• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[26.08.72, popołudnie] Sports go sports | Jonathan & Woody

[26.08.72, popołudnie] Sports go sports | Jonathan & Woody
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#11
14.11.2024, 03:30  ✶  

Aby odpowiedzieć na pytanie Woody'ego, dlaczego bronił Anthony'ego, Jonathan musiałby nakazać drugiemu czarodziejowi, aby gdzieś usiadł i przygotować go na przynajmniej godzinny wykład o biednym, krukońskim Anthonym z przeszłości, którego na pewno trzeba było przed wszystkim bronić, Anthonym przyjacielu, Anthonym szefie, a także o paru innych Anthonych w tym, tym, w którym kiedyś się sam zauroczył (akurat wtedy gdy Shafiq najwyraźniej przestał się dużym w nim), a na to oczywiście i nie mieli czasu i możliwości aby porozmawiać bez wyjawiania kilku sekretów.
– Woody, wyobraźnia ci szaleje mój drogi, naprawdę nie sądziłem, że mógłbyś mu coś zrobić – dodał jeszcze, bo poza gadaniem naprawdę nie zakładał, złych działań Tarpaulina. Po prostu musiał powiedzieć, to co powiedział, bo inaczej nie byłby sobą. – Ale to nie są czasy, aby obrażać się na kogo, kto może kiedyś pomóc tobie, lub twoim bliskim przez zbędne i niepotwierdzone przypuszczenia, zazdrość i fikcyjne śluby. – Przed Zakonem i związanym z nim ryzykiem też chciał Anthony'ego chronić, ale nie znaczyło to przecież, że jego pomoc, nawet bez wtajemniczenia, nie okaże się przydatna.
Po tych słowach, uśmiech powrócił na twarz Selwyna, jednak nie dosięgnął on jego oczu, wciąż objętych powagą.
– Oh, rozumiem więc że nie doświadczę honoru ujrzenia ciebie, jako rycerza na białym koniu, i nie będziesz bronił mojego dobrego imienia, gdy z kolei ktoś inny zacznie je obrażać? Rozumiem. Jakoś będę musiał z tym żyć – powiedział, oczywiście nieco przedramatyzowanie i ruszył w stronę tarcz, tylko po to, aby nie odwracając się krzyknąć coś jeszcze. – A Anthony by bronił! Imienia Tessy też!
Przyjrzał się tarczom, próbując nie myśleć za bardzo o właśnie odbytej rozmowie. Chyba przez to nie miał teraz jakoś ochoty na kombinowanie. Lepiej po prostu załatwić to rozproszeniem, ale na bogów... Nie zakładał, że kiedykolwiek związek Anthony'ego i Erika będzie znany całej rodzinie Longbottoma, ale może na wszelki wypadek trzeba było powoli zacząć odczulać Woody'ego.
Westchnął cicho, przejechał twarzą po dłoni, a potem wycelował w dwie tarcze, aby je rozproszyć.

Rozproszenie tarcz (IV)

Rzut PO 1d100 - 62
Sukces!

Rzut PO 1d100 - 28
Akcja nieudana
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#12
18.11.2024, 13:21  ✶  
Argumenty Jonathana nie miały siły przebicia przez fikuśną czapeczkę i łysą czaszkę Woody’ego. Nie obrażać się na kogoś, kto może ci pomóc? No pomógł mu Shafiq, całkiem zresztą niedawno, ale nie zmieniło to nastawienia zacietrzewionego Longbottoma. Nie prosił Shafiqa o ten ratunek, nie czuł się zobowiązany do okazywania mu wdzięczności.
— Zatem niech pomaga moim bliskim. Na mocy waszych wzruszających, pięknych przyjaźni. Jeśli was porzuci tylko dlatego, że coś o nim wygaduję, to znaczy jedynie, że miałem rację.
Przyznać jednak należy, że został nieco zbity z tropu. Jeśli nie chodziło o to, czy nie pozbawi kiedyś Anthony’ego garniturka tych eleganckich śnieżnobiałych ząbków, to o co u licha chodziło temu upierdliwemu Selwynowi?
Bo przecież nie o czyjekolwiek dobre imię, prawda?
A jednak. Kolejne słowa potwierdziły tę niezrozumiałą Tarpaulinowi w motywach teorię. Pochłonięty swoim nokturnowym światem Woody zapominał czasem, że ktoś taki jak Jonathan Selwyn — dyplomata, notabl na wysokim szczeblu administracji — mógłby w rzeczy samej dbać o wizerunek. Swój, Tessy, Shafiqa…
— Będziesz musiał z tym żyć. Ludzie z tym żyją. — Odwrócił się do tarcz i skupił na nich wzrok, lecz bynajmniej nie uwagę. — Utrata imienia to nie koniec świata, zaufaj mi. Boli tylko chwilę. Swoją drogą, dalej na ministerialnych bankietach macie używanie na moim imieniu?
Woody zdecydował się na agresywniejsze podejście do tarcz. Posłał w stronę pierwszej mocne zaklęcie translokacyjne, aby usunąć ją z drogi.
translokacja
Rzut N 1d100 - 50
Slaby sukces...


Bronić dobrego imienia. Ha, to ci dopiero. Jego dobre imię od dekady gniło gdzieś na ministerialnym śmietniku, a Selwyn martwił się o to, czy Shafiq nie poczuje się dotknięty słowem kutas i spojrzeniem spod byka. Biedny Anthony Shafiq, a co jeśli go to urazi. Zupełnie tak, jakby Clemens Longbottom nie poczuł się urażony, gdy z dnia na dzień ci sami ludzie, którzy chwilę wcześniej ściskali mu ręce i między wierszami chwalili za odwagę robienia tego, co konieczne, zaczęli nagle szeptać między sobą o tym, że jest zdegenerowaną, nieludzką bestią bez sumienia.
Z rosnącą frustracją spróbował posłać kolejną tarczę w powietrze.
Rzut N 1d100 - 27
Akcja nieudana


Zresztą jak miał, na litość Matki, bronić imienia Jonathana Selwyna czy kogokolwiek z nich? Zakradał się tutaj potajemnie, aby uczestniczyć w aktywności Zakonu; nie pokazywał się obok nich bez zmienionej twarzy; utrzymywał przed całym światem, że nie ma od lat kontaktów ze starym życiem. Był ostatnią osobą, która powinna ratować ich dobre imię.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#13
21.11.2024, 17:47  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.11.2024, 17:55 przez Jonathan Selwyn.)  

– Jakby miał nas porzucić bo ty coś o nim wygadujesz to zapewniał, że bym się z nim nie przyjaźnił – odparował, rzucając jednocześnie udane zaklęcie na tarczę.
Prawdę mówiąc sam był obecnie dość mocno zbity z tropu wobec tej dyskusji, bo co jak co, ale naprawdę nie spodziewał się kłócić dzisiaj z Woodym o Anthony'ego. W ogóle nie planował nigdy kłócić się z Woodym o Anthony'ego. Jak to w ogóle wyszło, że kłócił się teraz z Woodym o Anthony'ego? Ah, no tak. Woody zaczął. Chociaż, prawdę mówiąc to nawet nie była nawet kłótnia, a jedynie żywa dyskusja, jak to się mówi w polityce.
– Nie, mój drogi, zapewniam, że jedyne co, to czasem narzekam na twoje kapelusze, ale zawsze w prywatnych kręgach – Macie używanie na moim imieniu? Nie wiedział jak inni, ale on naprawdę nigdy nie przywoływałby imienia tego łysego maszkarona w takich sytuacjach i nigdy nie wykorzystywałby go jako celu żartów na ministerialnych bankietach! Nawet przy takim skandalu. Byli mimo wszystko razem w Zakonie, wspierali się, walczyli ramię w ramię, a takich osób się nie podkopywało.
Kolejne zaklęcie nie trafiło w tarczę. Jonathan zmarszczył brwi, wyraźnie tym faktem zirytowany. Najwyraźniej ta rozmowa rozpraszała go bardziej, niż zdawał sobie z tego sprawę.
Na jego twarz wykwitła determinacja, gdy spróbował ponowić próbę, ciskając dwa kolejne zaklęcie w dwie kolejne tarczę, które drwiąco cały czas tutaj stały.

Rozproszenie IV, atak na tarczę  x2

Rzut PO 1d100 - 36
Slaby sukces...


Pierwsza tarcza, migotała przez chwilę i dopiero po kilku, bardzo długich sekundach postanowiła zniknąć.
Rzut PO 1d100 - 45
Sukces!


Drugie zaklęcie z kolei, chociaż Selwyn dalej miał wrażenie, że coś wybijało go ze skupienia, od razu poradziło sobie z tarczą. Jonathan szybkim krokiem przeszedł za przeszkodę i spojrzał triumfalnie na Woody'ego.
– Zresztą może zamiast teraz gadać o tym, powinniśmy skupić się na fakcie, że ta cała dyskusja zaczęła się od tego, że boisz się, że Tessa ponownie wyjdzie za mąż. – Może nie powinien tego mówić, ale chyba chciał jakoś pokazać Longbottomowi, że nie zgadzał się z jego słowami i że to nie on z ich dwójki zachowuje się tutaj głupio. Nerwy ostatnich dni, wcześniej głęboko zakopane, teraz usilnie próbujące wydostać się na powierzchnię, zdecydowanie nie pomagały mu po prostu zostawić tę sprawę w spokoju. Poza tym stał obecnie taktycznie dalej od niego.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#14
28.11.2024, 12:25  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 29.11.2024, 12:30 przez Woody Tarpaulin.)  
Mamo, to wcale nie ja zacząłem. To on!
Woody przecież tylko podzielił się swoimi opiniami o Anthonym Shafiqu, tak? Może i niezbyt przychylnymi i deko niecenzuralnymi, ale opiniami prosto z głębi szczerego serca. Miałżeby kłamać? Może i nie miał z łgarstwem najmniejszego problemu, lecz gdzieżby w takiej sprawie. Po jego trupie. To Selwyn był winny, bo wziął sobie jego słowa nieprzyzwoicie mocno do serca.
Pojawiła się u Longbottoma jedna tylko refleksja: być może zbędna była rzeczywiście sugestia, że Jonathan kpi sobie z niego w gronie kolegów. Może tutaj starszy czarodziej przesadził, ale termat był drażliwy, a obcowanie z Woodym i bez takich przypominało często spacer po wyjątkowo gęsto obsianym polu minowym. Ładunki, całe szczęście, wybuchały zwykle niegroźnie, mimo że głośno.
— Bo zazdrościcie, wszyscy bez wyjątku — pouczył go w odpowiedzi na uwagę o kapeluszach, sprowadzając tym samym rozmowę na standardowe, bezpieczne tory.
Wcześniejsza dyskusja wyzwoliła, widać, w obu to, co najgorsze. Woody’emu również ostatnie zaklęcie nie wyszło, był roztargniony i zły. Piekielne emocje, tylko przeszkadzały, odciągnęły ich od głównego celu spotkania: treningu. Zasadził się zatem Tarp na ostatnią tarczę, splatając zaklęcie mające rozbić ostatnią ją rozproszeniem. Dla pewności posłał dwa zaklęcia pod rząd.

rozproszenie x2
Rzut N 1d100 - 46
Slaby sukces...

Rzut N 1d100 - 39
Akcja nieudana


Już pierwszemu udało się osiągnąć cel, drugie trafiło w pustkę. Prócz magii rozproszyć udało się również emocje. Las oraz atmosfera pomiędzy zakonnikami na powrót stały się spokojne, nastała cisza po burzy.
— I o to chodzi. — Zadowolony Woody wziął się pod boki. — Nieźle ci idzie jak na skostniałego urzędasa — pochwalił poczciwie kolegę, aby ostatecznie zakopać topór, który zmaterializował się między nimi bóg wie kiedy.
Mimo że powrócił temat Tessy, teraz już nie wywoływał w nim aż tak gwałtownych zrywów. Powróciła wypracowana przez lata nonszalancja, Longbottom udawał tym samym w pełni obojętnego na ewentualne perypetie matrymonialne byłej.
— A może i wyjdzie za mąż. Czemu by miała nie wyjść? Atrakcyjna z niej przecież baba, pieniądze też ma, dobra partia dla samotnego kawalera w średnim wieku. Mało to samotnych mężczyzn? Jeszcze nawet nie jest za połową życia; kupa czasu, żeby je sobie je z kimś poukładać i się zestarzeć.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#15
03.12.2024, 01:42  ✶  
Wcale, że nie bo zaczął on!
Selwyn chyba po prostu nie lubił, gdy obrażało się jego przyjaciół. Zwłaszcza tych tak starych jak Anthony i tych, których bezpieczeństwo było zagrożone przez jego własne wybory.
To nie było jednak też tak, że miał teraz ochotę wiecznie kłócić się z Woodym, lub zgubić go w tym lesie. Dlatego też nie powiedział niczego w stylu Ale czego niby mielibyśmy ci zazdrościć? Braku gustu tak rażącego, że to dlatego Śmierciożeecy muszą nosić maski? I jedynie wymownie pokręcił głową.
No cóż... On swoje tarczę pokonał nieco szybciej. Jonatham pokręcił głową na pochwałę Woody'ego.
– Chwalić to powinienem raczej ja ciebie bo jest to jednak godne podziwu, że pamiętasz zaklęcia, gdy ta czapka uciska ci na głowę– odpowiedział, a potem, tak trochę aby załagodzić konflikt, który pomiędzy nimi nastał, dodał. – Z rozproszeniem nie mam problemu... – Bo uczył mnie  Anthony. – Prawdę mówiąc powinienem był pokusić się o pokonanie tych tarcz w inny sposób, ale chyba chciałem się upewnić, że na pewno nie wyszedłem z wprawy. – wyznał.
A potem... A potem Woody powiedział coś, co sprawiło, że Jonathan, bez większego wysiłku, poczuł się jakby stał właśnie na scenie I miał wygłaszał absolutnie dramatyczny monolog. Co też zresztą zrobił, bo Selwyn najpierw dramatycznie wypuśił różdżkę z rąk, a potem jeszcze bardziej dramatycznie (o ile się dało) padł na kolana tuż przed przyjacielem.
– No dobrze, wygrałeś Woody. Poddaję się. Zmaterializuj po prostu miecz i utnij nim mi głowę, bo inaczej sama mi wybuchnie od próby zrozumienia rzeczywistości, w której przyszło mi bytować, a w której ty raz martwisz się o ślub Tessy, którego nie będzie, a zaraz potem mówisz, że w sumie to mogłaby sobie znaleźć męża!
Mówił jednocześnie nie mogąc się powstrzymać, aby nie zerknąć na aurę Woody'ego, tak aby zerknąć jakie emocje, może nie do końca widoczne na pierwszy rzut oka, towarzyszyły Longbottowi.
To, że gdzieś tam miały zaraz pojawić się kolejne zagrożenia nie miało większego znaczenia.

Percepcja III, na aurę
Rzut Z 1d100 - 37
Slaby sukces...

Rzut Z 1d100 - 64
Sukces!



!potwory
Czarodziejska legenda
Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy.
Los musi się dopełnić, nie można go zmienić ani uniknąć, choćby prowadził w przepaść. Los objawia nam swoje życzenia, ale na swój sposób. Los to spełnione urojenie. Los staje się sprawą ludzką i określaną przez ludzi.

Pan Losu
#16
03.12.2024, 01:42  ✶  
Na przeciw wychodzi wam istota trochę przypominająca infernusa, choć nie o tak straszliwym wyglądzie.
Potraktowana dwoma zaklęciami (sukces na kościach) zamienia się w jakiś przedmiot - w istocie nie była potworem, a efektem krótkotrwałego zaklęcia, rzuconego, by ułatwić trening.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#17
02.01.2025, 20:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.01.2025, 21:55 przez Woody Tarpaulin.)  
Czy przejął się tym, że Jonathanowi poszło lepiej? Może trochę zapiekły go poślady, ale nie zamierzał dawać tego po sobie poznać. Dalece bardziej odpowiadała mu mimo wszystko taka odmiana rywalizacji niż zawistne ciskanie zaklęć w ramach katalizowania negatywnych emocji. Było to dla odmiany pozytywnie motywujące.
— Bardziej bym się martwił o to, że mi wciąż chyba parę promili krąży w żyłach niż o tę czapkę — fuknął w obronie swojego fantastycznego nakrycia głowy. — Widzisz, co racja to racja, musisz wychodzić ze swojej strefy komfortu. O to tu chodzi, przyszliśmy pracować nad słabymi stronami.
Poza tym jeśli Selwyn będzie pracował nad listą swoich słabości, on będzie mógł wciąż popisywać się zaletami, więc było mu to na rękę. Rada przecież była skierowana do Selwyna, nie dla niego.
Gdy różdżka wypadła z rąk kolegi, po czym ten osunął się na ziemię, Woody w pierwszej chwili gotów był diagnozować u niego udar. Co u licha!? Zorientowawszy się, że wszystko to gra, czarodziej ściągnął usta w wyrazie oburzenia, jego oczy błysnęły i już miał coś durnego odpyskować na te błazenadę, lecz… on również nie mógł zachować powagi. Schylił się i na ślepo odnalazł ręką jakiś patyk.
— Kmiocie, niniejszym… — podjął podniosłym tonem, próbując równocześnie zaczarować kijek.

transmutacja
Rzut O 1d100 - 12
Akcja nieudana


Multitasking okazał się nie najlepszym pomysłem i zaklęcie rozpadło mu się w rękach.
— Daj mi sekundę.

transmutacja
Rzut O 1d100 - 88
Sukces!


Pomruczał coś niezadowolony pod nosem i splótł kolejny czar. Tym razem udany. Patyk w jego rękach przerodził się powoli w okazały miecz dwuręczny ze lśniącej stali. Woody wcisnął różdżkę za pas i uniósł oręż nad głowę, ustawiając się nad klęczącym Selwynem niczym kat.
— Kmiocie, niniejszym udzielam ci żądanej łaski. Niechaj ty sczeźniesz u mych stóp, albowiem powiadam ci, niewiasta odnajdzie szczęście z innym i w dupie mam twoje insynuacje.
Nim jednak klinga opadła na szyję nieszczęśnika, coś ryknęło za plecami sir Woodrowa Łysoczaszego. Rycerz obrócił się powoli, aby ujrzeć zmierzającą ku nim pokrakę.
— Powstań, Johnny, mój giermku. Nie pozbawię bestii łba bez twojej pomocy. Egzekucja poczeka — oświadczył łaskawie, mrużąc groźnie oczy, którymi śledził ruchy monstrum.
Rozstawił szerzej nogi i ustawił miecz w gotowości, wydobywając z odmętów pamięci to, jak wyglądały domowe lekcje walki orężem.

———

Bonusowa aura dla podglądacza: myśli o tym, że Tessa mogłaby znaleźć kogoś innego, budzą w Woodym wyrzuty sumienia, poczucie winy; chce zobaczyć ją szczęśliwą, nawet jeśli z kimś innym, lecz wszystko to mocno przesiąknięte jest strachem.
Nie mam pojęcia, jakie to kolory.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#18
06.01.2025, 17:41  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.01.2025, 19:13 przez Jonathan Selwyn.)  

Oczywiście z wiadomych powodów nie przyznał się do tego na głos, ale widząc aurę Woody'ego i targające nim emocje, poczuł jak irytacja tym co wcześniej powiedział o Anthonym, nieco z niego schodzi. No bo przecież nie ważne ile razy pomstowałby na Woody'ego i jego wyczucie stylu, czy raczej jego brak, to tak naprawdę życzył mu jak najlepiej. I oczywiście, że obecnie w tym jak najlepiej zawierały się też życzenia takie jak ubieraj się lepiej, zrób coś z tą łysiną, czy bądź milszy dla Tony'ego, ale przecież było też tam miejsce, i to chyba największe, na zakochaj się i bądź szczęśliwy. Najlepiej z Tessą. Może powinien jakoś się zaangażować w to swatanie bardziej? Naradzić się z Brenną? Morphym? Tak to chyba był dobry pomysł. Będzie musiał się nad tym zastanowić w czasie wolnym od jego własnych problemów miłosnych.
Grzecznie czekał, wyglądając przy tym oczywiście bezbłędnie, na swoją egzekucję i nie chciał wytykać palcami, przez kogo nieco opadł dramatyzm tej sytuacji, bo ktoś nie potrafił od razu przemienić patyka w miecz, ale był to Woody.
– Oczywiście mój panie i lordzie, sir Chapeau hideux otrzymasz nawet dwie sekundy i kolekcje płaszczy po mojej śmierci – powiedział z dziwnie, jak na niego, kamienną twarzą, chociaż Woody mógł dostrzec, że walczył, aby powstrzymać uśmiech.
O! W końcu wyczarował miecz i to całkiem pożądny i to tak, że chociaż Jonathan ufał Woody'emu, że ten nie zrobi mu krzywdy, to Selwyn zaczął się nieco bać, czy jego towarzysz przypadkiem niechcący go nie upuści mu na szyję, a jednak blizny po mieczach pewnie trochę zanikały.
Egzekcujcja jednak została odwleczona w czasie (i może dobrze, bo pewnie miał ładniejsze stroje w których mógł stracić głowę, niż ten sportowy), bo oto nadeszło kolejne zagrożenie. Wstał żwawo z ziemi, otrzepał się dokładnie z trawy, poprawił włosy i spojrzał w kierunku nadchodzącego w ich stronę nieco mniej strasznego, niż inne, infernusa.
– No dobrze – rzucił z uśmiechem w stronę Woody'ego tak, że błysnęły jego białe zęby. – Chodź, musimy zobaczyć, czy to lady Brenna Longbottom postanowiła zaszaleć i naprawdę złapała jedną z tych szkarad, czy to po prostu któraś z twoich kurtek postanowiła poszukać sobie lepszego losu, z dala od pozostałych szarad i wypełza ci z szafy.
Z tymi słów poklepał Woody'ego po plecach i ruszył do boju.
Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (116), Jonathan Selwyn (3113), Woody Tarpaulin (2924)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa