WOODY TARPAULIN
Urodzenie: 10 lutego 1921 | wodnik | 7
Stan cywilny: rozwodnik
Krew: czysta krew
Zamieszkanie: Poddasze jego pubu, ulica Śmiertelnego Nokturnu
Pochodzenie: Urodził się jako Clemens Woodrow Longbottom, syn Godryka Longbottoma. Od czasu, gdy posypała się jego kariera w Brygadzie Uderzeniowej i otworzył biznes na Nokturnie, używa jednak imienia Woody Tarpaulin i przydomka Tarp, który wziął się od nazwy jednego z jego ulubionych kapeluszy (tarp hat).
Stan cywilny: rozwodnik
Krew: czysta krew
Zamieszkanie: Poddasze jego pubu, ulica Śmiertelnego Nokturnu
Pochodzenie: Urodził się jako Clemens Woodrow Longbottom, syn Godryka Longbottoma. Od czasu, gdy posypała się jego kariera w Brygadzie Uderzeniowej i otworzył biznes na Nokturnie, używa jednak imienia Woody Tarpaulin i przydomka Tarp, który wziął się od nazwy jednego z jego ulubionych kapeluszy (tarp hat).
Kształtowanie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉◉◉○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉◉○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉○○
Rozproszenie: ◉◉◉○○
Transmutacja: ◉○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉◉○
Nekromancja: ○○○○○
Translokacja: ◉◉○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉◉◉○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ◉○○○○
Wiedza przyrodnicza: ○○○○○
Wiedza o świecie: ◉◉◉○○
Poziom spaczenia: II — Mimo że dba o to, aby nie umarła krążąca o nim opinia kogoś, z kim nie chcesz zadzierać, bo porachuje ci kości, Woody nie jest złym człowiekiem. Zasłoni własną piersią niewinnych i słabszych — w tej kwestii jego kompas moralny wciąż działa bez zarzutu — lecz nie okaże ani ździebka litości nad zbójem, który zajdzie mu za skórę.
Różdżka: szpon hipogryfa, 12 cali, sztywna, cedr
Zwierzę totemiczne: byk
Aura: czerwona
O zdolnościach: Tarpaulin miał dobrych pół wieku na szlifowanie się we wszystkich interesujących go dziedzinach. Wyróżniającym go atutem jest legilimencja, której poświęcił na przestrzeni lat wiele uwagi i wciąż regularnie ją wykorzystuje. Posiada zestaw umiejętności charakteryzujących byłego Brygadzistę, a więc ma sporą szansę wyjść cało z niejednej potyczki, choć przez lata zapomniał tego i owego. Przez wrodzoną porywczość podsycaną procentami owa „niejedna” to słowo doskonale opisujące, jak często pakuje się w tarapaty, wyrównując swój bilans ryzyka.
Rzemiosło wciąż ma przed nim wiele tajemnic: do prac bardziej zaawansowanych niż przybicie gwoździa czy pociągnięcie blatów impregnatem musi zatrudniać profesjonalistów, co mocno ogranicza jego samowystarczalność przy reparowaniu zabytkowego pubu. Nie był również nigdy orłem z transmutacji, o roślinach zaś nie ma bladego pojęcia.
Popularność (0): Nawet jeśli nigdy nie spotkaliście się twarzą w twarz, mogłeś słyszeć o umiejącym wszystko załatwić barmanie z Rejwachu, który nigdzie nie rusza się bez jakiegoś nakrycia głowy.
Jak równy z równym (0): Przewaga rodzinna. Nie da się odmówić mu pojedynku.
Legilimencja (III): Oto, gdzie zapoczątkował się upadek Woodrowa Longbottoma: okazało się, że choć legilimencji nie nauczano w Hogwarcie, w Departamencie Przestrzegania Prawa w latach 40. cieszyła się ona nieoficjalnie pewnym zainteresowaniem. Pierwszych szlifów Tarp nabywał w domach wtajemniczonych pracowników i były przeprowadzane w sposób kontrolowany. Świeżo przyjęty na służbę brygadzista Woody Longbottom szybko zaaklimatyzował się w wąskiej, zaufanej grupce pasjonatów zakazanych sztuk i został stałym bywalcem na ich spotkaniach. Praca w departamencie, który zajmował się chwytaniem niebezpiecznych czarnoksiężników, dostarczała natomiast więcej niż nadto okazji do sprawdzenia się. Grupa wykorzystywała do ćwiczeń czarodziejów, którzy szli na dożywocie w Azkabanie. Ćwiczenia te nie zawsze były — jak to ćwiczenia — udane, a więźniowie kończyli z bałaganem w głowie, niezdolni do dalszego funkcjonowania. Woody od początku miał wątpliwości, lecz słowa jego mentorów przełamały opór.
Oni idą na dożywocie. W Azkabanie dementorzy tak zamieszają im w głowie, że za tydzień nie będą pamiętali, jak się nazywają. Wiesz, co on zrobił tej biednej kobiecie? To jedyna pożyteczna rzecz, do jakiej ten skurwiel się w swoim życiu przyczyni.
Woody przez lata miał swój udział w tym nieoficjalnym procederze, który — choć można byłoby śmiało nazwać niehumanitarnym — był najskuteczniejszą i najbardziej rozwijającą formą treningu legilimencyjnego. Gdy czarodzieja nachodziły wątpliwości, przypominał sobie, że pracowali tylko z mordercami, bezlitosnymi, okrutnymi potworami, bestiami, które zasłużyły na najwyższy wymiar kary.
Sprawa wyszła jednak w 1963 roku na jaw i była powodem, dla którego detektyw Longbottom został wydalony ze służby w Brygadzie Uderzeniowej z wilczym biletem na pracę w jakimkolwiek innym departamencie. Ministerstwo nigdy nie podało oficjalnej przyczyny zwolnienia i zamiotło sprawę pod dywan.
Walka wręcz (I): Porywczość Woody’ego nie raz i nie dwa popchnęła go do bitki, nie tylko na różdżki, ale i w bardziej konwencjonalny, bezpośredni sposób. Szkolne bójki, wrogie starcia i pospolite mordobicie nie były mu nigdy straszne.
Kłamstwo (I): Całe swoje życie Woody kręcił i wodził za nos. Zaczynając od niezbyt wiarygodnych prób brzdąca zarzekającego się, że wcale nie zabrał bratu zabawki, przez detektywa ukrywającego odstępstwa od kodeksu po chwilę obecną, gdy pośredniczy w transakcjach półświatka, współpracując równolegle z Departamentem Przestrzegania Prawa i dyskretnie wystawiając od czasu do czasu tego czy owego łotrzyka.
Zastraszanie (I): Gdy Tarp wypowiada groźbę, trudno uwierzyć, że blefuje. Może dlatego, że rzadko to robi — nie rzuca słów na wiatr i gotów jest wszystkie swoje niecne obietnice spełnić.
Znajomość półświatka (II): A więc trafiasz na ulicę Śmiertelnego Nokturnu, mając jakiś niecny projekcik na myśli? Tylko… gdzie zacząć? Wpadnij do Rejwachu! Nawet jeśli Tarp nie zna osobiście kogoś, kto potrafi to załatwić, masz jak w banku, że zna kogoś, kto zna kogoś. Wejdzie na Podziemne Ścieżki, zagada, do kogo trzeba, wszystko się zorganizuje, pozostaje kwestia ceny.
Brudny sekret (II): Na ulicy Śmiertelnego Nokturnu Woody miał kiepski start: były detektyw, do tego z rodziny o nienagannej opinii. Zdobył jednak z czasem zaufanie typów spod ciemnej gwiazdy, które pozwoliło mu rozkręcić tam biznes. Teraz zaufanie to łatwo może obrócić się przeciwko niemu, gdyby wyszło na jaw, że wcale nie zerwał starych znajomości i od lat jest informatorem Brygady Uderzeniowej.
Lojalność organizacji (II): Zakon Feniksa stał się dla Woody’ego od momentu powstania jego priorytetową misją. Mężczyzna po cichu liczy na to, że dzięki oddaniu słusznej sprawie odkupi się pewnego dnia w oczach zawiedzionego ojca. Nie zdradziłby organizacji również ze względu na będących jego członkami krewniaków, dla których nadstawiłby bez mrugnięcia okiem karku, oraz szczerą sympatię wobec pozostałych.
Uczulenie (I): Mięta pieprzowa.
Porywczy (I): Pierwszy do działania, pochopnych decyzji i falstartów, reakcji na wyrost, żenujących odzywek i szukania zwady pod wpływem impulsu. Ale hej, on nie pchał się w kłopoty, tylko bronił swojego honoru, tak?
