• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[05.08.72, Oxfordshire] Czarne wesele | Czas na ucieczkę już był

[05.08.72, Oxfordshire] Czarne wesele | Czas na ucieczkę już był
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#1
31.05.2024, 01:30  ✶  
To był całkiem ciekawy wieczór; Atreus zdążył zmienić w przerośniętą świnkę morską, pogrozić Saurielowi, ze mu następnym razem rzepki poprzestawia, potem napić się alkoholu z miłosną wkładką, przez co zakochał się na dwie minuty w Millie. Z tego też powodu przydzwonił Christopherowi w mordę, bo ten najwyraźniej miał coś przeciwko tej szybkiej miłostce, a potem z kolei musieli się na szybko godzić w ogrodzie, bo ochroniarz stał i patrzył, jakby nie miał w życiu nic innego do robienia. Jak do tego wszystkiego doszło - Bulstrode nie do końca wiedział, a to był tylko początek całej jego przygody na weselu Perseusa i Vespery.

Właśnie kręcił się znowu bez celu po parterze, zastanawiając się między które drzwi wsadzić palucha, żeby znowu narobić kłopotu, kiedy wreszcie udało mu się wyłapać Louvaina, który też wyglądał jakby akurat był czymś pilnie niezajęty. No więc kierunek - Lestrange. Bulstrode znalazł się przy nim w trymiga, uśmiechając może trochę głupio, kiedy lustrował przyjaciela wzrokiem.
- Już myślałem, że się specjalnie przede mną chowasz - prawda jednak była taka, że to prędzej jego samego było ciężej znaleźć i nawet by się nie zdziwił, gdyby Lou mu zakomunikował, że go przez ostatnią godzinę szukał. - Że ciebie też ktoś zmienił w jakiegoś dzika, ale już nie znalazł się nikt życzliwy, żeby zdjąć z Ciebie tak parszywą klątwę. Na Sauriela czy Victorię nie było co liczyć w tej sprawie, sprawdzałem - skrzywił się nieco, opierając o blat stołu, na którym goście porozstawiali swoje prezenty. Jego własny też był gdzieś tutaj zakopany, ale tak po prawdzie to niekoniecznie go obchodziło czy się jakoś bardzo spodoba młodej parze. To była jakaś standardowa, nudna pierdółka, którą przepychało się z rąk do rąk bo był to jakże idealny prezent na każdą okazję. Drogi, ale co z nim zrobić to ciężko powiedzieć, bo z nim tak samo jak i bez niego.
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#2
24.08.2024, 21:39  ✶  

Wesele było świetne, ale mogłoby być genialne gdyby tylko miał szansę zobaczyć jak w końcu z Atreusa wyszła prawdziwa świnia. Pewnie zaśmiałby się w głos jako pierwszy i jako ostatni ruszałby mu z pomocą, chociaż rozpraszał całkiem nienajgorzej. No chyba, że ktoś zaśmiałby się z Bulstroda głośniej, niż on. Wtedy najpierw musiałby takiego delikwenta wyprosić za bramę, bo tylko on może się nabijać ze swojego kumpla, nikt inny. Na koniec, ewentualnie, mógłby wyciągnąć pana bohatera z tarapatów, jeśli nikt wcześniej nie zdążyłby z zaklęciem. Pewnie by tak było, gdyby w tym czasie nie musiał poprawiać pracy po partaczach i przypilnować obsługi, żeby niczego więcej nie spieprzyła.

Jakiś dureń na kuchni otwierając skrzynki z alkoholem, wymieszał importowane francuskie specjały z tymi barowymi ściekami od Shafiqów. Niewiele brakowało, a kelnerzy podaliby te pomylone mizerności reklamując je jako prawdziwy Kir Roytal podarowany od rodziny Lestrangów. Więc Lou osobiście musiał dokonać inspekcji kilku nieetykietowanych butelek, by potwierdzić autentyczność rozlewanego szampana. Przy okazji w odpowiednim dla siebie tonie oburzonego paniczyska zrugał od najgorszych obsługę zaplecza, żeby dobrze wiedzieli gdzie ich miejsce i dlaczego są tutaj, kiedy lepsi od nich mogą się bawić.

