• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena poboczna Dolina Godryka v
1 2 3 4 5 6 Dalej »
[25.08.1972] Sometimes I wanna cry | Faye, Scarlett

[25.08.1972] Sometimes I wanna cry | Faye, Scarlett
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#11
08.12.2024, 20:02  ✶  
Zaśmiała się, nieco zbyt nerwowo jak na nią. Czy powinna jej już powiedzieć, że tak naprawdę to w zasadzie była mężatką? Co prawda wyszło to kompletnie przypadkiem, ale... Faye potrząsnęła głową i odsunęła od siebie tę niechcianą myśl. Nie, nie ma co, to z Leviathanem to był przypadek, a niedługo ktoś da im w końcu ten piekielny rozwód. Albo najlepiej anulację tego pożal się boże małżeństwa.
- Pewnie - odpowiedziała trochę zbyt sztywno, pragnąc w zasadzie skończyć temat ślubów, mężów i chłopaków. Skaranie boskie z tymi facetami, ale było w tym, co mówiła Scarlett, dużo prawdy - Faye miała talent do pakowania się w relacje, które były z góry skazane na porażkę. Westchnęłaby ciężko, ale chciała uniknąć pytań. Dlatego też uniosła lekko kącik ust i zgrabnie przeskoczyła na te cholerne beczki.

Gdy Scarlett powiedziała, że jest do dupy z transmutacji, Faye podrapała się końcówką różdżki po głowie. Hmmm - tego nie przewidziała. Spojrzała na nią, potem na beczki, a potem znowu na nią. Widać było, jak żyłka na skroni zaczyna jej pulsować od myślenia.
- Kurde, tego nie przewidziałam - powiedziała w końcu, krzywiąc się nieznacznie. Ona również nie była orłem z transmutacji. Westchnęła, odsuwając różdżkę od skroni. - No nic, spróbujemy. Ryzyk fizyk, czy jakoś tak.
Travers machnęła różdżką, chcąc zmniejszyć jedną z beczek.

Rzut na transmutację - zmniejszenie beczki x2
Rzut N 1d100 - 84
Sukces!

Rzut N 1d100 - 47
Slaby sukces...
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#12
16.12.2024, 12:35  ✶  
Zamrugała, a zaraz zmarszczyła brwi, przypatrując jej się uważnie, nieco rozbawiona. Dlaczego tak... zareagowała? Przypominała rozkosznego małego ancymona, który coś zbroił, ale udawał dzielnie, że wcale nie.
-Wszystko ok? - podjęła, zastanawiając się co kryje się za tą niezręczną miną i nagłym odrętwieniem.
Faye szybko ucięła temat, a Mulciber stwierdziła, że zada tego typu pytanie kolejny raz dopiero, gdy się trochę wyluzują.
Teraz miały misje, musiały zdobyć nielegalnie zasoby, aby wymienić je na inne zasoby. Zasoby w postaci cudownej kolacji.
-Trzymam kciuki! - oświadczyła z istnie rozbawionym uśmiechem, a jednak odsunęła się. Nie żeby jej nie ufała, skądże znowu, po prostu jakoś tak bezpieczniej czuła się poza ewentualnym polem rażenia, gdyby przypadkiem omsknęła jej się dłoń.
Okazało się, że aż tak beznadziejna w transmutacji Faye nie była, lub też los chciał im nieco ułatwić wygranie nagrody widząc ich starania.
-No to wio - rzuciła, podchodząc do do zmniejszonych beczułek, które skrupulatnie zaczęła zbierać. Dopiero co zaczęły, a ona już zastanawiała się, kiedy będzie pauza.
Przeszły do pierwszego domu, był to pierwszy cel. Scarlett rozejrzała się dookoła, zastanawiając się czy to pora dnia czy ich pieprzone szczęście, że prócz nich nie było dookoła żywej duszy. A Mulciber wolała aby tak pozostało. Prababcia nie byłaby zbyt dumna jakoby się okazało, że jej prawnuczka, która ostatnio coraz śmielej pałęta się po jej kancelarii, wylądowała na dołku za kradzież deszczówki.
Jedna z beczułek wróciła do normalnych rozmiarów, także Mulciber ściągnęła z niej wieko, zastanawiając się do kogo by się spłakała. Poprosiłaby Baldwina, aby ich odebrał? Raczej nie. Ciotke Lorien? A może wujka Antosia? Przed kim byłby mniejszy wstyd? Który byłby mniej zażenowany?
-Ty wiesz, że jak trafimy na dołek to cię zabiję? - uśmiechnęła się głupio - na dołku nie można pić - wyznała z westchnieniem, sprawdzając czy wieko beczki aby na pewno dobrze jest zamocowane.
-Dobra, chodź, dawaj, pomóż mi ją położyć, łatwiej będzie toczyć - podjęła. Lepiej było nie czarować w tym miejscu raczej, niby świadków nie było, ale kto ich tam wie. Wspólnymi siłami zsunely beczkę, kładąc ja w poziomie, a na niej miejsce blondynka postawiła nową.
Zostało ją przepchnąć do tzw. Bazy, także nie opierdalając się zanadto, Mulciber podwinela rękawy, przepychając z dziewczyną pierwsza beczkę aż do jej domu
-kurwa…trochę ciężkie to - mruknęła, marszcząc nos. Chociaż bardziej marudziła dla samego marudzenia i nic ponadto się w tym nie kryło.
-no! - sapneła, gdy ustawily beczkę pionowo przy jej domu, czy gdzie tam miały ja stawiać.
-Jeszcze tylko miliard - rzuciła ze śmieciem, kierując się do kolejnego przybytku.
- to co, przerwa? - zapytała, siląc się na poważny ton - bo się odwodnimy... Upaly okropne
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#13
22.12.2024, 23:29  ✶  
- Bez przesady, mam chody w Ministerstwie - odpowiedziała pogodnie, wzruszając ramionami. Faye nie była zła, nigdy nie skrzywdziłaby umyślnie muchy. Rozwiązanie, które zaproponowała Scarlett, również nie było aż tak złe i niegodziwe, ponieważ doskonale wiedziała, którzy z sąsiadów kompletnie oleją cały ten konkurs. I tam właśnie prowadziła przyjaciółkę: tam, gdzie wiedziała, że nikt ani myśli zajmować się taki bzdurami. Zbieranie wody dla biednych dzieci, też coś... Traversówna miała uszy i, co najważniejsze, potrafiła z nich korzystać. Od momentu w którym zobaczyła ogłoszenie do momentu, w którym wysłała list do Scarlett, wiedziała już mniej więcej kto nabijał się z tych kartek na ratuszu. A gdy w końcu się spotkały to miała po prostu pewność. Może i nie było to dużo rodzin, ale zawsze coś. - Współpracuję z nimi. To znaczy oni wzywają mnie, gdy trzeba posprzątać, coś znaleźć, złapać... Różne takie. Mają swoich ludzi na miejscu ale wolą ich wysyłać w okolice Londynu, z moich usług korzystają głównie, gdy albo któryś zachoruje, albo nie mają już mocy przerobowych. Albo gdzieś dalej. Może nie jestem kimś znanym, ale wiem kto mi płaci, wciśnie się jakiś kit i tyle.
Albo nawet powie prawdę. Faye uważała, że prawda którą ubierze się zgrabnie w słowa, jest lepsza niż kłamstwo. Nikt się w niej nie zgubi, nie będzie luk i niedopowiedzeń, a zwykle nie robiła nic bezczelnie wbrew prawu, więc i tym razem twierdziła, że będzie dobrze. Niepoprawna, wieczna, pieprzona optymistka.

Pomogła dziewczynie podmienić beczkę i przetoczyć na bok tę pełną, wcześniej upewniając się milion razy, czy na pewno wieko nie odpadnie. A potem wystarczyło tylko pchać. I to był bardzo głupi pomysł, bo beczka z wodą wcale nie była lekka, a do jej domu było trochę pod górkę. Nie skłamałaby, gdyby powiedziała, że się trochę upociła: miała cholernie dobrą kondycję fizyczną, ale co innego biegać czy skakać, a co innego pchać pod górkę beczkę z wodą. Sapnęła z niezadowoleniem, wbijając wzrok w niebo.
- Kurwa, to potrwa wieki. Hm. Mówiłaś, że skończyłaś Durmstrang, nie? Uczyli was przywoływania wody? Bo nas tak, ale ta woda to szybko znika - przysiadła przed beczką, na ziemi, nic nie robiąc sobie z tego, że pobrudzi portki. Wyciągnęła papierosa. - Ej, a może by zmienić je w coś... Kurwa, Scarlett. A może wyczarujemy po prostu taczkę?
Spojrzała na nią tak, jakby właśnie odkryła Amerykę jak Kolumb. Taczka - czemu ona o tym wcześniej nie pomyślała? Przecież na taczce byłoby łatwiej.
- Albo jakiś taki wozik. I podmuch powietrza, nikt nie zauważy różdżki, co? - no nie uśmiechało jej się przerywać po jednej beczce, ale nie chciało jej się robić jeszcze 50 kursów.
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#14
26.12.2024, 19:14  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 26.12.2024, 19:17 przez Scarlett Mulciber.)  
-o proszę proszę - Scarlett uśmiechnęła się kocio - Tym się nie pochwaliłaś - stwierdziła, bo w sumie było to coś zarówno nowego co i interesującego. To sprawiało, że obraz ministerstwa niejako nabierał barw.
-Może znasz mojego wujka - wypaliła szczerze ciekawa. Jak wiele osób zna? Czy pracował tam kto przystojny? W sumie dziewczyna miała bardzo dobrego nosa do zbierania informacji, a to oznaczało gorące ploteczki z serca ów miejsca. A przynajmniej z sektorów w których się obracała.

-taczkę? - wydukała, wpatrując się w nią jakby powiedziała coś zajebiście odklejonego. KURWA TACZKĘ?
Aż brew jej drgnęła. Taczkę? Czy ona zdaje sobie sprawę ile tych pieprzonych beczek wejdzie na tą pieprzoną taczkę? kurwa jedna! JEDNA BECZKA.
A jednak Faye rozwinęła temat, zamieniając taczkę na wozik i przyozdabiając to całkiem sprytnym pomysłem.
-O.. to to! - pokiwała głową, wyciągając z torby flaszkę cytrynówki, którą odkręciła i pociągnęła łyka- to brzmi lepiej, genialnie wręcz...  nie pierdolnie nam kręgosłup od tych kursów przynajmniej  - stwierdziła, wyciągając do niej butelkę.
-to chluśnijmy dla lepszej pracy i nie traćmy czasu - machnęła ręką, wyciągając różdżkę.
Machnęła różdżką, chcąc wyczarować ich cudowny wóz.

Rzut na kształtowanie
Rzut N 1d100 - 79
Sukces!

Rzut N 1d100 - 54
Sukces!


-Voila! - rzuciła, a zaraz wręcz teatralnie ukłoniła się przed dziewczyną. Wóz stoi? Stoi. Teraz wystarczyło przejść się po osiedlu i zapakować beczki, udając, że widok dwóch młodych dziewcząt, pchający wóz wypełniony beczkami, to nie jest nic dziwnego. Ot przeciętny wtorek czy czwartek.
- Tak to się kurwa robi - zachichotała, po czym machnęła dłonią by przywołać przyjaciółkę, nie było co tracić czasu, konkurencja nie śpi.
-Już czuję zwycięstwo - stwierdziła, gdy podeszli pod kolejny punkt. Postawiła pustą beczkę, a korkując tą wypełnioną deszczówką. Dobiła dłonią wieko, po czym razem z Faye wtoczyły pierwszą beczkę na wóz.
-i hop - sapnęła, ustawiając beczkę.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#15
31.12.2024, 14:37  ✶  
- A jak się nazywa? - zerknęła na Scarlett uważnie. Znała go? Może znała, chociaż nie można było powiedzieć, że Faye jakoś mocno wsiąkła w struktury Ministerstwa. - Nie znam za dużo osób, możesz się obejść smakiem, jeśli chcesz jakieś haki na wujaszka.
Mrugnęła do niej, bo prawda była taka, że w Ministerstwie Magii bywała naprawdę rzadko. A rozmawiała z innymi jeszcze rzadziej.

Przyjęła butelkę i pociągnęła spory łyk cytrynówki. Skrzywiła się tylko minimalnie, bo to jednak był mocny alkohol, a ona była przyzwyczajona do tego, że mocne alkohole pijała wieczorami. Ale nie była zła, była... Nawet bardzo dobra.
- To ta od twojej kuzynki? - zapytała, przyglądając się butelce i etykiecie, jeżeli jakaś była na szkle. - I oczywiście, że to jest genialny plan. Innych nie posiadam w swoim asortymencie.
Wyszczerzyła się w odpowiedzi, zanim oddała butelkę. Lepiej żeby się nie nawaliły zawczasu, bo czarowanie po pijaku nie było rozsądne, a przecież i tak ta cała sytuacja była naprawdę delikatna. Klasnęła w dłonie, gdy przed nimi pojawił się wózek. Elegancko, ale to była tylko połowa sukcesu. Jeszcze musiały podejść z nim do kolejnych domów i wtaszczyć beczki, a potem tak czarować, żeby nikt ich nie zobaczył. Przecież gdyby ktokolwiek przyłapał je z różdżkami... Cóż, niby zawsze mogły mugolom wmówić, że to patyki, ale jak wytłumaczyłyby się z rzucania zaklęć?

Pomogła Scarlett w ładowaniu beczek na wóz. To nie było trudne, bo te były puste, a Faye mimo drobnego ciała miała krzepę, no i przede wszystkim: pomoc. Gdy nie mogły sobie poradzić, to pomagały sobie magią, ale to również nie był pełny sukces. Również nie to, gdy same pchały wózek, który wcale nie był taki ciężki. O nie, prawdziwym sukcesem będzie, jak dotrą do tego kolejnego domu, nie niepokojone przez nikogo, a potem podmienią beczki.
- Ci są w pracy, nie mają dzieci - powiedziała, sapiąc odrobinę. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że się nie zmęczyła. Merlinie niech ci będą dzięki za magię! - Ale musimy się spieszyć, kto wie czy nikt tu nie przyłazi żeby kwiaty podlewać czy coś.
Zajęła się wyładowywaniem pustych beczek, a potem... cóż. Rozejrzała się czy nikogo tu nie ma, a potem machnęła różdżką możliwie jak najdyskretniej, żeby podnieść jedną z pełnych beczek i przenieść ją na wóz.

Translokacja x2

Rzut O 1d100 - 98
Sukces!

Rzut O 1d100 - 74
Sukces!
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#16
19.01.2025, 13:41  ✶  
-Nie nie, ten wuj jest dla mnie świętością - rzuciła i brzmiała w ów słowach całkiem szczerze. To było aż dziwne, a jednak nie dało się znaleźć w tonie jej głosu ironii czy sarkazmu, tej zwyczajnie nie było. Prawdą było, że Anthony był bardzo bliski jej sercu. A niewiele takich osób było, niewielu takich jak On. Dla których rzuciłaby się bez namysłu w ogień.
-Anthony Shafiq - dodała po chwili, orientując się, że zapomniała wgl. zdradzić imienia wujaszka. Jego imię wygrywało w jej duszy nostalgiczną, czułą melodię, a wraz z nim szedł zapach książek i smoczej krwi. Wsparcia i ciepła, którego skąpiono jej całe jej życie.

-Tak - skinęła głową, uśmiechając się głupio, gdy zapytała o cytrynówkę - Wiesz, Ona ma dużo tego...produkcja idzie dobrze, a nie ma nic przeciwko by karmić mój alkoholizm więc - zachichotała, kręcąc głową - mówi, że mogę brać, a w kwestii alkoholu dwa razy pytać nie będę, nie.. - zaśmiała się cicho.

Praca szła sprawnie, chociaż musiała przyznać, że czuła się nieco zmęczona. Fakt ten ją zdziwił, no prawie, ostatnimi czasy czuła się dziwnie osłabiona czy senna, jakoby coś wyssało z niej całą energię życiową. Zgadywała, że to przez dietę i styl życia, który powinna nieco zmienić. Chociaż w szkole prowadzała się jeszcze gorzej i nie miała tego typu problemów, szczególnie, że teraz wysypiała się jak nigdy za sprawą pewnego blondyna.
-długo już tu mieszkasz, co? - zagaiła. Brzmiało tak jakby Faye znała wszystkich sąsiadów. Chociaż czy akurat Faye czas był potrzebny? dziewczyna był dość rezolutna i towarzyska, więc pewnie sąsiadów poznała bardzo szybko.
-Tak, genialna jesteś - sapnęła, widząc jak ta umieszcza beczkę na wozie. To nie dość, że skracało znacznie czas, co pomagało oszczędzić im siły. Weszła na wóz, który ówcześnie przepchnęła tak aby dobrze widzieć trzy domostwa, a raczej beczki. Podążyła do każdego z nich aby zamknąć szczelnie wieka po czym wskoczyła na wóz, a zaraz na jedną z pełnych beczek. Rozejrzała się po okolicy aby się upewnić, że nikogo nie ma, po czym wyciągnęła różdżkę
-Jak się sprężymy to zdążymy się jeszcze napić i wytrzeźwieć - zachichotała. Kilka subtelnych machnięć, nakierowanych na beczułki, chcąc zmusić je do przetoczenia się wprost pod wóz.

Rzut na translokacje
Rzut O 1d100 - 79
Sukces!

Rzut O 1d100 - 65
Sukces!
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#17
20.01.2025, 14:55  ✶  
Świętością... Faye zerknęła na Mulciberównę, żeby się upewnić czy ta na pewno miała na myśli to, co powiedziała, ale gdy nie dostrzegła w niej kpiny czy sarkazmu, to wzruszyła ramionami. W sumie rozumiała to, ona sama nie szukałaby haków na swojego brata, mimo że potrafiła być kompletną zołzą. Na matkę czy ojca: również nie. Co innego na inne osoby, chociaż czy dałaby radę bezczelnie wykorzystać je przeciwko nim? Nie, raczej nie. Za to spięła się wyraźnie, gdy padło nazwisko Shafiqa.
- Shafiq? - ugryzła się w język, zanim nie palnęła, czy Scarlett jest pewna, że to na pewno Anthony Shafiq jest jej wujem. - Znam go, mamy się niedługo wybrać poza Anglię. Fajny gość, ale trochę... Nie obraź się, ale mam wrażenie że jakbym mu pobrudziła marynarkę, to by się zesrał.
To nawet nie było wrażenie: to była pewność. Faye posiadała maniery, oczywiście, lecz miała paskudną przypadłość, która polegała na tym, że najzwyczajniej w świecie o nich zapominała gdy tak było jej wygodnie.
- Oplułam go niedawno sokiem bo się zakrztusiłam i chyba strzelił focha - zachichotała, bowiem była pewna, że Anthony nie byłby w stanie na długo się na nią gniewać. Zwłaszcza że go przeprosiła, nie? Nie zrobiła tego celowo.

Gdy zapytała o to, ile tu mieszkała, Traversówna podrapała się po głowie. Częściowo po to, by pomyśleć, a częściowo po to, by odetchnąć od tych beczek.
- Nie, w sumie to jakoś od czerwca. Ale dużo słucham i mam dobrą pamięć do twarzy. Najbliższych sąsiadów znam, ale Dolina Godryka to więcej ludzi niż pięć okolicznych domów. Poza tym zrobiłam research, nie? I to nie sama, bo babuszka sama dzieli się wszystkimi plotkami, które zna - wyszczerzyła zęby do blondynki, bo nie zamierzała jej okłamywać. 90% tego, co wiedziała o sąsiadach, wiedziała od swojej starej "współlokatorki" z dołu. - Jeszcze dwa razy mi powiesz, że jestem genialna, to moje ego wyjebie w kosmos i nie wróci, lepiej uważaj.
Zachichotała, ale mimo tej przekory w głosie i słowach widać było, że naprawdę bardzo lubi pochlebstwa. No bo kto normalny ich nie lubił, nie? Nawet jeśli chodziło o pomysły w sprawie kradzieży beczek czy coś.
- Zwijamy się - powiedziała cicho, rozglądając się. Pokazała Scarlett przód wozu. - Będziesz udawać, że ciągniesz, a ja że pcham.
I zanim zorientowała się, jak głupio i nieodpowiednio to zabrzmiało, to już zdążyła ułożyć różdżką pod kurtką tak, żeby nikt jej nie zobaczył, i zaczęła próbę wyczarowania podmuchu powietrza, na tyle niewielkiego, by móc sterować wozem tak, jak chciała.

Kształowanie x2
Rzut Z 1d100 - 68
Sukces!

Rzut Z 1d100 - 32
Akcja nieudana
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#18
03.03.2025, 20:15  ✶  
Błękitne tęczówki podążyły w kierunku dziewczyny, przyglądając jej się z widoczną ciekawością.
Czy powinna się dziwić, że Faye zna jej wuja? Raczej nie. Wydawało jej się, że Anthony był dość popularny, chociaż ta dwójka wyglądała nieco egzotycznie, gdy w myślach stawała ich przy sobie.
Na komentarz dziewczyny apropo wuja, Scarlett prychnęła śmiechem
-A wiesz, że coś w tym jest - przyznała z głupim uśmiechem - Gdyby chociaż lubował się w czerni. W jego mieszkaniu mój mózg dostaje ataku paniki na widok bieli i beżu - wyznała z rozbawieniem. Na jej wyznanie krótki śmiech wyrwał się z jej ust.
-Na pewno mu przejdzie - podjęła z rozbawieniem -  Jest czasem trochę.... no wiesz... niestandardowy - pokręciła głową widocznie wciąż ubawiona przedstawioną wizją -ale... przez całe moje życie był jednym z tych nielicznych osób, które... hmm... - urwana myśl, spuentowana delikatnym uśmiechem. Od kiedy sięgała pamięcią zawsze mogła na niego liczyć, to jego sylwetki wyczekiwała z utęsknieniem w oknie, będąc jeszcze małą dziewczynką. Dawał jej to czego nie dane jej było uświadczyć zbyt wiele w swoim życiu - ciepło, troskę, poczucie bycia kochaną. Wiedziała, że mimo upływu lat mogła na niego liczyć, była mu wdzięczna, że w jej świecie pełnym chłodu, dyscypliny, nienawiści i beznamiętności pojawiał się od czasu do czasu, wnosząc do jej życia nieco światła. Światła, którego potrzebowała, światła które uchroniło jej serce przed obumarciem.

Temat zszedł na sąsiadów. Scarlett słuchała, rozglądając po okolicy jakoby miała spotkać któregoś z tych o których mówiła Faye - ku ich szczęściu jej jasne spojrzenie nie napotkało żywej duszy. Zerknęła na nią, uśmiechając się pod nosem
-Własny szpieg zwiadowca, imponujesz - zaśmiała się cicho - spoko, jak odlecisz to cię jakoś zatacham na ziemię.
Zwijamy się - skinęła głową, rozkładając dłonie, a zaraz zeskakując zgrabnie z wozu. Nie było co kusić losu.
- tylko ostrożnie, tej - rzuciła, chwytając za jedną z drewnianych desek, symulując ciągnięcie. Wszystko szło zgodnie z planem, a nawet lepiej - Stara, tyle tego, że jeśli nie wygramy to znaczy, że to ustawione.. - stwierdziła zgodnie z myślami. Wątpiła by ktokolwiek zdołał uzbierać więcej tej jebanej wody. Dociągnęły wóz do określonego punktu, beczułki wesoło stukotały, delikatnie obijając się o siebie, gdy wóz delikatnie bujał się po wybojach. Blondwłosa zatrzymała się wraz z wozem, obchodząc go aby spojrzeć na ciemnowłosą, układając tym samym dłonie na biodrach
-No dobra... co teraz? Twoja babunia zwoła jakąś deszczówkową komisje? - miały wodę, nawet bardzo dużo wody.
Leśna powsinoga
Może lew jest silniejszy od wilka, ale wilka nigdy nie widziałem w cyrku.
Niewysoka, mierząca około 155 cm. Ma wysportowaną sylwetkę i gibki chód, zdradzający że dużą część czasu poświęca na aktywność fizyczną. Faye ma brązowe włosy, mieniące się rudością w świetle słonecznym, oraz jasnobrązowe oczy. Usta są wiecznie rozciągnięte w uśmiechu, a nosek zadarty.

Faye Travers
#19
09.03.2025, 19:17  ✶  
- Osobiście spruję się do Ministerstwa, jeżeli to jest ustawione i nie uda nam się wygrać - powiedziała ze śmiechem, chociaż gdyby faktycznie okazało się, że nie wygrają tej zbiórki wody, to... No, wtedy pewnie byłaby zła. A zła pewnie byłaby dlatego, że byłaby głodna. No bo tu nie chodziło i jakąś wyższą ideę, Faye lubiła pomagać innym, to fakt, lecz zwykle skupiała się na swoim własnym podwórku, a nie na jakiejś Etiopii czy gdzie tam chcieli tę wodę dostarczyć. Teraz jej przyszło do głowy, że taki transport to byłby w zasadzie idiotyzm, ale nie skomentowała tego na głos. Po prostu przyjęła za pewnik fakt, że stary Longbottom był nie do końca teges, jeśli chodzi o myślenie i logikę. Ot, zdarza się że niektórym na starość odbija.

(...)

Gdy udało im się przetransportować w ten sam sposób kilka beczek, było już późno. I były cholernie, cholernie spocone i zmęczone. Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie w tej sytuacji? Raczej nie - bo udało im się całkiem sprawnie ogarnąć to, co miały. Na dodatek nikt ich nie przyłapał, więc podwójna wygrana. Faye wzięła na siebie większość fizycznej pracy, widząc jak chuda i drobna jest Scarlett. Ona sama co prawda również nie należała do osób wysokich i najlepiej zbudowanych, ale w jej ramionach mięśnie pamiętały każdy trening i każdy wycisk, który im dawała, byleby tylko utrzymać swoją sprawność fizyczną. Kilka razy o mało co nie upuściły beczek, ale od czego miały magię?
- Nie no, bez przesady - roześmiała się, opadając tyłkiem na miękką, zieloną trawę ogródka. Chwilę tak siedziała, podziwiając swoje deszczówkowe dzieło, a potem glebnęła się plecami na ziemię, by móc spojrzeć w niebo. Było piękne o tej porze roku, i chociaż ona sama zdecydowanie wolała jesień, to sierpień akceptowała bardziej niż chciałaby się do tego przyznać. Traversówna odpaliła papierosa i zaciągnęła się dymem, patrząc na błękit, który powoli przeplatał się z granatem. Gdy słońce znikało za horyzontem, to niebo potrafiło się pięknie zaróżowić. Dzisiaj jednak było pomarańczowo-czerwone. Urokliwe. - Wygląda trochę, jakby płonęło, nie?
Zagadnęła przyjaciółkę, nie spuszczając wzroku z zachodzącej tarczy słońca. Lubiła słońce, chociaż jej domeną był księżyc. Domeną, Panią i Właścicielem. Milczała, pozwalając jej myślom płynąć spokojnie swoim torem, zanim nie postanowiła się znowu odezwać.
- Teraz to musimy się napić, a potem napiszę list do Longbottoma, że udało nam się zebrać dużo wody. W zasadzie to odniosłam wrażenie, że część ludzi miała głęboko w dupie to jego ogłoszenie, więc wydaje mi się, że uda nam się wygrać, wiesz? - Faye przewróciła się na brzuch, by móc swobodnie obrócić ku Scarlett głowę. - Myślisz, że serio chcą ją gdzieś transportować, czy stary Morpheus nagle odkrył w sobie miłość do ogrodnictwa?
Ancymon
"Niewierny jest ten, kto żegna się, gdy droga ciemnieje"
Nie jest ani wysoka, ani niska, mierzy dokładnie 168 cm. Włosy w kolorze jasnego blondu, ślepia kocie w odcieniu lodowego błękitu. Oczy duże, nosek mały i nieco zadarty, pełne usta na których często widnieje zaczepny bądź pogardliwy uśmiech. Pachnie słodko, lecz nie mdło, mieszanką wanilii, porzeczki i paczuli.

Scarlett Mulciber
#20
16.03.2025, 17:52  ✶  
-Zawsze można ich pozwać - rzuciła żartobliwie, chociaż od jakiegoś czasu wkuwała zarówno kodeks cywilny co i karny, pochylała się nad masą papierów i obracała się coraz śmielej po kancelarii swojej Prababci coraz bardziej przekonując się do tego, że lubi tam być. Też w pewien sposób zaczęło jej to wpływać na sposób myślenia, bo okazywało się, że jak na ironie na wszystko można było znaleźć przepis, a jeśli nie konkretnie na to, to można zawsze podciągnąć to pod coś innego. Takie odszkodowane za szkody niematerialne jako zadośćuczynienie byłoby nawet git. Szczególnie, gdy poruszały się w sferze żartów - w końcu tym był bogaty.

(...)

Zbieranie wody zajęło zarówno dużo czasu, co pochłonęło masę energii - ale było warto. W końcu miały wygrać żarcie, a kto inny jeśli nie one. Przecież są zajebiste w zbieraniu wody.
-Stara jesteśmy zajebiste w zbieraniu wody, nikt tego nie robi lepiej od nas. Mówię Ci, zdolne bestie z nas - wydyszała, siadając na trawie. Biorąc kilka wdechów, wyciągając z torby cytrynówkę, którą podała towarzyszce, mimo wszystko ciesząc się, że mogą odpocząć. Ostatnio zauważyła dziwny spadek formy, dziwne zmęczenie i nadmierną senność. A przecież spała jak nigdy. I nawet sny niewygodne nie śmiały jej nawiedzać, gdy wtulała się w blondyna, chłonąc ciepło jego ciała i nie zamierzając wypuścić chociażby na centrymetr.
-Ale pewnie masz racje... - wymruczała, wzdychając sobie cicho - a jeśli coś to powinni nam chociaż za twarzowe dać, laski w końcu z nas niezłe - zachichotała szturchając ją delikatnie - tylko musimy gęby nie otwierać, a tak to nadajemy się idealnie do jego śmiesznej kampanii zbierania wody... - pokiwała łepkiem, rozkładając się wygodniej na trawie. Przymknęła oczy, wsłuchując się w pytanie przyjaciółki na temat wody, a raczej realnego celu jej zbierania.
-Myślę, że... - umilkła na moment, zastanawiając się chwilę - to pic na wodę, pierdolenie szczytnych haseł i zwykłe poprawianie i tak idealnej reputacji, takie zagranie PR'owe... tą wodą pewnie wypełni swój prywatny basen, albo coś... - stwierdziła zamykając ślepia - ale to nie nasza sprawa, nie? naszą sprawą jest pełen talerz... - zerknęła na nią - Chociaż trochę przykre...
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Scarlett Mulciber (5119), Faye Travers (5071)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa