• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Poza schematem Wyspy Brytyjskie v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 10 Dalej »
[16.07.1972 Snowdonia] All the things she said | Faye, Leviathan

[16.07.1972 Snowdonia] All the things she said | Faye, Leviathan
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#1
08.10.2024, 22:04  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 14.06.2025, 23:48 przez Król Likaon.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Leviathan Rowle - osiągnięcie Piszę, więc jestem

16 lipca 1972

Faye była umówiona tego dnia - i to wyjątkowo nie prywatne, a służbowo. No, można tak to było określić, chociaż “służbowo” to było zdecydowanie zbyt mocne słowo  - ona sama jednak lubiła używać tego sformułowania, bo było piękne i brzmiało dumnie. Nie miała za wiele okazji do tego, by hasać po okolicy w lecie, więc każde takie “zawołanie” było jej na rękę. Nawet gdyby miała na ten dzień jakieś plany, to i tak by je przełożyła, bo i być może wbrew swojemu zachowaniu miała odpowiedzialnie skrytkę na oszczędności, ale problem w tym, że te oszczędności topniały. A im bardziej Faye się nudziła, tym większą powsinogą była. Wiązało się to, niestety, z bardziej rozrzutnym gospodarowaniem pieniędzmi, których nie przybywało tak szybko, jak by chciała. Tu kawa, tam ciastko, a tu jeszcze wyjście na piwo i już robiły się z tego sumki, które zaczynały być niepokojące.

Wyszła ze swojego domu i na moment teleportowała się na bazar, bo chciała coś kupić. Jednak nie do końca jej ten plan wyszedł - być może przez rozkojarzenie, a być może z innej przyczyny, wpadła prosto na stolik, który zdecydowanie nie wyglądał na stoisko. A okolica wcale nie wyglądała na magiczny bazar, na którym zwykła robić zakupy. Pokątna to też nie była, ale w zasadzie to mogła być jakaś odnoga którejś z głównych magicznych ulic, bo przecież dla niej wszystkie te uliczki wyglądały tak samo. I pewnie gdyby nie lewitujące latarenki, teraz zgaszone, to uznałaby, że wylądowała w niemagicznym londynie.
- A kogoż my tu mamy? - złośliwy, cieniutki głosik sprawił, że spięła całe ciało. - Taka malutka i bezbronna. Byłoby głupio, gdyby…

…

Nie wiedziała dokładnie, co oznaczała ta karteczka, którą znalazła w kieszeni przydużych spodni. Spadały jej z dupy, co było dość frustrujące, bo niemal nieustannie musiała je podciągać wyżej. Miała wrażenie, że zapomniała o czymś ważnym - o jakiejś kluczowej informacji, która sprawiłaby, że to uporczywe, nieprzyjemne swędzenie w mózg w końcu pójdzie precz i będzie mogła się skupić na czymkolwiek innym. Miała jednocześnie wrażenie, że to uczucie było powiązane z karteczką, na której był adres oraz godzina. Hmmm… Faye spojrzała na zegarek, a potem na karteczkę. Pech chciał, że idąc po drodze zaplątała się we własne spodnie i rymsnęła efektownie w kałużę, co sprawiło że praktycznie wszystko poza adresem się rozmazało.
- No… Cóż - nie dowie się, jak nie sprawdzi. A Faye była okropnie wścibska w okresie nastoletnim. To nie tak, że poltergeist, którego napotkała w Londynie, zmienił po prostu jej ciało: skurczył biodra, zmniejszył piersi i wypełnił nieco bardziej jej okrągłą buzię, pozbywając się pierwszych zmarszczek wokół oczu. Odmłodził też jej spojrzenie, skasował blizny, po prostu cofnął całą ją w czasie, łącznie z mózgiem. Ona nie wyglądała jak nastolatka: ona była nastolatką. Nie jakoś specjalnie głupią, bo przecież w tym wieku miała już swój rozum, ale… To doświadczenie, które sprawiło że była sobą w 72 roku, zniknęło.

Pyk

Cichutki trzask zwiastował pojawienie się Traversówny tam, gdzie miała być. Z tym, że była grubo za wcześnie, niż się umawiali. Ale skąd mogła wiedzieć, w końcu godzina była zamazana, został tylko dokładny adres.
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#2
08.10.2024, 22:55  ✶  
Wizytę Faye zaplanował na popołudnie, dając sobie wystarczająco dużo czasu na załatwienie wszelkich spraw które nieco mu zalegały i zawadzały, dlatego teraz przycinał trawę pod płotem znajdującym się od frontu jego domu. Znaczy, przycinał to było bardzo dużo powiedziane, bo mocował się trochę z magiczną kosiarką, która miała się tym zająć za niego, ale obłożone zaklęcia nieco szwankowały i krztusiły się, najwyraźniej hołdując konceptowi, że wszystko musiało się popsuć zaraz po zakończeniu gwarancji.

Podrapał się po czole, a potem zastukał w nią różdżką ponownie, oczekując może nieco innych rezultatów. Ale w głębi duszy już nastawiał się na nowy zakup, tylko gdyby ten raz jeszcze zadziałała to byłoby całkiem miło z jej strony, bo nie zamierzał biegać sam i ręcznie przycinać każdego źdźbła trawy.

A potem za jego plecami rozebrzmiał charakterystyczny dźwięk aportacji. Nie spodziewał się gości. No, przynajmniej nie teraz, bo do spotkania z Travers miał jeszcze trochę czasu. Dlatego z pewną konsternacją obejrzał się i spojrzał na jakąś dziewczynę.
- Zgubiłaś się, dziewczynko? - zapytał, unosząc delikatnie brew i opierając ramieniem o trzonek kosiarki. Zmierzył ją spojrzeniem od stóp do głów, w pierwszym momencie zwyczajnie jej nie poznając, bo była o wiele drobniejsza, z pełniejszą buzią no i niższa...? W sumie nie był pewien czy aż tyle centymetrów jej umknęło bo i w dorosłości prezentował się przy niej niczym gigant.

Podrapał się po skroni, w pewnego rodzaju zastanowieniu, bo mózg jakoś nie chciał w pełni zaakceptować myśli, że faktycznie stał przed nim ktoś, kogo widział w życiu przynajmniej ze trzy razy i powinien jakoś znać. Gówniara zatem ewidentnie musiała zgubić, albo ktoś ją tutaj przysłał, co było raczej niefortunne biorąc pod uwagę że był w swoim bojowym stroju do koszenia trawnika, czyli klapkach, szortach i z bandaną na czole. A więc idealnie na ciepłą, lipcową pogodę i prace fizyczne.

Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#3
10.10.2024, 18:47  ✶  

Faye otworzyła oczy i rozejrzała się. Ładnie tu było, tak... Sielsko. Podobały jej się rośliny, które widziała, podobało jej się czyste niebo nad nią samą, ale niezbyt podobał jej się fakt, że było gorąco. Zarówno jako osoba dorosła, jak i jako nastolatka, nie przepadała za upałem. Gdyby mogła, pewnie sama zrzuciłaby bluzkę i szorty, a potem pobiegła taplać się pod prysznicem. Bo przecież ona nie cierpiała wody. To znaczy inaczej: lubiła deszcz. Lubiła prysznic. Ale kąpiel? A nie daj Matko kąpiel w jeziorze? O morzu to nawet nie myślała. Nie, to nie wchodziło w grę. Być może dlatego nienawidziła lata, bo wtedy wszyscy ruszali nad wodę, a ona zawsze zostawała na brzegu, wystraszona obserwując, czy ktoś się nie topi. Bo gdyby się topił... Nie potrafiłaby tej osoby uratować. I to nie chodziło o nieumiejętność pływania a o najzwyklejszy w świecie lęk przed wodą.
- Ależ się postarzałeś - brwi dziewczyny uniosły się, gdy tylko cała jej sylwetka obróciła się w stronę dochodzącego głosu. - Jasna cholera!
Gdy zobaczyła, w jakim stroju jest Levi, Faye natychmiast zasłoniła oczy, odruchowo czerwieniejąc ze wstydu. Odruchy miała iście nastoletnie, podobnie jak myślenie. Coś w jej mózgu nie grało tak, jak powinno, coś się stało i doskonale poznawała osobę, która stała przed nią, ale... W jej umyśle powinien być młodszy. I na pewno nie półnagi.