Nic dziwnego, że wracając na zabawę miał na twarzy już delikatny rumieniec, który niezbyt zauważalnie, ale jednak wybijał się na jego zimnej cerze. Bąbelkowa słodycz potrafiła szybko uderzyć do głowy, za to przynajmniej szybko się wyluzował i zapomniał o incydencie sprzed chwili. Pora w końcu na odrobinę zabawy, pogadać z kimś, przecież było tu tyle znajomych, że zabawa gwarantowana. No i kiedy tylko złapał wzrokiem ulubionego blondaska, od razu podbił.

- A Ciebie ktoś zamienił? - dopytał kurtuazyjnie, z lekkim niedowierzaniem. Uśmiech rósł mu miarowo z każdym kolejnym zdaniem wypowiedzianym przez przyjaciela. Dopiero teraz zaczął żałować, że tyle go ominęło. - Słuchaj, ja zawsze wiedziałem, że w Tobie drzemie jakiś zwierzak. Nie wiedziałem tylko, że aż taki parchaty. - zaśmiał się na koniec. Nawet nie musiał się zagłębiać za mocno z jakiego powodu doprawiono mu kopytka do tych rąk i ramion. To było zabawne samo w sobie.

Rozejrzał się dookoła za pozostałymi gośćmi w poszukiwaniu znajomych twarzy, w grupie to zawsze raźniej. Zamiast tego dostrzegł wielki obraz naścienny, z namalowanym w rzeczywistych proporcjach Perseusza i Vesperę jako szczęśliwie narzeczeństwo, który delikatnie dryfował wokół pozostałych prezentów. - Oho patrzy tylko, jak się mój ojciec wykosztował na tego masztalerza! - zawołał do kumpla, klepnął go ramię i wskazał palcem na prezent dla pary młodej od rodziców Lestranga. On też zerknął, ale szybko dostrzegł, że obraz wcale nie lewitował, tylko powoli wyrastało mu coś pokracznego niby na kształt kończyn, przez co zaczął się w ślimaczym tempie oddzielać od góry podarków od pozostałych gości. - Co jest grane? Zapytał głupkowato, zamiast cokolwiek zrobić, przyglądając się jak otępiały, nie mogąc za bardzo dowierzać temu co widział.

hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#3
16.09.2024, 00:19  ✶  
- Oczywiście, że nie - poprawił dłonią włosy, uśmiechając się do niego jak gdyby nigdy nic. - Ale taka jedna, nawet nie wiem w sumie kto to był, wylądowała na stole z deserami - najlepiej było to wszystko zwalić teraz na Jagodę, bo i była to prawda - stanęła się tą przerośniętą świnką morską, i była bardzo dobrym odwróceniem uwagi od samego siebie. Mógł opowiadać mu o tych wszystkich obrzydliwych działaniach drinków, ale na pewno nie o tym że to ON zmienił się w kapibarę, ON płakał i ON pobił się o przeklętą Millie Moody. Ale najwyraźniej Louvainowi aż za bardzo podobała się wizja jego jako jakiegoś szczuro-dzika i już oddał się marzeniom. Atreus westchnął więc w końcu, stwierdzając że ten jeden raz mu daruje.

- Jesteś pewien, że chodzi ci o masztalerza? - zapytał, klepiąc się po kieszeniach w poszukiwaniu papierosa, jednak mimowolnie spoglądając we wskazanym przez Louvaina kierunku. Obraz był okropny. Znaczy no bardzo ładny - komukolwiek stary Lestrange zapłacił, to miał definitywnie talent, ale Atreus niekoniecznie przepadał za tymi naściennymi potworkami noszącymi w sobie coś na kształt osobowości. Te namalowane figury nie posiadały grama duszy, a jednak idealnie odgrywały swoje role, wcielając się w portretowane osoby. Perseus i Vespera wyglądali godnie i pięknie, ale... chwila, czy oni mieli dodatkową parę nóg? Znaczy nie oni, a rama?

