• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[02.06 Faye Travers & Anthony] W oczach psów można unieść nieba biały tulipan

[02.06 Faye Travers & Anthony] W oczach psów można unieść nieba biały tulipan
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#11
06.12.2024, 21:59  ✶  
Na zaczepkę odpowiedział jej tylko pobłażliwy uśmiech, rozbawiony uśmiech, tak wiele znaczący uśmiech. Anthony nie musiał znać nikogo więcej. On właśnie był tym kimś więcej. Teoretycznie po powrocie do kraju i objęciu urzędu jako typowy szef, ale wciąż biura, nie powinien mieć przepustki dyplomatycznej. Nie pełnił już funkcji reprezentacyjnej, nie umawiał się z oficjelami, przynajmniej nie oficjalnie. A jednak, Bardzo Dbał o Kontakty, a ponad dwadzieścia lat w zwodzie sprawiało, że jego sowy były odczytywane osobiście przez adresatów, a nie zrzucane do obowiązków asystentów czy innych podwładnych. Miał swoją prowansalską winnicę, miał swoje interesy na dwóch kontynentach, miał w końcu życzliwe spojrzenie tego, którego plecy pilnował. Nie musiał nikogo prosić. Robił wiele, bardzo wiele innych rzeczy zapewniających mu tu i teraz komfort. Mu oraz tym, których chciał zabrać pod swoim płaszczem. Każdy wszak potrzebuje swojej świty. Nie wszystko dawało załatwić się magią.

– Skandal. Jako daltonista nigdy nie byłem w stanie zrozumieć uprzedzeń wynikających z koloru włosów, czy koloru czegokolwiek. Ale tak niestety funkcjonujemy jako ludzie - rozmnażamy się i konkurujemy ze sobą, a każdy powód jest dobry by wprowadzić napięcie i ducha rywalizacji, niekoniecznie zdrowej. Niestety. Można tę energię tylko kierunkować, nigdy skutecznie zagasić. – Nie zawsze kolor, czasem działała też krew, dziedzictwo, rodzaj klątwy, którą niosło się na plecach. Anthony nie uważał się za rasistę. Oczywiście, przez wzgląd na pełnioną funkcję musiał zwracać na to uwagę, a Nobby Leach podłożył się niemal sam, jak ofiarne jagnie na kamiennym stole, niemniej niezależnie od statusu krwi można było być dobrym narzędzem, albo też skończonym idiotą.

Herbata nie była dobra, ale nie zamierzał sprawiać przykrości swojej towarzyszce. Przez moment, gdy zaczęła jeść, a on rozlał smak naparu z brutalnie potraktowanych przez producenta liści po swoich wrażliwych kubkach smakowych, pomyślał, czy gdyby ją kiedyś poprosił o mały pokaz prawdziwych umiejętności wynikający z jej podwójnej natury, to by się zgodziła. Był ciekaw. Bardzo ciekaw. Między nim a Erikiem wilkołactwo pozostawało przed laty tabu nie do pokonania, a teraz... cóż. Teraz i tak nie rozmawiali.

– Absolutnie tego nie popieram. – Jego głos wybrzmiał szczerze. – Uważam, że to tylko pogłębia szczeliny w społeczności, zupełnie niepotrzebnie. Każdy z nas ma jakiś talent, który może przepaść w zapomnienie, jeśli nie będzie prawidłowo rozwijany. To tak, jakby ktoś bał się, że mogę powiedzieć czy usłyszeć za dużo. – Machnął z lekceważeniem dłonią, zupełnie jakby swoimi słowami mógł doprowadzić do czyjejś śmierci. Zupełnie jakby każdy jeden czarodziej nie dysponował magią mogącą roznieść drugą osobę na strzępy bez konieczności przemiany.

Jej kojące słowa po gwałtownym obróceniu się ku drzwiom, były dziwnie kojące. Trochę. Pokiwał głową na potwierdzenie, a jego smutne przez całe spotkanie oczy stawały się coraz smutniejsze. To nie była jej wina. To on po prostu tęsknił i nie wiedział, co ma z tym za bardzo zrobić, a pobyt w miejscu tak na wskroś... dolinowym, zamiast pomóc tylko pogarszały sprawę. Zasłonił się herbatą.

