Od kilku tygodni rozważał wyjście na Beltane. Była to idealna okazja, by zaznać życia, poznać nowych ludzi i dobrze się bawić, jednocześnie nie będąc na radarze czujnych oczu rodziny i sztywnych konwenansów. Jeszcze w dzień festynu siedział na krańcu łóżka rozważając czy i kiedy powinien się udać na miejsce. Nie wiedział nawet jak się ubrać na takie wydarzenie, a pytanie kogoś z rodziny nie wchodziło w grę. Pierwotnie chciał się pojawić po zmroku, ale co w takim razie będzie robił do tego czasu?
Przywołał skrzata i zlecił mu teleportację na miejsce wydarzenia. W swojej czarnej koszuli i spodniach nie pasował do festynu jedności z naturą. Objął spojrzeniem tłum. Wszyscy wyglądali, jakby się dobrze bawili. Ale też nikt nie wydawał się być samotny. Czy ktoś taki jak Martin będzie umiał rozerwać się na Beltane?
Postanowił zacząć od stoisk. Niektóre z nich były wyjątkowo zatłoczone, tak więc wybrał jedno z mniej zaludnionych. Biżuteria. Nie chciał niczego kupować, ale może chociaż nakarmi oczy widokiem ładnych obiektów. Zatrzymał spojrzenie na rozpisce kamieni. Jaki to miał znak zodiaku? Strzelec. Czyli onyks. Czarny kamień. Czyżby jego życie naprawdę nie zasługiwało na żadne barwy? Wtedy dostrzegł automat do losowania. Może jednak jest szansa dla niego? Zdecydowanie nie potrzebował pierścienia, ale dobry znak od losu byłby niezwykle doceniony. Wygrzebał sykla z kieszeni i odebrał swoją porcję adrenaliny.
!losowanie pierścionka