Atreus wyciągnął papierosa, odpalił go, a potem z nowo odnalezionym spokojem przyglądał się scenie, niby to powstaniu tytana, który dawno uśpiony wreszcie przebudził się ze snu. Rana uniosła się na koślawych nogach, zyskując na dodatkowych centymetrach, sprawiając że cały ten portret zyskiwał tylko jakiejś przytłaczającej aury. Ale w sumie to nie było najgorsze, bo zaraz poruszyło się coś jeszcze.
- Ej, tam - Bulstrode wskazał paluchem niby to na całą stertę prezentów, ale Lestrange nie musiał być orłem żeby zorientować się o co chodzi, bo jeden z pakunków podniósł się również, na tych swoich czarnych nóżkach, a potem przez moment wyglądał jakby się rozglądał, to w lewo to w prawo, a na koniec zeskoczył ze stołu i zaczął uciekać. Reszta poszła już z górki, za portretem i pierwszym pudełeczkiem poszła reszta. Po holu rozległ się szelest zdobnego papieru, dzwonienie zastawy czy innych bezsensownych prezentów, no i tupot małych stoopek.

Atreus cofnął się o krok, trochę niezgrabnie, bo mu jeden z prezentów przebiegł między nogami, biegnąc na oślep. W sumie to ciekawe czy te prezenty miały w ogóle jakieś oczy czy poczucie przestrzenne, ale nie to było teraz najważniejsze, tylko to żeby je uziemić. Bulstrode zaklął szpetnie, szukając różdżki.
- Rozpraszaj je, kurwa, rozpraszaj.
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#4
19.10.2024, 16:15  ✶  

Miał tylko nadzieję, że komuś udało się zrobić zdjęcie tej całej akcji z puchatym Atreusem. Zapewne po raz pierwszy w życiu był chociaż odrobinę uroczy, nie to co na co dzień. Zwykle to Louvain uważał się za maskotkę ich drużyny, najprzystojniejszy i najseksowniejszy, ale Bulstrode-kapibara jednak rozgrywał go już na starcie. Może powinien mu na święta sprawić taką, jako przydział służbowy. Kapibara do zadań specjalnych, dla najbardziej specjalnego aurora. Z tych jego weselnych przygód ta była najzabawniejsza, a o reszcie nie zdążył nawet usłyszeć. Szczerze to nawet nie wiedziałby jak powinien zareagować jeśli dostrzegłby swojego kumpla, który bił się o Millie. Właściwie od kiedy to on bił się o jakąkolwiek laskę? Jeśli chodziło o nich to z reguły bywało na odwrót, to laski biły się o nich. Jednak w takiej sytuacji byłby co najmniej skołowany. Z jednej strony powinien bez zawahania rzucić się w wir bójki, bo tak się po prostu robiło dla kumpli. Tym bardziej, że po ostatniej akcji, na afterze, był mu właściwie nieco dłużny w tej kwestii. Z drugiej strony skoro bił się o jakąś lachę, to wtrącanie się w coś takiego nie było zbyt odpowiednie. To nie turniej, ani żaden battle royal, bo co po wszystkim? Mieliby się podzielić dziewczyną na pół? Cała ta samcza argumentacja miała rację bytu tylko jeśli Atreus sam wygrałby z oponentem. A Lestrange osobiście do Millie miał raczej już wyklarowane stanowisko. To nie była ta sama Moody z którą spotykał się przed paroma laty, Baltane coś w niej diametralnie zmieniło. Ta Millie która ruchała jego, a nie on ją, przepadła bezpowrotnie. Tym samym Lou stracił nią zainteresowanie, bo to nie do niej miał odrobinę słabości.

Z tym weselem było coś grubo nie tak. Praktycznie na każdym kroku działo się coś dziwacznego, delikatnie mówiąc. Patrzył tak w tę ramę i nie potrafił przez chwilę zrozumieć, czy to co widzi było naprawdę tym na co patrzył. Dopiero zawołania przyjaciela wyrwały go z zamurowania. Prezenty i podarki chodzące na własnych, pokracznych nóżkach, zaczęły się rozchodzić jakby cholera miały już dość siedzenia nieruchomo na kupie i postanowiły pobawić się jak reszta. Niewiele myśląc, poszedł za poradą blond aurora i chwycił różdżkę. Machnął w kierunku największego skupiska z zamiarem rzucenia w nie zaklęć rozpraszających.

