14.04.2023, 00:56 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 20:14 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Brenna Longbottom - osiągnięcie Badacz Tajemnic
Rozliczono - Cynthia Flint - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Cynthia Flint - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Brenna bywała w Biurze Koronera... hm, może nie jakoś bardzo często, bo nie dostawała spraw morderstw nagminnie, ale ostatnio i tak znacznie częściej niż by chciała, i to mimo tego, że Cynthię bardzo lubiła - sympatia i słabość wobec obojga Flintów przetrwała po latach szkolnych i nie osłabła mimo tego, że Brenna nie była pewna, czy w rodzącym się konflikcie na pewno zachowają neutralność.
Teraz zaś sprawa była wyjątkowo nieprzyjemna. Kilka ciał. Wszyscy czarodzieje pomordowani na bagniskach i długo uważani za zaginionych. A Brenna potrzebowała wszystkich szczegółów, jakich mogła dostać - od sposobu śmierci, przez rodzaj obrażenia, po, przede wszystkim... wskazówki dotyczące tożsamości. Tak długi pobyt w wodzie sprawiał, że istniały tylko dwa sposoby identyfikacji: raport z sekcji i porównanie z danymi zaginionych oraz widmowidzenie.
Brenna planowała wykorzystać obie te opcje.
Do podziemi po schodach zbiegała, przeskakując czasem jakiś stopień. Nie tylko dlatego, że Brenna rzadko chodziła, jeżeli mogła biec. Teraz się spieszyła. Spędziła większość dnia na konsultacjach, pisaniu listów i poszukiwaniach w archiwach informacji o zaginięciach oraz porównywaniu portretu pamięciowego do znanych Ministerstwu przestępców. Sprawa czarnoksiężnika z Mokradeł wymagała zrobienia tysiąca i jednej rzeczy. Brenna zrobiła ich od wczoraj jakieś sto, pozostawało więc jeszcze te dziewięćset jeden. Podejrzewała, że dziś wróci do domu przed północą. Albo tak trochę po północy. Ale nie chodziło tylko o jej własny niedoczas, ale też o to, że Cynthia miała zmianę jeszcze przez piętnaście minut.
Brenna wybrała taką porę trochę z musu, bo wcześniej była zajęta, trochę celowo. Miała zamiar wyciągnąć w ten kwadrans potrzebne dane. A skoro Cynthia potem będzie kończyć pracę, wystawienie jej za drzwi kostnicy stanie się łatwiejsze. Gdyby panna Flint miała jeszcze tam zaplanowane jakieś sekcje czy przeglądy narzędzi, Brenna miałaby poważny problem.
- Cześć, Cynthia! - zawołała Brenna, zeskakując z ostatnich stopni. Dostrzegła Flintównę przed wejściem do kostnicy. Normalnie może zarzuciłaby ją pytaniami, informacjami albo nawet uściskała, ale że tuż za drzwiami spoczywały trupy, powściągnęła nieco język. Nie wypadało. Odruchowo też rozejrzała się za Lycoris, ale Cynthia była sama. – Przepraszam, że tak późno, ale przekopywałam się przez archiwa z ostatnich pięciu lat. Co masz dla mnie? Mam nadzieję, że wasze czary mary pomogą przy ustaleniu tożsamości?
Przystanęła, poprawiła włosy - co niewiele im pomogło, wciąż były rozczochrane - i złapała oddech po biegu. Miała na sobie mundur Brygady, chociaż zarówno marynarka, jak i peleryna pozostały w biurze. (Cóż za strata, tą drugą mogłaby dramatycznie powiewać, gnając po schodach.)
Don't promise to live forever. Promise to forever live while you're alive.