• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Niemagiczny Londyn v
« Wstecz 1 2 3 4 5 6 Dalej »
[05/09/72] Usługa wizerunkowa

[05/09/72] Usługa wizerunkowa
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#1
26.01.2025, 22:34  ✶  
5 września 1972
Kamienica Selwynów
Woody Tarpaulin & Jonathan Selwyn

— Skarbie, już jestem! — zagruchał Woody Tarpaulin, wychodząc spomiędzy szmaragdowych płomieni selwynowego kominka.
Wyglądał — jak zawsze — zjawiskowo. Na czas podróży kapelusz wędkarski zawiązał sznureczkiem pod brodą, jego koszula i apaszka reprezentowały dwa odmienne kraciaste patterny. Pod jego pachą wił się obrzydliwy, różowy szczuroszczet, a w drugiej ręce czarodziej dzierżył wyszczerbiony kubek, dumnie głoszący, że ma się do czynienia z Najlepszym Szefem Pod Słońcem.
— Rozgość się, Warłam, posmakuj luksusu — zwrócił się do przerośniętego szczura i spuścił go na z pewnością bardzo drogi dywan Jonathana. Zwierzak poniuchał, skubnął zębami kilka nitek, po czym pomaszerował na eksplorację w głąb eleganckiego apartamentu. Woody odprowadził swojego milusińskiego wzrokiem, odłożył kubek na wolny blat i — korzystając z tego, że Jonathana w tej chwili w salonie nie było — podszedł do minibarku, aby zapoznać się bliżej z ofertą.
Tego wieczora to on trzymać miał zmianę w Rejwachu, ale gdy wzywa obowiązek koleżeński, honorem jest wsparcie. Listy, które otrzymał od Jonathana, były na tyle alarmujące, że zdecydował się poświęcić parę sykli i zapłacić Asenie nadgodziny. Taki to był z niego dobry kolega. Wyszedł więc, jak stał — z ceramicznym kubkiem z resztkami piwa z nalewaka i szczuroszczetem Warłamem pod pachą. Wahał się nad zabraniem czegoś ze swojego baru, ale hej, Jonathan był bogaty. On płacze, on stawia. Głupi by nie skorzystał.
Selwyn przydybać mógł więc Woody’ego w swoim domu przed szafką z alkoholami, gdy ten dumał akurat, czym napełnić kubeczek. Był już nieco porobiony — nie dało się przegapić tego charakterystycznego zamroczenia w oku ani… no, przede wszystkim alkoholowego smrodu w oddechu. Humor mu póki co dopisywał; nie wiedział jeszcze, z czym przyjdzie mu się tu mierzyć i w jakim stanie dokładnie jest Selwyn. Zastanawiające było, czemu nie napisał do jednej ze swoich papużek nierozłączek, tylko do najgłupszego z kolegów. Chociażby zatem dla rozwikłania tej zagadki, warto było wpaść.
— Hm — mruknął Tarp. Trudno powiedzieć, czy było to podsumowanie jego myśli, czy też trudności w wyborze odpowiedniej butelki.
Podniósł kubeczek do ust i wyzerował jego zawartość. Na blacie pozostała po naczyniu odbita lepka plama piwa, którą czarodziej — nie myśląc długo — starł rękawem.
Cholera, pasował do tej wytwornej scenerii jak pięść do nosa. I nie chodziło bynajmniej o wysłużony kubek. Chodziło o samego Longbottoma, który kiedyś w takich salonach bywał na co dzień, a teraz wystawał przed barkiem Selwyna, wyglądając raczej na obdartego złodzieja niż gościa.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#2
28.01.2025, 00:04  ✶  
Było dobrze, a potem Millie rozłożyła mu tarota. A potem, zaczął o tym tarocie myśleć trochę. A potem jeszcze bardziej. I bardziej. A potem znalazł się w swoim własnym domu i myślał o tym wszystkim dalej. I jeszcze bardziej. I jeszcze bardziej.

I w sumie nie do końca był pewny, kiedy do tego wszystkiego dołączyła butelka whiskey i chyba nawet nie wypił tak dużo, ale jakoś tak wyszło, że leżał na podłodze w swoim gabinecie i myślał o życiu.

I po co w ogóle pytał ją o tego tarota? Czego niby dowiedział się takiego, co by mu pomogło? Niczego! To znaczy dowiedział się wiele, ale to wiele sugerowało pracę nad związkiem, a on związku nie chciał. Nie ważne ile razy nie myślał o tym ostatnim spotkaniu, które wcale nie było tak finalne, jak się zdawało, nie ważne jak szybko nie bilo mu serce gdy myślał o tamtym pocałunku.... Kiedy słowa Millie zaczęły niepokojąco brzmieć, jak porady miłosne coś w Jonathanie ścisnęło się, bo to wszystko szło w naprawdę nieplanowanym kierunku. W ogóle wszystko było nie tak. Spotkanie nie miało tak się skończyć, Millie nie miała mówić takich rzeczy, a on nie miał zastanawiać się czy nie spotkać się z Jeanem jeszcze raz aby wyjaśnić sobie wszystko na spokojnie, bo przecież wampir który złamał mu żebro nie zasługiwał na takie traktowanie, skoro było mu głupio i tak naprawdę nie chciał go skrzywdzić. Ehhh
I jeszcze podobno się oszukiwał! W czym dokładnie!?

Oczywiście Jonathan i whiskey doskonale wiedzieli co było główną przyczyną jego problemu – był zbyt idealny. Sam to przecież usłyszał kiedyś z ust Jeana. Byl zbyt idealny i to był problem. Powinien zrobić coś co sprawi, że się oszczpeci i nawet wampira to odrzuci. Nie było to zadanie łatwe, bo przecież był idealny, ale Jonathan miał sekret. Bardzo głęboko skrywany, o którym nie ośmieliłby się powiedzieć nawet najbliższym. Mianowicie Jonathan Selwyn od zawsze uważał, że wygladałby szkaradnie w blondzie. Musiał się więc przefarbować na blond i była tylko jedna osoba, bezlitosny kat, który mógł się podjąć czegoś tak okrutnego nie pomny na jakiekolwiek piękno.

Kiedy Woody przyszedł Jonathan ponownie leżał na podłodze w gabinecie. Marynarka została rzucona gdzieś na krzesło, koszula była pomięta, a na biurku stały odpowiednie przybory do zmiany koloru włosów.
– Jestem tutaj! – krzyknął z pierwszego piętra, słysząc jak Woody oznajmia swoje przybycie. – Chodź i dodaj mi cierpienia, aby uciąć ból!
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#3
28.01.2025, 14:34  ✶  
Z asortymentu dostępnego w barku Jonathana Woody ostatecznie wyłowił butelkę whisky. Czy to połączenie dusz? Czy to niespodzianie otwarte trzecie oko? Nie, to po prostu metagaming. Tarp rozpieczętował flaszkę i polał z niej do połowy kubka po piwie. Skosztował: co za miła odmiana względem rejwachowego syfu. Choć przyznać trzeba, że nie robiło mu już na tym etapie różnicy, czym się upodli. Usłyszawszy wołanie z piętra, wcisnął butelczynę pod pachę i podśmiewając się pod nosem, ruszył na spotkanie Selwynowi. Po drodze minął Warłama, który również nie próżnował, zajęty był bowiem pałaszowaniem jakiejś egzotycznej roślinki Jonathana. Na zdrowie.
Woody niekoniecznie spodziewał się zastać Selwyna rozwalonego na podłodze jego własnego gabinetu. Czarodziej aż przystanął na chwilę, przyglądając się temu zjawisku. Ręce opadały.
— Nie potrzebujesz więcej cierpienia. Wyglądasz jak siedem nieszczęść — skwitował, po czym wyminął nieszczęśnika i rozsiadł się w najlepsze w fotelu Selwyna. Golnął whisky, po czym westchnął z politowaniem. — Ty i Morpheus powinniście dostać sądowny zakaz spożywania alkoholu. Co się stało? Dziewczyna cię rzuciła?
Szybko stracił zainteresowanie obrazem nędzy, jaki przedstawiał kolega, i przeszedł do grzebania w rzeczach na jego biurku. Wpadło mu w ręce jakieś pióro, to dla zabawy podpisał bez czytania pierwszy lepszy dokument nazwiskiem Selwyn. Bawił się rozkosznie jak dziecko w piaskownicy, dopóki nie dotarł do kartonika z wymownym napisem: BLEACH. To znalezisko zasiało w nim ziarno zwątpienia. Być może sytuacja była poważniejsza, niż sądził? Na tle jego protekcjonalnego rozbawienia odbiło się po raz pierwszy tego wieczora widmo grozy.
— Nie zamierzałeś wypić wybielacza…? — Spojrzał badawczo na Jonathana. — Nie zamierzałeś, prawda?
To byłoby wyjątkowo kretyńsko-melodramatyczne nawet jak na tego króla dramy od siedmiu boleści. Wystarczyło jednak, aby wzbudzić w Woodym irracjonalną niepewność.
Tarp podniósł kartonik z tubką rozjaśniacza do włosów i pokręcił zdegustowany głową. Aż musiał golnąć raz jeszcze, żeby łatwiej przełknąć plan Selwyna, który zaczynał się przed nim krystalizować. Może i sam był niepomny na wszelkie piękno, lecz na mocy empatii, której — wbrew pozorom — miał wiele, potrafił zauważyć, kiedy było ono istotne dla kogoś innego. Nie, nie zamierzał oszpecać tego debila, niezależnie od pobudek, jakie popchnęły go ku wnioskom, że jest to rozwiązanie jakiegokolwiek problemu.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#4
28.01.2025, 16:28  ✶  
– Już bez przesady – burknął ze swojego miejsca na podłodze, obserwując  wkraczającego do minimalistycznego gabinetu drugiego czarodzieja. Całe szczęście, że w ciągu ostatnich lat zmienił wystrój pomieszczenia i pozbył się złotych figur ściennych, bo Tarp by mu chyba nie darował. – Nawet w chwilach największego kryzysu wyglądam co najwyżej jak jedno nieszczęście i to wyjątkowo urodziwe. Zapamiętaj to sobie!

