17.03.2023, 21:37 ✶
Obecność Dani na sabacie nie była niczym zaskakującym - dzięki ekstrawertycznej naturze mogła czerpać z sabatów wszystko to, co najlepsze. To obecność Rookwooda była czymś bardziej zadziwiającym, tym bardziej że w idealnie skrojonym garniturze w otoczeniu ekstrawaganckich czarodziejów i czarownic wyglądał, jakby był z zupełnie innej bajki.
Gdy kierując się jej sugestią wybrał upatrzone słodkości, na jej twarzy pojawił się uśmiech; kiwnęła z uznaniem głową. Nawet nie musiała się gimnastykować, żeby go namówić na spróbowanie.
- Zaręczam, że nie pożałujesz. - oznajmiła z pewnością w głosie i przerzuciwszy wzrok z mężczyzny na Norę, mrugnęła do niej porozumiewawczo. - Widzisz? Mówiłam, że będę idealnym naganiaczem.- dodała, zamawiając dokładnie to samo, jednak sztuk trzy. Jeżeli Samuel wpadłby na szalony pomysł wspinania się po palu, zdecydowanie potrzebował energii, a jeden pączek mógłby okazać się niewystarczający.
- Ledwo co się z Tobą przywitałam, a Ty już masz mnie dosyć? - jedna z jej brwi uniosła się lekko do góry, gdy usłyszała jakie pytanie jej zadał. - To Beltane, najważniejsze wydarzenia dzieją się po zmierzchu. Nie chciałabym ich przegapić. - dodała, starając się ignorować uścisk w żołądku.
- Oh... - słowa Rookwooda sprawiły, że na moment uśmiechnęła się z wyraźnym zakłopotaniem. Mówił tak, bo był uprzejmy. Tak właśnie było. - To chyba nie widziałeś mnie po dyżurze w Mungu...- wypaliła bez większego pomyślunku. Generalnie dosyć często zdarzało jej się mówić rzeczy bez przemyślenia i robić coś bez większego zastanowienia. Tak też, niestety, miało być tym razem.
- Tam czeka na mnie mój towarzysz... - stanęła na palcach, starając się dostrzec Carrowa w tłumie. - Nie chcesz się dołączyć? Sammy na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Próbowałeś może już herbaty przy stoisku Sarah? Jestem niemal pewna, że idealnie zgra się ze słodkościami od Nory...- nim Ulysses zdążył zareagować, ruszyła w stronę Carrowa. Gdy tylko podeszła do niego, z zadowoleniem wymalowanym na twarzy podała mu zakupioną paczkę z pączkami.
- Założę się, że będziesz nimi zachwycony tak samo jak ja. A jeżeli nie... to jakoś Ci to wynagrodzę.- oznajmiła, posyłając mu wesoły uśmiech. Zakładając, że Ulli zdecydował się jednak pójść za nią, zerknęła to na jednego, to na drugiego. Czy sytuacja która stworzyła była dziwna? A i owszem. Czy zdawała sobie z tego sprawę? Niestety, ale raczej nie. W pewnych kwestiach miała dosyć toporne myślenie i to była jedna z tych kwestii.
- Nie uwierzysz kogo spotkałam przy stoisku Nory. Znacie się? Rookwood Ulyssess, Carrow Samuel. - szybko przedstawiła sobie dwóch panów, jeżeli Ci się nie znali. - Sammy jest jednym z najlepszych twórców świstoklików, a Ulysses pracuje w Ministerstwie. - dodała. - To co, runda numer dwa do stoiska Sarah? Nic nie pasuje do pączków bardziej niż herbata.
Gdy kierując się jej sugestią wybrał upatrzone słodkości, na jej twarzy pojawił się uśmiech; kiwnęła z uznaniem głową. Nawet nie musiała się gimnastykować, żeby go namówić na spróbowanie.
- Zaręczam, że nie pożałujesz. - oznajmiła z pewnością w głosie i przerzuciwszy wzrok z mężczyzny na Norę, mrugnęła do niej porozumiewawczo. - Widzisz? Mówiłam, że będę idealnym naganiaczem.- dodała, zamawiając dokładnie to samo, jednak sztuk trzy. Jeżeli Samuel wpadłby na szalony pomysł wspinania się po palu, zdecydowanie potrzebował energii, a jeden pączek mógłby okazać się niewystarczający.
- Ledwo co się z Tobą przywitałam, a Ty już masz mnie dosyć? - jedna z jej brwi uniosła się lekko do góry, gdy usłyszała jakie pytanie jej zadał. - To Beltane, najważniejsze wydarzenia dzieją się po zmierzchu. Nie chciałabym ich przegapić. - dodała, starając się ignorować uścisk w żołądku.
- Oh... - słowa Rookwooda sprawiły, że na moment uśmiechnęła się z wyraźnym zakłopotaniem. Mówił tak, bo był uprzejmy. Tak właśnie było. - To chyba nie widziałeś mnie po dyżurze w Mungu...- wypaliła bez większego pomyślunku. Generalnie dosyć często zdarzało jej się mówić rzeczy bez przemyślenia i robić coś bez większego zastanowienia. Tak też, niestety, miało być tym razem.
- Tam czeka na mnie mój towarzysz... - stanęła na palcach, starając się dostrzec Carrowa w tłumie. - Nie chcesz się dołączyć? Sammy na pewno nie będzie miał nic przeciwko. Próbowałeś może już herbaty przy stoisku Sarah? Jestem niemal pewna, że idealnie zgra się ze słodkościami od Nory...- nim Ulysses zdążył zareagować, ruszyła w stronę Carrowa. Gdy tylko podeszła do niego, z zadowoleniem wymalowanym na twarzy podała mu zakupioną paczkę z pączkami.
- Założę się, że będziesz nimi zachwycony tak samo jak ja. A jeżeli nie... to jakoś Ci to wynagrodzę.- oznajmiła, posyłając mu wesoły uśmiech. Zakładając, że Ulli zdecydował się jednak pójść za nią, zerknęła to na jednego, to na drugiego. Czy sytuacja która stworzyła była dziwna? A i owszem. Czy zdawała sobie z tego sprawę? Niestety, ale raczej nie. W pewnych kwestiach miała dosyć toporne myślenie i to była jedna z tych kwestii.
- Nie uwierzysz kogo spotkałam przy stoisku Nory. Znacie się? Rookwood Ulyssess, Carrow Samuel. - szybko przedstawiła sobie dwóch panów, jeżeli Ci się nie znali. - Sammy jest jednym z najlepszych twórców świstoklików, a Ulysses pracuje w Ministerstwie. - dodała. - To co, runda numer dwa do stoiska Sarah? Nic nie pasuje do pączków bardziej niż herbata.
let everything happen to you
beauty and terror
just keep going
no feeling is final
beauty and terror
just keep going
no feeling is final