19.03.2023, 23:28 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.03.2023, 23:33 przez Sarah Macmillan.)
Czerwona niczym buraczek uśmiechnęła się szeroko do Florence i Eunice. Dziwne, że ta fascynacja trwała już tyle lat... Nie zamierzała jednak kwestionować swoich uczuć, po prostu z nimi płynęła, czym nie omieszka za chwilę podzielić się z Charlesem. Ludzie przychodzili i odchodzili od straganu. Odpowiedź Gio nie przyniosła jej choćby cienia satysfakcji, ale liczyła na to, że kiedyś spotkają się ponownie - zdecydowanie wzbudził jej zainteresowanie.
Razem ze swoim przyjacielem obsłużyła jeszcze wiele osób - Avelinę, Daisy, Martina - jemu szepnęła przy okazji na ucho, że ciekawy miał ten pejcz przypięty przy pasie i zdecydowanie zrobiła to w sposób zalotny, Trevora, Erikowi i Patrickowi - im przy okazji podziękowała za dzielną służbę, skomplementowała ich mundury jakieś dziesięć razy, omal nie nazywając Erika seksownym na oczach tych wszystkich ludzi (O MATKO NAJJAŚNIEJSZA ŚWIECĄCA NA NAS Z GÓRY SWOIM BLASKIEM I MĄDROŚCIĄ CZY WIDZIAŁAŚ KTO ODWIEDZIŁ MOJE STOISKO?), Sauriela - jemu posłała kilka ukradkowych mrugnięć, Ulyssesa, Alannę i innych i uh...
- Ale mnie bolą nogi... a jednocześnie też bym chciała potańczyć dzisiaj wokół ognia... - rzuciła do Charliego i do swojej kuzynki Philippy, która pomagała im już od jakiegoś czasu. - I wiesz co... t-to nie jest tak jak myślisz - a przynajmniej uważała, że tak nie jest - a poza tym, to ładnie ci w tych włosach. - Komplement wydawał się jednak być zupełnie nietrafiony w obliczu tego, że Sarah prawie nigdy nie wpatrywała się w nic poza jego oczami. Tam jednak najłatwiej było odszukać jej człowieka, którego pamiętała i który stał się tak bliski jej sercu. Mógł zmienić swoją aparycję, ale nie mógł zmienić swojego spojrzenia. - Dobla. Od lana nie miałam pszelwy, więc... - Posłała błagalne spojrzenie do Philippy. - Chętnie to zobaczę. - Złapała go za rękę i wyciągnęła za rękę. - Chodź. - Opuściła swoje stoisko, ale zostawiła je w rękach innych kapłanek.
W gargulki ciężko będzie zagrać, bo kości mają moją bezpośrednią reakcję, ale herbatki rozdadzą wam inne kapłanki, jeżeli chcecie zaliczyć zadanie albo pasjonuje was rażenie prądem losowych przechodniów.
Razem ze swoim przyjacielem obsłużyła jeszcze wiele osób - Avelinę, Daisy, Martina - jemu szepnęła przy okazji na ucho, że ciekawy miał ten pejcz przypięty przy pasie i zdecydowanie zrobiła to w sposób zalotny, Trevora, Erikowi i Patrickowi - im przy okazji podziękowała za dzielną służbę, skomplementowała ich mundury jakieś dziesięć razy, omal nie nazywając Erika seksownym na oczach tych wszystkich ludzi (O MATKO NAJJAŚNIEJSZA ŚWIECĄCA NA NAS Z GÓRY SWOIM BLASKIEM I MĄDROŚCIĄ CZY WIDZIAŁAŚ KTO ODWIEDZIŁ MOJE STOISKO?), Sauriela - jemu posłała kilka ukradkowych mrugnięć, Ulyssesa, Alannę i innych i uh...
- Ale mnie bolą nogi... a jednocześnie też bym chciała potańczyć dzisiaj wokół ognia... - rzuciła do Charliego i do swojej kuzynki Philippy, która pomagała im już od jakiegoś czasu. - I wiesz co... t-to nie jest tak jak myślisz - a przynajmniej uważała, że tak nie jest - a poza tym, to ładnie ci w tych włosach. - Komplement wydawał się jednak być zupełnie nietrafiony w obliczu tego, że Sarah prawie nigdy nie wpatrywała się w nic poza jego oczami. Tam jednak najłatwiej było odszukać jej człowieka, którego pamiętała i który stał się tak bliski jej sercu. Mógł zmienić swoją aparycję, ale nie mógł zmienić swojego spojrzenia. - Dobla. Od lana nie miałam pszelwy, więc... - Posłała błagalne spojrzenie do Philippy. - Chętnie to zobaczę. - Złapała go za rękę i wyciągnęła za rękę. - Chodź. - Opuściła swoje stoisko, ale zostawiła je w rękach innych kapłanek.
W gargulki ciężko będzie zagrać, bo kości mają moją bezpośrednią reakcję, ale herbatki rozdadzą wam inne kapłanki, jeżeli chcecie zaliczyć zadanie albo pasjonuje was rażenie prądem losowych przechodniów.
Postacie opuszczają sesję
she is passion embodied,
a flower of melodrama
in eternal bloom.
a flower of melodrama
in eternal bloom.