Jonathan zerknął na Morpheusa i chociaż słowa o kolejnej wizji powinny go pewnie zmartwić bardziej, to w pełni skupił się na propozycji przyjaciela, którego nigdy nie chciał w to wciągać, aby wciągnąć w to kolejnego przyjaciela, którego nigdy nie chciałby w to wciągać.
Zagryzł wargę i wlepił wzrok w drewniany blat stołu.
Na propozycję Morpheusa odezwała się Brenna.
Potem odezwał się Heather i Jonathanowi przemknęła przez myśl, że poza torami treningowymi powinni ćwiczyć członków ich kółka w ładnym wyrażaniu się i chociaż podstawach dobrej dyskusji.
Potem znowu odezwał się Morpheus, ale Jonathan milczał, bardzo nie chcąc się z nim zgodzić.
Niestety jednak gdy do rozmowy wtrącił się Erik , a potem reszta (naprawdę potrzebują warsztatów z dyskusji) uznał, że musi jednak coś powiedzieć.
– Zgadzam się z Erikiem, że lepiej aby niektóre osoby pozostały w niewiedzy dla ich i naszego dobra. Nie mogę się za bardzo wypowiedzieć o pani Lastrange nawet jeśli ją kojarzę. Rozumiem, że jest wokół niej zbyt dużo znaków zapytania, nie rekrutujmy jej... – Tu przez twarz Selwyna przemknął uśmiech. – Chociaż musicie przyznać, że jej zdolność do wywołania emocji w naszej grupie nawet gdy jej tutaj nie ma i nie wie o naszym istnieniu, jest talentem godnym pozazdroszczenia.
Zamilknął na chwilę i spróbował usiąść wygodniej na krześle. Lepsze krzesła. To też należało dodać do listy zakupów.
‐ Niestety skłamałbym, gdybym powiedział, że uważam Anthony'ego za skandalicznego kandydata. Rozumiem twoje wątpliwości Brenno, kto ich nie ma i rozumiem czemu jesteś sceptyczna, bo sam nie chciałbym, aby nasze kółko improwizatorskie upadło przez jedną złą decyzję, jednak chociaż twoja wiara we mnie mi schlebia i jest jak najbardziej zasadna, tak nie uważam, że nawet ja dam radę osiągnąć wszystko w pojedynkę, co mógłbym osiągnąć z drugą osobą na podobnym, czy właśnie wyższym, stanowisku. Znam Shafiqa od lat, współpracuję z nim od ponad dwudziestu, wiem jakie potrafi robić wrażenie na niektórych, wiem że ta decyzja nie należy do mnie i możesz wiedzieć, że dostosuję się do tego, co zadecydujesz, ale nie mogę nie odpowiedzieć na twoje zarzuty. Nie, Anthony nie sprzedałby nas Ministrze, ani nikomu, gdyby uznał, że jest to korzystniejsze i mogę ci za to poręczyć, a fakt że nigdy wcześniej nie zgłosiłem jego kandydatury nie wynikał z tego, że nie ufałem mu, czy nas nie zdradzi, a że wiedziałem, że pójdzie za nami. – Spojrzenie rzucone Moroheusowi. Zawahał się na chwilę po czym dalej kontynuował. – Zgadzam się z Morpheusem. Sprawdźcie go. Zobaczcie co wyjdzie. Nikt nie oczekuje, aby dopuścić go do wszystkich informacji, Merlinie broń, ale przydadzą nam się i osoby jedynie że skrawkami wiedzy. A jeśli uznacie, że nie jest odpowiednim kandydatem, nie ma problemu, chociaż polecam wam sprawdzić ponownie, jeśli ja lub Morpheus umrzemy, bo nie sądzę, by miał wtedy jakiekolwiek wątpliwości przeciwko komu stanąć.
Przeczesał palcami włosy i rozejrzał się po sali, odprowadzając potem wzrokiem wychodzącą Millie. Chyba nawet nie musiał za bardzo rzucać spojrzeniem na aury, by dotrzeć jakie panują tu teraz emocje. Spojrzał na Dorę i posłał jej przyjazny uśmiech.
– Nikt nie chce podważać autorytetu Brenny. Absolutnie nie I nie chciałbym, aby moje słowa były tak odebrane moja droga. Jesteśmy jednak na zebraniu, a prawda jest taka, że każdy ma różne informacje o danej osobie. Lepiej więc rozmawiać i przedyskutować argumenty w spokoju, niż milczeć. Potrzebujemy ludzi, nie każdą pierwsza lepsza osobę oczywiście, ale myślę, że warto poddawać propozycje rozmowie i sprawdzeniu, bo ktoś może mylić się w czyjejś ocenie, a nie chciałbym z tego powodu w przyszłości stracić dobrych kandydatów. Pamiętamy też... – Oderwał wzrok od Dory, aby przenieść go na Heather. – Że skoro nie każdy wie wszystko, to nie warto unosić się jedynie z powodu tego, że ktoś nie ma pełnych informacji.
Ludzie wyszli. Z każdym pożegnał się skinieniem głowy. O sadzie Abbotów na razie nie miał niczego do powiedzenia, więc po prostu wziął jedną czekoladkę i przysłuchiwał się rozmowie, próbując maskować narastający w nim niepokój. To nie powinno tak wyglądać, gdy ktoś znowu zaproponuje kontrowersyjnego kandydata.