Uzależnienie (I): Woody nigdy nie odpowiadał przecząco na pytanie: „ze mną się nie napijesz?”, lecz w szpony uzależnienia na dobre wpadł po utracie pracy. Mimo że należy do wysoko funkcjonujących alkoholików i nie woni od niego na co dzień wczorajszą wódą, to stojąc za barem, nie stroni od nalewania sobie, a na dłuższe wycieczki zawsze upycha w kieszeni piersiówkę.
Zbieracz (I): Nigdy nie wiesz, kiedy coś się przyda. Dwadzieścia rodzajów śrubek i podkładek? Jedna trzecia wiadra zeschniętej pięcioletniej gładzi szpachlowej szybkoschnącej? Woody wiecznie robi remont w Rejwachu i wszystko, czego nie zużyje, wrzuca do piwnicy, nawet jeśli nie ma realnych perspektyw na ponownie tego wykorzystanie.
Różdżka: szpon hipogryfa, 12 cali, sztywna, cedr
Zwierzę totemiczne: byk
Aura: czerwona
O zdolnościach: Tarpaulin miał dobrych pół wieku na szlifowanie się we wszystkich interesujących go dziedzinach. Wyróżniającym go atutem jest legilimencja, której poświęcił na przestrzeni lat wiele uwagi i wciąż regularnie ją wykorzystuje. Posiada zestaw umiejętności charakteryzujących byłego Brygadzistę, a więc ma sporą szansę wyjść cało z niejednej potyczki, choć przez lata zapomniał tego i owego. Przez wrodzoną porywczość podsycaną procentami owa „niejedna” to słowo doskonale opisujące, jak często pakuje się w tarapaty, wyrównując swój bilans ryzyka.
Rzemiosło wciąż ma przed nim wiele tajemnic: do prac bardziej zaawansowanych niż przybicie gwoździa czy pociągnięcie blatów impregnatem musi zatrudniać profesjonalistów, co mocno ogranicza jego samowystarczalność przy reparowaniu zabytkowego pubu. Nie był również nigdy orłem z transmutacji, o roślinach zaś nie ma bladego pojęcia.
Popularność (0): Nawet jeśli nigdy nie spotkaliście się twarzą w twarz, mogłeś słyszeć o umiejącym wszystko załatwić barmanie z Rejwachu, który nigdzie nie rusza się bez jakiegoś nakrycia głowy.
Jak równy z równym (0): Przewaga rodzinna. Nie da się odmówić mu pojedynku.
Legilimencja (III): Oto, gdzie zapoczątkował się upadek Woodrowa Longbottoma: okazało się, że choć legilimencji nie nauczano w Hogwarcie, w Departamencie Przestrzegania Prawa w latach 40. cieszyła się ona nieoficjalnie pewnym zainteresowaniem. Pierwszych szlifów Tarp nabywał w domach wtajemniczonych pracowników i były przeprowadzane w sposób kontrolowany. Świeżo przyjęty na służbę brygadzista Woody Longbottom szybko zaaklimatyzował się w wąskiej, zaufanej grupce pasjonatów zakazanych sztuk i został stałym bywalcem na ich spotkaniach. Praca w departamencie, który zajmował się chwytaniem niebezpiecznych czarnoksiężników, dostarczała natomiast więcej niż nadto okazji do sprawdzenia się. Grupa wykorzystywała do ćwiczeń czarodziejów, którzy szli na dożywocie w Azkabanie. Ćwiczenia te nie zawsze były — jak to ćwiczenia — udane, a więźniowie kończyli z bałaganem w głowie, niezdolni do dalszego funkcjonowania. Woody od początku miał wątpliwości, lecz słowa jego mentorów przełamały opór.
Oni idą na dożywocie. W Azkabanie dementorzy tak zamieszają im w głowie, że za tydzień nie będą pamiętali, jak się nazywają. Wiesz, co on zrobił tej biednej kobiecie? To jedyna pożyteczna rzecz, do jakiej ten skurwiel się w swoim życiu przyczyni.
Woody przez lata miał swój udział w tym nieoficjalnym procederze, który — choć można byłoby śmiało nazwać niehumanitarnym — był najskuteczniejszą i najbardziej rozwijającą formą treningu legilimencyjnego. Gdy czarodzieja nachodziły wątpliwości, przypominał sobie, że pracowali tylko z mordercami, bezlitosnymi, okrutnymi potworami, bestiami, które zasłużyły na najwyższy wymiar kary.
Sprawa wyszła jednak w 1963 roku na jaw i była powodem, dla którego detektyw Longbottom został wydalony ze służby w Brygadzie Uderzeniowej z wilczym biletem na pracę w jakimkolwiek innym departamencie. Ministerstwo nigdy nie podało oficjalnej przyczyny zwolnienia i zamiotło sprawę pod dywan.
Walka wręcz (I): Porywczość Woody’ego nie raz i nie dwa popchnęła go do bitki, nie tylko na różdżki, ale i w bardziej konwencjonalny, bezpośredni sposób. Szkolne bójki, wrogie starcia i pospolite mordobicie nie były mu nigdy straszne.
Kłamstwo (I): Całe swoje życie Woody kręcił i wodził za nos. Zaczynając od niezbyt wiarygodnych prób brzdąca zarzekającego się, że wcale nie zabrał bratu zabawki, przez detektywa ukrywającego odstępstwa od kodeksu po chwilę obecną, gdy pośredniczy w transakcjach półświatka, współpracując równolegle z Departamentem Przestrzegania Prawa i dyskretnie wystawiając od czasu do czasu tego czy owego łotrzyka.
Zastraszanie (I): Gdy Tarp wypowiada groźbę, trudno uwierzyć, że blefuje. Może dlatego, że rzadko to robi — nie rzuca słów na wiatr i gotów jest wszystkie swoje niecne obietnice spełnić.
Znajomość półświatka (II): A więc trafiasz na ulicę Śmiertelnego Nokturnu, mając jakiś niecny projekcik na myśli? Tylko… gdzie zacząć? Wpadnij do Rejwachu! Nawet jeśli Tarp nie zna osobiście kogoś, kto potrafi to załatwić, masz jak w banku, że zna kogoś, kto zna kogoś. Wejdzie na Podziemne Ścieżki, zagada, do kogo trzeba, wszystko się zorganizuje, pozostaje kwestia ceny.
Brudny sekret (II): Na ulicy Śmiertelnego Nokturnu Woody miał kiepski start: były detektyw, do tego z rodziny o nienagannej opinii. Zdobył jednak z czasem zaufanie typów spod ciemnej gwiazdy, które pozwoliło mu rozkręcić tam biznes. Teraz zaufanie to łatwo może obrócić się przeciwko niemu, gdyby wyszło na jaw, że wcale nie zerwał starych znajomości i od lat jest informatorem Brygady Uderzeniowej.
Lojalność organizacji (II): Zakon Feniksa stał się dla Woody’ego od momentu powstania jego priorytetową misją. Mężczyzna po cichu liczy na to, że dzięki oddaniu słusznej sprawie odkupi się pewnego dnia w oczach zawiedzionego ojca. Nie zdradziłby organizacji również ze względu na będących jego członkami krewniaków, dla których nadstawiłby bez mrugnięcia okiem karku, oraz szczerą sympatię wobec pozostałych.
Uczulenie (I): Mięta pieprzowa.
Porywczy (I): Pierwszy do działania, pochopnych decyzji i falstartów, reakcji na wyrost, żenujących odzywek i szukania zwady pod wpływem impulsu. Ale hej, on nie pchał się w kłopoty, tylko bronił swojego honoru, tak?
Uzależnienie (I): Woody nigdy nie odpowiadał przecząco na pytanie: „ze mną się nie napijesz?”, lecz w szpony uzależnienia na dobre wpadł po utracie pracy. Mimo że należy do wysoko funkcjonujących alkoholików i nie woni od niego na co dzień wczorajszą wódą, to stojąc za barem, nie stroni od nalewania sobie, a na dłuższe wycieczki zawsze upycha w kieszeni piersiówkę.
Zbieracz (I): Nigdy nie wiesz, kiedy coś się przyda. Dwadzieścia rodzajów śrubek i podkładek? Jedna trzecia wiadra zeschniętej pięcioletniej gładzi szpachlowej szybkoschnącej? Woody wiecznie robi remont w Rejwachu i wszystko, czego nie zużyje, wrzuca do piwnicy, nawet jeśli nie ma realnych perspektyw na ponownie tego wykorzystanie.
Edukacja: Jak większość ukończył Hogwart. Nosił się w barwach Gryffindoru, oceny zbierał przyzwoite na tyle, aby dostać się do Departamentu Przestrzegania Prawa, ale trzeba przyznać, że jako nastolatek inne rzeczy miał w głowie niż nauka od świtu do nocy. Przeszedł wszystkie szkolenia potrzebne do zostania Brygadzistą.
Doświadczenie: W latach 1940-1963 związany z Brygadą Uderzeniową, gdzie dorobił się rangi detektywa.
Aktualne miejsce pracy: Właściciel pubu Rejwach. Rejwach w swoim menu ma jednak nie tylko alkohole i fistaszki, lecz przede wszystkim informacje. Tarpaulin macza palce w organizowaniu drobnej londyńskiej przestępczości, zaczynając zwracać na siebie coraz mniej przychylną uwagę prominentnych przestępców półświatka. Różdżka nie do namierzenia? Przyjdź za dwa dni. Chcesz zniknąć? Nowa tożsamość będzie czekała na ciebie pod ladą już w ten weekend! Tarp skontaktuje cię z gościem, który złamie każdą pieczęć; rzemieślnikiem, który podrobi każdy artefakt; złodziejką, której nikt jeszcze nie złapał; szmuglerem, który wwiezie do Anglii wszystko. Uwaga! Morderców i zepsutych do szpiku kości nikczemników nie obsługujemy.
Cechy szczególne: Barczysty, przerwa między górnymi jedynkami
Rozpoznawalność: IV Popularny | Na ulicy Śmiertelnego Nokturnu imię Tarp jest powszechnie znane, lecz i poza nim jest szansa, że się o nim słyszało. Ponieważ od dziecka był bardzo towarzyski i idąc przez życie, zebrał mnóstwo znajomości, wielu wciąż dobrze wspomina rezolutnego Woody’ego z Hogwartu czy detektywa Longbottoma.
Doświadczenie: W latach 1940-1963 związany z Brygadą Uderzeniową, gdzie dorobił się rangi detektywa.
Aktualne miejsce pracy: Właściciel pubu Rejwach. Rejwach w swoim menu ma jednak nie tylko alkohole i fistaszki, lecz przede wszystkim informacje. Tarpaulin macza palce w organizowaniu drobnej londyńskiej przestępczości, zaczynając zwracać na siebie coraz mniej przychylną uwagę prominentnych przestępców półświatka. Różdżka nie do namierzenia? Przyjdź za dwa dni. Chcesz zniknąć? Nowa tożsamość będzie czekała na ciebie pod ladą już w ten weekend! Tarp skontaktuje cię z gościem, który złamie każdą pieczęć; rzemieślnikiem, który podrobi każdy artefakt; złodziejką, której nikt jeszcze nie złapał; szmuglerem, który wwiezie do Anglii wszystko. Uwaga! Morderców i zepsutych do szpiku kości nikczemników nie obsługujemy.
Cechy szczególne: Barczysty, przerwa między górnymi jedynkami
Rozpoznawalność: IV Popularny | Na ulicy Śmiertelnego Nokturnu imię Tarp jest powszechnie znane, lecz i poza nim jest szansa, że się o nim słyszało. Ponieważ od dziecka był bardzo towarzyski i idąc przez życie, zebrał mnóstwo znajomości, wielu wciąż dobrze wspomina rezolutnego Woody’ego z Hogwartu czy detektywa Longbottoma.
Wskazówki dla Mistrza Gry
Oprócz kapowania i ciemnych interesów, planuję również na fabule na bieżąco udoskonalać i remontować pub oraz być może — choć to dalekie plany — przystosowywać piętro pod otworzenie tam pokojów gościnnych. Pub „Rejwach”
Gdy Woody Tarpaulin odkupował w 1964 roku Rejwach od poprzedniego właściciela, ten był starą, przepastną, zmurszałą ruderą straszącą potencjalnych klientów obdartą fasadą i jeszcze bardziej odpychającym wnętrzem. Pierwotnie budynek powstał w XVI wieku i przez setki lat mieściły się tam pod różnymi szyldami tawerny, oberże i inne przybytki uciech alkoholowych, zdarzyło się mu również służyć za lupanar. Wielokrotnie był na przestrzeni wieków przebudowywany, przechodził z rąk do rąk. W latach 20. biznes zaczął podupadać, nie pierwszy raz w swojej historii, a sam budynek obracać stopniowo w ruinę.
Od niemal dekady Tarpaulin krok po kroku prowadzi jego renowację, lecz ogranicza go czas i środki. Na ten moment do dyspozycji gości pozostaje parter i pierwszy poziom piwnicy; piętro oraz drugi poziom podziemi wciąż w większości straszą i czekają na odgruzowanie.
Dla klientów
Z Rejwachu sączą się na Nokturn pobrzękiwania retro jazzu, swingu i bluesa płynące z gramofonu wzmocnionego zaklęciem, które to wraz z ciepłym przytłumionym światłem zza częściowo przeszklonych drzwi kuszą do wejścia. Po przekroczeniu progu trudno poznać ruderę, którą był niegdyś ten pub. Dokonując renowacji, Tarpaulin zrobił wszystko, aby zachować ducha zastanego wystroju lat 20. i ocalić starsze, zabytkowe elementy, więc Rejwach pozwala odbyć prawdziwą podróż w czasie.
Klientów wita solidna lada barowa, a przy niej szereg stołków; polewa zwykle sam właściciel. Namiastki prywatności można szukać w boksach z odrestaurowanymi skórzanymi kanapami, lecz na sali stoją również pojedyncze drewniane stoliczki. Nawet jeśli akurat nie ma wielu gości, hałas z lubością robią wydzierające się na siebie portrety wszystkich wcześniejszych właścicieli Rejwachu zdobiące jedną ze ścian — paleta osobistości jowialnych, rubasznych i nieco nieokrzesanych, w każdym wieku i kształcie. Mimo zaczarowanego gramofonu, na niewielkim podeście pod obrazami ustawione jest także pianino i miejsce na zespół muzyków, jeśli akurat znajdzie się ktoś gotów koncertować.
W piwnicy o ścianach z gołej cegły czeka więcej stolików, krzeseł i kilka kanap, a także salka, którą można wynająć na prywatną biesiadę.
Mogłoby się wydawać, że już portrety wprowadzają wystarczająco dużo galimatiasu, lecz Rejwach nawiedza także duch francuskiego trubadura imieniem Enjorlas, który bawił tu pod koniec XVII wieku. Nieszczęśnik wynajął jeden z pokojów na piętrze, gdzie napadnięto go nocą. Zbóje wyrzucili barda oknem, łamiąc mu kark. Ku wiecznemu niezadowoleniu Woody’ego złamaniu nie uległa niestety jego lutnia, który to instrument pokrzywiony trubadur ciągnie za sobą nawet po śmierci. Duch przesiaduje zwykle w swoim pokoju sąsiadującym z sypialnią Tarpa, koncertując nierzadko nad ranem, czym doprowadza właściciela Rejwachu do szewskiej pasji i gróźb sprowadzenia egzorcysty. Enjorlasowi zdarza się również schodzić na salę i nękać jazgotem klientów pubu. Złe wieści są takie, że lutnia jest równie niematerialna, jak sam grajek, więc nie ma już szans poprawić roboty łotrzyków.
W pubie spotkać można i dwójkę bezdomnych — Łacha oraz Gryzetkę. Woody ściągnął ich kiedyś z ulicy, aby dopilnowali, że do Rejwachu nie zaczną zakradać się szczury. Kiedy stary, bury kocur akurat nie śpi, szwenda się między stolikami, ocierając o łydki klientów, ruda kocica patrzy zaś na nich tylko z gzymsu kominka i prycha, podskakując za każdym razem, gdy ktoś się z niego teleportuje.
Drugi poziom piwnicy jest zamknięty dla gości i nieodnowiony. Leżą tam stosy gratów po poprzednich właścicielach, a Woody używa go jako magazynu.
Z parteru dostać się można na — również zamknięte dla gości — piętro. Skromne pokoje, które niegdyś gościły podróżnych za niewielką opłatą, teraz pozamykane są na klucz. Wnętrza są zdemolowane i obrośnięte w kurz; jeden tylko pokój z kominkiem podłączonym do sieci Fiuu Woody dostosował pod swoją sypialnię i zapłacił za zabezpieczenie go zaklęciem WON.
Od niemal dekady Tarpaulin krok po kroku prowadzi jego renowację, lecz ogranicza go czas i środki. Na ten moment do dyspozycji gości pozostaje parter i pierwszy poziom piwnicy; piętro oraz drugi poziom podziemi wciąż w większości straszą i czekają na odgruzowanie.
— — — —
Dla klientów
Z Rejwachu sączą się na Nokturn pobrzękiwania retro jazzu, swingu i bluesa płynące z gramofonu wzmocnionego zaklęciem, które to wraz z ciepłym przytłumionym światłem zza częściowo przeszklonych drzwi kuszą do wejścia. Po przekroczeniu progu trudno poznać ruderę, którą był niegdyś ten pub. Dokonując renowacji, Tarpaulin zrobił wszystko, aby zachować ducha zastanego wystroju lat 20. i ocalić starsze, zabytkowe elementy, więc Rejwach pozwala odbyć prawdziwą podróż w czasie.
Klientów wita solidna lada barowa, a przy niej szereg stołków; polewa zwykle sam właściciel. Namiastki prywatności można szukać w boksach z odrestaurowanymi skórzanymi kanapami, lecz na sali stoją również pojedyncze drewniane stoliczki. Nawet jeśli akurat nie ma wielu gości, hałas z lubością robią wydzierające się na siebie portrety wszystkich wcześniejszych właścicieli Rejwachu zdobiące jedną ze ścian — paleta osobistości jowialnych, rubasznych i nieco nieokrzesanych, w każdym wieku i kształcie. Mimo zaczarowanego gramofonu, na niewielkim podeście pod obrazami ustawione jest także pianino i miejsce na zespół muzyków, jeśli akurat znajdzie się ktoś gotów koncertować.
W piwnicy o ścianach z gołej cegły czeka więcej stolików, krzeseł i kilka kanap, a także salka, którą można wynająć na prywatną biesiadę.
Mogłoby się wydawać, że już portrety wprowadzają wystarczająco dużo galimatiasu, lecz Rejwach nawiedza także duch francuskiego trubadura imieniem Enjorlas, który bawił tu pod koniec XVII wieku. Nieszczęśnik wynajął jeden z pokojów na piętrze, gdzie napadnięto go nocą. Zbóje wyrzucili barda oknem, łamiąc mu kark. Ku wiecznemu niezadowoleniu Woody’ego złamaniu nie uległa niestety jego lutnia, który to instrument pokrzywiony trubadur ciągnie za sobą nawet po śmierci. Duch przesiaduje zwykle w swoim pokoju sąsiadującym z sypialnią Tarpa, koncertując nierzadko nad ranem, czym doprowadza właściciela Rejwachu do szewskiej pasji i gróźb sprowadzenia egzorcysty. Enjorlasowi zdarza się również schodzić na salę i nękać jazgotem klientów pubu. Złe wieści są takie, że lutnia jest równie niematerialna, jak sam grajek, więc nie ma już szans poprawić roboty łotrzyków.
W pubie spotkać można i dwójkę bezdomnych — Łacha oraz Gryzetkę. Woody ściągnął ich kiedyś z ulicy, aby dopilnowali, że do Rejwachu nie zaczną zakradać się szczury. Kiedy stary, bury kocur akurat nie śpi, szwenda się między stolikami, ocierając o łydki klientów, ruda kocica patrzy zaś na nich tylko z gzymsu kominka i prycha, podskakując za każdym razem, gdy ktoś się z niego teleportuje.
— — — —
Drugi poziom piwnicy jest zamknięty dla gości i nieodnowiony. Leżą tam stosy gratów po poprzednich właścicielach, a Woody używa go jako magazynu.
Z parteru dostać się można na — również zamknięte dla gości — piętro. Skromne pokoje, które niegdyś gościły podróżnych za niewielką opłatą, teraz pozamykane są na klucz. Wnętrza są zdemolowane i obrośnięte w kurz; jeden tylko pokój z kominkiem podłączonym do sieci Fiuu Woody dostosował pod swoją sypialnię i zapłacił za zabezpieczenie go zaklęciem WON.
Umiejscowienie: Ulica Śmiertelnego Nokturnu
Poziom: I
Zabezpieczenia: WON, Matczyna Troska
Ulepszenia: -
Cechy: hałas, smród, przestępstwa, patrole
Poziom: I
Zabezpieczenia: WON, Matczyna Troska
Ulepszenia: -
Cechy: hałas, smród, przestępstwa, patrole
piw0 to moje paliwo