Cynthia Flint
Urodzenie: 2 kwietnia 1945 rok, Londyn, baran, 27 lat, 15 minut młodsza od bliźniaczego brata. Jest numerologiczną siódemką.
Stan cywilny: panna
Nazwisko panieńskie: Flint
Krew: Czysta
Zamieszkanie: Londyn, posiadłość Flintów - Aleja Horyzontalna.
Pochodzenie: Córka Williama i Cathleen (z d. Rowle) Flintów, starsza o dwie minuty siostra Castiela. Rodzina od pokoleń zajmuje się smoczą oliwą i poszerzaniem wpływów swojego morskiego imperium handlowego, które jest z nią ściśle związane. To właśnie Cynthii powierzył szczegóły dotyczące tworzenia cennej substancji, a po wyjeździe jej brata, także ewentualne przejęcie rodzinnych interesów. Od tragicznej śmierci żony, częściej bywa na morzu niż na stałym lądzie.
Stan cywilny: panna
Nazwisko panieńskie: Flint
Krew: Czysta
Zamieszkanie: Londyn, posiadłość Flintów - Aleja Horyzontalna.
Pochodzenie: Córka Williama i Cathleen (z d. Rowle) Flintów, starsza o dwie minuty siostra Castiela. Rodzina od pokoleń zajmuje się smoczą oliwą i poszerzaniem wpływów swojego morskiego imperium handlowego, które jest z nią ściśle związane. To właśnie Cynthii powierzył szczegóły dotyczące tworzenia cennej substancji, a po wyjeździe jej brata, także ewentualne przejęcie rodzinnych interesów. Od tragicznej śmierci żony, częściej bywa na morzu niż na stałym lądzie.
Kształtowanie: ◉○○○○
Rozproszenie: ◉○○○○
Transmutacja: ○○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉○○
Nekromancja: ◉◉◉◉◉
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉◉○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Rozproszenie: ◉○○○○
Transmutacja: ○○○○○
Zauroczenie: ◉◉◉○○
Nekromancja: ◉◉◉◉◉
Translokacja: ◉○○○○
Percepcja: ◉◉○○○
Aktywność fizyczna: ◉○○○○
Charyzma: ◉◉○○○
Rzemiosło: ○○○○○
Wiedza przyrodnicza: ◉◉◉○○
Wiedza o świecie: ◉◉○○○
Poziom spaczenia: Poziom II — nie jest z natury agresywna i skora do przemocy, ale nie ma wyrzutów sumienia, gdy zmusi ją do tego sytuacja. Cynthia jest kobietą bezwzględnie lojalną i nazbyt protekcyjną względem swojej rodziny, przekładając jej dobro nad swoje własne (całego świata też). Jeśli cokolwiek zagrozi bezpieczeństwu komukolwiek z nich, to pozbywa się problemu bez skrupułów. Nie jest jednak bezmyślna i zwykle działania z zimną krwią, chociaż bywają niestety i impulsywne, są przemyślane pod kątem przyszłych konsekwencji. Nigdy jednak nie znalazła się jeszcze bezpośrednio w sytuacji zagrożenia dla Flintów ( tak wiecie, przed jej nosem), żeby reagować jedynie pod wpływem emocji.
Różdżka: Kolce białego rzecznego potwora, lipa srebrzysta, 9 i pół cali, sztywna. Została zakupiona podczas pobytu w USA, gdy jej stara różdżka uległa uszkodzeniu rdzenia podczas nauki zaawansowanych zaklęć leczniczych. Cynthia się do tego nie przyzna, ale zwyczajnie stara przestała jej słuchać, bo przestały być ze sobą kompatybilne.
Zwierzę totemiczne: Czarny Łabędź
Aura: Zwykle żółta, chociaż miewa dni z fioletem.
O zdolnościach: Obserwator, lepszy słuchacz niż rozmówca. Cynthia jest kobietą dość chłodną, minimalistyczną i pedantyczną w swoim usposobieniu. Nie toleruje bałaganu w otaczających ją przestrzeniach — zwłaszcza w miejscu pracy, ale również nie potrafi funkcjonować z nieuporządkowanymi myślami. Wie, jak się dopasować, co jest chyba jej największym darem i tak naprawdę, to nawet bliźniakowi nie zdradza niczego na temat spraw budzących w niej największe emocje. Jest odważna, ale nie głupia. Niestety wrodzona upartość sprawia, że trudno ją odwieść od jakiegoś pomysłu i gdy się już nakręci, pochłania ją to w całości. Umie się poświęcić i pomimo wibracji chłodnej księżniczki, podczas zaangażowania w jakieś przedsięwzięcie doskonale znosi niegodności. Wierzy w samodoskonalenie, cicho marzy o osiągnięciu czegoś znaczącego. Nie jest silna fizycznie, nadrabia to poniekąd zręcznością — ma długie palce, przyzwyczajona do precyzyjnego cięcia. Największą miłością w swojej karierze patolog i poniekąd powodem jej wyboru była właśnie konieczność osiągnięcia precyzji oraz ciągłego skupienia, balansowanie na cienkiej linii pomiędzy zrobieniem czegoś dobrze, a zniszczeniem narządu. Odcinanie się od świata zewnętrznego podczas zabiegów prowadzonych przy przygotowaniu raportów na temat zgonów ją relaksuje, pozwala ułożyć wszystko w głowie. Daje jej poczucie kontroli, a ona kocha mieć kontrolę i jej utratę można nazwać jednym z największych jej lęków. Bywa czasem spontaniczna, ale wszystko to dzieje się w granicach rozsądku. Sprawia wrażenie kobiety uśpionej, która potrzebuje właściwej iskry. Nie jest pionierem magii praktycznej, która poza urokami oraz zaklęciami uzdrawiającymi zwyczajnie utrzymywała się na poziomie przeciętnym lub niżej (nigdy się nie lubiła z transmutacją). Ma talent do zaklęcia protego, które tak uparcie trenował z nią Castiel! Zna się na wiedzy przyrodniczej — anatomii, alchemii czy podobnym im odłamom.
Flint: Sekret smoczej oliwy przekazywany jest z pokolenia na pokolenie i chociaż wytwarzanie jej jest długie i skomplikowane, to warto.
Popularność: Rozpoznawalność w Ministerstwie sprawiła, że zyskała znacznie więcej znajomych z innych departamentów oraz wśród członków innych rodów magicznych. Często proszą ją o przysługi związane z leczeniem lub eliksirami tak, aby przypadłości zostały poza oficjalnymi kartami Munga, a co za tym idzie — ma wiele długów do odebrania.
Leczenie III: Już za czasów Hogwartu przejawiała olbrzymi talent do magii leczniczej, radząc sobie we wczesnych latach nauki nawet z zaklęciami zaawansowanymi. Kobieta zdecydowała się podążyć tą drogą, zdobywając doświadczenie przez odbycie stażu w Szpitalu Świętego Munga. Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, szkoliła się również pod okiem uzdrowicieli oraz wiedźm w Nowym Orleanie.
Tworzenie eliksirów i maści II: Tworzenie eliksirów i maści II: Interesowała się eliksirami od małego, obserwując, jak matka warzy mikstury i przygotowuje składniki w srebrnym kotle. Zawsze powtarzała, że alchemia jest sztuką znacznie bardziej wyrafinowaną, trudniejszą niż korzystanie z zaklęć. Opowiadała o tworzonych przez siebie cudach z miłością, czarując Cynthie możliwościami, które dawały. Już od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie angażowała się bardzo w ten przedmiot, doskonaląc się również na wszystkich pozostałych etapach swojego życia. Wymagane było zdanie go na poziomie rozszerzonym, aby dostała się na studia, ale również podczas ich trwania, by je ukończyć.
Kłamstwo I: Umie wybrnąć z sytuacji, niczym złotousty czarować słowami i wykorzystywać rzeczywistość oraz prawdę tak, aby działały według jej potrzeb. Jej największym talentem jest dopasowanie się do wymagań otoczenia, wykorzystanie cudzych słabości lub łechtanie ego. Doskonale wyuczone gesty, dopracowana intonacja, roziskrzone lub niewinne spojrzenia — każdy z tych elementów sprawia, że jest dobrą aktorką i trudno domyślić się, która z masek jest prawdziwą twarzą Cynthii.
Kokieteria I: Zawsze była śliczna, przypominając odrobinę kruchą i delikatną lalkę z porcelany. Drobna, filigranowa budowa ciała, duże oczy o intensywnie błękitnych tęczówkach, wachlarz długich rzęs — razem z jej umiejętnościami dopasowania się towarzyskiego, tworzyły z niej dobrą broń. Umiała pociągnąć za odpowiednie sznurki, odpowiednio podkreślić dekolt, przesunąć palcami po z zaciekawieniem po ustach. Była czarująca, figlarna, gdy tylko chciała i przez to trudno było Cynie odmówić, gdy na coś się uparła.
Dowodzenie II: Sukces w pracy zawsze przynosi nowe wyzwania i Cyna musiała nauczyć się przejąć kontrolę, gdy było to potrzebne. Jako koroner pracujący bezpośrednio pod szefem departamentu, do jej obowiązków należało wydawanie poleceń podczas pracy w terenie i jak najlepsze zabezpieczenie zwłok do czasu przetransportowania ich lub też wykonanie sekcji na miejscu, szkolenie nowych pracowników w kostnicy oraz akceptowanie stażystów. W takich przypadkach zawsze liczył się czas, więc polecenia musiały zostać wydawane sprawnie i w odpowiedniej kolejności.
Brudny Sekret II: Minęły dwa lata, odkąd Wiliam Flint znalazł córce odpowiedniego narzeczonego. Mężczyzna o imieniu Edward był Czarodziejem pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych, uczęszczał do Ilvermorny, po którego ukończeniu zajął się Prawem Czarodziejów. On oraz wpływy jego rodziny miały pomóc Flintom uzyskać nowych kontrahentów na smoczą oliwę, zwiększyć jej transport oraz poszerzyć dobra, z którymi William pływał po morzach i oceanach. Mężczyzna był od niej starszy o całe dwanaście lat, a przy tym niezadbany, nachalny i zdaniem jasnowłosej — przygłupi. Studia musiał skończyć na nauce na pamięć. Znała swoje obowiązki względem rodziny, doskonale wiedziała, że w obecnych czasach największą wartością w posiadaniu córki było znalezienie jej dobrego męża, polepszenie sytuacji rodu. Chcąc i nie chcąc jednocześnie, znosiła jego towarzystwo, zwłaszcza podczas pobytu w Stanach i podczas odbywających się tam przyjęć. Zaplanowano rejs z okazji jej zaręczyn na jednym z ojcowskich statków, ot wydarzenie zupełnie niezapowiadające tragedii. Edward przesadził z alkoholem, jego dłonie usilnie próbowały wedrzeć się tam, gdzie nie powinny. Unikając rąk, pchnęła go całkiem przypadkiem, a trzymany w ręku kielich roztrzaskał się i zalał winem podłogę. Diabeł sam ją podkusił, że uznała to za okazję doskonałą do pozbycia się problemu. Niby zalotnie zachęciła go, aby za nią podążał, łapał, niczym jakąś trzpiotkę w siódmej klasie, doskonale wiedząc, jak słaniał się na nogach. Lakierowane trzewiki nie były antypoślizgowe i gdy utracił równowagę, lecąc do przodu, ona usunęła się z drogi. Nie złapała go, pozwalając wypaść mu za burtę. Bo przecież nie miała siły, była słaba fizycznie i nie utrzymałaby rosłego, utytego mężczyzny. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie pomyślała o rzuceniu koła. Było to chyba najbardziej impulsywne i nieprzemyślane działanie w jej życiu, chociaż nie dręczyło ją szczególnie duże poczucie winy. Nie był godny, stanowił zagrożenie dla wizerunku rodziny, dla jej wizerunku. Bezpieczeństwa.
Bezsenność II : odkąd była świadkiem śmierci własnej matki i wystąpił u niej silny uraz psychiczny, ma problemy ze snem. Przyzwyczaiła się do raptem kilku godzin odpoczynku, co teoretycznie zaowocowało większym poświeceniem pracy oraz samodoskonaleniu.
Lęk Wysokości II: Nigdy nie była fanką Quidditcha. Latanie na miotle przyprawiało ją o zawroty głowy, wciąż nie miała pojęcia, jak właściwie zdała ten przedmiot w szkole. Oderwanie się od ziemi kojarzy się Cynthii z utratą kontroli, niezależnie czy używa do tego miotły, czy dowolnej formy pojazdu latającego, chociaż do motocykli ma olbrzymią słabość i przy odrobinie szczęścia, da radę znieść krótką przejażdżkę. Wyjątkiem jest bocianie gniazdo w kołyszącym się na morzu statku, którego gościem byli z Castielem od najmłodszych lat.
Uparciuch I: Jest niczym mały osioł, chociaż nie obraża się z przytupem nogi, raczej zachowuje chłodne milczenie. Najbardziej jednak upór przejawia się w tym, że jak już sobie coś postanowi, to zrobi wszystko, żeby tak było. Do błędu się nie przyznaje, zwykle zbywa porażkę milczeniem lub zmienia temat.
Nerwica natręctw I: - jeśli trzeba byłoby wskazać osobę, której raporty są najbardziej szczegółowe, schludne i oddane punktualnie — byłaby to Cynthia. Jeśli na pergaminie pojawiło się zabrudzenie, przepisywała wszystko od nowa i już od czasów szkolnych jej notatki musiały być odpowiednio przygotowane. Idealne. Irytowała ją każda nierówność, każda krzywo postawiona literka. W biblioteczce książki poukładane są alfabetycznie i pod autorów, a na toaletce musi być parzysta liczba buteleczek. Nawet w przypadku sekcji zwłok kobieta musi ułożyć narzędzia w odpowiedniej kolejności, zanim przystąpi do pracy.
Drobny lęk I: Nie w takim stopniu, jak wysokość, ale również otwarcie się przed kimś i zaufanie komuś wzbudza w niej niepokój. Tysiące razy analizuje, próbuje dostrzec wszystkie możliwe scenariusze i konsekwencje, zanim kogoś dopuści poza swoją zbroję i maski.
Różdżka: Kolce białego rzecznego potwora, lipa srebrzysta, 9 i pół cali, sztywna. Została zakupiona podczas pobytu w USA, gdy jej stara różdżka uległa uszkodzeniu rdzenia podczas nauki zaawansowanych zaklęć leczniczych. Cynthia się do tego nie przyzna, ale zwyczajnie stara przestała jej słuchać, bo przestały być ze sobą kompatybilne.
Zwierzę totemiczne: Czarny Łabędź
Aura: Zwykle żółta, chociaż miewa dni z fioletem.
O zdolnościach: Obserwator, lepszy słuchacz niż rozmówca. Cynthia jest kobietą dość chłodną, minimalistyczną i pedantyczną w swoim usposobieniu. Nie toleruje bałaganu w otaczających ją przestrzeniach — zwłaszcza w miejscu pracy, ale również nie potrafi funkcjonować z nieuporządkowanymi myślami. Wie, jak się dopasować, co jest chyba jej największym darem i tak naprawdę, to nawet bliźniakowi nie zdradza niczego na temat spraw budzących w niej największe emocje. Jest odważna, ale nie głupia. Niestety wrodzona upartość sprawia, że trudno ją odwieść od jakiegoś pomysłu i gdy się już nakręci, pochłania ją to w całości. Umie się poświęcić i pomimo wibracji chłodnej księżniczki, podczas zaangażowania w jakieś przedsięwzięcie doskonale znosi niegodności. Wierzy w samodoskonalenie, cicho marzy o osiągnięciu czegoś znaczącego. Nie jest silna fizycznie, nadrabia to poniekąd zręcznością — ma długie palce, przyzwyczajona do precyzyjnego cięcia. Największą miłością w swojej karierze patolog i poniekąd powodem jej wyboru była właśnie konieczność osiągnięcia precyzji oraz ciągłego skupienia, balansowanie na cienkiej linii pomiędzy zrobieniem czegoś dobrze, a zniszczeniem narządu. Odcinanie się od świata zewnętrznego podczas zabiegów prowadzonych przy przygotowaniu raportów na temat zgonów ją relaksuje, pozwala ułożyć wszystko w głowie. Daje jej poczucie kontroli, a ona kocha mieć kontrolę i jej utratę można nazwać jednym z największych jej lęków. Bywa czasem spontaniczna, ale wszystko to dzieje się w granicach rozsądku. Sprawia wrażenie kobiety uśpionej, która potrzebuje właściwej iskry. Nie jest pionierem magii praktycznej, która poza urokami oraz zaklęciami uzdrawiającymi zwyczajnie utrzymywała się na poziomie przeciętnym lub niżej (nigdy się nie lubiła z transmutacją). Ma talent do zaklęcia protego, które tak uparcie trenował z nią Castiel! Zna się na wiedzy przyrodniczej — anatomii, alchemii czy podobnym im odłamom.
Flint: Sekret smoczej oliwy przekazywany jest z pokolenia na pokolenie i chociaż wytwarzanie jej jest długie i skomplikowane, to warto.
Popularność: Rozpoznawalność w Ministerstwie sprawiła, że zyskała znacznie więcej znajomych z innych departamentów oraz wśród członków innych rodów magicznych. Często proszą ją o przysługi związane z leczeniem lub eliksirami tak, aby przypadłości zostały poza oficjalnymi kartami Munga, a co za tym idzie — ma wiele długów do odebrania.
Leczenie III: Już za czasów Hogwartu przejawiała olbrzymi talent do magii leczniczej, radząc sobie we wczesnych latach nauki nawet z zaklęciami zaawansowanymi. Kobieta zdecydowała się podążyć tą drogą, zdobywając doświadczenie przez odbycie stażu w Szpitalu Świętego Munga. Podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych, szkoliła się również pod okiem uzdrowicieli oraz wiedźm w Nowym Orleanie.
Tworzenie eliksirów i maści II: Tworzenie eliksirów i maści II: Interesowała się eliksirami od małego, obserwując, jak matka warzy mikstury i przygotowuje składniki w srebrnym kotle. Zawsze powtarzała, że alchemia jest sztuką znacznie bardziej wyrafinowaną, trudniejszą niż korzystanie z zaklęć. Opowiadała o tworzonych przez siebie cudach z miłością, czarując Cynthie możliwościami, które dawały. Już od rozpoczęcia nauki w Hogwarcie angażowała się bardzo w ten przedmiot, doskonaląc się również na wszystkich pozostałych etapach swojego życia. Wymagane było zdanie go na poziomie rozszerzonym, aby dostała się na studia, ale również podczas ich trwania, by je ukończyć.
Kłamstwo I: Umie wybrnąć z sytuacji, niczym złotousty czarować słowami i wykorzystywać rzeczywistość oraz prawdę tak, aby działały według jej potrzeb. Jej największym talentem jest dopasowanie się do wymagań otoczenia, wykorzystanie cudzych słabości lub łechtanie ego. Doskonale wyuczone gesty, dopracowana intonacja, roziskrzone lub niewinne spojrzenia — każdy z tych elementów sprawia, że jest dobrą aktorką i trudno domyślić się, która z masek jest prawdziwą twarzą Cynthii.
Kokieteria I: Zawsze była śliczna, przypominając odrobinę kruchą i delikatną lalkę z porcelany. Drobna, filigranowa budowa ciała, duże oczy o intensywnie błękitnych tęczówkach, wachlarz długich rzęs — razem z jej umiejętnościami dopasowania się towarzyskiego, tworzyły z niej dobrą broń. Umiała pociągnąć za odpowiednie sznurki, odpowiednio podkreślić dekolt, przesunąć palcami po z zaciekawieniem po ustach. Była czarująca, figlarna, gdy tylko chciała i przez to trudno było Cynie odmówić, gdy na coś się uparła.
Dowodzenie II: Sukces w pracy zawsze przynosi nowe wyzwania i Cyna musiała nauczyć się przejąć kontrolę, gdy było to potrzebne. Jako koroner pracujący bezpośrednio pod szefem departamentu, do jej obowiązków należało wydawanie poleceń podczas pracy w terenie i jak najlepsze zabezpieczenie zwłok do czasu przetransportowania ich lub też wykonanie sekcji na miejscu, szkolenie nowych pracowników w kostnicy oraz akceptowanie stażystów. W takich przypadkach zawsze liczył się czas, więc polecenia musiały zostać wydawane sprawnie i w odpowiedniej kolejności.
Brudny Sekret II: Minęły dwa lata, odkąd Wiliam Flint znalazł córce odpowiedniego narzeczonego. Mężczyzna o imieniu Edward był Czarodziejem pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych, uczęszczał do Ilvermorny, po którego ukończeniu zajął się Prawem Czarodziejów. On oraz wpływy jego rodziny miały pomóc Flintom uzyskać nowych kontrahentów na smoczą oliwę, zwiększyć jej transport oraz poszerzyć dobra, z którymi William pływał po morzach i oceanach. Mężczyzna był od niej starszy o całe dwanaście lat, a przy tym niezadbany, nachalny i zdaniem jasnowłosej — przygłupi. Studia musiał skończyć na nauce na pamięć. Znała swoje obowiązki względem rodziny, doskonale wiedziała, że w obecnych czasach największą wartością w posiadaniu córki było znalezienie jej dobrego męża, polepszenie sytuacji rodu. Chcąc i nie chcąc jednocześnie, znosiła jego towarzystwo, zwłaszcza podczas pobytu w Stanach i podczas odbywających się tam przyjęć. Zaplanowano rejs z okazji jej zaręczyn na jednym z ojcowskich statków, ot wydarzenie zupełnie niezapowiadające tragedii. Edward przesadził z alkoholem, jego dłonie usilnie próbowały wedrzeć się tam, gdzie nie powinny. Unikając rąk, pchnęła go całkiem przypadkiem, a trzymany w ręku kielich roztrzaskał się i zalał winem podłogę. Diabeł sam ją podkusił, że uznała to za okazję doskonałą do pozbycia się problemu. Niby zalotnie zachęciła go, aby za nią podążał, łapał, niczym jakąś trzpiotkę w siódmej klasie, doskonale wiedząc, jak słaniał się na nogach. Lakierowane trzewiki nie były antypoślizgowe i gdy utracił równowagę, lecąc do przodu, ona usunęła się z drogi. Nie złapała go, pozwalając wypaść mu za burtę. Bo przecież nie miała siły, była słaba fizycznie i nie utrzymałaby rosłego, utytego mężczyzny. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie pomyślała o rzuceniu koła. Było to chyba najbardziej impulsywne i nieprzemyślane działanie w jej życiu, chociaż nie dręczyło ją szczególnie duże poczucie winy. Nie był godny, stanowił zagrożenie dla wizerunku rodziny, dla jej wizerunku. Bezpieczeństwa.
Bezsenność II : odkąd była świadkiem śmierci własnej matki i wystąpił u niej silny uraz psychiczny, ma problemy ze snem. Przyzwyczaiła się do raptem kilku godzin odpoczynku, co teoretycznie zaowocowało większym poświeceniem pracy oraz samodoskonaleniu.
Lęk Wysokości II: Nigdy nie była fanką Quidditcha. Latanie na miotle przyprawiało ją o zawroty głowy, wciąż nie miała pojęcia, jak właściwie zdała ten przedmiot w szkole. Oderwanie się od ziemi kojarzy się Cynthii z utratą kontroli, niezależnie czy używa do tego miotły, czy dowolnej formy pojazdu latającego, chociaż do motocykli ma olbrzymią słabość i przy odrobinie szczęścia, da radę znieść krótką przejażdżkę. Wyjątkiem jest bocianie gniazdo w kołyszącym się na morzu statku, którego gościem byli z Castielem od najmłodszych lat.
Uparciuch I: Jest niczym mały osioł, chociaż nie obraża się z przytupem nogi, raczej zachowuje chłodne milczenie. Najbardziej jednak upór przejawia się w tym, że jak już sobie coś postanowi, to zrobi wszystko, żeby tak było. Do błędu się nie przyznaje, zwykle zbywa porażkę milczeniem lub zmienia temat.
Nerwica natręctw I: - jeśli trzeba byłoby wskazać osobę, której raporty są najbardziej szczegółowe, schludne i oddane punktualnie — byłaby to Cynthia. Jeśli na pergaminie pojawiło się zabrudzenie, przepisywała wszystko od nowa i już od czasów szkolnych jej notatki musiały być odpowiednio przygotowane. Idealne. Irytowała ją każda nierówność, każda krzywo postawiona literka. W biblioteczce książki poukładane są alfabetycznie i pod autorów, a na toaletce musi być parzysta liczba buteleczek. Nawet w przypadku sekcji zwłok kobieta musi ułożyć narzędzia w odpowiedniej kolejności, zanim przystąpi do pracy.
Drobny lęk I: Nie w takim stopniu, jak wysokość, ale również otwarcie się przed kimś i zaufanie komuś wzbudza w niej niepokój. Tysiące razy analizuje, próbuje dostrzec wszystkie możliwe scenariusze i konsekwencje, zanim kogoś dopuści poza swoją zbroję i maski.
Edukacja: Hogwart ukończyła w domu Salazara Slytherina, zupełnie innym niż jej brat ku początkowemu niezadowoleniu. Sytuacja ta sprawiła, że Cynthia bardzo szybko dowiedziała się, co chce w życiu robić i mogła poświęcić czas na zagłębianie przedmiotów potrzebnych do rozpoczęcia kariery uzdrowcielsko-alchemicznej. Miała doskonałe wyniki w nauce, pracowitość oraz kontrola sprawiały, że po ukończeniu Hogwartu szybko poradziła sobie ze studiami oraz wszelkimi kursami uzupełniającymi i dodatkowymi. Skupiały się głównie na magii leczniczej, eliksirach, a w Nowym Orleanie — również sztuce Nekromancji.
Doświadczenie: Pierwsze trzy lata po egzaminach spędziła w Szpitalu Świętego Munga na praktykach uzdrowicielskich. Była ukierunkowana na zatrucia eliksirami i roślinami, a podczas praktyk wymieniała się listami ze swoja kuzynką Sophie, która namówiła ją do wyjazdu. Miała solidne argumenty na temat tego, co Cynthia mogła osiągnąć w Stanach i w końcu uległa, opuszczając Wyspy Brytyjskie na trochę ponad półtora roku. Nie zamierzała tam jednak marnować czas. Doskonaliła się w szpitalu w nowym Orleanie. Miejsce to wypełnione było czarnoksiężnikami, liczba zatruć oraz śmierci w wyniku klątw była na tyle zatrważająca, że często proszono medyków z innych działów szpitala o pomoc w kostnicy. Był to jeden z największych szpitali w tym rejonie Ameryki, do którego zewsząd ściągali mieszkańcy społeczności magicznych. Ze względu na swój wiek oraz krótką praktykę lekarską, sporo czasu spędzała na wypisywaniu potencjalnych zatruć do kart umierających pacjentów, dla których bezoar nie był już pomocą. Im dłużej tam tkwiła, tym bardziej intrygowały ją zmiany na ciele delikwentów — zzieleniałe palce i wzdęty brzuch sugerujący zatrucie grzybami, tworzące się skupiska krwistych bruzd pod paznokciami. Chciała wiedzieć, a więc skorzystała z tego, co umiała robić — dostosowała się, zdobywając uwagę oraz sympatię jednego z ordynatorów, którego za pomocą niewinnych uśmiechów, łapówek w postaci kawy oraz swojego towarzystwa pełnego łechtających mu ego pytań przekabaciła. Pozwolił jej po godzinach zostawać w kostnicy. Mogła tam kroić, ważyć, pobierać próbki, eksperymentować. Tak właśnie narodziła się jej miłość do medycyny sądowej i urosła ona na tyle, że zrezygnowała z kariery uzdrowicielskiej, decydując się na przebranżowienie. Był to bardzo intensywny okres i starała się pracować na dwa etaty — doskonaląc swoją wiedzę w sklepach alchemicznych oraz w prosektorium. Były to zwykle mniejsze porcje bardziej popularnych eliksirów czy maści, ale zdarzały się również zamówienia na trucizny, które sprzedawano pod ladą w niektórych aptekach położonych w gorszej części Nowego Orleanu. Po powrocie do domu skierowała się w stronę Ministerstwa Magii, gdzie było stanowisko Koronera, skupiając się już jednak na określaniu przyczyn śmierci oraz ich wpływowi na organizm ludzki — jest znana z dobrych raportów, nadgodzin oraz dotrzymywania terminów. Cynthia w wolnych chwilach wciąż rozwijała swoją wiedzę o eliksirach, czasem mając możliwość za zgodą dyrekcji na praktyczną część badań na nieużytkowych organach przed utylizacją. Doskonali się także w Nekromancji, której nauczyła ją jedna z Wiedźm zamieszkujących Luizjanę.
Aktualne miejsce pracy: Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów — Koroner. Okazjonalnie wytwarza na zamówienie dla przyjaciół eliksiry, maści oraz trucizny.
Cechy szczególne:brak.
Rozpoznawalność: III — poza byciem zadowolonym ze swojej pracy i świętego spokoju patologiem (co podobno jest dość niezwykłe, bo kto lubi pracować z trupami?), nie zrobiła niczego wyróżniającego ją z tłumu na tyle, aby o niej z nazwiska plotkować. Owszem, ktoś czasem rzuci komentarz na temat jaj aparycji, jednak to niewinne komentarze bez większego wpływu na codzienne życie.
Doświadczenie: Pierwsze trzy lata po egzaminach spędziła w Szpitalu Świętego Munga na praktykach uzdrowicielskich. Była ukierunkowana na zatrucia eliksirami i roślinami, a podczas praktyk wymieniała się listami ze swoja kuzynką Sophie, która namówiła ją do wyjazdu. Miała solidne argumenty na temat tego, co Cynthia mogła osiągnąć w Stanach i w końcu uległa, opuszczając Wyspy Brytyjskie na trochę ponad półtora roku. Nie zamierzała tam jednak marnować czas. Doskonaliła się w szpitalu w nowym Orleanie. Miejsce to wypełnione było czarnoksiężnikami, liczba zatruć oraz śmierci w wyniku klątw była na tyle zatrważająca, że często proszono medyków z innych działów szpitala o pomoc w kostnicy. Był to jeden z największych szpitali w tym rejonie Ameryki, do którego zewsząd ściągali mieszkańcy społeczności magicznych. Ze względu na swój wiek oraz krótką praktykę lekarską, sporo czasu spędzała na wypisywaniu potencjalnych zatruć do kart umierających pacjentów, dla których bezoar nie był już pomocą. Im dłużej tam tkwiła, tym bardziej intrygowały ją zmiany na ciele delikwentów — zzieleniałe palce i wzdęty brzuch sugerujący zatrucie grzybami, tworzące się skupiska krwistych bruzd pod paznokciami. Chciała wiedzieć, a więc skorzystała z tego, co umiała robić — dostosowała się, zdobywając uwagę oraz sympatię jednego z ordynatorów, którego za pomocą niewinnych uśmiechów, łapówek w postaci kawy oraz swojego towarzystwa pełnego łechtających mu ego pytań przekabaciła. Pozwolił jej po godzinach zostawać w kostnicy. Mogła tam kroić, ważyć, pobierać próbki, eksperymentować. Tak właśnie narodziła się jej miłość do medycyny sądowej i urosła ona na tyle, że zrezygnowała z kariery uzdrowicielskiej, decydując się na przebranżowienie. Był to bardzo intensywny okres i starała się pracować na dwa etaty — doskonaląc swoją wiedzę w sklepach alchemicznych oraz w prosektorium. Były to zwykle mniejsze porcje bardziej popularnych eliksirów czy maści, ale zdarzały się również zamówienia na trucizny, które sprzedawano pod ladą w niektórych aptekach położonych w gorszej części Nowego Orleanu. Po powrocie do domu skierowała się w stronę Ministerstwa Magii, gdzie było stanowisko Koronera, skupiając się już jednak na określaniu przyczyn śmierci oraz ich wpływowi na organizm ludzki — jest znana z dobrych raportów, nadgodzin oraz dotrzymywania terminów. Cynthia w wolnych chwilach wciąż rozwijała swoją wiedzę o eliksirach, czasem mając możliwość za zgodą dyrekcji na praktyczną część badań na nieużytkowych organach przed utylizacją. Doskonali się także w Nekromancji, której nauczyła ją jedna z Wiedźm zamieszkujących Luizjanę.
Aktualne miejsce pracy: Departament Przestrzegania Prawa Czarodziejów — Koroner. Okazjonalnie wytwarza na zamówienie dla przyjaciół eliksiry, maści oraz trucizny.
Cechy szczególne:brak.
Rozpoznawalność: III — poza byciem zadowolonym ze swojej pracy i świętego spokoju patologiem (co podobno jest dość niezwykłe, bo kto lubi pracować z trupami?), nie zrobiła niczego wyróżniającego ją z tłumu na tyle, aby o niej z nazwiska plotkować. Owszem, ktoś czasem rzuci komentarz na temat jaj aparycji, jednak to niewinne komentarze bez większego wpływu na codzienne życie.