– ушанка– odpowiedział na jej pytanie. – Są piękne rezerwaty z pięknymi dumnymi stworzeniami, których nie da się zobaczyć w takich warunkach w żadnym innym miejscu na ziemi. Mój przyjaciel z czasów szkolnych pobierał tam nauki. Lubię czasem... zniknąć między granią, w śniegu, który nigdy nie topnieje i zapatrzeć się w ogień. – Oburącz ujmował kubek, kotwicząc się w nim i skupiając na smokach, na ich dumie i potędze wielkich cielsk, wręcz niemożliwych do zatrzymania, a jednak - powstrzymywanych ludzką ręką przed powrotem do dawnego trybu życia. Prawdziwego. Dzikiego.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#12
08.12.2024, 15:21  ✶  
- Hm - powiedziała, nie patrząc na niego. Był daltonistą? Możliwe, że jej kiedyś o tym wspominał, ale w sumie to nie pamiętała. Z reguły ludzie bardzo dużo jej mówili o sobie, wierząc, że ich sekrety są u niej bezpieczne. I mieli rację, tak w zasadzie: lecz nie dlatego, że Faye była jakąś twierdzą, której nie dało się sforsować. Po prostu zapominała o wielu szczegółach. Jej umysł był skupiony na zupełnie innych rzeczach, niż takich błahostkach. Oczywiście że plotkowała, jak większość kobiet w jej wieku, ale daltonizm nie był nowinką, przy której ktokolwiek by się zatrzymał na dłużej. - Nie wiem, ja tam z nikim nie konkuruję. Chcę tylko wykonać swoją robotę, żeby było bezpiecznie, wie pan?
Zapytała, gdy przełknęła już to, co miała w ustach. Odruchowo sięgnęła po serwetkę i otarła nią kącik ust. Dopiero wtedy postanowiła unieść wzrok.
- Zgodzę się. Ale mało jest takich ludzi. Takich, czyli tych którzy myślą podobnie - wzruszyła ramionami. Może i bywała naiwna, w każdym widziała dobro, lecz przecież nie była skończoną kretynką. Widziała, jak ci którzy wiedzą o jej klątwie na nią patrzą. Widziała, że się jej boją - że ich nastawienie się diametralnie zmienia, gdy tylko mówi, jak ma na nazwisko. Starała się z tym nie afiszować, ale niektóre rozmowy niemalże wymuszały na niej ujawnienie się. Kolejne wzruszenie ramion, by strzepnąć z siebie te dziwne myśli. - Hm.
Powtórzyła po raz kolejny lecz nie dlatego, że nie miała nic do powiedzenia, a dlatego, że znowu miała pełne usta. A można było o niej powiedzieć naprawdę wiele, lecz nie to, że nie znała manier. Po prostu zwykle miała je głęboko w dupie, chyba że właśnie jadła przy kimś, kto na nie zwracał uwagę. Dlatego najpierw przełknęła kolejny kęs mięsa.
- Jak oni tam podchodzą do tych stworzeń? Tak jak my? Nie interesowałam się nigdy tym tematem - zapytała, przekrzywiając lekko głowę. Sięgnęła po ziemniaka, ukrojonego w łódeczkę. - I czy podróż tam będzie bezpieczna? Jak coś mi się stanie, to matce pęknie serce. Wie pan, nie jest najlepszego zdrowia. A jak coś się stanie z matką, to mój brat pewnie wpadnie w szał. Zna go pan, prawda? Nicholas Travers. Taki wysoki, zimny jak lód. Ale jak się wkurzy... Nie chciałabym tego nigdy widzieć.
Czy widziała kiedyś Nicka wkurzonego? Nie, chyba nie. Ale tym bardziej bała się momentu, w którym to nastąpi, chociaż sama często umyślnie się z nim droczyła.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#13
10.12.2024, 11:32  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 10.12.2024, 11:32 przez Anthony Shafiq.)  
Ona nie konkurowała, on się nie rozmnażał. Ale ludzkość jako zbiorowość miała swoje zdanie w tym temacie, nawet jeśli były jednostki, które wybierały inaczej.

- Tak wiem - odpowiedział na jej deklaracje i potrzeby wykonywania dobrze roboty. Nie musiała o tym mówić, współpracowali czasami, znał też jej działania na rzecz sąsiedniego departamentu i ... och, no błąd poznawczy wynikający z jego słabości również robił swoje. Była wilkołakiem, była kimś kto co miesiąc musiał mierzyć się z okrągłą tarczą księżyca, a jednocześnie każdego dnia pielęgnowała dobrą duszę i spokojną dość naturę. Była istotą, której Anthony nie potrafiłby nie kochać, a przez to też nie wybaczać wielu błędów.

- Różnie, w zależności od miejsca. Niektórzy uważają je za przerośnięte jaszczurki i tak w większości jest w Rosji, podchodzi się do tego bardzo przedmiotowo i bardzo dla zysku. Ale są zapaleńcy i w takie miejsce właśnie chciałbym pojechac. Bardzo brakuje mi badań i dowodów na to, że szacunek przekłada się na jakość późniejszych składników. Samo pragnienie zysku mogłoby ukrucić wiele niestosownych zachowań wobec tych stworzeń. - Cały czas miał w pamięci, żeby nie mówić o smokach w końcu byli w miejscu dopuszczającym mugoli.

Zaraz potem zaśmiał się serdecznie, zapominając o drzwiach, zapominając o własnych rozterkach, które przywiodły go do Doliny.

