• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[1.09.1972] Kamienica w Greenwich, "Tea solves everything!" - Enzo i Isaac

[1.09.1972] Kamienica w Greenwich, "Tea solves everything!" - Enzo i Isaac
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#1
05.12.2024, 00:28  ✶  
Wiatr smagał płaszcz Isaac'a, unosząc zimne krople deszczu, które wciskały się pod kołnierz i chłodziły kark. Londyńska pogoda zawsze była nieprzewidywalna, ale tego popołudnia przypominała coś więcej niż tylko kaprys natury. Ciężkie chmury nad Greenwich zdawały się oddawać jego pełen niepokoju nastrój.
Kiedy wszedł na żwirową ścieżkę, prowadzącą do drzwi kamienicy należącej do rodziny Enzo, deszcz zgasił mu papierosa. Westchnął cicho i uśmiechnął się lekko, dochodząc do wniosku, że najwyżej wypali dzisiaj o jednego peta mniej.
Przed zapukaniem, instynktownie wyciągnął różdżkę. Nawet na mugolskiej ulicy, nawet wśród pozornie bezpiecznych sąsiadów, czuł potrzebę sprawdzenia, czy dom Enzo jest chroniony. Szeptem rzucił zaklęcie, które miało ujawnić ewentualne magiczne bariery. Nic. Zero zabezpieczeń. Westchnął, czując mieszankę irytacji i troski. Jak można było być tak beztroskim w tak niepewnych czasach?
Spojrzał na okna domu. Zaciągnięte zasłony i ciepłe światło za nimi zdawały się kontrastować z tym, co działo się na zewnątrz. Z kieszeni płaszcza wyciągnął papierosa, zapalił go i zaciągnął się głęboko. Czuł, jak dym rozchodzi się po jego płucach, przynosząc chwilowe ukojenie. Ostatnie dni były ciężkie. Enzo w pracy wydawał się nieobecny, myślami błądził gdzieś daleko, a Isaac zauważył w nim coś, czego wcześniej nie widział - cichy smutek, jakby przyjaciel nosił w sobie ciężar, którym nie chciał się z nikim podzielić.
Isaac jeszcze przez chwilę stał na ganku. Deszcz wciąż lał, a na ulicy ludzie w pośpiechu biegli do swoich domów, zasłaniając głowy gazetami i torbami. To była scena, którą mógł uwiecznić swoim aparatem, jednak wiatr przekonał go, że lepiej będzie w końcu zapukać do drzwi i schować się przed żywiołem. Musi przemówić Enzo do rozsądku i zmusić go, aby zaczął dbać o swoje bezpieczeństwo. A! I oczywiście wytknąć, że przez brak zabezpieczeń miał zszargane nerwy, więc sprzeciwił się losowi i jednak zapalił.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#2
05.12.2024, 13:04  ✶  
Pani Laura Remington była dojrzałą, ale jakże zadbaną kobietą. Purpurowe rajstopy i krótka sukienka w kratkę wpisywała się w najnowsze tendy, wyglądając dobrze na matce Enzo, wciąż wysokiej, szczupłej i dumnej, gdy ledwie zbliżała się do sześćdziesiątego roku życia. Wychodząc za sporo starszego Johna musiała liczyć się z wczesnym wdowieństwem, lecz to wydawało się jej pasować. Fortuna męża sprawiała, że miała spokojne, dostatnie życie, a trafne inwestycje powodowały, że pieniądze nie kończyły się, a wręcz mnożyły. Laura mogła skupić się na filantropii i dbaniu o swojego jedynego, wyjątkowego syna.

Z głośników radia sączyła się słodka muzyka American Pie, wypuszczonego ledwie rok wcześniej przez Dona McLeana, lecz wciąż będąca na szczycie list mugolskich przebojów. To Laura otworzył drzwi, jej gosposia musiała być czymś zajęta, zaś zapach pieczonego ciasta sugerował, że Gustawa okupowała kuchnię.

- Isaac! - Ucieszyła się kobieta, z miejsca rozpoznając najlepszego kolegę swojego syna. Ledwie krok wystarczył, by znalazła się na żwirowej ścieżce w swoich kapciuszkach przyozdobionych różowym puszkiem. Objęła mężczyznę i przycisnęła usta do jego policzka. - Ależ przemarzłeś! Wchodź, wchodź szybko! Gustawo! Zaparzy Gustawa gorącej herbaty! - Odchyliła się, by zawołać do gosposi, po czym złapała Isaaca za nadgarstek, wciągając do domu. Nie przejmowała się papierosem. W tych czasach wszyscy palili. - Lorenz!! Lorenz, schodź tu do nas! Isaac przyszedł cię odwiedzić! - Wrzasnęła w stronę domu. - Ostatnio jest taki zapracowany! Ledwie wychodzi ze swojej pracowni!

Dom Remingtonów był jasny, ciepły i suchy.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#3
06.12.2024, 10:45  ✶  
Isaac uśmiechnął się pogodnie, a gdy pani Remington przyciągnęła go do siebie, delikatnie się schylił, by mogła pocałować go w policzek. Jej ciepło i energia były niezmienne.
-Dziękuję, pani Remington.- Powiedział z uśmiechem, ściągając płaszcz, gdy weszli do domu.-Jak się pani miewa? Mam nadzieję, że zdrowie dopisuje. I przepraszam, że wpadam tak bez zapowiedzi...- Sięgnął po różdżkę, wypowiadając cicho zaklęcie. Mokre krople, które jeszcze przed chwilą lśniły na jego włosach, twarzy i spodniach natychmiast zniknęły.
-Herbata na pewno pomoże.- Przytaknął, podążając za panią domu. Miał bardzo pozytywne wspomnienia związane z tym domem. Co roku spędzał tutaj część wakacji, a raz nawet całe święta.
Rozglądając się po wnętrzu, poczuł niemal natychmiastową nostalgię. Dom pachniał tak samo jak wtedy, gdy był dzieckiem - obiadem, świeżo zaparzoną herbatą i czymś, co zawsze kojarzył z bezpieczeństwem. Kiedy skierowali się w stronę kuchni, myślał o tym, jak wiele beztroskich chwil przeżył w tych murach, które były świadkami tylu dziecięcych sekretów i wybryków.
Usiadł przy kuchennym stole, który zdawał się niewzruszony upływem czasu, i wyciągnął z powiększanej torby kilka czekoladowych żab. Położył je na blacie, uśmiechając się łobuzersko.
-Czy pamięta pani, jak kiedyś z Lorenzem wypuściliśmy kilka takich żab na korytarzu?-Zapytał, spoglądając na nią z rozbawieniem.-Myśleliśmy, że będą się bawić w chowanego, a skończyło się na tym, że musieliśmy je gonić przez pół domu... ciocia Gustawa znalazła później dwie w swojej sypialni...- Oparł się wygodnie na krześle, ciesząc się chwilą spokoju i atmosferą, która zdawała się przenosić go w czasie.
Kiedy do kuchni weszła Gustawa, Isaac wstał, żeby się z nią przywitać, po czym wskazał na czekoladowe żaby.
-Tym razem zapakowane.- Zagadnął, przytulając do siebie kobietę. Zerknął przelotnie na drzwi prowadzące z kuchni na korytarz i zmarszczył lekko brwi. Enzo naprawdę musiał być zakopany w swojej pracowni, skoro nie pojawił się tutaj z prędkością kafla od Quidditcha.
-A czy Lorenz pochwalił się, że został pracownikiem miesiąca? Nie wiem czy wspominał, ale pracujemy teraz razem w Ministerstwie Magii.
Czarodziej
Your life is your canvas, and you are the masterpiece.
Metr osiemdziesiąt dwa, o czarnych włosach i oczach. Ma charakterystyczną szparę między jedynkami. Ubiera się w modne, ekstrawaganckie rzeczy. Jest głośny, wygadany i wszędzie go pełno.

Enzo Remington
#4
07.12.2024, 18:34  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 07.12.2024, 18:34 przez Enzo Remington.)  
- Nie przepraszaj, zawsze jesteś mile widziany! - Laura nie uznała jego przeprosin, za to już miała udać się po ręcznik, by Isaac mógł się wysuszyć, gdy szybkie zaklęcie spowodowało, że problem zniknął jeszcze szybciej, niż się pojawił. Pani Remington oparła dłoń na krągłym biodrze, wykrzywiając lekko usta. - Ach, wy i wasza magia! Nie pozwolisz sobie pomóc, prawda? - Brzmiała na niezbyt zadowoloną, ale uśmiech, który szybko wpłynął na jej usta, zdradził, że była to tylko gra.

Dom Remingtonów był przestronny, elegancki i drogi, lecz mimo to dało się czuć, że ktoś tam mieszka i dba o przestrzeń nie tylko jak o dzieło sztuki, ale również jak o miejsce, które zajmowała rodzina. Niewielka, bo Lorenz, jego matka i Gustawa byli jedynymi mieszkańcami, lecz mieli gości wystarczająco często, by nie narzekać na samotność.

- Pan Isaac! - Również Gustawa ucieszyła się na widok gościa. Czarnoskóra gosposia zajmowała się ugniataniem ciasta, ale oderwała się od robótki, rozkładając ręce, zapraszając w nie mężczyznę. Była jednak brudna od mąki, dlatego tylko przycisnęła się krótko do gościa, pozostawiając dłonie poza zasięgiem jego ubrań. - Proszę siadać, herbata! Już się robi!

W domu były lepsze miejsca spotkań, aniżeli kuchnia, lecz nikomu wydawało się nie przeszkadzać, że akurat tam zasiadł Isaac. Pani Remington usiadła obok niego, w wyrazie matczynej troski zaraz zabierając z jego ramienia jakiś paproch czy nitkę, gdy tylko ją zauważyła. Zaraz później wzięła w dłonie pudełko z żabą.

- Pamiętam, pamiętam! Mój John przysięgał, że w nocy słyszy kumkanie przez cały kolejny tydzień! - Śmiała się, wspominając z czułością zmarłego męża. - Dziękujemy. Ach, Isaacu, co ty mówisz? Mój Lorenz pracownikiem miesiąca? Pokazał mi złoty laur, który dostał na tym wydarzeniu, do którego tak długo się przygotowywał, ale nie wydawał się ani trochę z niego zadowolony. - Poskarżyła, lecz zaraz ucichła, bo rozbrzmiał dźwięk stóp na drewnianych stopniach. - Prawdę mówiąc, od tamtej pory jest jakiś przygaszony. - Dodała szeptem, nim w kuchni pojawił się Enzo.
Dumbass bisexual
"Każdy problem ma rozwiązanie. Jeśli nie ma rozwiązania, to nie ma problemu."
Brązowe włosy, granatowe, błyszczące oczy, kapelusz i wieczny uśmiech na twarzy! Isaac ma 186 cm wzrostu, więc na randkę przygotuj szpilki:* Pachnie dymem, bursztynem oraz wanilią.

Isaac Bagshot
#5
25.02.2025, 18:57  ✶  
Isaac uśmiechnął się z rozbawieniem i uniósł lekko ręce w obronnym geście.
-Nie śmiałbym odmówić pani pomocy, ale przyznam, że czasami magia potrafi ułatwić życie.- Odpowiedział łagodnie, obserwując, jak Laura kręci głową z udawaną dezaprobatą.

Uniósł filiżankę do ust, pozwalając, by gorąca herbata rozlała się po jego języku. Czuł jej znajomy smak, przypominający mu dawne wakacje spędzone w tym domu. Był to jeden z tych rzadkich momentów, kiedy czuł się niemal tak, jakby wrócił do beztroskich lat młodości - ciepło domowego ogniska Remingtonów wciąż działało na niego kojąco. Jednak dzisiejsza wizyta nie była tylko sentymentalnym powrotem do przeszłości.
Odstawił filiżankę i spojrzał na panią Remington, która nadal przyglądała mu się uważnie.
-Domyślam się, co trapi Enzo.- Powiedział w końcu cicho, obracając w palcach porcelanowy spodek. Zamilkł na chwilę, a jego spojrzenie powędrowało w stronę okna. Deszcz smagał szybę, która wibrowała od czasu do czasu pod naporem mocniejszych podmuchów wiatru. Typowa londyńska pogoda - melancholijna, przytłaczająca. Jakby sama aura miasta wiedziała, że nadchodzi coś złego.
-Przyszedłem między innymi po to, żeby z nim o tym porozmawiać, ale myślę, że wy też powinnyście wiedzieć.- Powiedział, spoglądając na panią Remington uważnie.-Sytuacja polityczna w magicznym świecie robi się coraz bardziej… skomplikowana. A dla ludzi, którzy nie pochodzą z czarodziejskich rodzin, może to oznaczać więcej problemów, niż się wydaje. Nie mówię tego, żeby Was straszyć.- Dodał szybko, podnosząc lekko dłoń w uspokajającym geście.-Ale chcę, żebyście byli ostrożni. Wśród czarodziejów są ludzie o różnych poglądach. Nie wszyscy podchodzą do mugolskiego świata z sympatią, a pewne grupy czarodziejów coraz śmielej próbują forsować swoje ideologie.- Westchnął, opierając łokcie o blat stołu.
-To, że Enzo jest w świecie magii… nie zmienia faktu, że pochodzi z mugolskiej rodziny. A to, dla niektórych, może być powodem, by patrzeć na niego inaczej. Wiem, że to absurdalne.- Dodał z naciskiem, aby kobiety miały pewność, że się z tym nie zgadzał. Nachylił się lekko do przodu, kładąc dłonie na stole. Jego ton był spokojny, ale w słowach dało się wyczuć powagę.
-Pomyślałem, że we czwórkę, razem z Enzo, możemy o tym porozmawiać. Ustalić jakieś zasady, które sprawią, że będziecie bezpieczniejsi. Nie mówię, że coś się wydarzy, ale lepiej dmuchać na zimne, prawda?- Uśmiechnął się lekko. Będzie musiał jeszcze zabezpieczyć jakoś swoich mugolskich sąsiadów.-Znam kogoś, kto może pomóc.- Kontynuował.-Znam specjalistę od zaklęć ochronnych. Może nałożyć zabezpieczenia na dom, które nie zmienią absolutnie niczego w waszym życiu codziennym, ale sprawią, że będziecie bezpieczniejsi. Nikt niepowołany się tu nie dostanie, a jeśli pojawi się zagrożenie, dowiecie się o tym pierwsi.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Isaac Bagshot (1029), Enzo Remington (572)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa