• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ulica Pokątna v
« Wstecz 1 2 3 4 5 … 9 Dalej »
[Jesień 72, 8-9.09 Spalona Noc, Olivia & Basilius & Millie] Bicycle

[Jesień 72, 8-9.09 Spalona Noc, Olivia & Basilius & Millie] Bicycle
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#11
11.04.2025, 18:23  ✶  
Kiwała głową słuchając opowieści Olivki, czując się dobrze w jej towarzystwie, zaskakująco jak na przecież niedawny wybuch w jej sklepie (niekoniecznie ten związany z tym pierdolonym wieczorem. Mniej inwazyjny). Ale wypaliły potem fajkę pokoju i teraz - tym bardziej teraz - Livka była częścią stada, a Miles bardzo jej kibicowała w rozmnożeniu się. – Jo, Thomas, to jest Thomas. – wtrąciła usłużnie – No... ha... tak paskudne uczucie w trakcie i po i w ogóle. Ee... jak to wszystko się skończy, to zrobiłabyś dla mnie trzy butelki? Mogę skołować składniki. Musze wiesz... uzupełnić nasze zapasy, bo jakoś trzeba było się ratować. – Millie zdołała poprosić, czując się w chuj winną, że nie ogarnęła tego tematu zaraz z rana, a teraz jak wkoło szalał rozpierdol, to każde uszczuplenie zapasów mogło się okazać... no chujowe dla kogoś, kto na przykład nie chciał zrobić debilnego żartu przyjacielowi, tylko dajmy na to stracił nogę... w takiej uroczej sytuacji jak ten mężczyzna, którego znalazły.

– Ja pierdole, dobra... ee... Liv spróbuję podnieść to co zasypało nogę, a potem zabierzemy go z ulicy. Zaraz pana zabierzemy w bezpieczne miejsce i opowie mi pan wtedy o Ester, ok? Jak wyglądała i kiedy pan ją widział ostatnio. Sprawdzimy, może jest tam ukryta, może jest w innym schronie. Dobra.. dobra, to próbuje zabrać ten kawałek ściany. Na trzy. Raz, dwa i... – zaproponowała po czym rzuciła zaklęcie mające przenieść kamień. Chciała unieść i przenieść go obok, nie ciskając nim, aby nie zwracać niepotrzebnie uwagi na całą trójkę. Byli niedaleko kryjówki nie potrzebowali żadnego typa w masce który by się im do dupy nagle przykleił.

Translokacja IV, przeniesienie kawałka ściany, który przytrzymuje nogę rannemu na wolną przestrzeń obok niego
Rzut PO 1d100 - 25
Akcja nieudana
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#12
15.04.2025, 14:04  ✶  
- Jasne, żaden problem - uśmiechnęła się lekko, bo przecież od tego tu była: od robienia eliksirów. Wiedziała, że grupa, do której dołączyła, miała też Norę w swoich szeregach, no i Dorę, ale Olivia uważała, że im więcej rąk do pracy, tym lepiej. Szczególnie patrząc na ostatnie wydarzenia, bo podejrzewała że eliksirów to będzie jak na lekarstwo.

Gdy kamień, który przygniatał mężczyznę, ani drgnął, Olivia podrapała się po głowie. Sama była beznadziejna w translokacji, ale może jej się uda pomóc Moody? Wyciągnęła różdżkę.
- Pomogę - zaoferowała, chociaż minę miała nietęgą. Naprawdę była do cipy jeśli chodzi o translokację. Miała jeszcze jeden pomysł, który mogłaby wcielić w życie, ale to tylko jeśli nie wyjdzie ten pierwszy.
- Brązowe... Brązowe włosy. Niska, chuda. Miała niebieską sukienkę - mężczyzna skrzywił się z bólu, gdy kamień się poruszył o milimetr, ale nie podniósł. Olivia pokiwała głową w zrozumieniu.
- Zaraz ją znajdziemy, ale najpierw musimy się panem zająć - powiedziała lekko drżącym głosem, a potem spróbowała przy pomocy magii unieść kamień chociaż na kilka centymetrów.

Translokacja, próba uniesienia kamienia na niewielką wysokość, by można było wyciągnąć nogę faceta
Rzut O 1d100 - 11
Akcja nieudana
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#13
16.04.2025, 12:08  ✶  
– Jest za ciężki...– zawyrokowała Miles, która może i była dupowatą wiedźmą, ale w przypadku jebania przedmiotami na prawo i lewo uważała się jeszcze z czasów szkolnych za specjalistkę. Najlepsze pranki można było tym robić, a w pracy gliny oszczędzało to czasem biegania. Nawet bardzo oszczędzało. Można powiedzieć że miała świetnie wyrobione mięśnie do dźwigania takiej masy, ale tym razem nie wyszło, a czasu było coraz mniej. To nie był jedyny punkt, który miały odwiedzić tej nocy, nie jedyna skrytka i kurwa mać, trzeba było się sprężać. A ten koleś wyglądał tak jakby zaraz miałby zemdleć.

Trzeba było myśleć szybo, a Miles nie była w tym dobra. Trzeba było działać szybko - tu już dało się coś osiągnąć. Feminizm kończył się gdy na trzecie piętro trzeba było wnieść kredens. Albo podnieść zawaloną ścianę na nogę tego nieszczęśnika.

– Dobra, czekajcie tu, rozejrzę się za kimś kto mógłby nam pomóc– rzuciła puściła się biegiem ulicą licząc na natrafienie na jakiegoś posiadacza penisa, który pozwoliłby im to gówno zdjąć. Dostrzegła, że ulicą idzie jakaś figura, zdawało jej się, że rozpoznaje chód. Czy to było możliwe? Czy miała więcej szczęścia niż rozumu? Oczywiście, najprawdopodobniej akurat TEN facet nie pomoże im zdjąć gruzowiska, ale... mógł zrobić o wiele, wiele więcej. Nie mogła krzyczeć, nie chciała aż tak zwracać na siebie uwagi, więc puściła się biegiem.

– Liszek! – wypchnęła z piersi, czując jak łzy napływają jej do pierdolonych oczu, które nie wiedziały kiedy się ogarnąć i nie okazywać słabości. Objęła go ciasno ramionami, umorusana buzia eksplodowała radością. – Chodź, jest typek zasypany ścianą, nie możemy tego podnieść, musimy go przenieść do bezpiecznego miejsca. – Na tym skończyło się pytanie o zgodę, Miles w tym też nie była najlepsza, ale Prewett nie znał jej od wczoraj. – W ogóle Thomas oberwał, ale jest stabilny, a mi do dupy przykleiło się drące morde widmo, ale na razie jest cicho. – Relacjonowała chaotycznie, trzymając go za rękę i prąc w kierunku wozu i uwięzionego nieszczęśnika.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#14
24.04.2025, 13:57  ✶  
Za ciężki... Olivia syknęła niemalże odruchowo, widząc jak kamień wraca na swoje miejsce zarówno przez jej nieudaną próbę podniesienia go, jak i próbę podniesienia kamienia przez Millie. Niedobrze.
- Tylko szybko - powiedziała, kucając przy mężczyźnie. Wyglądał źle, nawet bardzo źle. Łzy lały mu się po policzkach i wyglądał, jakby zaraz miał stracić przytomność. - Niech pan się trzyma, zaraz nadejdzie pomoc.
Powiedziała drżącym głosem, rozglądając się wokół, czy nie dałoby rady użyć czegoś do podważenia kamulca. Jej mózg pracował teraz na najwyższych obrotach, naprawdę chciała chociaż odrobinkę podnieść ten kamień, żeby przestał napierać na nogi nieznajomego. I owszem, miały poszukać jego żony, ale teraz były pilniejsze sprawy do załatwienia. Przecież jak im się nie uda, to albo będzie trzeba mu te nogi amputować, albo on umrze. Nie mogła tak po prostu czekać, aż Millie kogoś znajdzie - równie dobrze mogłaby szukać kogoś przez kilka minut, a to oznaczałoby śmierć dla tego nieszczęśnika.

Machnęła więc różdżką, chcąc stworzyć drewnianą belkę na tyle mocną, której mogłaby użyć jako dźwigni by podważyć kamień.

Rzucam na kształtowanie, wytworzenie pala/belki którą będzie można podważyć ten kamień
Rzut Z 1d100 - 26
Akcja nieudana
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#15
24.04.2025, 17:37  ✶  
Jak można było się spodziewać Basilius absolutnie nie bawił się tobrze. To było okropne. Martwił się o rodzinę. Martwił się o przyjaciół. Dym i pożar nasilały się w przeciwieństwie do sił uzdrowiciela i odporności na drapiący jego płuca dym. Basilius jednak, nie planował  na razie odpuścić, pomagając tak jak tylko umiał, starając się jednocześnie po prostu nie robić głupich rzeczy takich jak bezpotrzebne bieganie.

Ogólnie to po prostu był wściekły. Wściekły bo tylko czekał, aż zaraz zacznie boleć go głowa, a nie zapowiadało się, aby ten koszmar szybko się skończył. Wściekły bo tego wszystkiego dało się kurwa uniknąć gdyby tylko nie ci debile od Czrnego Pana. Wściekły, b coraz bardziej się martwił o bliskich.

I wściekły, bo w tym całym chaosie, zaraz gdy skończył opatrywanie komuś nogę, jakiś geniusz postanowił oblać go czerwoną farbą krzycząc coś, że to Basilius miał krew na rękach. Basilius mógł w odpowiedzi krzyknąć coś, że tak miał krew na rękach, bo właśnie opatrywał rannych. Tamten jednak zdążył uciec. Farby nie dało się normalnie zmyć. Przez to krzyczenie Basilius zaczął kasłać. Super jedność społeczeństwa w obliczu wspólnego wroga. Taka dwa na dziesięć.

Szczęściem w nieszczęściu było to, że uzdrowiciel chwilę później usłyszał znajomy głos i nagle wściekłość nieco z niego uszła.
Millie. Żyla.
Szybko objął przyjaciółkę, nie myśląc nawet o tym, czy przypadkiem nie ubrudził jej zasychającą już farbą.
– Nic ci nie jest? – spytał ochrypłym od dymu głosem. – Już idę. Co ci się przykleiło? Thomas, co? Poczekaj Millie nie tak szybko – mówił, dając się ciągnąć czarownicy do rannego czarodzieja. Na miejscu zobaczył jeszcze Olivia. Skinął w jej stronę głową, a potem przeniósł wzrok na poszkodowanego. Nie wyglądało to dobrze.
Szybko wyciągnął różdżkę i spróbował trasmutować kamień, który uwięził mężczyznę, tak by był lżejszy niż był.

Transmutacja II, transmutuje kamień na lżejszy

Rzut N 1d100 - 55
Sukces!
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#16
28.04.2025, 12:20  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 28.04.2025, 12:21 przez Millie Moody.)  
Nie patrzyła na to, że sama ujebała się krwią, farbą, czy co to było. Nie patrzyła na to, że mogli oboje w czerwieni wyglądać upiornie, gdy podbiegli do miejsca w którym leżał nieszczęśnik. Olivia i Basilius, Livka i Bazyliszek. Oliwa z Bazylią? Zachichotała kuląc ramiona, gdzie tu miejsce na nią? Czy była sałatą?

Absurdalne myśli przychodziły falami, wzdrygnęła się niekontrolowanym gestem jakby ciało chciało strzepnąć z barków szaleństwo koszmaru w którego centrum się znajdowali. Ciężka, sumienna praca. To robiła. To powinna robić.

– Mamy szczęście – powiedziała od razu do swojej towarzyszki, bo przecież znali się we troje. Jej stado. Jej ludzie. Jej praca. Choć pozostawiona dziewczyna próbowała coś jeszcze zakombinować z obciążeniem, to niestety nic z tego nie wyszło, a mężczyzna tracił cenne sekundy. W końcu jednak sprowadzony lekarz nie tyle co odsunął gruzowisko, a uczynił je lżejszym, dzięki czemu wspólnymi siłami udało im się w końcu wygrzebać nieszczęśnika.

– Zabierzmy go do bezpiecznego miejsca... – zaproponowała Milles, robiąc z zabranego dla ukrytych ludzi koca i dwóch mioteł przenośne nosze. Do kryjówki mieli blisko.

W milczeniu przemknęli do najbliższego zaułka, przeszli kilka kroków i zeszli po schodkach do zamkniętej sutereny. Wejście do niej było za stertą nadpalonych belek, niewidoczne z głównej ulicy. Przygarbione postaci i równolegle prowadzone nosze zniknęły za nadwęglonym przejściem do małego piwnicznego bunkru. Miles wymieniła krótkie pozdrowienia z mężczyzną pilnującym przejścia i weszli w głąb gdzie zebrani byli bezimienni ludzie, których udało się ukryć przed gniewem pierdolonego kutasiarza, którego imię po kontakcie z upiornym widmem napawało ją dziwacznym, niezrozumiałym lękiem. Teraz jednak nie śmierciuchy były ważne, ani nie był ważny ich szef. Teraz musieli pomóc ofiarom, rodzinom i samotnym ludziom, których wspólnym celem było obecnie dotrwanie świtu.

Przeżycie.

– Pójdę zapytać Abby, czy nie ma tu jego żony. Niska chuda, brązowa sukienka – to powiedziała do mężczyzny, choć ten już w żaden sposób jej nie odpowiedział. Wzdrygnęła się znowu, tym razem na myśl o rozdzielonych żywiołem. – Zaraz do Was wrócę.

To powiedziawszy ruszyła do rosłej sześćdziesięciolatki przechadzającej się między osowiałymi, nierzadko płaczącymi ludźmi, która zdawała się jakoś orientować w tym co się takiego tutaj dzieje. Niestety, kobieta pokręciła przecząco głową na pytanie o partnerkę nieszczęśnika, ale dalej, zaczęła wymieniać kolejne osoby, które szukają swoich bliskich. Miles ściągnęła brwi i sięgnęła do swojej skórzanej sakwy, która towarzyszyła jej od początku tego szaleństwa. Wygrzebała z niej szkicownik i szmaciany piórnik z ołówkami i węglami.

– Pokaż mi ich – poprosiła kobietę, po czym zaczęła zbierać dane od tych kilku osób dotyczące zaginionych, przy okazji szkicując portrety pamięciowe, które będą przydatne przy odwiedzinach w kolejnych schronach.

Rzemiosło III+przewaga Sztuki plastyczne.
Miles wykorzystuje swoje umiejętności rzemieślnicze, aby pomóc ocalałym i szkicuje portrety pamięciowe ich bliskich, chcąc też wzbudzić w nich nadzieję, że zostało zrobione wszystko, żeby dopomóc ich poszukiwaniom.

Rzut Z 1d100 - 22
Akcja nieudana

Niestety, ludzi było dużo, a jej za mocno zależało na czasie. Szkice pozostawały bardziej szkicami niż portretami, nakreślone zbyt szybko i zbyt niedbale.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#17
08.05.2025, 09:30  ✶  
Myślała, że tym razem się uda. Że jej plan był więcej niż sprytny: że uda jej się pomóc temu mężczyźnie, że chociaż odrobinę mu ulży, zanim Millie znajdzie kogoś innego do pomocy. Lecz była zbyt zmęczona i wystraszona, zbyt przerażona tym, co działo się wokół nich i tym, co działo się z tym nieznajomym, który płakał i wył z bólu, by skupić się na tyle, żeby jej zaklęcie zadziałało. Dlatego też gdy dostrzegła pędzącego Basiliusa, którego przecież znała, odetchnęła z ulgą.
- Basilius! - widzieli się tylko raz, ten jeden raz, ale ten raz wystarczył, żeby mężczyzna odmienił jej życie. Teraz, gdy widzieli się po raz drugi, Quirke czuła, że tym razem będzie tak samo. Prewett znowu ich uratuje. Odsunęła się trochę, żeby dać mu przestrzeń na transmutowanie kamienia.

Chciałaby coś powiedzieć, jakoś polepszyć tę sytuację, ale nie potrafiła znaleźć słów. Jedyne co mogła, to pomóc Millie z tymi noszami, chowając różdżkę, bo chociaż była całkiem niezła z zaklęć, to stres i zmęczenie robiło swoje. Wolała nie tracić czasu, a Moody wyglądała jakby wiedziała, co robić. Gdy razem z Prewettem udało się przetransportować mężczyznę do kryjówki, nie odetchnęła pełną piersią. Nie odetchnęła nawet wtedy, gdy uzdrowiciel zajął się rannym. Została przy nich, pozwalając koleżance stworzyć szkic.
- Mamy chyba za mało danych... - powiedziała cicho, gdy Millie stworzyła jako-taki portret. Spojrzała na nieprzytomnego mężczyznę, ściągając brwi w wyrazie zamyślenia. - Da się go obudzić? Bez informacji od niego nie znajdziemy jego żony.
Zapytała Basiliusa, chociaż podejrzewała, że wybudzanie tak rannej osoby w tej chwili było czystą głupotą. Ale co innego mieli robić? Latać po płonącym Londynie i szukać każdej kobiety, która pasuje do skąpego rysopisu? To dopiero była głupota.
Czarodziej
*sigh*
Szczupły i dość wysoki (183 cm) mężczyzna o czarnych lokach i brązowych oczach. Często wydaje się być blady i zmęczony, a jego dłonie są niemal zawsze zimne. Na codzień stara się ubierać w miarę elegancko.

Basilius Prewett
#18
09.05.2025, 23:59  ✶  
Zaklęcie zadziałało i chwilę później mężczyzna został uwolniony, nawet jeśli wciąż nie był w najlepszym stanie. Nie, inaczej. Był w stanie, w którym Basilius najchętniej od razu zaciągnąłby go Munga, ale niestety nie było to obecnie za bardzo możliwe, zwłaszcza gdy rozdzielił się z Czarodziejskim Pogotowien Ratunkowym, kiedy oni zabrali ciężko ranne osoby z powrotem do szpitala, a on został na miejscu, opatrując tych lżej poszkodowanych.

Gdy znaleźli się w środku kryjówki Basilius może i nie powiedział, ani słowa, ale Millie mogła zauważyć, jak przyjaciel posyła jej Bardzo Pytające Spojrzenie. Brygadzie udało się tutaj na szybko przygotować jakieś schronienie? Na to wyglądało, chociaż raczej nie dostrzegł innych funkcjonariuszy.

Na pytanie Olivii Prewett natomiast jedynie zmarszczył brwi i przykucnął obok rannego mężczyzny.
– Lepiej, by było dla niego, aby odpoczął – odpowiedział zachrypniętym od dymu głosem, szykując się do opatrzenia obrażeń pacjenta. – Ale skoro to ważne, to tak mogę spróbować. Chcę się tylko najpierw zająć jego nogą.

Wyciągnął z torby odpowiedni specyfik, którym przemył sobie ręce i z pewnym zdziwieniem dotarło do niego, że, gdy spróbował nim również zmyć tę przeklętą farbę z zewnętrznej części dłoni, ta uparcie nie chciała zejść. Basilius zmarszczył brwi. Najwyraźniej będzie musiał potem użyć innego eliksiru. Przeniósł spojrzenie na mężczyznę. Chwilę temu ktoś oskarżył go o to, że miał krew na rękach. Niby wiedział dlaczego. Niby rozumiał, że to nie chodziło dokładnie o niego, a jego nazwisko i status krwi, ale... Możliwe, że było to zmęczenie ale chyba teraz, gdy wkurzenie trochę przeszło, ruszyło go to bardziej, niż zamierzał. Zwłaszcza gdy spędził całą noc na próbie pomocy jak największej ilości ofiar tego szaleńca.

Odsunął tę myśl i po prostu zabrał się do pracy, najlepiej jak tylko umiał opatrując nieprzytomnego mężczyznę i kładąc na jego nogę odpowiednią maść przeciwbólową. Pracował szybko, ale dokładnie, próbując nie myśleć znowu o tej czerwonej farbie, ani o tym, że zdecydowanie łatwiej byłoby zapewnić poszkodowanemu pomoc w szpitalu. Kiedy już skończył, chociaż trochę się przy tym wahał, spróbował wybudzić mężczyznę odpowiednim zaklęciem.
– Jesteście ranne? – spytał się jeszcze Olivi, kiedy Millie była zajęta pomocą innym.

Używam przewagi Leczenie (III) aby pomóc poszkodowanemu
constant extreme
when sister and brother stand shoulder to shoulder,
who stands a chance against us?
Drobna (157cm, niedowaga), blada i czarnowłosa, o oczach złotych jak miód.

Millie Moody
#19
10.05.2025, 13:08  ✶  
Bardzo Pytające Spojrzenie zostało skwitowane przez Miles ledwie sekundą niezrozumienia, gdy w końcu stanęła na palcach by przyciągając głowę Prewetta do siebie szepnąć mu dość enigmatycznie:
- Jezioro. - i uśmiechnąć się w ten charakterystyczny sposób, z zaciśniętymi wargami i złotymi kocimi ślepiami w temacie "proszę nie panikuj, proszę zostań z nami, proszę potrzebujemy Cię". Szczególnie, że nikt nie wiedział co się dzieje z Florence, nawet jeśli do kontaktu z nią delegowany był kto inny.

Teraz jednak, aby nie dzielić włosu na czworo, Miles była w ferworze nieudolnego rysowania. Zaskakujące, że łatwiej było jej gasić kamienice (och wciąż pamiętała ten przepływ mocy, gdy nakierowała wodę na szlaejący ogień zmierzający od wschodu ku Norze Nory) a teraz zamiast legitnych portretów pamięciowych wychodziły jej jakieś karykatury, bohomazki. Na pewnym etapie się już poddała i po prostu notowała imiona nazwiska, notowała znaki szczególne i obiecywała że popyta, że sprawdzi. Nie było to jednak tak kojące jak byłyby portrety. Zdała sobie sprawę też, że może była nieco zbyt marudna przy tych rozmowach - wszyscy w końcu byli zmęczeni, a jej w głowie świtało głównie to, żeby Bazyliszka jak najszybciej zabrać do rannego Thomasa. On potrzebował profesjonalnej pomocy. Prowizoryczne opatrunki w jego stanie raczej nie zdawały egzaminu.

Dlatego też gdy powróciła do pozostawionej wcześniej dwójki, odetchnęła głęboko.
- Jak tam? Jak pan nowy? Jak ludzie? Probowałam robić portrety pamięciowe ale wyszło mi gówno. Ale mam notatki jakby co, żeby podpytać w innych miejscach. Czy coś. - jej głos był zachrypnięty i zmęczony. Musiała jeszcze chwilę pociągnąć. Oni wszyscy musieli.
Córka koleżanki twojej starej
Powinni wynaleźć kamizelki ochronne na duszę, nie tylko na ciało.
Rude proste włosy, obcięte za ramiona, rozwiane. Piegowaty nos. Niebieskie oczy. Drobna, raczej szczupła, wiecznie roześmiana, rozgadana. Niska, mierząca zaledwie 160 cm wzrostu.

Olivia Quirke
#20
12.05.2025, 10:39  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 12.05.2025, 10:41 przez Olivia Quirke.)  
Olivia kiwnęła głową na znak, że rozumie. Ale z drugiej strony musieli wciąż odnaleźć jego żonę, prawda? Spojrzała na Millie pytająco, ale w milczeniu. Odezwała się dopiero gdy Basilius zapytał o to, czy są ranne.
- Nie, z nami jest ok. Jego znalazłyśmy jak szukałyśmy rannych, przygniótł go jakiś kamień, pewnie z walącego się budynku - wyjaśniła, w końcu siadając niedaleko. Była tak bardzo zmęczona a jednocześnie tak bardzo wystraszona, że dopiero teraz poczuła, jak nogi powoli odmawiają jej posłuszeństwa. Przeniosła wzrok na pozostałych ludzi, którzy znajdowali się w kryjówce, i westchnęła. Jej i Millie nic nie było, ale reszcie... Ale jeszcze chwila, musi odpocząć.

Gdy w końcu udało jej się wstać, przeprosiła na chwilę Basiliusa, mówiąc że pójdzie zapytać pozostałych, czy czegoś potrzebują. Nogi jej drżały, ale była w stanie wstać. Ona nie potrzebowała ratunku i pomocy: ale inni tak.

Rzut na charyzmę - 3k
Rzut Z 1d100 - 20
Akcja nieudana


Niestety ale albo ludzie jej nie ufali, albo byli zbyt zmęczeni, żeby rozmawiać. Olivia również wydawała się być dużo mniej przyjazna, niż zwykle: być może to było zmęczenie, a być może po prostu miała dosyć? Martwiła się o mamę, o ojca i Tristana. Martwiła się o Brennę i Norę, która przecież została u siebie i pomagała innym. Martwiła się o Avelinę, bo przecież miała wrócić do Londynu, ale chyba nie zdążyła? A co z Laurentem? New Forest było daleko, ale ostatnio Prewett miał ogromnego pecha. Kusiło zapytać o to Basiliusa, ale nie chciała wprowadzać nerwowej atmosfery. Wróciła więc do pozostałej dwójki i klapnęła na ziemię.
- Mało rozmowni są ludzie dzisiaj - próbowała wysilić się na żart, ale cóż... Zabrzmiało to sucho.
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek:
Podsumowanie aktywności: Pan Losu (58), Olivia Quirke (2482), Millie Moody (3231), Basilius Prewett (1588)


Strony (3): « Wstecz 1 2 3 Dalej »


  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa