05.04.2023, 10:44 ✶
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15.06.2023, 20:16 przez Morgana le Fay.)
adnotacja moderatora
Rozliczono - Cynthia Flint - osiągnięcie Piszę, więc jestem
Siedzibą głównej linii Shafiqów była kamienica położona przy ulicy Horyzontalnej. Tuż za nią znajdował się ogródek – pozornie niewielki, ale w dzielnicy przy tak gęstej zabudowie, świadczył o zamożności. Budynek pełnił nie tylko funkcję domu dla kilku osób, lecz także swoistego muzeum, gdzie trzymano eksponaty zdobyte przez członków rodu podczas różnych wyjazdów. Obecnie kolekcja została świeżo poszerzona o kilka nowych przedmiotów, świeżo przywiezionych z Egiptu.
Cathal podejrzewał, że jego stryjeczny wuj chciał się nimi pochwalić, a przyjęcie urodzinowe jednej z krewnych – po kądzieli wywodzącej się z rodziny Shackeboltów – stanowiło wyłącznie ku temu pretekst. Nie był to wielki bal, zaproszonych gości starannie wyselekcjonowano – członkowie rodziny, przedstawiciele rodów czystej krwi, z którymi solenizantka utrzymywała bardziej zażyłe relacje, a także kilka osobistości świata nauki (gdzie już czystą krwią niezbyt się przejmowano: jeśli ktoś naprawdę dobrze znał się na historii, mógł liczyć na to, że przynajmniej niektórzy Shafiqowie nie będą zaglądali mu w drzewo genealogiczne). Mimo to salon kamienicy zdawał się zatłoczony, głośny i przesiąknięty wonią tytoniu oraz perfum. Irytowało to Cathala, nie przepadającego ani za tłumem, ani za przyjęciami. Nadmiar bodźców i zbyt wiele szczegółów do wiecznego zapamiętania.
Sam pojawił się tutaj głównie z dwóch powodów. Po pierwsze, nie odwiedził żadnej tego typu imprezy już od dobrych dwóch lat. A właściwie w ciągu całej dekady był na tak niewielkiej ich ilości, że można by to zliczyć na palcach jednej ręki i niechętnie, ale zdobył się na ten drobny ukłon w stronę rodziny i krewniaczki, wprawdzie dalekiej, jednak zawsze dla niego uprzejmej. Po drugie, na miejscu miał pojawić się pracownik Ministerstwa, którego świeżo wysłano do ogarnięcia bałaganu w Walii, gdzie mugole dokonali pewnego odkrycia, jak się okazało – interesującego potencjalnie dla czarodziei. I szczególnie interesującego dla Cathala.
Niestety, Shafiq zdążył zamienić z nim zaledwie parę zdań, zanim mężczyzna nadużył alkoholu i został wyprowadzony przez wściekłą żonę. To zaś sprawiło, że Cathal, w poczuciu zmarnowania czasu, złożył życzenia solenizantce, upewnił się dwa razy, że ciotka go widziała (siostra ojca była chyba jedyną żywą osobą naprawdę zdolną zbić Cathala z tropu i wywołującą w nim pewien niepokój), po czym zaczął kręcić się w pobliżu wyjścia, tylko wyczekując odpowiedniego momentu. Nie było to tak łatwe, bo nie rzucanie się w oczy, gdy masz ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu, jasne włosy po matce, wyróżniające w gronie ciemnowłosych krewnych, i spaliło cię na brąz egipskie słońce, a trafiasz do Anglii w marcu, nie należy do najłatwiejszych zadań.