Uśmiech nie schodził z jej twarzy, a gdy dostrzegła kwiatka w kształcie róży uśmiechnęła się jeszcze szerzej jeśli było to w ogółem możliwe. Idealny symbol w idealny dzień. Nora miała wielki talent do wykonywania takich mini dzieł sztuki na jedzeniu i czasami Avelina miała problem z konsumowaniem jej wypieków – były zbyt piękne.
— Jaka śliczna. – spojrzała od razu na ciastko Trevora z ciekawością godną dziecka, aby wiedzieć, co on wylosował. – O! Masz to samo, co ja! – zawołała ignorując przytyk losu w kierunku tej dwójki.
Widząc zapracowaną Norę trochę jej się żal zrobiło, że musiała tu być sama. Mogła pomyśleć i jej zaproponować pomoc, ale Avelina też do końca sama nie wiedziała, czy w ogóle dostanie wolne w pracy, czy jednak będzie musiała siedzieć w sklepie z eliksirami. Wypad z Trevorem był całkowicie spontaniczny.
— A nie wiem. Znalazłam te maski jakiś czas w temu w jednym sklepie z dziwnymi rzeczami i stwierdziłam, że będą idealne na dzisiejszy dzień. – rozłożyła ręce nie przestając się uśmiechać. — Widzę, że masz tu urwanie głowy. – rozejrzała się widząc sporo osób, które przychodziło po słodycze. Musiała się stąd jak najszybciej zwijać, aby nie blokować kolejki.
Słysząc jak Salem skomentował ich maski zaczęła się śmiać cicho i pokręciła głową.
— Wiem Kocie, to na twarzy jest specjalnie. – wyciągnęła w jego kierunku dłoń, ale zatrzymała się tuż przed jego głową, jeśli jej pozwolił to go pogłaskała. Był wyniosłym kotem, ale mimo wszystko lubiła to w nim. Gdy zaczął głośno nawoływać ludzi do przybywania do stoiska spojrzała na Norę. Odebrała od niej torebkę ze słodyczami, do którego dorzuciła również wylosowane ciastko, aby zjeść je później i zapłaciła.
— My idziemy dalej, aby nie blokować kolejki. Jak się trochę rozluźni to później jeszcze może podejdziemy jeśli się złapiemy. – złapała dłoń swojego towarzysza i pociągnęła w kierunku tajemniczego Goblina, gdzie również był ogromny tłum, aby wylosować dla siebie jakiś przedmiot.
!goblin