- No nie stój tak! Łap je głąbie! - ryknął, machając łapskiem z różdżką jak poparzony. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś posądził go, albo tego drugiego o majstrowanie przy prezentach. Że też to dziadostwo musiało się stać, kiedy oni stali najbliżej. Ojciec przecież by go zatłukł na śmierć, gdyby przyniósł by mu taki wstyd. Tym bardziej, że i tak miał już przypiętą permanentną łatkę szkolnego łobuza. Nawet jak był niewinny to i tak musiał się tłumaczyć z rzeczy których nie zrobił. Nie rozglądał się nawet za innymi weselnikami, czy aby przypadkiem ktoś poza nimi nie zauważył tego dziwnego zjawiska. Przede wszystkim starał się nie stracić tych pieprzonych prezentów z oczu. Wybiegł nawet odrobinę w przód, żeby zagonić te wszystkie paczki i nie paczki z powrotem na ten stół na którym leżały, albo chociaż postarać się odgrodzić im dalszą drogę ucieczki.


rozpraszanie na uciekające prezenty
Rzut PO 1d100 - 24
Akcja nieudana

Rzut PO 1d100 - 51
Sukces!
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#5
23.10.2024, 16:46  ✶  
To wesele się jeszcze nie skończyło, a on już chciał o nim zapomnieć. Ktoś definitywnie rzucił na dzisiejszy dzień jakąś klątwę, albo może to martwi mężowie Vespery domagali się jakiegoś zadośćuczynienia i próbowali uchronić od podobnego im losu kolejnego nieszczęśnika. Bulstrode więc miał szczerą nadzieję, ze absolutnie nikt nie zrobił mu zdjęcia, kiedy zmienił się w kapibarę, chociaż próba wjechania w Sauriela była całkiem ciekawym doświadczeniem. Tak samo też pragnął, by nigdzie nie krążyła jego fotografia kiedy szanowna prababcia Perseusa postanowiła odwiedzić prawnuczka i z tego powodu wyszła z fontanny czekolady, zalewając go niemal całkowicie. Na całe szczęście zaklęcia czyszczące dały radę i wyglądał znowu przyzwoicie, ale niesmak pozostał. Tym bardziej ze obsługa nie zabrała fontanny ze stołu i wciąż można było w niej maczać owoce.

Jeden z prezentów który dostał nóżek wyrwał się przed siebie i rzucił pod stół, znikając pod obrusem. Inny natomiast kokardką w przód zaszarżował pod szatę stojącej nieopodal czarownicy, a ta pisnęła spłoszona, nie wiedząc co się dzieje. Niewiele było tutaj potrzebne, żeby zaraz zrobił się dookoła chaos, szczególnie kiedy bardzo ładny - i nikomu do niczego nie potrzebny - dzbanek potłukł sobie pokrywkę, próbując zrobić salto.

Atreus złapał wreszcie za różdżkę, chociaż gotowy był spojrzeć na Louvaina i łaskawie mu odpowiedzieć, ze teraz to niech radzi sobie sam, skoro taki był chętny do poganiania go. Ale przecież nie mógł zostawić przyjaciela w potrzebie, szczególnie kiedy nawet trochę chłopak się starał przy organizacji swojej części imprezy. Dlatego wreszcie, chociaż może z pewnym złośliwym ociąganiem, auror wreszcie wycelował w rozbiegające się przedmioty, rzucając zaklęcie w te znajdujące się najdalej.

rozpraszam uciekające prezenty
Rzut Z 1d100 - 11
Akcja nieudana

Rzut Z 1d100 - 34
Akcja nieudana
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#6
08.12.2024, 19:29  ✶  

Jak na czarne wesele, wesele Blacków, było tutaj bardzo barwnie jeśli chodziło o wydarzenia i rożnego rodzaju incydenty. Bogato było. I nie chodziło tylko o gości, obficie zastawione stoły, czekoladowe fontanny i cała moc innych atrakcji. Było bogato w niespodzianki. I to takie których zapewne starszyzna Blacków i Rookwoodów raczej nie życzyła sobie oglądać. Pojedynczy przypadek zamiany w kapibarę można było przepuścić koło nosa, ale tutaj działo się zdecydowanie zbyt dużo obcesów. No i co to za wesele bez żadnej szarpaniny i bijatyki? Zawsze musiała się jakaś przytrafić, Lou nawet żałował, że nie był w żadną zamieszany. Chociaż wieczór był jeszcze całkiem młody, kto wie.

Te drinki były podejrzane, te kroczące prezenty były podejrzane, ale najbardziej podejrzana była obecność tego mugolackiego cyrku. Nie chciał kuzynowi złowróżyć, ale sumując te wszystkie zbiegi okoliczności, cóż... No nie wyglądało to najlepiej, biorąc pod uwagę surowe spojrzenie i krytyczne ocenie nestorów i nestorek, nie tylko tych dwóch głównych rodów, ale wszystkich obecnych. Oby tylko wesele nie zostało zapamiętane jako to kompletnie nie udane, a wręcz hańbiące dla Blacków. Bo może jemu, czy Atreusowi wszystkie te przypadki mogły wydawać się ostatecznie nawet zabawne, to rodowe głowy patrzyły na wszystko z goła innego punktu widzenia.

Skubane były szybkie. Machał różdżką, ale z marnym skutkiem. Tylko jedno z jego zaklęć dotarło do celu, drugiego zaś nie nazwałby zbyt udanym. Jednak wciąż dało się być bardziej nieudolnym od niego. Bo kiedy na moment spojrzał w stronę przyjaciela, zobaczył jak jego różdżka nie słucha się właściciela ani trochę. Albo to pan auror nie potrafi skutecznie wycelować w te uciekające prezenty. Miał nadzieję, że to tylko taki dowcip podstawiony przez jakieś dziecko. Albo lepiej nie, bo biorąc pod uwagę jak genialnie obu panom idzie opanowanie sytuacji, wolał nie być ogrywany przez jakiegoś smarkacza. Gdyby tylko mógł przekląłby w głos pieprzonego Bulstrode i te jego nieporadność. Ciekawe czy na własnym weselu też by się tak "starał"?

- Nie rób sobie jaj, tylko celuj, patałachu! Zdyscyplinował ostrzej swojego kumpla. Tak jakby jemu szło o wiele lepiej, żeby posiadać mandat na upominanie innych. I tak wcale go nie potrzebował. I tak już wiedział czyja to będzie wina jak prezenty spierdolą im sprzed nosa i poukrywają się po całym terenie wesela. To będzie dopiero kompromitacja jak w toku zabawy weselnej, zaginą prezenty od gości. Machnął ostatni raz na biegające pudełka i zawinięte w papier ozdobny opakowania po jego stronę próbując zdjąć z nich to niezwykle chodliwe zaklęcie. A potem odwrócił się w kierunku Atreusa i postanowił zatrzymać tych uciekinierów, którzy właśnie mijali Atreusa za pomocą prostych zaklęć translokacji.


rozpraszam nóżki prezentów
Rzut PO 1d100 - 35
Slaby sukces...


unieruchamiam prezenty od strony Atreusa translokacją
Rzut Z 1d100 - 23
Akcja nieudana
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#7
27.12.2024, 19:47  ✶  
Atreusowi to wesele podobało się dokładnie do pierwszego drinka. Tego konkretnego, który transmutował go w kapibarę. Potem czar prysł i ciężko było mu doszukiwać się w kolejnych wydarzeniach jakiegoś głębszego źródła rozbawienia. Dla niego, jeśli na Perseusa nie polecą za to wszystko gromy, to znaczyło że Blackom i Rookwoodom już się konkretnie pod kopułami poprzewracało. Chociaż w sumie biorąc pod uwagę ducha prababci, który zdążył się nasłuchać o mugolakach czy tam półkrwi gościach, to wszyscy ze starszyzny już dawno usłyszeli co ona o tym wszystkim myśli i co powinno być z tym zrobione.

Atreus odrobinkę pewnie by żałował, że nie dane mu było być świadkiem gniewu ducha z czekoladowej fontanny, bo może by mu to nieco poprawiło humor, ale miał teraz przed sobą o wiele ważniejsze problemy i mocniejsze rozczarowania. Może mu ta czekolada zatkała wylot różdżki, albo czakry odpowiedzialne za gromadzenie mocy magicznej - nie wiedział, ale nie zmieniało to faktu, że coraz bardziej go to irytowało, szczególnie kiedy Louvain nie mógł w spokoju się zamknąć i samemu czarować. Jemu też szło to wręcz karygodnie.
- Jak Matkę kocham, nie wkurwiaj mnie nawet - sarknął w jego stronę, widząc jak ten bezczelnie próbuje zająć się prezentami od jego strony. O co to to nie. Atreus machnął różdżką, ale nie w prezentowe nóżki, tupiące wesoło po posadzce i rozbiegające się we wszystkie strony, a w te należące do Lestrange'a - chciał mu wyczarować związane sznurówki, które połączyły by mu obuwie, a przez to, przy dobrych wiatrach, obiłyby mu ten głupi ryj o podłogę. Ups; skoro taki był chujowy w celowaniu to proszę, różdżka mu się omsknęła, szczególnie że zaraz po tym wyskoku Bulstrode znowu skierował ją na najbliższy prezent, chcąc mu rozproszyć giry.