Ale jak było wspomniane, odruchy i umysł miała nastoletni, więc dyskretnie rozsunęła palce, tak żeby jeszcze popatrzeć, ale by mężczyzna tego nie zauważył. Chociaż nie była zbyt dyskretna. Spomiędzy szczupłych palców przezierało ciekawskie, orzechowe oko okalane czerwoną ze wstydu skórą.
- W kurtce znalazłam kartkę z adresem, ale godzina była zamazana - jedną dłonią wciąż "zasłaniając" sobie oczy zaczęła grzebać po kieszeni, by wyciągnąć karteluszkę. Wyciągnęła ją w kierunku Leviathana. - Zażyłeś jakiś eliksir postarzający? To jakiś dowcip? Bo jak tak, to wyjątkowo dziwny nawet jak na ciebie, wiesz?
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#4
28.10.2024, 00:52  ✶  
Dokładnie ta sielskość, która właśnie zachwycała się Faye, sprawiła że Leviathan dość szybko opuścił ponure, przepełnione papierologią mury Ministerstwa Magii i przyjął propozycję zajmowania się rezerwatem na pełen etat. Niby nie było to żadne wielkie osiągnięcie w jego życiu, bo nie dochrapał się tego sam i na własnych warunkach, a przyjął ofiarowany przez ojca prezent, ale niewiele zmieniało to w jego życiu skoro i tak od zawsze chciał pracować ze smokami. A Snowdonia... Snowdonia była piękna. Nie było tego po nim przesadnie widać, ale potrafił dostrzegać i doceniać uroki natury. Była w nim jakaś miękkość i delikatność, może wypracowana przez lata spędzone z Septimą u boku, ale też taka której rzadko kiedy doświadczali od niego ludzie. Ta łagodność i wyrozumiałość przeznaczona była przede wszystkim dla jego podopiecznych i dla innych istot, które kryły się na terenie rezerwatu, a które pomagały w zachowaniu delikatnej równowagi środowiska.

- Czy ty masz pięć lat? - zapytał, opierając drążek od kosiarki o płot i przypatrując się jej uważnie. Może na pięciolatkę nie wyglądała, ale już na nastolatkę jak najbardziej. I jak widać było na załączonym obrazku, jako taka też się zachowywała. Mierzył ją przez dłuższa chwilę trochę zrezygnowanym spojrzeniem, patrząc przez jej palce na to ciekawsko łypiące w jego stronę oko, ale wreszcie ruszył w jej stronę, by sięgnąć po wyciągniętą w jego stronę kartkę. Wziął ją do ręki i spojrzał, ale tylko po to by sprawdzić czy rzeczywiście godzina była zamazana.

- Miałaś być dopiero za parę godzin - mruknął obojętnie, oddając jej karteczkę. Nie był pewien czy powinien się gniewać, chociaż pewnie zrobiłby to gdyby nie popsuta kosiarka. Bo już ona popsuła mu plany na ten dzień. - Ja nie żartuję - rzucił niemal drętwo, jakby suchy ton miał dodatkowo ją do tego przekonać. Ale po prawdzie wynikał on z tego, że dziewczyna zachowywała się... dziwnie. Miała adres i w ogóle, ale spodziewał się dzisiejszego dnia tylko Travers, a nie jakiejś pożal się boże dziewuszki która udała się w wakacyjną wycieczkę teleportacyjną i pobłądziła. - Niczego nie piłem, ale ty chyba już tak. Spójrz tylko na siebie, wyglądasz jakbyś uciekła ze szkolnego korytarza. Czy ty mi chcesz w takim stanie łapać te pikujące licha?

Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#5
14.11.2024, 19:53  ✶  

- Sam masz pięć lat! - odpowiedziała, odrywając dłoń od oczu. Nadęła policzki z oburzeniem, ale nie wyrwała mu kartki z rąk. Zamiast tego gdy ten przejął świstek, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zmarszczyła groźnie brwi, unosząc dumnie i wyzywająco podbródek, jakby rzucała mu jakieś pokrętne wyzwanie. Odwróciła wzrok, by otoczyć spojrzeniem otoczenie po raz kolejny. Zabrała kartkę i wcisnęła ją do kieszeni. Wzruszyła ramionami. - Jaki niemiły. Może to dlatego tak wyglądasz? Zgryzota sprawia, że ludzie się starzeją, Levi.
Burknęła, wciąż na niego nie patrzeć. I co z tego, że miała być za kilka godzin? Wielkie rzeczy. Chociaż zaczęło ją zastanawiać, czemu nie pamiętała, że się z nim umówiła. Wszystko z tego dnia docierało do niej jak przez mgłę. Nie potrafiła przebić się przez nią by wyłuskać to, co działo się nad ranem. - O chuj ci chodzi, Levi? Wyglądam tak, jak zawsze, to ty wyglądasz staro. I jaki problem z lichami? Przecież wiesz, że to załatwię, już jako dziecko za nimi ganiałam.
W końcu na niego spojrzała. Wyglądała na obrażoną tymi insynuacjami. Jak on mógł, bezczelna stara pała. Że ona nie da rady?! Wzięła się pod boki.
- Taaa? Przynajmniej... Przynajmniej nie wyglądam jak... Jak dyrektor Dippet! - rzuciła prędko, potrząsając głową. - Widziałeś jego portrety na szkolnych ścianach. Staruch! A ty nie tylko zaczynasz go przypominać, ale i pewnie tak samo zdziwaczałeś! Pokazuj te licha. I na Merlina, ubierz się, nie każdy ma ochotę oglądać spocone męskie klaty w ten piękny, słoneczny dzień.
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#6
16.12.2024, 11:09  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 16.12.2024, 11:10 przez Leviathan Rowle.)  
Zmarugał. W ten charakterystyczny sposób kogoś, kto próbował zachować powagę, chociaż powoli prowadzona konwersacja albo zaczynała mu działać na nerwy, albo dobijała do jakichś obszarów, które ciężko mu było objąć rozumem. Z Leviego niestety nie był żaden strateg, a jeśli chodziło o klątwy to obchodziła go jedynie ta, która trawiła jego własne ciało - teraz z resztą nad wyraz dobrze widoczna w postaci drobnej, szarawej łuski która pięła się po lewym barku, ramieniu i obojczyku. Może dlatego w tym momencie o wiele chętniej wierzył w to, że Faye coś postrzeliło, na przykład cholernie dziwne poczucie humoru, a nie że złapała zaklątwienie.

- Jak wyglądam? - powtórzył za nią głucho bo dziewucha, bo przecież nie kobieta, poruszyła tematy dla niego delikatne. Poczuł jak lewa strona karku swędzi, a może tylko mu się z przewrażliwienia wydawało, ale dłoń mimowolnie nakryła zmieniony obszar, niby to by bezwiednie się podrapać. - Dobra, stop - rzucił wreszcie zdecydowanie, jakby chcąc uciąć na moment jej bezsensowną gadaninę. - Mam cię zabrać do środka i pokazać ci jak wyglądasz w lustrze? Co jest z tobą nie tak, Travers, co? Coś cię w tyłek upierdoliło i masz teraz jakieś omamy? Wyglądasz jak dziesięciolatka, a nie wiem czy pamiętasz, ale kiedy ostatni raz się widzieliśmy, to miałaś jeszcze cycki z przodu - nie to, żeby było to dla niego jakoś wybitnie ważne, ale w tym momencie wydawało się właściwą obserwacją. Mówił odrobinę warkliwie, ale ogólnie można było stwierdzić że trzymał się w ryzach.

- Pokazać, to ja ci mogę co innego, ale nie licha - na przykład drzwi, ale to by zabrzmiało o wiele lepiej, gdyby na przykład znajdowali się w jakimkolwiek pomieszczeniu. - Ah tak? Ostatnim razem nie narzekałaś, więc teraz siedź cicho i nie mów mi co robić na moim podwórku - rzucił chrapliwie, odrzucając dotychczasowe plany, niedziałające kosiarki i przydługi trawnik, by w paru krokach znaleźć się przy niej i złapać za ramię. - Do lustra gówniaro, zobaczymy kto ma rację - i zaczął ją ciągnąć w kierunku drzwi wejściowych.

Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#7
16.12.2024, 11:33  ✶  

Usta Faye wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu. Sam się, cholera jasna, podkładał. Być może gdyby nie spotkała tego gówna, które namieszało w jej aparycji i chyba po części w mózgu, to ugryzłaby się w język, ale jeżeli ktokolwiek myślał, że Faye Travers jest impulsywna, to powinien ją zobaczyć właśnie teraz, w tej chwili.
- Już masz problemy ze słuchem? - cmoknęła z udawanym zatroskaniem, biorąc się pod boki. - Powiedziałam, że wyglądasz jak Dippet! Czy może demencja już ci wjechała? To jakiś żart, czy co o chodzi? Zażyłeś eliksir wieku? Chcesz sprawdzić, jak będziesz wyglądał za dwadzieścia lat?
Prychnęła, marszcząc gniewnie brwi. Niby miała głęboko w nosie to, co mówił, ale zauważalnie spuściła wzrok niżej, by się upewnić, że cycki miała na swoim miejscu. Wiadomo, że nie wyglądały one tak, jak normalnie, ale w jej oczach ona wcale się nie zmieniła. Wyglądała całkowicie normalnie, może dlatego, że nie widziała się w lustrze. A może dlatego, że czar, który został na nią rzucony, wypaczył jej postrzeganie siebie samej.
- Ta? Ciekawa jestem co takiego - odgryzła się i Merlin jej świadkiem, że naprawdę miała ochotę zebrać się teraz w tej chwili i po prostu stąd spierdolić, a potem wysłać mu serię listów, żeby poszedł w diabły i odezwał się, jak przestanie ćpać. Może za dużo opium? A może zażył coś jeszcze? Nie wyglądał na pijanego, więc to na pewno musiało być jakieś podejrzane zioło do palenia. Pewnie ktoś mu trefny towar sprzedał. - Ej, puszczaj mnie!
No i pewnie by sobie stąd polazła, gdyby gnojek nie zaczął jej szarpać. Co za menda paskudna, żeby tak bezczelnie wykorzystywać swój wzrost i przewagę siłową nad kobietą!
- Słyszałeś? PUSZCZAJ! - uniosła nogę tylko po to, by gwałtownie ją opuścić, piętą w dół, starając się trafić w jego stopę.

Rzut na af
Rzut PO 1d100 - 30
Akcja nieudana
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#8
16.12.2024, 11:54  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.12.2024, 13:19 przez Leviathan Rowle.)  
Jego życiową aspiracją było być jak ta niezmącona tafla życiowa, ale się nie dało w takich warunkach. Prawdę powiedziawszy, to Leviathan potrafił być wręcz do porzygu nudny; nieresponsywny, zniechęcony niemal do wszystkiego co nie oscylowało wokół jego zainteresowań i nić porozumienia najłatwiej było z nim złapać wchodząc w tematy okołomagizoologiczne. Lubił się napić, podpalić rezerwat mugolaków, pójść na zebranie w fabryce ogórków Czarnego Pana, ale oprócz tego... Kiedy jeszcze chodził do szkoły był o wiele bardziej rozrywkowy, ale potem poczuł że musi nadrabiać powagą straty wywoływane przez klątwę. Sprowadzało się to wszystko do tego, że nie miał pojęcia jakim właściwie cudem jego drogi definitywnie skrzyżowały się z kimś pokroju Faye. Nie chodziło o kwestie pracy, a o prywatną warstwę, jej pyskaty charakter - na Matkę, ile ona gadała, certified yapper - i to że mieli problemy natury prawnej, o czym nikt absolutnie nie mógł wiedzieć, bo dzieci z tego być nie mogło.

Czy naprawdę po paru głębszych miał aż tak niskie standardy, żeby zainteresować się... tym?

Niańczeniem dzieci, w sensie. Bo inaczej tego nie można było nazwać. Dobrze, że niektórzy ludzie w tym rezerwacie musieli pracować i jej darcie się nie miało odbiorców, a nawet jeśli to nie takich którzy dali się zauważyć, bo dzielnie udawali że pracują.
- Ani, kurwa, myślę - przeklinał rzadko i przy specjalnych okazjach, ale ta wydawała się wręcz idealna, szczególnie że Faye postanowiła się szarpać, jakby od tego jej życie zależało. No więc on się postanowił w to pobawić, czemu nie. W stopę mu na szczęście nie trafiła, ale to tym lepiej, bo próbował ją złapać lepiej i przerzucić ją sobie przez ramię, żeby łatwiej wejść z nią do domu.

af na babe na ramię 2x bo się szarpię mocno
Rzut Z 1d100 - 63
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 43
Slaby sukces...


Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#9
16.12.2024, 20:38  ✶  

Zapewne gdyby Faye nie została odmłodzona, to zareagowałaby zupełnie inaczej. I na niego, i na całą sytuację. Lecz teraz... Teraz była dokładnie tym, kim mówił, że była: pyskatą gówniarą, która nie tylko kłapała dziobem jak popierdolona (chociaż czy dorosła Faye tego również nie robiła? Cóż... Z pewnych rzeczy się nie wyrasta), ale i szarpała się, chcąc uwolnić z uścisku Leviathana. Manewr z nadepnięciem na stopę nie tylko nie wyszedł, ale i sprawił, że zachwiała się mocno, dając mu tym samym czas i przestrzeń na to, by przerzucił ją przez ramię jak worek pyr.
- Postaw mnie na ziemi! - krzyknęła, wierzgając nogami. To nie dawało absolutnie nic, tak samo jak okładanie jego pleców pięściami, ale przynajmniej będzie miał trudniej. Nie tak łatwo będzie przenieść na ramieniu szarpiącą się nastolatkę, która wiła się jak piskorz, ale NA SZCZĘŚCIE nie wpadło jej do głowy, by go użreć. Chociaż może i wpadło, ale pozycja była na tyle niewygodna, że nie miała pojęcia nawet jak mogłaby się wygiąć tak, by sięgnąć jego ciała zębami. - Puszczaj, kurwa, dziadzie! Kompletnie oszalałeś, paliłeś coś?!
Musiał, musiał palić, może sobie coś w żyłę dał, cholera wie co mu się stało ale kompletnie oczadział. Wyzywa ją od gówniar, jeszcze tego brakowało by zaczął mówić, że jest ruda: wtedy by mieli komplet.
dragonborn
Ruthlessness
is mercy upon ourselves.
Mający 187cm, o atletycznej budowie ciała i ciemnych włosach. Porusza się ze specyficzną dla niego manierą, która zdaje się przypominać gady; zastygnięty w bezruchu, jakby wyczekiwał potknięcia, obserwując z uwagą otoczenie, tylko po to by nagle zareagować i wprawić ciało w ruch. Posiada parę blizn na ciele, pozostawionych przez spotkania ze zwierzętami. Plecy, lewą stronę obojczyka i ramię pokrywa drobna, szarawa łuska, a jego oczy posiadają pionowe źrenice i trzecią powiekę. Zawsze towarzyszy mu któryś z jego smoczogników.

Leviathan Rowle
#10
17.12.2024, 03:06  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 23.12.2024, 13:19 przez Leviathan Rowle.)  
Zastanawiało go, czy w szkole też była taka wygadana, bo nawet jeśli dzieliły ich zaledwie dwa lata różnicy, to niewiele pamiętał z tamtego czasu jeśli chodzi o jej osobę. Była prefektem, to na pewno, ale Leviathan był grzecznym uczniem - na tyle żeby potem samemu dostać plakietkę i wlepiać szlabany kiedy mógł i kiedy mu to było na rękę.

Sama tu przylazła w takim stanie, więc jego zdaniem nic nie uprawniało jej do odstawiania takiej szopki, szczególnie że on chciał jej tylko pokazać, jak abstrakcyjnie wyglądała stawiając się do roboty, bo najwyraźniej była zbyt biedna by postawić sobie porządne lustro w domu. Mogła więc tłuc pięściami, ale niewiele to zmieniło, bo tym razem to on był starszy i silniejszy.

Wszedł do domu i dosłownie ją z siebie zrzucił. Jeśli wiła się do tej pory, dzielnie walcząc o jakieś resztki wolności, to równie dobrze mogła spaść na podłogę niczym worek kartofli, a od bezpośredniego uderzenia w parkiet ochronił ją tylko cienki, trochę wyleniały dywanik. Całe szczęście też, daleko nie mieli, bo Rowle jak każdy cywilizowany człowiek, miał lustro na podorędziu. Nie był pewien kto je tutaj zawiesił i dlaczego, bo mało kto miał tutaj czas się przeglądać, a do tego było trochę brudne, jakby ktoś usilnie o nim zapominał przy sprzątaniu.

- Uspokój się gówniaro i spójrz na siebie - warknął krótko, a jeśli nie podniosła się jeszcze sama, to jej w tym pomógł łapiąc za ramiona i podrywając do góry, chcąc ustawić przed wysokim lustrem.

« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 3 gości
Podsumowanie aktywności: Leviathan Rowle (5438), Faye Travers (5775)


Strony (4): 1 2 3 4 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa