09.04.2025, 08:36 ✶
![[Obrazek: 95bd34394ef20c5071fe9c8265bdcba0.jpg]](https://i.pinimg.com/736x/95/bd/34/95bd34394ef20c5071fe9c8265bdcba0.jpg)
Niech płonie stos
A chory tłum się niecierpliwi i czeka
Już dali w nos
A teraz chcą jeszcze potańczyć - ja zwlekam
Spokojnie tak samo jak ja
Jak przetrwałem tę wojnę
Wygram sobie też świat
Spokojnie tak samo jak ja
Nie patrzę w tył
A chory tłum się niecierpliwi i czeka
Już dali w nos
A teraz chcą jeszcze potańczyć - ja zwlekam
Spokojnie tak samo jak ja
Jak przetrwałem tę wojnę
Wygram sobie też świat
Spokojnie tak samo jak ja
Nie patrzę w tył
Z małymi, nieoczekiwanymi turbulencjami przecięli Nokturn, dostając się na ulice Horyzontalną - która wcale nie wyglądała lepiej. A może nawet gorzej? wydawało mu się, jakoby tu było głośniej, większy przepych. Tu wszystko zdawało się nabrać nowego tempa. Dźwięki mieszały się boleśnie, uderzając o bębenki słuchowe. Huki i krzyki zlewały się w jeden bezkształtny dźwięk, wygrywając symfonie końca, melodie ostatniego tańca.
Zmierzali z jasnym zamiarem - mieli sprawdzić czy dom jednego z Greybacków wciąż stoi, chociaż z każdym kolejnym krokiem zaczynał w to powątpiewać. Tym bardziej, gdy jeden z budynków w akompaniamencie głośnego jęknięcia się zarwał. Strop nie wytrzymał, a gruz przysypał wszystko co znajdywało się w jego zasięgu. A jednak nikt nie wyciągał przysypanych nieszczęśników - tak przynajmniej się wydawało. Ludzie rozbiegli się z krzykiem, wrzaskiem. Jak gdyby te wrzaski miały im w czymkolwiek pomóc. Wołali do Bogini matki - ale jej nie było, nie tutaj, nie w najsmutniejszym ze wszystkich miast. Mieście w którym szkarłat krwi mieszał się z popiołem, mieście w którym ogień stawiał pomniki, bezimienne krzyże, zamieniając coraz to większą część Londynu w cmentarzysko.
Przypominając jak kruche i ulotne jest życie. Grawerując Memento Mori na każdym budynku, każdym upadłym kamieniu, każdej złamanej desce. Zawiesił wzrok na czymś co wyglądało kiedyś jak człowiek, a teraz człowieka przypominało tylko trochę. To niegdyś było człowiekiem, teraz, połowicznie pod kamieniem, wyglądało jak nadpalony, bezkształtny kawał mięsa. Przykryty szmatami, które kiedyś były zapewne jego ubraniem. I tylko ręka, która tonęła częściowo w szkarłatnej mamałydze, przypominającej swą konsystencją kisiel, upominała, że niegdyś był to człowiek. Człowiek jak każdy inny - dziś jednak przedmiot bez planów, marzeń, zmartwień i imienia.
- Czarno to widzę - mruknął apropo mieszkania bliźniaka, oblizując pęknięte usta z popiołu, krzywiąc się chwilę później - ale wróżem jestem chujowym także - dodał, a na jego usta wkradł się nieco kpiący uśmiech. W czasach szkolnych był doprawdy beznadziejny z wróżenia, mimo iż bardzo lubił obserwować sam proces. On jakoś niespecjalnie widział cokolwiek w fusach, a jak już coś widział to interpretacja szła mu raczej opornie. Więc może i teraz się mylił, może przybytek brata stał i trzymał się całkiem nieźle, chociaż patrząc na ogarniający ich krajobraz ciężko było uwierzyć, że tak właśnie było.