I to był przecież właśnie ten problem. Eh... Może powinien był zawołać Morpheusa. Przyjaciel mógłby przynajmniej przewidzieć, czy jego plan w ogóle zadziała. Beznadzieja! Rozpacz, pustka i beznadzieja! Psychicznie czuł się dokładnie tak jak wtedy, gdy kiedyś miał wysoką gorączkę, a może i nawet gorzej. Na kolejne słowa Woody'ego po prostu wybuchnął śmiechem.
– Ha! Oczywiście. Dobijaj mnie jeszcze bardziej! Dziewczyna mnie rzuciła! I to jest właśnie ten cały problem Woody. Ja bym marzył, aby jakaś dziewczyna mnie rzuciła. Przecież wtedy wszystko byłoby łatwiejsze! Ale to było za łatwe, czyż nie? Z wiekiem rośnie moje piękno, a więc i problemy. Rzuciła... Myślałem, że rzucił...a. ale nie! Nie! To znaczy dosłownie rzuciła tak. Ja miałem rzucić i chyba rzuciłem, nawet na pewno rzuciłem, ale to wszystko miało wyglądać inaczej, a teraz w sumie okoliczności okazały się nie, aż takie dramatyczne, ale wciąż dramatyczne, a te pyszałkowate karty zaczęły mi mówić o pracy nad związkiem! A związku ma nie być!
Nie miał pojęcia, czy Woody cokolwiek z tego wywodu zrozumiał.

Jonathan  westchnął cicho, na sugestię, że miałby pić wybielacz, po czym całkiem dziarsko jak na swój obecny stan, podniósł się z ziemi.
– Proszę Cię! Jakbym miał odejść z tego świata Zrobiłbym to na znacznie bardziej wyrafinowane sposoby! Nie. Jest gorzej. Musisz przefarbować mnie na blond, tak aby na mój widok już nigdy nie wrócił do Angli! – Z tymi słowami dramatycznie opadł na krzesło.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#5
28.01.2025, 21:15  ✶  
— Ty, a mierzycie sobie czasem ego z Anthonym? Zaczynam być ciekaw, kto zwycięża.
Tyle dobrego, że Selwyn przynajmniej był w swoim zadufaniu sympatyczny. W przeciwieństwie do Shafiqa.
I wtedy wylała się na Woody’ego chaotyczna sieczka słowna. Próbował za tym nadążać, nie można zarzucić mu, że nie, ale meandry romansu, w który uwikłał się Jonathan, okazały się zbyt zawiłe. Po wysłuchaniu opowieści o labiryncie zerwań, Tarpaulin skończył deczko osłupiały i jedno tylko przyszło mu do głowy:
— Ale to w końcu on czy ona? — zapytał po ustaniu słowotoku. — Zdecyduj się.
Bo ta zmiana form osobowych nie uszła jego uwadze, mimo że myślał w nieco zwolnionym tempie. Raz by zrozumiał przejęzyczenie, ale dwa? Czy to znaczyło, że Jonathan Selwyn kochał się w jakimś… chłopie? Bo jeśli to była baba, czemu Woody nie usłyszał o niej wcześniej? Nie pasowało mu to, choć gdy szło o kwestię seksualności kolegi, mieszkały w nim dwa wilki. Pierwszy wilk od lat roił sobie, że wszyscy troje — przez troje rozumie się oczywiście Morpheusa, Anthony’ego i Jonathana — żyją w poliamorycznym, pederastycznym trójkącie. Drugi wilk z kolei… on nigdy nie słyszał, żeby Jonathan mówił o mężczyznach, nigdy go z żadnym nie widział. Pił za to z Selwynem, bawił się z nim i walczył ramię w ramię, co przemawiało za tym, że… Niech to, to przemawiało jedynie za tym, że — podobnie jak w przypadku swojego własnego brata — zakładał, że jeśli ktoś jest jemu podobny, to nie może przecież być gejem. Bo o Jonathanie — mimo oczywistych różnic w stylu bycia — myślał od zawsze, że jest swój chłop.
— Jakie znów karty? Morpheus ci coś nawróżył? Daj spokój. Tak między nami, nie mów mu, ale połowa tego, co oni tam gadają, to bujda na resorach. Te taroty to wszystko mogą znaczyć i nic. No bo skąd niby wiedzą? — Ta krótka tyrada była jedynie wstępem, lecz wstępem koniecznym. Należało wyrzucić z rozważanej sprawy błędne założenia, ponieważ błędne założenia prowadziły do błędnych wniosków. — Czy ja dobrze nadążam, że twoja ex jest stalkerką? Na brodę Merlina, Selwyn, kto to widział walczyć ze stalkerkami farbą do włosów. — Popukał się w czoło, ale z ciekawości otworzył paczkę z rozjaśniaczem i rozwinął sobie przed nosem instrukcję. — Próbowałeś może złożyć doniesienie na pały? — zapytał mimochodem, pogrążając się w lekturze kolejnych kroków stylizacji.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#6
02.02.2025, 13:43  ✶  
– Zostaw Anthony'ego w spokoju — mruknął nieco odruchowo, nieco pijacko zastanawiając się, czy gdzieś w domu nie miał przypadkiem jakiejś szabli, aby wyzwać Woody'ego na pojedynek w obronie honoru kolegi. Nie że kiedykolwiek walczył bronią białą, ale był przekonany, że nie byłoby to znowu dla kogoś tak zdolnego jak on, szczególnie trudne.

Pytanie Woody'ego sprawiło, że na chwilę zamilkł i zmarszczył brwi.
– Zdecyduj, zdecyduj. A może właśnie nie chce decydować? Może lubię piękno w różnych postaciach i nie robi mi różnicy, czy... – Zamilkł i jeszcze mocniej zmarszczył brwi, a potem natychmiast je odmarszczył, przypominając sobie, że wyraz tak głębokiego zastanowienia nie był warty potencjalnych zmarszczek, nawet jeśli kremy robiły świetną robotę. – Ah... Chodzi ci o ten konkretny przypadek, a nie tak ogólnie. – Zawahał się. O jego preferencjach i płci byłego kochanka wiedzieli do tej pory Tony, Morpheus, Lottie i no... Sam były kochanek. Ah, no tak. I w sumie to Millie. Nagle robiło się jakoś dużo osób i pewnie Woody, tak ogólnie rzecz biorąc, nie był najlepszą osobą do tego, aby mówić mu o tym wszystkim, ale po pierwsze już i tak powiedział trochę o swoich preferencjach, a po drugie... No ufał temu mordercy mody w szkaradnej czapce i nie zamierzał kłamać, że bo inaczej.
– On – powiedział w końcu, wpatrując się w sufit.

Bardzo chciałby zgodzić się z nim, że tarot był bujdą. Niestety ten tarot powiedział mu bardzo dużo rzeczy i nawet jeśli ułożenie kart byłoby przypadkowe, to i tak ich interpretacja dobitnie dała mu do myślenia.
– Hm... Ten tarot... Niestety uświadomił mi kilka rzeczy. I nie. Nie jest stalkerem. To znaczy... Trochę był. Nie. Inaczej. Chyba wykreował sytuacje tak, abym myślał, że mnie śledził i chciał skrzywdzić bliskich mi ludzi, ale hm... W sumie to porozmawialiśmy i no. Przeprosił. I chyba też powinienem go przeprosić za kilka rzeczy. Nie wiem. Najgorsze, że z moją urodą poruszam zbyt dużo serc i szansę są, że znowu trafię na kogoś na kogo nie powinienem, więc lepiej przefarbować się, tak aby się oszpecić. Wątpię czy nawet on... Chciałby mnie wtedy, więc nie musiałbym o nim myśleć. Wiesz, nie planuję do niego wracać, ale wytknięto mi kartami, że sam się oszukuję, więc nie wiem... Chyba lepiej się ubezpieczyć. – Plan idealny. Doskonały wręcz. Zdecydowanie lepszy, niż to co zaoferował Woody. Jonathan spojrzał się na niego, jakby był nieco niespełna rozumu. – Woody, a próbowałeś kiedyś zgłosić, że masz problemy z pewnym wampirem, z którym miałeś romans, i to jeszcze bez ciężkich dowodów, tak by nie narazić się na plotki i potencjakną sttate pracy i reputacji? Bo ja nie i obawiam się, że chyba nawet mi nie udałoby się wyjść z tego z obronną twarzą.
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#7
02.02.2025, 17:47  ✶  
Woody bez szemrania zostawił Anthony’ego w spokoju, na ten moment. Podpisali w końcu pakt o nieagresji po tym, jak Shafiq przysłał do Rejwachu prezenty, od których Lewis chodził trzy dni z erekcją. Poza tym co innego spadło na dziada w tym momencie jak grom z jasnego nieba.
Cóż, nie do końca może jak grom, bo coś tam podejrzewał swego czasu, ale przez lata sam siebie w duchu przekonywał, że się myli. Znaki nie były do końca jasne, więc solidnie ufortyfikował się na stanowisku, że Jonathan Selwyn jest zdrowym heteroseksualistą. Tym bardziej szokujące było przez to wyznanie czarodzieja. Wymagało zburzenia wszystkich tych założeń, na których stary zbudował sobie obraz Jonathana, i w pierwszej chwili zdawało się Woody'emu, że cała ich znajomość stanęła na głowie. Zaczął szukać zboczeń tam, gdzie wcześniej nie przyszłoby mu do głowy szukać, a potem... potem przestał. Chuj, to nic nie zmienia.
To naprawdę nie szkodzi:
— A k c e p t u j ę  c i ę. — Woody powiedział to powoli, wyraźnie, miękko, jak do wyjątkowo opóźnionego dziecka. Utrzymywał przy tym niekomfortowo wręcz intensywny kontakt wzrokowy. Wszystko po to, aby na pewno dotarło do pijanej głowy Selwyna, że jest akceptowany i że to bezpieczna strefa. — Nie jesteś pierwszym gejem, jakiego znam. Ani nawet nie drugim. Ani nawet nie… no, łapiesz. — A potem w jego postawie nastąpił zwrot o sto osiemdziesiąt stopni. Trzasnął łapą o blat biurka, stół zadrżał, pióro potoczyło się na podłogę (RIP stalówka). — Wiedziałem! — huknął dumny (podwójnie dumny: z siebie za dociekliwość, a także w wyrazie queer pride).
Pracując zaś za barem, gdzie z pijanych ust ulewały się skargi na wszelkie problemy, jakie są na świecie, Woody nauczył się jednego: przychodzący się wygadać dzielili się na dwie grupy. Jedni potrzebowali tylko wypaplać, co im w duszy gra, i posiedzieć w tym nieszczęściu w towarzystwie drugiego człowieka. Drudzy szukali faktycznych porad i rozwiązań. Jonathan, mimo rozpaczliwych wołań o pomoc, wcale nie wyglądał na takiego, który chciałby, aby Tarp z nim problem rozwiązał. Pomysł rozjaśniania włosów pochodził ewidentnie z absolutnych czeluści desperacji i absurdu, a także spożytych procentów. Nie było mowy, że Selwyn to samo myślał będzie przy mniejszej ilości promili we krwi.
— Skoro to on, to faktycznie nie pójdziesz na pały. Znaczy się… hehe, na pały to ty może i pójdziesz, hehe, rozumiesz. — Chichrał się pod nosem, trzęsąc się tym chichotem, aż mu bary drżały. Wyglądał i brzmiał przy tym tak wujaszkowato, jak to tylko fizycznie możliwe. — W każdym razie — w jednej chwili spoważniał, karykaturalnie — mam ci zatem znaleźć na Nokturnie łowcę wampirów? — Złożył dłonie w piramidkę jak dystyngowany biznesmen.
Miał nadzieję, że pomysł z drugiej strony spektrum radykalności nieco otrzeźwi kolegę. Bo choć wizja zrobienia czupryny Selwyna na barwy papieskie niemożebnie Woody’ego bawiła, szczególnie po piwie i whisky, to miał resztki honoru i koleżeńskiej lojalności.
— Co by Tessa na to powiedziała, Johnny? Ona by ci nigdy nie pozwoliła. I by powiedziała — tutaj wyprostował się jak struna i rozpoczął parodię byłej żony wysokim, skrzekliwym głosem — nic w ten sposób nie wskórasz. Kochany, do tego trzeba podejść dojrzale, rozmówić się jak dwóch dorosłych ludzi. Nie żeby ta stara cwaniara miała o tym pojęcie. Ale tak by ci powiedziała, a jej zdanie chyba szanujesz.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#8
03.02.2025, 19:22  ✶  
Nastąpił dziwny moment milczenia pomiędzy ich dwójką, kiedy to nie Woody wpatrywał się w Jonathana próbując przeanalizować to co właśnie usłyszał, a Jonathan wpatrywał się w Woody'ego próbując dać swojej głowie trochę czasu, aby pojąc co właśnie powiedział mu Woody.
Akceptuję cię.
Teraz kiedy padły te słowa, kusiło go, aby powiedzieć mu coś w rodzaju wiem, albo mnie nie da się nie akceptować mój drogi, ale powstrzymał wszelkie głupie odzywki i uśmiechnął się, bo prawdę właśnie mówiąc jego ciało zalała ulga. No cóż... Może i Woody musiał dodać głupi komentarz, że niby wiedział i może Jonathan normalnie kłóciłby się, że sprowadzenie jego preferencji do jednego słowa gej, było straszliwie ograniczające, zwłaszcza że jak na razie Selwyn gustował w różnych typach kobiet i tylko jednym typie, a przynajmniej jednym wglądowym typie, mężczyzn, ale... Ale to wystarczyło.
- Dziękuję Woody - powiedział zadziwiająco trzeźwo, jak na swój stan. - Ja też cię akceptuję takiego jakim jesteś. Nawet jeśli co święta modlę się do bogów, ale przestał chodzić w tych szkaradnych kapeluszach.

Jeśli zaś chodziło o komentarz na temat pał... Po prostu go przemilczał. Nie warto było psuć takiej ładnej chwili irytacją i wytykaniem Woody'emu głupiego humoru, lub co gorsza, zauważeniu, że skoro był to romans z wampirem to na żadne pały nie chodził. Bogowie, jak dobrze że mężczyzna nie spytał się wzorem młodszego brata jak to działało, skoro jedna osoba w tym romansie nie miała krwi. Nie miał siły ponownie tego tłumaczyć. Przynajmniej ktoś, tak jak i Anthony, od razu zakładał, że Jonathan był kreatywny w swoich romansach.
- Łowcę wampirów? - Tak jak Tarp zakładał, Jonathan momentalnie otrzeźwiał. - Nie, nie, nie. Absolutnie nie! Nie chcę Eh... Woody ty nie rozumiesz! Ja nie chcę aby stała mu się krzywda! Chcę jego szczęścia po prostu... Po prostu wątpię, czy oboje osiągniemy je gdybyśmy byli razem. Bo to chyba nie ma sensu, prawda? Złamane żebra raczej nie są najlepszym znakiem do dalszego romansu. I chyba wczoraj wszystko zakończyliśmy, ale jest jeszcze kilka rzeczy, za które ja powinienem go przeprosić. Tylko, że no... Boję się, że jeśli jeszcze raz go teraz zobaczę to popełnię głupi błąd. - Słysząc kolejne słowa przyjaciela (jaka szkoda, że rzeczywiście nie było z nimi tutaj Tessy) ponownie westchnął. - Chyba... Chyba masz rację Clemy. Może... Może po prostu powinienem chwilę odczekać? Dać naszym emocjom się uspokoić i dopiero wtedy ewentualnie porozmawiać?
a guy who knows a guy
Ojciec Wirgiliusz uczył dzieci swoje,
a miał ich wszystkich sto dwadzieścia troje
Niemal zawsze towarzyszy mu nakrycie głowy: któryś z jego kapeluszy. Zmysł modowy ma raczej mierny i kiczowaty, ale lubi eksperymenty. Widać w jego kreacjach silną inspirację retro westernami, twoim starym na rybach ze szwagrem, ale też mugolską modą lat 70. Nie da się ukryć, że przekroczył pięćdziesiątkę, więc nie próbuje udawać, że tak nie jest. Ma charakterystyczną przerwę między jedynkami, niebieskie oczy, 186 centymetrów wzrostu i barczystą sylwetkę. Zarost na ogół maksymalnie kilkudniowy, choć zdarza się, że zapuści okresowo jasną brodę przetykaną siwymi włosami. Włosów na głowie od lat nie stwierdzono.

Woody Tarpaulin
#9
09.02.2025, 12:05  ✶  
Był to w rzeczy samej piękny, podniosły moment pełen wzruszeń. Woody wstał, zdjął swój kapelusz i pochylił się do Selwyna przez biurko. Waliło od niego żywym spirytem i smrodem Nokturnu. Podobne nuty zapachowe odnaleźć można było w nakryciu głowy, które z namaszczeniem umieścił na łepetynie kolegi.
— Teraz ty będziesz chodził w tym kapeluszu — rzekł z uroczyście, jakby dokonało się właśnie w tym geście jakieś ceremonialne misterium. — Nie musisz się farbować. Włóż go następnym razem, jak będziesz szedł na spotkanie z chłopakiem. A jak go zobaczysz, swojego chłopaka, rozumie się, pomyśl sobie: co by zrobił teraz mój stary druh, Woody? I zrób to. Gwarantuję, nigdy więcej się do ciebie nie odezwie.
Czarodziej ciężko opadł z powrotem na fotel Jonathana i kilka razy zamrugał w zwolnionym tempie. Kręciło mu się lekko w głowie, ale gdy tylko upewnił się, że utrzyma w ręku butelkę, dolał sobie jeszcze do kubeczka.
Nie trzeba chyba dodawać, ale niech się stanie dla formalności: Woody wcale nie zakładał, że Jonathan jest kreatywny podczas figli w łóżku kochanka. Broń najsłodsza matuchno, w życiu by sobie nie chciał wyobrażać, jak dwóch samczyków, chłop z chłopem, kto to widział, ludzie kochani. Zboczenie jakieś dumać o penisach homoseksualnych wampirów. Ugh.
Gdy zaś usłyszał, że Jonathan nie chce zatrudnić łowcy wampirów, zmarkotniał teatralnie, jakby już w głowie czynił przygotowania do tego zlecenia. Z pijanego strumienia chaotycznych myśli wyciągnął to jedynie, co wydawało mu się najistotniejsze, a mianowicie:
— Złamał ci żebra? To łowcę wampirów tak czy inaczej zaangażuję, na mój rachunek — obruszył się, bo z wielu rzeczy, które go bawiły, przemoc fizyczna w związku nie była jedną z nich. Przeszło mu przez myśl, czy to nie homoseksualny rytuał godowy, ale niezależnie jak patrzył, i w homoseksualnym kontekście nie umiał tego sobie uzasadnić. — Klapa. Bym ci powiedział: a jebać to przepraszanie. Idź w swoją stronę, a jemu krzyż i czosnek na drogę. No ale jak czujesz, że musicie się jeszcze za coś tam przeprosić, to, kurwa, boję się, że na to rady nie ma i trzeba to będzie. Bylebyś poczekał, bo nie ma dyskusji, że w takim o — machnął w jego stronę niezgrabnie ręką — stanie będziesz ten swój pedalski romans rozwiązywał. Nie, nie i jeszcze raz: nie.


piw0 to moje paliwo
Czarodziej
Some legends are told
Some turn to dust or to gold
But you will remember me
Remember me for centuries
Wysoki (191 cm), szczupły i zawsze zadbany brunet, który ewidentnie poświęca dużo czasu na to, by wyglądać najlepiej jak tylko się da. Najczęściej stroi się w wysokiej jakości szaty, garnitury i koszule. Niemal zawsze uśmiechnięty.

Jonathan Selwyn
#10
12.02.2025, 02:05  ✶  
Jonathan nieco niemrawo, dotknął nałożonego mu na głowę maszkarona, jakby musiał się upewnić, że to naprawdę się wydarzyło i nie był to jedynie okrutny koszmar. Jeden z gorszych które miał w ciągu ostatnich kilku tygodni, a przecież miewał je częstom. Palce niestety rzeczywiście napotkały materiał, z którego uszyto tę poczwarę.

– Nie – powiedział zaskakująco pewnie siebie, a potem ściągnął z głowy okrycie, czując przy tym na palcach dziwne mrowienie, jakby na skórze pozostał mu wciąż smród alkoholu i podrzędnych spelunek. Chyba jednak nie potrafił się oszpecić. Nie tak okrutnie. Zwłaszcza nie tak okrutnie, ale jeśli... Jeśli nie był w stanie przeżyć nawet kapelusza Woody'ego, to jak miałby przeżyć blond? Może... Może wyjątkowo nie miał dobrego pomysłu? – I to nie jest mój chłopak. A ja chyba dałem mu do zrozumienia, że ma wyjechać z kraju.

Westchnął cicho. Gdyby nie to żebro to może byłaby jakaś szansa. Gdyby nie to uczucie paranoi, które w nim wywołał to może... Otrząsnął się z tych myśli i aby nieco bardziej otrzeźwieć, chwycił butelkę Woody'ego, czy raczej jego własną, i upił z niej potężnego łyka trunku. Palące uczucie w gardle nieco pomogło.

– Żadnego łowcy wampirów – powtórzył nieco bardziej stanowczo. — Nie zrobi mi krzywdy. Ani nikomu mi bliskiemu.  – Tego... Tego był w tym wszystkim dziwnie pewny. Westchnął ciężko i bardziej zapadł się w swoim fotelu.

– Mój romans – rzucił nieco przedrzeźniająco. – Mój pe... Nawet nie wiesz, co w ten sposób nazywasz. Ile lat. Ile... Zresztą nie ważne. Nie zrozumiesz. A w moim stanie i tak poderwałbym teraz więcej osób niż ty. – Tego był zdecydowanie pewien. Może rzeczywiście powinien odczekać? Uspokoić się. Dać im obu zdystansować się do tej sytuacji. Nagle spoważniał. – Chyba nie chcę farbować włosów Woody. Przepraszam, że cię tu wezwałem.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Jonathan Selwyn (2908), Woody Tarpaulin (3524)


Strony (2): 1 2 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa