Przerwa świąteczna w Yule wiązała się również z wyjazdem z Hogwartu. Wiedziała, że będzie miała możliwość zorganizować niewielkie spotkanie w swoim domu, bo większość uczniów korzystała ze świątecznych wakacji. Wolała nie rozmawiać z nimi o tym w niepewnych miejscach, postanowiła więc zaprosić ich do siebie. Był to idealny moment na spotkania jak to. Miała tego świadomość.
Godzinę wybrała raczej późną. Dodawało to nieco tajemniczości temu małemu zebraniu, które zwołała. Zaprosiła na nie swoich szkolnych kolegów, tych, którym wiedziała, że może w pełni ufać. O krwi czystej, jak ta jej, z poglądami odpowiednimi. Kto jeśli nie oni zadba o przyszłość magicznego świata? Razem będą mogli ochronić czarodziejów przed tym rozłażącym się na wszystkie strony plugastwem - mugolakami.
Wierzyła, że nie mogła znaleźć godniejszych towarzyszy. Ich rodziny od pokoleń ze sobą współpracowały. Ufała ich intencjom, nie zawiodą jej. Oczekiwania Bellatrix Black były ogromne, zaczynała ją pochłaniać myśl, że musi pozbyć się ich wszystkich, niczym robactwa. Zapatrzona irracjonalnie w postulaty Czarnego Pana była gotowa robić wszystko, aby go uszczęśliwićt, chciała się wyróżnić - zostać zauważoną. Zależało jej na tym, aby wiedział, że ona go wspiera.
Gotowa do spotkania czekała w swoim pokoju, gdzie przygotowała dla nich niewielki poczęstunek. Było to spowodowane naciskiem matki, którą poinformowała o tym, że będzie mieć dzisiaj gości. Sama Trixie nie do końca czuła, żeby to było potrzebne, jednak skoro Druella uznała to za stosowne, nie zamierzała oponować. Siedziała przy stole sącząc czerwone, wytrawne wino. Pomieszczenie było ciemne. Zapalone w kącie kilka świec je oświetlało, to było jedyne źródło światła, poza promieniami księżyca, które wpadały do środka przez spore okno. Na stole znajdowały się jakieś ciasta, tak naprawdę nie miała pojęcia jakie - bo jej to nie obchodziło.
Czekała na to, aż zaproszeni pojawią się na miejscu. Miała nadzieję, że się nie spóźnią. Zirytowałaby się wtedy ogromnie. W pomieszczeniu panował chłod, okno było otwarte, przez co zimne powietrze wlatywało do środka. Czuć było powiew świeżości. Panna Black odziana w długą, czarną suknię z rozkloszowanymi rękawami spoglądała na drzwi. Wyglądała jak zawsze idealnie. Nie można jej było odmówić tego, że dbała o to, jak widzą ją inni. Włosy miała rozpuszczone, loki kręciły się jakby każdy w tę samą stronę, nawet włosy nie były w stanie się jej sprzeciwić. Jeszcze chwila, a powinni się pojawić. Mimo tego, że minę miała raczej obojętną, to czuła ogromny entuzjazm spowodowany ich wizytą.