniem, pozwalając aby te słowa chociaż spróbowały do niego dotrzeć. – Szanuję cię Woody. Naprawdę cię szanuję, a jeśli i ty szanujesz mnie to proszę cię zaufaj mojemu osądowi. Anthony Shafiq to dobry człowiek. – Wierzył w to. Naprawdę w to wierzył. Nie ważne, że Tony'emu zdarzało się robić przekręty, jak ten z Kambodżą. Selwyn znał go zbyt dobrze, by wiedzieć po której stronie biło serce przyjaciela. Gdyby byli bohaterami jakiejś sztuki teatralnej, zarówno dramat, jak i komedia świetnie nadawały się do tej sytuacji, Jonathan powinien by pewnie powiedzieć teraz coś w stylu A jak myślisz, czyją połówką duszy jest Shafiq, a kto odwiedza go nocami w jego łóżku, ale no cóż... Prawdziwe życie nie pozwalały na tak dramatycznych faktów, a do tego pewnie zaliczał się ten ostatni.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#10
12.11.2024, 23:15  ✶  
Rozterki miłosne Woody’ego, wbrew temu, co się Jonathanowi wydawało, nie były po prostu. W pewien sposób być może rzeczywiście były proste — chodziło zawsze o tę jedną kobietę, nikogo innego w tym sercu nigdy nie było — lecz w każdy inny były diabelnie skomplikowane.
Kochał Tessę, to był banał, którego nigdy nie krył, na żadnym etapie; nie zamierzał robić z nikogo głupka. Problem w tym, że czasem miłość nie wystarczyła. To małżeństwo gniło latami, a Longbottomowie biernie obserwowali, zbyt tchórzliwi, aby zacząć rozwiązywać problemy, gdy jeszcze był na to czas. Tak przywykli do swojego małego raju, że bali się zaakceptować, że mógłby przestać nie być, gdy zaczną mówić o tym głośno. Tęsknili więc teraz ku sobie, lecz Tarp nie wierzył w drogę powrotną, nie wierzył, że da się zawrócić i żyć dawnym życiem.
Należałoby zacząć od nowa. Zaorać ziemię, obsiać świeżym ziarnem. Nie wątpił, że pierwsze kiełki wzejdą, zachwycą soczystą zielenią. Kochali się wciąż przecież. Nie bał się nieurodzaju, bał się robactwa, które żyło w tej ziemi przesączonej krwią ich małej rodzinnej tragedii, karmiło się nią. Ich małżeństwo nie zmarło przecież śmiercią gwałtowną. Jeden po drugim więdły pędy podgryzane przez malutkie szkodniki. Jeden po drugim, niepostrzeżenie, aż zostało martwe, gnijące pole.
Clemens Longbottom wciąż czuł ich pełzającą obecność. Wiedział, że nawet jeśli spróbują tchnąć nowe życie w odłogi, szkodniki wyjdą wcześniej czy później. Nigdy ich nie opuściły.
Mógł oglądać przyjaźń Morpheusa, Jonathana i Anthony’ego, mógł zdawać sobie z niej sprawę, lecz nie zmieniało to jego opinii. Wiedział lepiej, wiedział swoje. To nie był dla niego argument, aby przestać ufać swojemu osądowi. Nie spodziewał się natomiast, że temat wywoła aż takie poruszenie u Jonathana. Był gotów na to, że Selwyn wychwyci z tego monologu jakieś jego słabości i je wykorzysta, bo, cholera, wylała się z Tarpa bez hamulców fura kwaśnego jadu. Spodziewał się więc ofensywy, nie defensywy.
Przystanął w porę, gdy Selwyn zagrodził mu drogę. Twarz czarodzieja była nieruchoma, nosiła ślady irytacji, choć gdy się odezwał, był niespotykanie opanowany, mówił bez zwyczajowej cwaniacko-błazeńskiej maniery:
— Co ci tak zależy, żebym ciepło myślał o tym waszym pieszczoszku, co? Nie lubię Shafiqa i nie zmieni tego twoje rozdzieranie szat, Selwyn. — Zerknął ponad jego ramieniem na tarcze; wybawienie od tej uwierającej rozmowy. — Nie zamierzam robić mu krzywdy, jeśli tego się boisz. Kurwa, gdyby wisiał właśnie nad przepaścią, podałbym mu tę zaszczaną rękę po kundlu. Żaden z niego kiler, żebym się poczuwał do drastycznych interwencji. Ale rozpoznaję żmiję, gdy ją widzę. On Tessy nie doprowadzi do niczego dobrego.
Westchnął ciężko, potarł dłonią twarz. Nie spodziewał się, że tego ranka — gdy mieli ubawić się na wesołej, zakonnej ścieżce zdrowia — spadnie na niego coś takiego. Został wzięty z prawdziwego zaskoczenia przez błyskawiczną eskalację rozmowy o Shafiqu.
— Dobry z ciebie chłop, to podtrzymuję. Anthony powinien być wdziędzny za takich przyjaciół. — Nawet jeśli Woody uważał, że na nich nie zasługuje. — Ale nie jestem wzgórzem, na którym powinieneś umierać za jego honor. Nic ci to nie da, Selwyn, dupku. Shafiq nie ucierpi od tego, że pijak z Nokturnu go nazwie kutasem.


piw0 to moje paliwo
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (116), Jonathan Selwyn (3113), Woody Tarpaulin (2924)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa