18.02.2023, 16:56 ✶
Pogoda, przynajmniej w tym momencie dopisywała, choć wiadomo, mogła bardzo szybko się zmienić. Na takowe warunku postanowił ubrać się, jak to miał w zwyczaju dość elegancko, choć musiał uwzględnić oczywiście temperatura, jaka panowała na zewnątrz. To oczywiście nie było koniecznie, bo zwykle zaklęcie schładzające mogło tutaj wystarczyć, acz byłoby to dla niego dziwne. Dlatego wybrał na dziś koszulę w pastelowym kolorze fioletu o długim rękawie. Ten delikatny kolor pasował idealnie i harmonizował się z czarną kamizelką o wysokim kołnierzu, zakrywającym całą szyję. Jest ona zapięta na kilka guzików w kolorze kości słoniowej, co pomagało lepiej dopasować ją do sylwetki Averego. Do tego czarne, elegiackie, skórzane buty i ciemne spodnie jeasowe. Na głowie miał dodatkowo biały kapelusz w stylu fedora z czarnym paskiem.
Udał się do biblioteki Meave, gdyż potrzebował odnaleźć coś, co mogło mu pomóc z jego dość nietypowym hobby. Uwielbiał czytać książki i manuskrypty. Tych drugich miał jedynie kopie, bo oryginały z oczywistych względów nie były dostępne. Potrzebował je przetłumaczyć, by poznać ich sekret. Dawne opowieści pisarzy, choć nie miały większego znaczenia dla czasów współczesnych, miały dla Willhelma swój osobisty urok. Problem był w momencie, kiedy przyszło je przetłumaczyć. Władanie tak starymi językami, nierzadko było cechą wręcz wymarłą, bo jedynie faktycznie hobbyści lub językoznawcy potrafili używać ich. Niestety ceny tych osób przekraczały jego zdolności finansowe, więc musiał wybrać o wiele bardziej czasochłonny, ale nie tak kosztowny. Ot, po prostu sam musiał to przetłumaczyć, korzystając z dostępnych źródłem.
Będąc już w samej bibliotece, nie miał większego wyboru i zaczął szukać, kto tu pracuje i wskaże mu odpowiednie działy. Nie wiedział, kto to może być, gdyż pierwszy raz tu się pojawił. Miał trzy sobie swoja skórzaną teczkę, która wyglądała na ciężką. Różdżka także w niej była.
- To, kto to może być? - Zapytał sam siebie, chodząc i się rozglądać.
Udał się do biblioteki Meave, gdyż potrzebował odnaleźć coś, co mogło mu pomóc z jego dość nietypowym hobby. Uwielbiał czytać książki i manuskrypty. Tych drugich miał jedynie kopie, bo oryginały z oczywistych względów nie były dostępne. Potrzebował je przetłumaczyć, by poznać ich sekret. Dawne opowieści pisarzy, choć nie miały większego znaczenia dla czasów współczesnych, miały dla Willhelma swój osobisty urok. Problem był w momencie, kiedy przyszło je przetłumaczyć. Władanie tak starymi językami, nierzadko było cechą wręcz wymarłą, bo jedynie faktycznie hobbyści lub językoznawcy potrafili używać ich. Niestety ceny tych osób przekraczały jego zdolności finansowe, więc musiał wybrać o wiele bardziej czasochłonny, ale nie tak kosztowny. Ot, po prostu sam musiał to przetłumaczyć, korzystając z dostępnych źródłem.
Będąc już w samej bibliotece, nie miał większego wyboru i zaczął szukać, kto tu pracuje i wskaże mu odpowiednie działy. Nie wiedział, kto to może być, gdyż pierwszy raz tu się pojawił. Miał trzy sobie swoja skórzaną teczkę, która wyglądała na ciężką. Różdżka także w niej była.
- To, kto to może być? - Zapytał sam siebie, chodząc i się rozglądać.