kształtuje Lou związane sznurówki
Rzut PO 1d100 - 74
Sukces!


rozpraszam nóżki prezentowe
Rzut Z 1d100 - 59
Sukces!
evil twink
Sup ladies? My name's Slim Shady
I'm the lead singer of Kromlech
Zimna cera i jeszcze chłodniejsze spojrzenie. Kruczoczarne włosy i onyksowe tęczówki bardzo wyraźnie kontrastują ze skórą bladą jak kreda. Buta oraz wyższość wylewa się z każdego gestu i słowa. Mierzy 187 centymetrów o szczupłej sylwetce, która coś jeszcze pamięta ze sportowych czasów. W godzinach pracy zawsze ubrany elegancko, zaczesany, a swoje tatuaże ukrywa pod zaklęciami transmutacji. Po godzinach najczęściej nosi się w skórzanych kurtkach i ciężkich butach.

Louvain Lestrange
#8
01.02.2025, 20:27  ✶  

Wszystkie prababki i pradziady musiały się teraz nieźle przewracać w grobach, widząc co się odpierdala na weselu. Gdyby teraz podłączyć ich truchła do jakiegoś generatora możliwe, że dałyby radę zasilić cały Londyn na najbliższe kilka lat. Z tego co kojarzył Perseusz nigdy raczej nie był zbyt wylewny jeśli chodziło o dobrze znaną agendę Blacków i reprodukowanie magirasistowskich postaw. Raczej wykazywał milczącą postawę, bo Louvain nie potrafił sobie przypomnieć, by usłyszał kiedykolwiek od kuzyna przynajmniej jakieś jedno dyskryminujące zdanie na temat mugolków. To pewnie przez tą jego dziwaczną profesję. Zbyt dużo myślał o tym jak mogą myśleć inni ludzie, co mogą czuć i pewnie zaczął podskórnie zbyt bardzo rozkładać na czynniki pierwsze tradycyjny sposób traktowania szlam. Tak to już było jak człowiek miał za dużo empatii w sobie, nagle zaczynał za bardzo współczuć tym którzy kompletnie na to nie zasługiwali. Chociaż to i tak były daleko wysunięte wnioski przez Louvaina bo, póki jeszcze co, nawet nie słyszał plotek o rzekomym szlamolubstwie Perseusza. I oby jak najdłużej nie usłyszał.

Do tej chwili myślał, że jak to zwykle bywało, grali do jednej bramki. Oczywiście, że kompletnie się nie spodziewał tego podłego zagrania ze strony Atreusa. Dopiero kiedy wylądował mordą na podłodze zrozumiał, że ktoś musiał mu pomóc z tym potknięciem. Podniósł głowę i spojrzał w stronę, rzekomo, przyjaciela. Jego postawa nie pozostawiała żadnych złudzeń. Okropny grymas i różdżka wycelowana w jego stronę to wystarczający dowód na jego dwulicowość. - TY RYBI CHUJU! Wrzasnął za nim, wściekły jak byk na corridzie. Już przestały go interesować jakiekolwiek prezenty, teraz za sterami stanął słuszny gniew na zdrajcy. Nawet nie podnosił się z ziemi, tylko z pozycji półleżącej po prostu cisnął w stronę Atreusa parę zaklęć w odwecie za ten cios w plecy. Zamierzał za pomocą translokacji pociągnąć go za ten paskudnie dobrany krawat i za jego pomocą ściągnąć go na ziemię w podobnym geście w którym skończył sam Louvain. A na dokładkę rzucił w nim porcją, ukrojonego kawałku tortu, który ktoś zostawił na brzegu stolika, tuż obok aurora, również za pomocą translokacji rzecz jasna.


translokacja, ciągniemy za krawat do ziemi
Rzut Z 1d100 - 15
Akcja nieudana


translokacja, tortem w mordę
Rzut Z 1d100 - 34
Akcja nieudana
hold me like a grudge
and what an ugly thing
– to have someone see you.
Stosunkowo wysoki mężczyzna, mierzący sobie 183 centymetry wzrostu. Posiada włosy barwy ciemnego blondu i jasne, błękitne oczy. Budowa jego ciała jest atletyczna, a na twarzy często widnieje lekki, szelmowski uśmieszek. Porusza się z nonszalancją i pewną niedbałością.

Atreus Bulstrode
#9
08.03.2025, 05:53  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 02.04.2025, 04:56 przez Atreus Bulstrode.)  
Nigdy mu nie przeszkadzała neutralność, którą prezentowali niektórzy ludzie. Ba, była ona raczej czymś, do czego łaskawie mogli się uciec wszyscy, którym szeroko pojęta tradycja czystokrwistych rodów nie odpowiadała. Co innego pewnego rodzaju uwielbienie czy nawet zaciekawienie, kiedy komuś przychodziło mówić o mugolach. Atreus nigdy nie zamierzał wyciągać różdżki przeciwko mugolom, bo zwyczajnie uważał ich za kogoś, kto nie jest wart uwagi. Mugolaki natomiast były przejawem niezwykłego szczęścia, jakie się im przytrafiło, ale powinny wiedzieć że nie są u siebie. Wkraczały do mugolskiego świata, gdzie obowiązywały pewne zasady i wywrócenie ich do góry nogami nie miało przesadnego sensu. Znowu jednak, po co na takiego wyciągać różdżkę. Kiedy jednak czystokrwiści czarodzieje próbowali mieszać się z mugolakami, coś się w nim jeżyło. Nie był to raczej przejaw faktycznego rasizmu, co klasistowskie ciągoty. Bogato, dobrze urodzeni nie powinni mieszać się z biedotą. Byli z różnych światów i zaburzali cały porządek rzeczy, będąc zawsze o krok w tył jeśli chodziło o zrozumienie tradycji i kultury. Kiedy ktoś z czystokrwiście urodzonych, zaczynał natomiast chwalebnie wypowiadać się o mugolakach, albo zapraszać ich na swoje wesele, cóż to już było skrajnie niebezpieczne i głupie. Ciężko było przeoczyć mugolacki cyrk, który bawił gości w ogrodach i przewracanie się w grobach to było minimum, co teraz robili wszyscy przodkowie Blacka.

W sumie to Atreus wcale by się nie zdziwił, gdyby te wszystkie duchy aktywnie rzucały w tym momencie klątwę na cały swój ród, a przynajmniej robiłyby to, gdyby tylko to było możliwe.

Bulstrode zaśmiał się, widząc jak Lou wywija orła i wita się twarzą z podłogą. Nie, zarechotał perfidnie, nie kryjąc się przesadnie z tym, kto był winny tym związanym sznurówkom. Wyzwiska natomiast, tylko pogłębiły jego bezczelny uśmiech, dokładnie tak samo jak latające mu koło ucha zaklęcia.
- Co tam krzyczysz - przystawił sobie rękę do ucha. - Nie słyszę cię tam z tej podłogi. Przez ten tupot stópek uciekających w siną dal prezentów. Lepiej się pośpiesz bo dopiero będzie afera - parsknął, a prezenty faktycznie korzystały z okazji i biegły dalej. Na całe szczęście nie były aż tak szybkie. Atreus natomiast miał ochotę Lestrange'a w tym momencie jeszcze do tej podłogi przykleić, ale nie mógł tego zrobić swojemu drogiemu przyjacielowi. Zamiast tego więc zamachnął się znowu, żeby rozproszyć uciekające prezenciki.

rozproszenie na prezenty
Rzut Z 1d100 - 49
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 21
Akcja nieudana


Zaklęcie pomknęło, trafiając uciekiniera - ostatniego jaki pozostał w zasięgu wzroku. Jeśli jakieś zostały, to już dawno pognały w stronę wolności i Atreus miał też nadzieję, że jak najdalej stąd, nie czyniąc większego zamieszania na samym weselu. Głupio by było, jakby zaczęły się kręcić pod stołami i spódnicami zebranych tutaj czarownic. Pomógł więc Lou wstać, a potem wspólnie ostawili na miejsce rozproszone już prezenty, ostatecznie zgonie wybierając pojednanie się w towarzystwie butelki ognistej.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Atreus Bulstrode (1740), Louvain Lestrange (1761)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa