• Londyn
  • Świstoklik
    • Mapa Huncwotów
    • Ulica Pokątna
    • Aleja horyzontalna
    • Ulica Śmiertelnego Nokturnu
    • Ministerstwo Magii
    • Klinika Św. Munga
    • Niemagiczny Londyn
    • Dolina Godryka
    • Little Hangleton
    • Wyspy Brytyjskie
    • Reszta świata
    • Zmieniacz czasu
    • Opisy lokacji
  • Dołącz do gry
  • Zaloguj się
  • Postacie
  • Accio
  • Indeks
  • Gracze
  • Accio
Secrets of London Scena główna Ministerstwo magii v
« Wstecz 1 2 3
[22.04.1972] Prosektorium Ministerstwa Magii - Chester X Cynthia

[22.04.1972] Prosektorium Ministerstwa Magii - Chester X Cynthia
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#1
22.02.2023, 01:52  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 21.03.2024, 00:59 przez Morrigan.)  
adnotacja moderatora
Rozliczono - Cynthia Flint - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Rozliczono - Chester Rookwood - osiągnięcie Piszę, więc jestem

Ciężko było określić, czy Cynthia odetchnęła z zadowoleniem, czy może ze zmartwieniem, gdy skalpel zagłębiał się w zimnej skórze. Ostatnio trupów było więcej i to takich, które nie powstawały w sposób naturalny. Dłużej siedziała w pracy, pisała raporty, robiła dodatkowe sekcje organów, szukając śladów klątw, uszkodzeń magicznych lub trucizn. Zacisnęła wargi, odkładając narzędzie na metalową tackę i poprawiając rękawiczki, aby następnie rozłożyć na bok fałdy skóry i dostać się do żeber. Stężenie pośmiertne nie było toksyczne, nieboszczyk był relatywnie świeży i mięso przy kościach nosiło dopiero wstępne ślady psucia. Jasny kosmyk, który uciekł z ciasnego koka, spłynął do przodu, gdy nachyliła się, aby palcami przesuwać po kolejnych żebrach w celu zanotowania kolejnych uszkodzeń. W dwóch miejscach znalazła bruzdy, które świadczyły o urazie, ale miał on miejsce przynajmniej dziesięć lat temu. Jej spojrzenie powędrowało na twarz mężczyzny, nie aż tak starszego od niej — może dziesięć, dwanaście lat? Rude loki opadały na bladą twarz, oko zdobił siniec, a na wargach był ślad rozcięcia. Czy ostatnie wydarzenia były spowodowane ciemniejącym niebem, z którego coraz częściej słychać było grzmot? Kolejne westchnięcie opuściło jej wargi, pozostawiając je rozchylone. Łapiąc za różdżkę, której rączka była również zabezpieczona, wykonała odpowiedni ruch i wyszeptała zaklęcie, które miało na celu przecięcie żeber i odsunięcia ich na boki, aby mogła dostać się głębiej. Korzystając z minuty lub dwóch, które to zajmowało, odeszła od stołu i pochyliła się nad biurkiem, zerkając w papiery. Instynktownie zerknęła również na zegar o metalowych wskazówkach, bo znów straciła poczucie czasu. Faktycznie, na korytarzach nie panował już taki harmider, jak zwykle było to do godziny dwunastej, więc większość z pewnością udała się na lunch lub skończyła pracę biurową, udając się w teren. Cisza jej jednak nie przeszkadzała. Wróciła do Leonarda, bo tak mówiła metka przy jego palcu u nogi i spojrzała w odsłonięte wnętrzności, sięgając palcami w stronę tacki. Nie musiała patrzeć, znała ułożenie swoich przyrządów, wrodzony perfekcjonizm uniemożliwiał jej zmianę kolejności ich położenia. Odgłos kroków dotarł do jej uszu, a dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że podniosła spojrzenie. Znów jej przeszkadzano? Jej twarz jednak nie pokazywała niczego, co mogło świadczyć o niezadowoleniu z tego powodu, przeciwnie. Wyuczony, dopasowany uśmiech bardzo delikatny i subtelny, wpłynął na maźnięte karminową pomadką wargi, gdy zobaczyła, kto przyszedł. - Panie Rookwood. Czemu zawdzięczam wizytę?
Przesunęła spojrzeniem po jego twarzy, napotykając wkrótce spojrzenie. Nie trwało to jednak długo, tyle, ile wymagała kultura i pozycja w pracy. Mając podzielność uwagi, Cyna nachyliła się, wsuwając palce w trupa, szukając nimi tętnic do odcięcia.
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#2
19.03.2023, 23:37  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 04.05.2023, 05:27 przez Chester Rookwood.)  
Chester nie pierwszy raz kierował swoje kroki kierował do ministerialnego prosektorium po to zapoznać się z raportem koronera jak najwcześniej. Czasem takie rzeczy nie mogły czekać. Czasem wynikało to z jego obowiązków zawodowych. Jako Prawa Ręka Lorda Voldemorta powinien też kontrolować przepływ informacji w kwestii działań pozostałych Śmierciożerców. O ile jego zainteresowanie raportem koronera dotyczy tylko zamordowanych czarodziejów, tak w przypadku pozostałych aspektów wolał wiedzieć, czy któryś ze Śmierciożerców nadal pozostaje poza kręgiem podejrzeń czy wręcz przeciwnie. Lepiej, i przede wszystkim, łatwiej zapobiegać niż leczyć rany zadane organizacji. Odniesione wszelkie porażki nie pozostawały bez wpływu na nią, były szkodliwe i osłabiały morale w szeregach zwolenników Czarnego Pana.
Po otwarciu drzwi i przekroczeniu progu prosektorium, Auror rozejrzał się po tym pomieszczeniu chcąc zlokalizować wzrokiem osobę, od której mógłby otrzymać interesujące go dokumenty. Spostrzegł wówczas stojącą nad stołem do przeprowadzania autopsji panią Flint, będąc w trakcie jej przeprowadzania. Widok otwartego ludzkiego ciała i wypełniająca to miejsce śmierć nie wzbudzały w nim takich samych uczuć, jak w większości ludzi. Po prostu już przekroczył tę granicę moralności, po której przekroczeniu nawet zabijanie przychodziło mu łatwo.
— Dzień dobry, Pani Flint. Przychodzę po to, co zawsze. Raport z autopsji ofiary znalezionej dwie doby temu na Nokturnie, Leonarda Smitha — Przywitał się z kobietą, przedstawiając też powód swojej obecności w tym miejscu. Nie wiedział, że autopsja tego mężczyzny jest jeszcze w toku i że przyjdzie mu na ten raport poczekać. W ostatnim czasie pracy koronerom nie brakowało. Tak jak Śmierciożercom nie brakowało szlam do zabicia.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#3
23.03.2023, 02:50  ✶  
Cynthia nie interesowała się światem zewnętrznym zupełnie, pogrążona we własnych myślach, pnąc się ku kolejnemu awansowi. Nie udzielała się w polityce, a podczas wydarzeń towarzyskich czy balów charytatywnych, zwykle milczała lub przytakiwała, jeśli zyskanie czyjegoś uznania było przydatne. Miała swoje trupy, swoje sekcje i eliksiry, nekromancje, trucizny i spokojny dom, bo Castiel mieszkał na tym nieszczęsnym jachcie, a ojciec ciągle podróżował w związku z handlem oliwą. Lycoris dziś nie było, wezwali ją do konsultacji w Mungu, a później miała jakieś sprawy, więc Pan Leonard był jej dzisiejszą randką. Nie miała pojęcia, na którą godzinę życzą sobie raportu, bo w aktach tego nie było, dzięki czemu chciała wykorzystać sytuację, aby przyjrzeć się trupowi dokładniej. Nie tylko w celu sprawdzenia rzeczy związanych z przyczyną śmierci. I już nawet zanuciła coś pod nosem, gdy pojawił się Rookwood. Nieco zdziwiona, przybrała jednak odpowiedni wyraz twarzy oraz oczu, nie odchodząc jednak znad swojego partnera, który już miał otworzoną klatkę piersiową i czekał, aż Cyna zaciśnie palce na sercu. Taki piękny organ.
-Oh, proszę mi wybaczyć, nie było w aktach terminu oddania raportu i dopiero zajmuje się Panem Leonardem. - odpowiedziała tonem, który nijak pasował do jej bladej cery i chłodnych oczu, chociaż sprawiał, że trudno było się na nią gniewać. Zerknęła na zegar wiszący na ścianie. - Podejrzenie zatrucia i rana w brzuchu, tak? Mogę skończyć w godzinę lub półtorej, Panie Rookwood, jeśli Panu zależy na czasie.
Wyjaśniła jeszcze, łapiąc w międzyczasie za narzędzia i wsuwając dłonie w zwłoki, poczęła odcinać wszystkie drogi, które łączyły serce z narządami oraz resztą ciała, czemu towarzyszyło charakterystyczne pstryknięcie. - Jeśli ma Pan ochotę, proszę usiąść, mogę przygotować kawę, jak sprawdzę serce.
Nie patrzyła na niego, gdy mówiła, zbyt zajęta swoimi obowiązkami. Ostrożnie wysunęła ręce do góry, przyglądając się delikatnemu, chociaż odrobinę wysłużonemu organowi. W dziwnym świecie jasnowłosej organ ten u czysto krwistych, jak i u szlam lub nawet pół krwi, znacznie się różnił. - Piękny mięsień, bez wad i uszkodzeń. - mruknęła pod nosem, odkładając je ostrożnie na wagę, aby następnie machnąć dłonią na zaczarowane pióro, które wpisało podane przez nią dane w arkusz. Zrobiłaby to ręcznie, ale ciągłe ściąganie rękawiczek i mycie rąk zajęłoby znacznie więcej czasu, niż sekcja zwłok. Wbiła spojrzenie w mężczyznę, bo przez chwilę zapomniała, że jej towarzyszył.
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#4
27.03.2023, 00:44  ✶  
Chester na dźwięk głosu kobiety i wypowiedzianych przez nią słów uniósł nieco wyżej prawą brew i ciężko westchnął. Jak zawsze wnosił o jak najszybsze wykonanie wykonanie autopsji i tym razem to polecenie musiało nie dotrzeć do swoich odbiorców. Nie widział w tym winy pracownicy ministerialnego prosektorium.
— Nie widzę w tym Pani winy. Widocznie zaszła jakaś pomyłka, w wyniku której nie przekazano Pani informacji o nadaniu tej autopsji większego priorytetu — Zapewnił kobietę ze stoickim spokojem, nieodzwierciadlającym odczuwanego przez niego pewnego niezadowolenia. Jeden z pracowników Departamentu Przestrzegania Prawa prawdopodobnie z powodu własnego nawału obowiązków nie dopełnił przekazania komunikatu pani Flint. Nie był pierwszą i nie będzie ostatnią, która wykorzystywała piastowane stanowisko do swoich celów, w tym przypadku do oszczędzania czasu i optymalizacji czasu pracy, co przedkładało się na osiąganie na tym polu lepszych wyników zawodowych. Od lat pragnął objąć stanowisko Szefa Biura Aurorów. Odpowiednich kompetencji mu nie brakowało. Jego doświadczenie i sposób pracy pozwoliłyby mu na uprawnienie funkcjonowania całego Biura Aurorów.
— Dokładnie tak. Potwierdzi to przeprowadzana przez panią autopsja. Nie mam tej godziny lub półtorej... nie mogę spędzić tyle czasu na oczekiwaniu na zakończenie sekcji tych zwłok. Gdy Pani skończy to proszę przekazać raport na górę — Przyznał, że taką podano im wstępną przyczynę śmierci tego mężczyzny. Godzina lub godzina półtorej spędzona na krześle, niczym dłuższa i upragniona przerwa nie wchodziła w grę. Po prostu miał dużo innych obowiązków, nie to ci czarodzieje z Departamentu Rozrywki jak często określał Departament Magicznych Gier i Sportów. Kobieta musiała o tym coś wiedzieć.
— Chwila nie zawodzi. Poproszę tylko mocną, bez mleka — Chester po tych słowach spoczął na krześle, obserwując kobietę podczas obchodzenia się z tym narządem wyjętym z ciała leżącego na stole sekcyjnym denata. Cynthia mogła nie wiedzieć, jaką on lubił pić kawę. Czarną i mocną, z miodem najlepiej. Swój ulubiony kubek pozostawił na górze. Dostał go od swojej córki. Miał napis "OD NAJLEPSZEJ CÓRKI NA ŚWIECIE DLA NAJLEPSZEGO OJCA NA ŚWIECIE". Ponownie uniósł brew ku górze, co wiązało się z reakcją kobiety w kontakcie z tym organem. Serce można było wykluczyć z faktycznych przyczyn zgonu, jeśli dobrze zrozumiał.
— Skończyła już Pani i mogę liczyć na kawę? — Dopytał podnosząc na nią spojrzenie.
Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#5
30.03.2023, 02:02  ✶  
Ostatnie tygodnie były bardziej intensywne, niż zwykle i czarne worki częściej trafiały do tutejszego prosektorium, niż do kostnicy zakładu pogrzebowego. Ministerstwo nie było systemem bez wad, czasem następował błąd w komunikacji i chociaż zwykle z Lycoris ze względu na swój pracoholizm zostawały po godzinach, teraz trudno było ilość autopsji i raportów prowadzić na bieżąco. W jej ślepiach przemknął grymas niezadowolenia, bo kariera była dla niej chyba najważniejszą rzeczą w życiu, a wymowny ruch brwi na twarzy mężczyzny sprawił, że poczuła pewien rodzaj presji. Lepiej wtedy pracowała. Westchnęła cicho, kiwając głową.
- Przygotuję raport najszybciej, jak umiem Panie Rookwood. - oznajmiła dość pewnym swego głosem, zerkając na swojego trupa. Goniące wskazówki zegara i spojrzenie Chestera sprawiły, że zupełnie inaczej podeszła do oględzin. Nie zastanawiała się nad błędami popełnionymi przez pracowników innych Departamentów, bo ją zwyczajnie nie obchodziły. Miło byłoby jednak zobaczyć kogoś na stanowisku dowodzącym, kto miał pojęcie, jak sprawnie zarządzać biurem Aurorów, które chyba współpracowało z prosektorium najczęściej. Pobrała wymiar rany, a samo notujące pióro wesoło zatańczyło w powietrzu, pochylając się nad pergaminem. - Cienkie ostrze, prawdopodobnie ozdobne przez wzgląd na nierówne krawędzie. Małe, trzy centymetry długości, głęboka. Śródbrzusze, lewa strona, przebite jelito. Wbite nieumiejętnie, przyczyniło się do zgonu, ale nie było jego przyczyną.
Zamilkła, grzebiąc w brzuchu i jelitach, przechodząc następnie do serca, które odcięła i którego parametry również podała. Na jego słowa o dostarczeniu mu raportu, gdzieś w swoim monologu przytaknęła, posyłając mu pociągłe spojrzenie spod wachlarza ciemnych rzęs. Było przyzwoite, mocne. Nie umarł od czegoś, co wpłynęło na jego działanie. Utracił dużo krwi przez ranę, treść jelita wylała się odrobinę do jamy brzusznej, co również gwarantowało zakażenie. Pióro znów skrobało na pergaminie. Bez słowa odsunęła się od stołu, zsuwając rękawiczki i wyrzucając je do kosza, umyła ręce. Zniknęła na chwilę w kanciapie, wracając z dwoma kubkami równie czarnej kawy, chociaż granatowy, który przeznaczony był dla mężczyzny, zawierał mocniejszy napój. Postawiła ją na biurku, wyjmując również puszkę ciastek.
- Proszę bardzo. Słodzi Pan? Mamy cukier, syrop klonowy i z daktyli, a także miód. - wymieniła, wyjmując niewielkie fiolki, gdzie wszystko było trzymane — poza cukrem, ten miał białą cukiernicę. Sama podeszła do krzesła za biurkiem i wyjęła z szuflady opasłe tomisko.
- Zauważył Pan, Panie Rookwood — zaczęła miłym, nienaturalnym dla siebie głosem, ruchem głowy zgarniając kosmyk włosów na bok, a palcami wertując strony. Jej matka była alchemikiem, interesowała się miksturami od małego i również w tym miała przeszkolenia. - Jak nietypowo ostatnio umierają Czarodzieje? Zupełnie, jakby przypadek nie był przypadkiem, a jedynie próbą podsunięcia niewłaściwej przyczyny śmierci. Pan Leonard był pracownikiem na Pokątnej, czystokrwistym i to chyba w jednym ze sklepów z pergaminami. Jego żona była czarownicą pół krwi lub mugolskiego pochodzenia, mają syna. A jednak ktoś chciał się go pozbyć. Ma powiększone węzły na szyi, zasinienia w przełyku i nie podobają mi się płuca.
Wyjaśniła pokrótce, przeszukując wzrokiem kolejne akapity. Było to spowodowane eliksirem lub mieszanką ziół, która miała go zwyczajnie udusić — boleśnie, ale szybko i bez użycia czegokolwiek na szyi. Zacisnąć krtań nieinwazyjnie.- Musicie mieć pełne ręce roboty.
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#6
16.04.2023, 21:18  ✶  

Chester to właśnie chciał usłyszeć ze strony pani Flint. Darzył pewną dozą szacunku zorganizowanych ludzi, chodzących niczym w zegarku i tych respektujących obowiązujących hierarchię. A także tych ambitnych, zdolnych do pięcia się po szczeblach kariery. Sam należał do grona takich osób. Chciał wejść na jeden stopień w drabinie swojej kariery i w końcu zostać szefem Biura Aurorów. Na końcu zostało tylko objęcie stanowiska szefa całego Departamentu.

— Dziękuję, pani Flint — Docenił starania tej kobiety. Gdyby wszyscy byli tak zaangażowani w swoją pracę i byli tak dobrze zorganizowani to niewątpliwie przedkładałoby się na znacznie lepsze osiągi na tle zawodowym. Niektórzy potrzebowali jednak odpowiedniej motywacji, przysłowiowego dokręcenia śruby i wtedy zaczynali działać na wyższych obrotach. Tak jak powinno być.

— Ma pani jakieś dokładniejsze sugestie co do rodzaju narzędzia zbrodni? Nie znaleźliśmy go w ciele zamordowanego ani w jego pobliżu i mogło zostać zabrane przez sprawcę albo złodzieja — Wstrzymał się od skomentowania słów kobiety odnośnie narzędzia zbrodni, w pierwszej kolejności postanawiając przeanalizować je i być może ustalić jego dokładny rodzaj. Nie zostało ono znalezione i prawdopodobnie ono zostało zabrane przez sprawcę. Choć jeśli naprawdę było to ozdobne ostrze to mogło zostać uznane za cenne i skradzione przez złodzieja i następnie sprzedane. Możliwe, że będzie musiał złożyć niezapowiedzianą wizytę Borginom w ich sklepie. Przynajmniej na początek. Drudzy na liście byli również Fletcherowie. Przede wszystkim będzie musiał raz jeszcze przeszukać miejsce zbrodni.

— Proszę kontynuować autopsję — Powiedział po tym jak odnotował w pamięci przekazane mu informacje o pośredniej przyczynie śmierci tego mężczyzny, jaką było przebicie jelita. Poznanie głównej przyczyny zgonu przybliży go do rozwiązania tej sprawy. Na to będzie musiał poczekać, czego pozostawał świadom. W oczekiwaniu również i na kawę zwrócił uwagę na właściwe nawyki pani Flint. Pracując w prosektorium można było nabawić się rozmaitych chorób od denatów. Lepiej było tego uniknąć.

— Bardzo dziękuję. Tak, poproszę dwie łyżeczki miodu — Odpowiedział bez chwili namysłu. Od zawsze słodził kawę i herbatę miodem zamiast cukrem. Po dod zgonu tego czaraniu odpowiedniej ilości miodu przez Cynthię granatowy kubek trafił w jego ręce i mógł upić pierwszy łyk kawy. Mocna, tak jak lubił. Na ciastka nie miał na razie ochoty.

— Muszę przyznać, że w jakimś stopniu zdołałem to zauważyć. W swojej karierze Aurora to już nie pierwszy raz, kiedy zajmuję się sprawą dotyczącą nietypowej śmierci jakiegoś czarodzieja. To dochodzenie może być bardziej złożone i nie będę ferować wyroków bez dowodów. Dla sprawcy mogło być to dogodne, gdybyśmy uznali że to zabójstwo byłoby podyktowane ideologią. A więc przyczyną zgonu tego człowieka było uduszenie? — Zwrócił uwagę na miły, wręcz nienaturalny ton głosu kobiety. Zachował jednak kamienną twarz. Sprawca tego zabójstwa mógł starać się upozorować ten czyn na kolejny z ataków popleczników Czarnego Pana, do których przynależał. Zawsze śmierć czystokrwistych uważał za stratę dla świata czarodziejów i gdyby za to odpowiadał to czystokrwistego czarodzieja zabiłby gdyby on stawiał opór i próbował bronić swojej szlamowatej rodziny. Wówczas dostałby to na co zasłużył. Napił się znów kawy.

Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#7
19.04.2023, 22:14  ✶  
Jak na Ślizgona przystało, zawsze była ambitna i chciała osiągnąć szczyt w wybranej przez siebie karierze, nawet jeśli konkurencja była tak duża. Do Lycoris wiele jej brakowało, przełożona wciąż mogła nauczyć ją tysiąca sztuczek. Odrobinę zmienione proporcję w jakieś truciznę i już jej efekt oraz oddziaływanie na organy był zmieniony. Bycie koronerem nie było pracą łatwą i przyjemną, ale dawało jej satysfakcję, pomagało w jakiś sposób zrozumieć śmierć i być może stawić jej czoła, przez co podchodziła do tego zupełnie inaczej, niż znaczna część społeczeństwa. Patrząc na Cheestera, widziała człowieka ambitnego i silnego, kogoś, kto lubił i chciał być przywódcą, ale wrodzona intuicja i zdobyte przez lata doświadczenie w obserwowaniu ludzi sprawiało, że Cynthia dostrzegała w nim coś niepokojącego, może odrobinę mrocznego.
Zważywszy na to, że jest jej przełożonym, to nawet jeśli nie była bezpośrednio odpowiedzialna za problem z raportem, czuła, że mogła lepiej się postarać i tego upilnować. Czasem jedno pismo mogło wstrzymać pracę całego departamentu. Rookwooda lepiej było mieć za sojusznika, niż rzucać mu kłody pod nogi. Co prawda nie stosowała na nim żadnych ze swoich sztuczek, ale to nie znaczy, że by tego nie zrobiła, gdyby była taka potrzeba.
Kiwnęła więc głową w jego kierunku z wyuczonym, dość niewinnym i kobiecym uśmiechem.
- Wydaje mi się, że to ostrze zdobione, wykonane na zamówienie. Często takie sztylety zawierają grawer, niekiedy będący mottem rodzinnym lub właściciela. Wydaje mi się, że stal może być czymś pokryta, bo rana była delikatnie zabrudzona. - odpowiedziała po chwili namysłu, starając się stworzyć w umyśle jakieś nici powiązania pomiędzy tym, co miała w rękach, a tym, co podpowiadała jej intuicja oraz raport. - Nie będzie Panu lekko, to duży rynek. Wydaje mi się, że zabójca wcale nie chciał zabić, ostrze wbite jest pod kątem, które wyklucza celowość uszkodzenia organów. Emocje jak zwykle prowadzą do najgorszych zbrodni.
Wzruszyła delikatnie ramionami z westchnięciem, przypominając sobie większość ofiar, które spotykała na stołach prosektorium — nie licząc oczywiście ofiar śmierciożerców, których również było coraz więcej w ostatnich miesiącach. Nie zastanawiała się nad tym głębiej, nie chciała myśleć o ciemnych chmurach, dopóki nie będzie do tego zmuszona. Jej bliźniak był przecież słońcem.
Kontynuowała, jak polecił, odcinając natrętne myśli i obawy, szkoda było czasu na gdybanie i szukanie rozwiązań. Nie było nic w tym konflikcie prostego, a nie zapowiadało się, aby dobiegał końca. Nie mogła i nie chciała pozwolić, aby wpłynął jakkolwiek na jej pracę i karierę, bo miała coraz mniej czasu na swój sukces i na siebie. Była już w takim wieku, że tylko patrzeć, jak ojciec uzna, że czas na kolejne zaręczyny. Oby mniej upierdliwie, chociaż po pozbyciu się pierwszego jegomościa do swojej ręki, nie miała wyrzutów sumienia.
- Miód to nietypowy wybór do kawy, Panie Rookwood. Łatwo zapamiętać.
Przyznała szczerze, bo pierwszy raz się spotkała z taką formą dosładzania czarnego naparu o pięknym i intensywnym aromacie. Jasne oczy dziewczyny przesunęły po twarzy Aurora, gdy ten zaczął mówić. Uśmiechnęła się na jego słowa dyskretnie i krótko, jakby otrzymana odpowiedź ją satysfakcjonowała — szanowała ludzi, którzy cenią i starają się w tym, co robią, a nie spoczywają na laurach. - Mam nadzieję, że Pana nie urażę, ale wydaje mi się, że w trakcie sporu, awantury lub konfliktu — obojętnie - ostrze poszło w ruch bez namysłu, a potem pojawiła się panika i stąd uduszenie, które było faktycznie przyczyną śmierci, chociaż krwawienie i przebicie jelit to przyśpieszyły, bo ofiara nie miała czasu się bronić. Miał dłonie we własnej krwi, musiał dotknąć rany. Ewentualnie był to atak z zaskoczenia, a oprawca znał ofiarę. Myśli Pan, że jest to powiązane z tym ruchem, który prowadzi mężczyzna z pierwszych stron gazet? Jak go nazywają..
Stuknęła palcami w karminowe usta, przenosząc wzrok na trzymany przez niego kubek, z którego wciąż leciała para.
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#8
07.05.2023, 04:22  ✶  

Popijając nieśpiesznie gorący napój, wsłuchując się w wypowiadane przez kobietę słowa. Ściągnięte brwi zdradzały to, że wciąż analizuje te słowa oraz odczuwane lekkie niezadowolenie. Wynikało ono z tego faktu, że poszukiwane przez niego narzędzie zbrodni było nad wyraz specyficzne. W kwestii broni nie mógł uchodzić za eksperta. Zajmował się rozwiązywaniem tego typu morderstw i aresztowaniem podejrzanych lub faktycznych sprawców. Od tego byli biegli. Z jego własnych doświadczeń opartych o praktykowane po godzinach mordowanie szlam i mugoli magia stanowiła skuteczniejsze narzędzie do odbierania życia drugiego człowieka.

— Byłaby to kosztowna broń, co nie zawęża pola do poszukiwań. Udało się Pani pobrać próbkę tej substancji? — Odparł z ciężkim westchnięciem. W świecie czarodziejów istniało dużo zamożnych rodów i osób, których byłoby stać na opłacenie wykonania takiej broni. Nie mógł również wykluczyć kradzieży rzeczonego oręża. Pobranie próbki tej substancji co prawda mogło graniczyć z cudem albo być nawet niemożliwe. Zapytał o to z tego względu, że wolał wykluczyć wszystkie możliwości oraz zawęzić krąg podejrzanych. Zebrana z brzegów rany i odpowiednio zweryfikowana substancja mogłaby w tym pomóc.

— To nie pierwsza taka sprawa w mojej karierze. A jednak pan Smith leży tutaj martwy. — Stwierdził. Nie przyjął za pewnik tego, że zabójca nie chciał zabić tego mężczyzny. Ani nawet, że chciał. Interesowały go wyłącznie fakty, nie opinie. A faktem było to, że ten mężczyzna nie żył. Musiał ustalić to, co za tym stało. Podział obowiązków powstał nie bez powodu. Pani Flint nie dała mu powodu ku temu aby musiał zszargać wypracowaną przez lata opinię znakomitego koronera. Znał dobrze ojca tej kobiety, również będącego Śmierciożercą jak on. Jego córka mogła okazać się naprawdę użyteczna, nawet nieświadomie. — Uduszony i z przebitym jelitem, jak sama Pani orzekła — Dodał odnośnie stanu tego mężczyzny, którego ciało było poddawane autopsji.

— Jest smaczniejsza, niż ta słodzona cukrem — Pozwolił sobie na tę trywialną uwagę. O gustach się nie dyskutowało. Zwłaszcza w miejscu pracy. Wygłoszenie takowej uwagi nie sprawi, że zaczną rozmawiać o rzeczach niezwiązanych ze przeprowadzaną przez tę czarownicę autopsji. Pani Flint nie wyglądała na plotkarę.

— Pani Flint, to może być obiecujący trop w tym śledztwie. Na przyszłość proszę operować wyłącznie faktami zamiast opiniami — Pomimo tego, że niejako przyznał, że to należałoby zbadać, to również postanowił przypomnieć kobiecie o tym, że oczekuje wyłącznie faktów. Tu nie było miejsca na "wydaje mi się, że". Na Nokturnie istniało kilka miejsc, w których w pierwszej kolejności mogło dojść do tego typu zdarzenia i to od nich powinien zacząć. Chrząknął cicho, gdy Cynthia zapytała go o czy myśli, że to jest powiązane z poplecznikami Lorda Voldemorta, któremu służył. Podobnie jak jej ojciec.

— Co do tego to bez dowodów nie mogę tego potwierdzić ani wykluczyć. Niemniej aktywność popleczników Lorda Voldemorta może być wykorzystywana do przypisywania im innych zbrodni — Odpowiedział na to pytanie w możliwie najbardziej neutralny sposób, choć nieoficjalnie był w stanie to wykluczyć. Nie mógł wyrazić swojego poparcia do Czarnego Pana.

Czarodziej
“It was hotter than rage, and sharper than fear, and cut deeper than helplessness, all because I couldn’t get to you.”
Mieniące się srebrem, długie pasma włosów opadają Cynthii prosto na ramiona i ciągną się za połowę pleców, spod wachlarza czarnych rzęs spoglądają stalowoniebieskie, chłodne tęczówki. Jest średniego wzrostu o dość drobnej, smukłej budowie ciała. Wydaje się krucha i delikatna, głównie przez bladość skóry, pozbawiona siły fizycznej. Doskonale dostosowuje sposób mówienia oraz gesty pod towarzystwo, w którym aktualnie przebywa, sprawnie manipuluje za pomocą wyglądu. Jest niewinnie śliczna, a jednocześnie przeraźliwie kojarzy się z zimą.

Cynthia Flint
#9
12.05.2023, 13:50  ✶  
Nie przyglądała się mu nachalnie, nie zauważyła więc tego cienia niezadowolenia, które przemknęło przez twarz Chestera, gdy dowiedział się o narzędziu zbrodni. Było to jednak znacznie oryginalniejsze niż potraktowanie kogoś zaklęciem uśmiercającym, tak popularnym w ostatnich miesiącach. Skuteczne, ale banalne. Gdyby zapytać koronera, wybrałaby trucizny lub zaklęcia związane z kontrolą sił życiowych, a nie zieloną, śmiercionośną wiązkę.
- Tak, zajmuje się już nią odpowiedni człowiek.
Gdy chodziło pracę, zawsze się starała i próbowała szukać rozwiązania zagadki zgonu na własną rękę, często poza wiedzą aurorów lub nawet Lycoris, zostając w kostnicy po nocach. Jej samotne randki z trupami były owocne, nabierała wprawy oraz doświadczenia, które były przecież bezcenne. Konsekwencję płynące z tego trybu życia i przekładania martwych nad żywych były znośne, jej ramiona nie uginały się od ich ciężaru. - Nie mogę obiecać, że próbki będą czyste, ale powinny zdradzić kilka sekretów.
Istniało wiele czynników, które wpływały na jakość takowych — chociażby niewłaściwe obchodzenie się ze zwłokami osób, które je dowoziły do ich chłodni, brud, czasem nawet środki lub okruchy, które często osadzone na materiale ubrania, dostawały się na granicę lub do wnętrza rany.
- Trup to trup, ciężko się nie zgodzić. - skwitowała z delikatnym wzruszeniem ramion, opierając swoje słowa na sposobie wbicia broni, ale jednocześnie Pan Smith niewiele ją obchodził. Był tylko kupą mięśni oraz mięsa, pozbawioną duszy skorupą, która mogłaby przysłużyć się światu do dalszych badań lub też mniej legalnemu, ale również pełnemu tajemnic świata nekromantów. Nie umiałaby wybrać, która z tych dwóch dziedzin potrzebowała narzędzi bardziej, obydwie miały mnóstwo do odkrycia.
Nie miała pojęcia o tym, że jej ojciec jest Śmierciożercą i aktywnie uczestniczy w tym, co tworzył pojawiający się w gazetach mężczyzna. Owszem, miał konserwatywne poglądy i gardził szlamami, poniekąd wpajając takie wartości w swoją latorośl, ale Cynthia uważała, że wybór strony w tym momencie — tak otwarcie, zaszkodziłby jego działalności, nie wspominając już o jej karierze i nauce, która była ważniejsza, niż jakiekolwiek błahostki zewnętrznego świata. - Tak. Cóż za nieszczęście, tyle ich teraz dookoła.
Zagrała trochę, siląc się na smutny uśmiech, zerkając w stronę zwłok z obojętnością w spojrzeniu. Wypadało jej tak mówić, musiała pamiętać o grze pozorów. W końcu Rookwood był wysoko postawionym pracownikiem Ministerstwa, nie chciałaby wzbudzić jego podejrzeń lub nawet nadmiernego zainteresowania, zupełnie nieświadoma tego, jak ich światy już się ze sobą spotykały.
W jakiś sposób wiedziała, że ten przypadek zupełnie go nie obchodzi i bada to, bo musi. Bo tego wymagała od niego praca. Przyglądała mu się chwilę w milczeniu, lustrując oblicze mężczyzny przenikliwym spojrzeniem błękitnych oczu. Dlaczego miała wrażenie, że coraz więcej osób w tej państwowej instytucji sobie pogrywało? Uśmiechnęła się jednak przepraszająco, skłaniając twarz do zakłopotania. - Proszę mi wybaczyć. Nie chciałam zabierać Pańskiego czasu.
Upiła trochę swojego napoju, decydując się na przesunięcie nachodzących ją myśli na bok, gdy pojawi się odpowiedni ku nim moment. Teraz takowego nie było, zresztą tak naprawdę, co ją obchodził Chester i to, co robił ze swoim życiem, a tym bardziej, jak pracował. Był tylko człowiekiem, który niewiele mógł jej w gruncie zaoferować, poza spokojem oraz możliwością dalszego rozwoju tutaj, w kostnicy. Zamierzała z tego skorzystać. Gdy chrząknął, a potem nazwał czarnoksiężnika "Lordem", brew jej na ułamek sekundy drgnęła, jednak zaraz uniosła dłoń, zgarniając niesforny, srebrny kosmyk włosów za ucho, prostując plecy. Nie rozumiała przedrostka, który coraz częściej Voldemortowi dodawano.
Interesujące.
- Oczywiście. Dla neutralnych morderców stanowią oni doskonałą wymówkę. Ma Pan rację, Panie Rookwood. - zgodziła się z delikatnym wzruszeniem ramion, przenosząc wzrok z jego twarzy na papiery. Mimowolnie pomyślała o Louvainie, który był wyjątkowo zaangażowany w aktywność popleczników Czarnego Pana — jak go nazywał. Przecież na niego po części też takie zbrodnie zrzucano. - Mogę w czymś jeszcze Panu pomóc? Jeśli ma Pan jakieś pytania, to śmiało.
Dodała jeszcze ze spokojem w głosie, zaciskając w smukłych palcach pióro, które zaczęło skrobać po przygotowywanych dla niego papierach. Nie powinno zająć to długo. Najdziwniejsze było to, że Chester zupełnie nie wzbudzał w niej strachu lub niepokoju, nie skłaniał jej do uciekania wzrokiem, nawet jeśli emanował taką, a nie inną aurą i chyba nawet trochę Cynthie to zaskoczyło. Miała wrażenie, że gdy przyszła do Ministerstwa, jeszcze na staż — zaraz po powrocie z Nowego Orleanu, gdzie się uczyła i miała okazję poznać Aurora, było zupełnie inaczej. Cóż, praca ze zwłokami pozbywa się u człowieka wrażliwości, zmienia zupełnie podejście do istot żywych i ogranicza paletę wewnętrznych emocji. Nawet ludzi zaczynała traktować jak puzzle. Jaką układanką był Rookwood?
Herald of Darkness
It seems that all that was good has died
And is decaying in me
Chester to mierzący 178 cm wzrostu, postawny mężczyzna, ważący 76 kg. Ma brązowe, poprzetykane pierwszymi siwymi pasmami włosy i niebieskie oczy. Brąz noszonej przez niego krótkiej brody został przerzedzony przez lekką siwiznę. Przez większość czasu nosi mundur Aurora, natomiast poza pracą ubiera się elegancko, w garnitury. Często widywany jest z papierosem. Pierwsze wrażenie... jest służbistą, twardym gnojem, za którym nie przepada niemałe grono osób z dep. przestrzegania prawa. Nie można mu jednak odmówić doświadczenia zawodowego.

Chester Rookwood
#10
27.05.2023, 03:43  ✶ (Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.05.2023, 22:15 przez Chester Rookwood.)  

Skinął głową po otrzymaniu zadowalającej odpowiedzi. Pozostawało mu tylko czekać na zakończenie autopsji, sporządzenia raportu oraz przekazania mu go. Wtedy będzie mógł zająć się na poważnie prowadzeniem tego śledztwa. W końcu ten raport powinien wyjaśnić wiele zagadnień dotyczących tego dochodzenia. Było wręcz oczywiste, że nie będzie tutaj siedzieć do końca przeprowadzanej przez kobietę autopsji leżącego na stole sekcyjnym mężczyzny.

— Proszę dołożyć wszelkich starań aby tak było. — Zwrócił się do kobiety. Wiedział jak to było w rzeczywistości z obchodzeniem się ze zwłokami przez pracowników podległych Ministerstwu i pobieraniem próbek, mimo to posiadana wiedza nie sprawiła, że zamierzał przestać wymagać od swoich współpracowników dawania z siebie jak najwięcej. Co prawda, jeszcze nie osiągnął swojego celu i nie został szefem Biura Aurorów. Dla niego to była kwestia czasu.

— Czy zdarzyło się Pani przeprowadzać autopsję kogoś bliskiego? — Pozwolił sobie na odejście od tematu zamordowanego mężczyzny. Była to ciekawa kwestia. Taka sama, jak to czy aresztowałby swojego krewnego lub przyjaciela. Musiałby to zrobić, choć gdyby to od niego zależało, to puszczałby ich wolno. Czystokrwiści czarodzieje nie powinni siedzieć w Azkabanie, niezależnie od popełnionej przez nich zbrodni. W idealnym świecie tak byłoby.

— Ministerstwo robi wszystko, co w swojej mocy aby zapanować nad sytuacją — Odparł na słowa kobiety. I to był właśnie problem. Bo Ministerstwo nieraz zdołało pokrzyżować plany Czarnego Pana. Utrzymywanie gry pozorów było czymś, co bardzo dobrze znał z własnego życia. Wymagało to pilnowania się i odpowiedniego postępowania. Dużo miał do ukrycia i dużo do stracenia. Zresztą, nie on jeden. Czuł na sobie to przenikliwe spojrzenie. Spostrzegł ten przepraszający uśmiech, stojący za odczuwanym albo udawanym przez nią zakłopotaniem.

— Jesteśmy tutaj wyłącznie w celach służbowych i dopóki nasza rozmowa dotyczy spraw służbowych to nie trwonię czasu. — Dopowiedział. W końcu ujrzał dno swojego kubka. W jakimś stopniu każdy łyk kawy odmierzał mijający czas, który przeznaczył na zakończenie tej sprawy. Dobór użytych przez niego słów odnośnie Czarnego Pana nie był przypadkowy, ale nie wskazywał na jakiekolwiek jego powiązania z tym czarnoksiężnikiem. Tytuł był dość powszechny w użyciu.

— Nie ułatwia to nam, Aurorom, prowadzenia dochodzeń. Bez tego one nie należą do najłatwiejszych — Odparł z niezadowoleniem. Musieli rozróżniać motywy sprawców. Posiadał pewną wiedzę o atakach popleczników Czarnego Pana, której z oczywistych względów nie mógł użyć w swojej pracy. Przynajmniej oficjalnie. Chętnie ukarałby wszystkich tych małostkowych czarodziejów, którzy wykorzystują ich ruch do pospolitych morderstw.

— Na chwilę obecną... nie, Pani Flint. Żadnych pytań. Jak coś będę chciał dopytać, zrobię to następnym razem. Na mnie już pora. Proszę przekazać mi sporządzony raport. Dziękuję za kawę. Do widzenia, Pani Flint — Powiedział podnosząc się w tym momencie z zajmowanego krzesła. Odstawił kubek na biurko. Zamierzał się teraz oddalić i tak też uczynił, pozostawiając kobietę sam na sam z ofiarą morderstwa.

Koniec sesji
« Starszy wątek | Nowszy wątek »

Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
Podsumowanie aktywności: Chester Rookwood (2048), Cynthia Flint (2656)




  • Pokaż wersję do druku
  • Subskrybuj ten wątek

Przydatne linki
Kolejeczka
Tryb normalny
Tryb drzewa