Razem ze swoim przyjacielem obsłużyła jeszcze wiele osób - Avelinę, Daisy, Martina - jemu szepnęła przy okazji na ucho, że ciekawy miał ten pejcz przypięty przy pasie i zdecydowanie zrobiła to w sposób zalotny, Trevora, Erikowi i Patrickowi - im przy okazji podziękowała za dzielną służbę, skomplementowała ich mundury jakieś dziesięć razy, omal nie nazywając Erika seksownym na oczach tych wszystkich ludzi (O MATKO NAJJAŚNIEJSZA ŚWIECĄCA NA NAS Z GÓRY SWOIM BLASKIEM I MĄDROŚCIĄ CZY WIDZIAŁAŚ KTO ODWIEDZIŁ MOJE STOISKO?), Sauriela - jemu posłała kilka ukradkowych mrugnięć, Ulyssesa, Alannę i innych i uh...
- Ale mnie bolą nogi... a jednocześnie też bym chciała potańczyć dzisiaj wokół ognia... - rzuciła do Charliego i do swojej kuzynki Philippy, która pomagała im już od jakiegoś czasu. - I wiesz co... t-to nie jest tak jak myślisz - a przynajmniej uważała, że tak nie jest - a poza tym, to ładnie ci w tych włosach. - Komplement wydawał się jednak być zupełnie nietrafiony w obliczu tego, że Sarah prawie nigdy nie wpatrywała się w nic poza jego oczami. Tam jednak najłatwiej było odszukać jej człowieka, którego pamiętała i który stał się tak bliski jej sercu. Mógł zmienić swoją aparycję, ale nie mógł zmienić swojego spojrzenia. - Dobla. Od lana nie miałam pszelwy, więc... - Posłała błagalne spojrzenie do Philippy. - Chętnie to zobaczę. - Złapała go za rękę i wyciągnęła za rękę. - Chodź. - Opuściła swoje stoisko, ale zostawiła je w rękach innych kapłanek.
W gargulki ciężko będzie zagrać, bo kości mają moją bezpośrednią reakcję, ale herbatki rozdadzą wam inne kapłanki, jeżeli chcecie zaliczyć zadanie albo pasjonuje was rażenie prądem losowych przechodniów.
a flower of melodrama
in eternal bloom.