Niewiele wiedział na jej temat. Nie znał historii Stelli. Być może gdyby czytał gazety, nieco bardziej interesował się światem tych znanych, popularnych, miałby teraz możliwość dopasowania do siebie poszczególnych puzzli. Tak jednak nie było. I co za tym idzie - Theonowi pozostawało jedynie zachodzić w głowę, zastanawiać się nad tym co było nie tak.
Tyle dobrego, że nie zamierzał tracić na to nazbyt dużej ilości czasu.
- No cóż, zawsze możesz rzucić kolejny, jeśli uznasz mnie za zbyt nudnego. - zażartował do Stelli, choć oczywiście na potraktowanie urokiem, to zbyt wielkiej ochoty nie miał. Raczej nie uważał tego za zbyt przyjemne przeżycie. Wolał jednak mieć kontrole nad tym, co robił; jak się zachowywał. Nad samym sobą.
- Bycie grzecznym na Beltane? - zapytał. - nie sądzisz, że to nudne?
Bo przecież święto idealnie nadawało się do tego, żeby zaszaleć. Trochę się zabawić. Dawało sporo możliwości, które powinny ułatwić oderwanie się od szarej rzeczywistości. Kiedy człowiek miał to zrobić, jeśli nie teraz?
- Chcesz się ze mną pokazać w gazetach? Promować się na mojej skromnej osobie oraz nazwisku? - udał oburzonego. Zranionego? Choć Stelli nie znał, to zdążył już sprawdzić kim była. Odkryć, że w pewnych kręgach była całkiem popularna. Ceniona. - Wiedziałem, że nieprzypadkowo zgodziłaś się na to spotkanie.
Ruszył w kierunku wejścia na teren sabatu, zachęcając gestem Stelle, żeby ruszyła za nim. Wyciągnął nawet w jej kierunku rękę, gdyby jednak chciała się złapać. Ludzi było sporo, łatwo było się zgubić. Z drugiej strony Theona zapewne łatwo byłoby wśród tych wszystkich czarodziejów odnaleźć. Wyróżniał się.
- Oczywiście, że zjem. A jeśli będziesz udawać, że się ze mną dobrze bawisz, to nawet się nimi podzielę. - łaskawca z niego.
Rozglądając się po terenie, starał się namierzyć odpowiednie miejsce, określić w którą stronę powinni się skierować.