- Gdybym panny nie znał, panno Travers, uznałbym, że próbuje mnie panna zastraszyć swoim starszym bratem. Na bogów, ostatnią rzeczą, którą chciałbym zrobić byłoby celowe bądź przypadkowe uszkodzenie tak szlachetnej osoby! Oczywiście jakieś ryzyko zawsze istnieje, zwłaszcza przez wzgląd na polityczne zawirowania i żelazne kurtyny, które ktoś sobie gdzieś wymyślił w ramach konkurowania, niemniej walka z biurokracją nie jest czymś czym powinnaś sobie zaprzątać głowę. Podróżuję niemal cały czas i zwykle towarzyszy mi ktoś do ochrony, ale w lwiej części przypadków jest to tylko pro forma. - I tak, jeśli wybierał się gdzieś gdzie realnie coś mogło mu się stać, McKinnon zdawał się zdecydowanie lepszym towarzystwem niż wilkołaki, których obecność głównie miała zapewnić mu przyjemność przebywania z nimi w jednym pomieszczeniu.Tego jednak nie zamierzał mówić głośno - jeszcze Feya pomyślałaby, że sprowadza ją do roli pieska kanapowego.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#14
16.12.2024, 11:00  ✶  
- Hm - powiedziała, przeżuwając powoli jedzenie. Popiła je sokiem, głębiej zastanawiając się nad tym, co mówił Anthony. Rowle poparłby jego teorię, chociaż oczywistym było, że brakowało badań, które by to potwierdziły. Ona sama skłaniała się ku temu, że zadbane zwierzęta to mocniejsze składniki, nie wspominając już o etycznym pobieraniu ich. Problem w tym, że nie wszystkie gatunki dało się... Nawet nie szanować, a traktować tak, jakby nie chciały ich zabić. To była dość złożona, skomplikowana sprawa, o której wolała nie rozmawiać tutaj, wśród mugoli.

Gdy wspomniał o tym, że mogłaby go zastraszyć, zakrztusiła się. Nie w taki uroczy sposób, że haha hihi patrzcie na mnie, ja nawet nie czerwienieję, ja pąsowieję - o nie. Faye daleko było do eterycznej damy, wychowanej na salonach, i nie miało to żadnego związku z jej drugą naturą, a raczej z wychowaniem. Momentalnie zrobiła się czerwona na twarzy, oczy zaszły jej łzami, a cała struga soku poleciała prosto na Shafiqa. Słowo daję, trochę tego soku poleciało jej też nosem, a sama Faye zaniosła się kaszlem, skupiając na sobie wzrok innych osób, przebywających w pomieszczeniu.
- Panie Anthony, w życiu bym panu nie groziła! - powiedziała energicznym szeptem, zachrypniętym przez chwilowy brak oddechu. Uderzyła się kilka razy otwartą dłonią w klatkę piersiową, żeby na powrót móc swobodnie oddychać. I nawet sięgnęła po chusteczkę, jedną żeby mu podać, a drugą żeby wytrzeć najpierw swoją twarz, a potem stolik. - Chodziło mi o to, że Nicholas wbrew pozorom potrafi być nadopiekuńczy. Może robić problemy, jeśli się dowie. To wszystko.
Dodała wyjaśniającym tonem, wycierając sok z blatu.
- Ale ma pan moją uwagę, brzmi naprawdę ciekawie. To oficjalna wyprawa z ramienia Ministerstwa? - czy mi za to zapłacisz, Shafiq? zdawało się krzyczeć jej spojrzenie.
the web
Il n'y a qu'un bonheur
dans la vie,
c'est d'aimer et d'être aimé
187 cm | 75 kg | oczy szare | włosy płowo brązowe Wysoki. Zazwyczaj rozsądny. Poliglota. Przystojna twarz, która okazjonalnie cierpi na bycie przymocowana do osoby, która myśli, że pozjadała wszelkie rozumy.

Anthony Shafiq
#15
20.12.2024, 12:28  ✶  
Może gdyby Faye najpierw mu zagroziła, że powędruje na niego napitek przez jej nozdrza.

Zapewne jego twarz, wyglądała zabawnie, nawet jeśli całe jego wnętrze krzyczało.

Lubił ją, ale wszystko miało swoje granice.

– Bez. Względu. Na. Organizatora. Nie. Pojedzie. Tam. Pani. Charytatywnie. – wycedził, zastygły w bezruchu, czując ściekający po nim płyn, wyobrażając sobie jak lepkość niedawnej zawartości kubka, zmieszana obecnie z wydzielinami wilkołaczycy wsiąka w jego ubranie, którego przeznaczeniem mógł być na obecnym etapie już tylko śmietnik.

Miał problem z tego typu obrażeniami. Jego umysł niedługo, kompulsywnie będzie przekonywał go, pomimo godzinnej kąpieli, że owe plamy nadal tam są, wtopione w skórę, w materie istnienia.

Nie sposób było opisać poziomu odrazy do zaistniałej sytuacji.

– Proszę wybaczyć – podniósł się, z tym samym wyrazem twarzy oburzenia i zgrozy, po czym drętwo opuścił bar i nie powrócił już do niego, najwidoczniej znajdując ustronne miejsce do natychmiastowej teleportacji.

Lubił ją, ale to musiał odchorować w samotności.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Anthony Shafiq (2986), Faye Travers (3048)


Strony (2): « Wstecz 1 2


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa