No nie, nie zamierzała udawać, że nic nie widziały. Przyłapany to przyłapany, więc Victoria czekała, aż smarkacz odda co tak nieumiejętnie zwinął myśląc, że nikt nie zauważy. Uniosła tylko wyżej brwi zaskoczona, bo serio… czy one wyglądały jakby miały go pobić? Nie zaprzątała sobie tym jednak głowy i spokojnie obserwowała chłopca i jego rozmowę z Mavelle. Bo Lestrange chciała się upewnić, że młody nie wykręci kolejnego numeru. Alvin, po prostu, bez nazwiska. Cóż… Może tak, może nie, nie miała przy sobie eliksiru prawdy, a nawet jeśli by go posiadała, to nie użyłaby go w takiej sytuacji. Wisiorki w końcu wylądowały na dłoni Victorii, ta zerknęła na nie pobieżnie i wróciła spojrzeniem do chłopaczka.
Na wymowne pytanie Bones, Alvin tylko zacisnął usta, wytrzeszczył oczy i pokręcił głową. Jak dla Tori, to mogło znaczyć jednocześnie, że nie ma rodziców, ale też żeby im nic nie mówić… Ale.. Ach, nie miało to większego znaczenia i tak. Widziała na sobie spojrzenie Mavelle.
- Dobra, zmykaj. Ale jak nadal będziesz się tu kręcić i próbował kraść, to cię tak szybko nie puścimy – stwierdziła z westchnieniem. Wahała się przez moment nad tym, czy mu nie dać jednego sykla, ale uznała, że to go może jeszcze zachęcić do dalszego kombinowania. Alvinowi na szczęście nie trzeba było tego powtarzać i zaraz uciekł w swoją stronę… miejmy nadzieję, że po prostu STĄD jak najdalej. A Victoria… poczekała na Mavelle i odwróciła się w kierunku stoiska, spod którego w takim pośpiechu rzuciły się w pogoń, tyle że teraz to po to, żeby pannie Zamfir oddać skradzione wisiorki.
I dalej w trasę ich patrolu.
Wtedy też w oczy Victorii rzuciło się wielkie koło, koło którego stał goblin i uśmiechał się parszywie tymi swoimi trójkątnymi ząbkami.
- Chcesz spróbować? – zapytała swoją towarzyszkę. No bo… co im szkodzi? Zakręcenie kółkiem nie będzie trwało przecież godziny, a ledwie… no bo ja wiem, kilkanaście sekund. Tori rozglądała się przy tym, widziała też innych przedstawicieli ministerstwa, w tym Brennę i Atreusa, ale nie zamierzała machać do nich ani krzyczeć z oddali. Za to spokojnie podeszła do koła (bynajmniej nie koła fortuny), by sobie zakręcić. I miała nadzieję, że i Mavelle będzie chciała, niech też coś mają z pracy w taki dzień, prawda?
!goblin