16.03.2023, 12:55 ✶
– Leta, zabieraj tę herbatę i ręce, bo wsadzę cię na jakąś gałąź i z niej nie zejdziesz – ostrzegł, kiedy Leta próbowała mu podać herbatę i zrozumiał, że najwyraźniej za ten przedziwny efekt odpowiadała właśnie ona. Na wszelki wypadek przy pierwszej okazji pozbył się resztki swojej, choć jej gorzki smak całkiem mu odpowiadał.
Zrobili swego rodzaju koło – po odwiedzeniu goblina, straganu Vior, straganu Sarah, wreszcie dotarli w pobliże stoiska Uli. Cathal bez większego zainteresowania przyjrzał się pracom dziewczyny. Może i była utalentowana, ale ktoś taki jak Shafiq na pewno nie mógł docenić nieco abstrakcyjnych ilustracji, skoro był raczej wielbicielem sztuki sprzed… hm, no tak tysiąca lat mniej więcej. Współczesne prace nie były dla niego, zwłaszcza takie w jego oczach „udziwnione”
Zresztą nawet gdyby chciał coś kupić, przy stoisku trwało nieco za duże zamieszanie, jak na gusta Cathala, który i tak czuł się tutaj niezbyt dobrze. Za duży tłum, a własnego portretu nie potrzebował.
Zawrócił więc po prostu, i ponownie zawędrował w pobliże stoiska Nory akurat, gdy Salem zaczął krzyczeć.
- To gadający kot? – zdziwił się na tyle, że stoisko Figgówny znów przyciągnęło jego uwagę i to mimo braku zamiłowania do słodyczy. – Mieli podobno takie w starożytnym Egipcie. Otaczano je boską czcią – mruknął do Crouch, przystając obok i ot płacąc za kolejne ciasteczka, skoro już się tu zatrzymał.
Miał wrażenie, że pora poddać się z poszukiwaniami. Z jednej strony wzbudzało to irytację, z drugiej - mogli przynajmniej wyjść z tego tłumu...
!drugi koszyk
!ciastko z kwiatkiem
Zrobili swego rodzaju koło – po odwiedzeniu goblina, straganu Vior, straganu Sarah, wreszcie dotarli w pobliże stoiska Uli. Cathal bez większego zainteresowania przyjrzał się pracom dziewczyny. Może i była utalentowana, ale ktoś taki jak Shafiq na pewno nie mógł docenić nieco abstrakcyjnych ilustracji, skoro był raczej wielbicielem sztuki sprzed… hm, no tak tysiąca lat mniej więcej. Współczesne prace nie były dla niego, zwłaszcza takie w jego oczach „udziwnione”
Zresztą nawet gdyby chciał coś kupić, przy stoisku trwało nieco za duże zamieszanie, jak na gusta Cathala, który i tak czuł się tutaj niezbyt dobrze. Za duży tłum, a własnego portretu nie potrzebował.
Zawrócił więc po prostu, i ponownie zawędrował w pobliże stoiska Nory akurat, gdy Salem zaczął krzyczeć.
- To gadający kot? – zdziwił się na tyle, że stoisko Figgówny znów przyciągnęło jego uwagę i to mimo braku zamiłowania do słodyczy. – Mieli podobno takie w starożytnym Egipcie. Otaczano je boską czcią – mruknął do Crouch, przystając obok i ot płacąc za kolejne ciasteczka, skoro już się tu zatrzymał.
Miał wrażenie, że pora poddać się z poszukiwaniami. Z jednej strony wzbudzało to irytację, z drugiej - mogli przynajmniej wyjść z tego tłumu...
!drugi koszyk
!ciastko z kwiatkiem